- 1 Jak sprawa Amber Gold zmieniła prawo (66 opinii)
- 2 Piękne werandy odtworzone w kamienicy (53 opinie)
- 3 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (126 opinii)
- 4 Siedem pchnięć, dziura w głowie od kuli i złamana ręka (24 opinie)
- 5 Szukają szczątków legionisty na Westerplatte (81 opinii)
- 6 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (193 opinie)
Historia Jarmarku: Błazeństwa kredą obmazanych clownów
Gdy zagłębimy się w historię Jarmarku św. Dominika przekonamy się, że ta impreza nigdy nie miała tak "kulturalnego" charakteru, jak obecnie. W XIX wieku do szerokiego wachlarza jarmarcznych rozrywek doszły występy cyrkowe.
Wydarzenia ostatniego tygodnia Jarmarku św. Dominika 2022
Zajrzyjmy na moment do pierwszej połowy XVIII wieku. Gdy nadchodził czas Jarmarku św. Dominika ulice wypełniały się zagmatwaną symfonią dźwięków i zapachów. Codzienny miejski smród był spotęgowany kilkukrotnie. W powietrzu łączyły się ze sobą pokrzykiwania kupców, szum prowadzonych rozmów i porykiwania zwierząt hodowlanych.
Historia wędrującego Jarmarku św. Dominika. Świętowano nie tylko na Głównym Mieście
Przestrzeń między budynkami była wypełniona pulsującą, ludzką masą, w której znalazło się miejsce dla mieszczan, poirytowanych zgiełkiem szlachciców z podgolonymi czuprynami i obowiązkowymi wąsami, żydowskich faktorów wysyłanych przez magnatów, przerażonych chłopów i wszelkiej maści podróżników, awanturników oraz poszukiwaczy przygód.
Tak jakby w magiczny sposób melodia wybijana uroczyście 5 sierpnia, czyli w oktawę św. Dominika, w kościele Mariackim, zmniejszała całą Rzeczpospolitą i wtłaczała ją do formy Gdańska.
Nowinki z całego świata, nie tylko te "wysokie"
Poza czysto kupiecką i zabawową, jarmark miał też swoją inną stronę. Tutaj, w miejscu gdzie łączyła się Północ z Południem, zaś Wschód mieszał się Zachodem, łatwiej było o ferment myśli. Nie dość, że w tym czasie Gdańsk był prężnie działającym ośrodkiem drukarstwa, to można było tutaj kupić wiele ksiąg, przypływających na pokładach statków z Anglii, Niderlandów czy Francji.
Łatwo było dowiedzieć się, co słychać w szerokim świecie - wystarczyło przejść się do tętniącego życiem i pracą portu, lub do jednej z licznych gospód. Najbardziej zamożni po nowinki ruszali wprost do Dworu Artusa, gdzie podczas jarmarku dzień i noc mieszały się ze sobą tak, że trudno było stwierdzić które jest którym.
Ale nowinki nie zawsze, a właściwie rzadko kiedy, były związane z kulturą wysoką.
Cyrk - globalny fenomen
Współczesny cyrk narodził się w drugiej połowie XVIII wieku w Anglii. Niezwykle zdolny kawalerzysta, Philip Astley, po odejściu z brytyjskiej armii postanowił wykorzystać swoje umiejętności w prywatnym przedsięwzięciu. W Londynie pokazywał swoje umiejętności na specjalnie do tego przygotowanej, owalnej arenie, którą nazwał cyrkiem (ang. circus, co w łacinie oznacza okrąg).
Szybko jednak Astley musiał urozmaicić występy konne. Do cyrku zaprosił więc również akrobatów, żonglerów, a publiczność była dodatkowo zabawiana przez klaunów. Cyrk Astleya szybko zdobył wielką popularność, zaś Anglik otworzył filię w Paryżu.
Szybko pojawili się naśladowcy, chcący powtórzyć sukces Astleya. Kolejne grupy ruszały w tournée po Europie, docierając nawet do dalekiej Rosji. Wkrótce pierwsi cyrkowcy ruszyli do Ameryk oraz do krajów Dalekiego Wschodu. Karierę cyrkowców podjęli również liczni Niemcy oraz Włosi, niekiedy tworząc prawdziwe cyrkowe dynastie.
Cyrk Krembsera w Gdańsku
Gdańsk. Cyrk Krembsera daje obecnie przedstawienia w Bydgoszczy i przybędzie dotąd na Dominik.
Krótkie ogłoszenie takiej treści pojawiło się w czasopiśmie "Pielgrzym" w sierpniu 1883 roku. Upadek Rzeczypospolitej, epoka napoleońskiej republiki siostrzanej i ostateczne usadowienie się państwa pruskiego nie zakończyło prastarej tradycji organizowania jarmarków świętego Dominika.
W drugiej połowie XIX wieku jarmark był miejscem i czasem zażywania wszelkiego rodzaju rozrywek: oglądania spektakli, brania udziału w przeróżnych grach i oglądaniu występów gimnastycznych oraz komediowych. Na jarmark przybywali również cyrkowcy - w tym August Krembser.
Jednak nie wszyscy byli zadowoleni z wizyt cyrku Krembsera. W 1881 roku w piśmie "Krakowianin" pojawiła się relacja z występów tej grupy:
Buta linoskoków. Wiadomo, że rozporządzeniem Rady miejskiej, została jazda konno i wozami w obrębie spacerów góry zamkowej wzbronioną. Na głównych wstępach zakaz ten uwidoczniają tablice z napisami, a służba dozorująca przestrzega porządku. Mimo to pozwolił sobie August Krembser, właściciel bawiącego tu cyrku, w ubiegłą niedzielę przed południem wjechać aż po przed restauracyą końmi i wózkiem pomiędzy bawiących się tam gości, co pomiędzy bawiącemu się tamże dziećmi niezmierny przestrach i popłoch wywołało (...). Oświadczył z butą właściwą tego rodzaju intruzom: "mir hat niemand was zu befehlen" ("nikt nie może mi rozkazywać") i grożąc batogiem na wszystkie strony, ruszył pomiędzy gości, objeżdżając całą górę zamkową do koła aż do bramy zielonej (...). Nie wchodząc już w to, że taki linoskok uzyskał szczególny protektorat Świetnego Magistratu i przyzwolenie wybudowania budy w miejscu, z którego w możebnym wypadku pożaru zagraża katastrofa całej dzielnicy miasta (...), nie poczuwa się nawet przybłęda do uszanowania rozporządzeń władzy.
A jakie rozrywki Krembser oferował chętnym? Zajrzyjmy do pisma "Bluszcz" z lipca 1881 roku:
Był tam cyrk Krembsera, bawiący gawiedź lwowską od trzech czy dwóch miesięcy sztukami konnemi i błazeństwami kredą obmazanych clownów.
O autorze
Michał Ślubowski
Popularyzator historii Gdańska, autor bloga Gedanarium i podcastu Historia Gdańska dla każdego oraz współautor podcastu Makabreski, poświęconego mrocznym historiom z przeszłości regionu.
Wydarzenia
Opinie (36) 5 zablokowanych
-
2022-08-06 17:11
Cyrk na czterech kółkach można by powiedzieć
- 1 0
-
2022-08-06 13:43
(1)
Bardzo ciekawy artykuł, ale ja już raczej nigdy nie pójdę do cyrku odkąd pewien chyba włoski clown trzy razy wyciągnął mnie na scenę/arenę a że jestem z natury mało lotnym drewniakiem, to publiczność miała że mnie ubaw. Clown kazał mi skakać i takie tam. Przeszukał mi też siateczke z drobiazgami. Ręce z nerwów miałem zimne i mokre, ale po wszystkim żeby uratować honor Polaka i gdańszczanina uścisnalem clownowi dłoń. Uraz jednak pozostał...
- 5 2
-
2022-08-06 13:48
P. S. Do cyrku poszedłem dla tzw. kuli śmierci. Rozpędzone motocykle w kuli. Kaskaderzy mega! Byłem zachwycony!
- 3 0
-
2022-08-06 11:52
Jaki jarmark
To nie jest jarmark nawet próżności. To jest coś beznadziejnego w tym coraz bardziej absurdalnym i ogłupiałym świecie stworzonym przez ludzi.
- 16 0
-
2022-08-06 11:26
Dramat
Ten jarmark to totalny dramat
- 16 1
-
2022-08-06 10:46
Doczekaliśmy się takich czasów.
Że cyrk mamy na co dzień. Nie trzeba jarmarków. Wokół pełno błaznów którzy gotowi są się sprzedać za marne kilka srebrników. Przykre czasy które każdy sobie koloruje jak może.
- 21 1
-
2022-08-06 10:41
Za 20 lat bedziecie tak samo psioczyli na JD z nostalgia wspominajac jarmarki wspolczesne.
- 4 12
-
2022-08-06 09:50
Clowny z portalu coś słabo komentują
Ale dziękują już artykuł :)))))
- 5 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.