• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdy Gdańsk był traktowany jak wojskowy magazyn

Krzysztof Kucharski
9 grudnia 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r.
Rejon działania majora Conradiego. Rejon działania majora Conradiego.

Gdańsk jako miejsce tranzytu towarów? To nikogo nie dziwi. Jednak w przeszłości bywał i miejscem, przez które przewożono - i w którym produkowano - wyposażenie oraz zaopatrzenie dla wojsk. Jako największy port Rzeczpospolitej stał się naturalnym miejscem transportu tego typu produktów, zarówno na eksport, jak i na import. Nie zawsze odbywało się to za wiedzą czy zgodą samego miasta.



Czy czytasz książki w języku obcym?

9 maja 1699 r. do Gdańska przybył transport armat dla saskiej armii. Królewskie armaty wraz z 500 ludźmi w szarych mundurach przybyły drogą morską. Ze statków ściągnięto je Żurawiem i przeniesiono do miejsca, gdzie przygotowano je do dalszej podróży.

Wszystkiego było 120 armat i moździerzy. Dalej transportowano je specjalnie wynajętymi statkami rzecznymi i barkami Wisłą. Według późniejszych informacji wysłano je do Inflant. W tym przypadku cała operacja odbyła się za zgodą rady miejskiej i pod bacznym okiem gdańskiego garnizonu.

Portret króla Augusta II Wettina. Obraz pędzla Louisa de Silvestre. Portret króla Augusta II Wettina. Obraz pędzla Louisa de Silvestre.
Jednak teoretycznie podwładni tego samego władcy Augusta II Mocnego nie zawsze postępowali zgodnie z literą prawa. Nieraz potrzebne wiktuały, wyposażenie czy zwierzęta zabierali siłą. Szczególnie z terytoriów należących do miasta. Oto przykład z dawnej kroniki:

- Wieczorem 23 stycznia cztery chorągwie gdańskich żołnierzy pomaszerowały na Żuławy, ponieważ Sasi zaczęli tam zabierać konie siłą.
Kolejny smutny przykład walk pomiędzy poddanymi jednego władcy: podczas Wielkiej Wojny Północnej ziemie Rzeczpospolitej były targane ciągłymi przemarszami wojsk różnych stron tego krwawego konfliktu. Poniżej wpis do dziennika majora gdańskiej armii zawodowej Gottfrieda Conradiego z 10 listopada 1712 r. o wyrzuceniu nielegalnie najeżdżających gdańskie terytorium polskich żołnierzy:

- 10 listopada zostałem wezwany i przesłuchany przez Prezydenta Wojennego i Radę Wojenną, ponieważ często dowodziłem w terenie przeciwko obcym żołnierzom, tak i tym razem chciałem usunąć żołnierzy koronnych. Potem wystosowałem moją pisemną prośbę najpierw do Pana Komendanta, a potem do szlachetnej Rady Wojennej i otrzymałem następujące rozkazy: w związku z pismem Pana Komendanta i majora Conradiego. Projekt ataku na Gotteswalde, Wotslaff, Landau, Sperling Dorff, Grebin itp. przeczytaliśmy i nasza opinia została tu przez przez Prezydenta Wojennego i naradę wojenną ustalona. Rada Wojenna tak wszystko zaakceptowała i artylerię, jaką Pan Major potrzebuje, może zabrać i ma zastosować wszelkie środki w terenie do przeprowadzenie egzekucji niniejszego rozkazu. Ale na tym niech się nie poprzestaje, ale także ma odbić armaty i wykorzystać ilu trzeba muszkieterów od wyznaczonego zadania. Nawiasem mówiąc, cała Szlachetna Rada Wojenna liczy na szczęście, pełną roztropność i zręczność Pana Majora i prosi o łaskawe błogosławieństwo i wsparcie Boga.
Jakub Zygmunt Rybiński. Jakub Zygmunt Rybiński.
Pomysłodawcą tej grabieżczej wyprawy był przyszły wojewoda chełmiński Jakub Zygmunt Rybiński, który próbował na Gdańsku wycisnąć kontrybucje na rzecz armii koronnej. Towarzyszyły im rabunki i gwałty. Konflikt z Rybińskim ciągnął się kilka lat, doszło do kilku krwawych potyczek pomiędzy jego wojskami i gdańskimi.

Żuławscy chłopi urządzili nawet kilka zasadzek na tabory koronne, które zakończyły się krwawymi jatkami, woźniców i żołnierzy z eskorty pocięto kosami i siekierami. Ostatecznie sprawa trafiła przed oblicze króla i zakończyła się królewską reprymendą dla krewkiego wojewody.

Nie tylko Rybiński próbował potraktować miasto jak bezpłatny supermarket. 26 listopada 1715 r. w Tarnogrodzie szlachta polska zawiązała konfederację.

Była ona sprzeciwem wobec stacjonowania oddziałów saskich w Polsce i de facto przeciw Augustowi II Mocnemu. Marszałkiem generalnym konfederacji został Stanisław Ledóchowski, zaś jednym z najaktywniejszych dowódców Chryzostom Gniazdowski, który odniósł kilka zwycięstw nad wojskami królewskimi. Ten ostatni zażądał od miasta Gdańska dostarczenia następującego sprzętu wojskowego dla swoich dragonów i muszkieterów:


  • 1 tys. koni z wieloma siodłami, olstrami, strzemionami, uzdami, pokrowcami (...), karabinami, pasami, patrontaszami (ładownica na naboje karabinowe) i całym skórzanym wyposażeniem,
  • 2 tys. par kamaszy z podwiązkami,
  • 1 tys. skórzanych kamizelek i spodni,
  • wiele szpad i pochew do szpad,
  • 6 tys. par niebieskich pończoch,
  • 12 tys. koszul,
  • 6 tys. łokci czarnej krepy na halsztuchy (rodzaj szala zawiązywanego na szyi),
  • 30 tys. łokci niebieskiego sukna,
  • 40 tys. łokci niebieskiego boyu (cienka wełna o splocie płóciennym),
  • 15 tys. łokci lnianego płótna,
  • 12 tys. tuzinów mosiężnych guzików do kamizelek,
  • 12 mundurów ze srebrnymi obszyciami dla trębaczy.

Portret Stanisława Ledóchowskiego. Portret Stanisława Ledóchowskiego.
"Zamówienia" nie otrzymał. Przy okazji dowiadujemy się, jak bogate musiało być miasto, skoro Gniazdowski spodziewał się uzyskać od niego aż tak ogromne ilości wyposażenia. Co ciekawe, niebieskie sukno to kolor mundurów miejskiego garnizonu, więc pan Chryzostom dobrze wiedział, jaki materiał może mieć na składzie Gdańsk.

Podczas wojny o sukcesję polską Gdańsk bronił króla Stanisława Leszczyńskiego. Miasto szykowało się do oblężenia przez wojska rosyjskie i saskie. Brakowało jednak broni dla wojsk miejskich. W 1734 r. zamówiono u gdańskich rusznikarzy tysiąc nowych karabinów.

Miały być gotowe w ekspresowym terminie jednego miesiąca, przed świętami Wielkiej Nocy. Podobnie zamówiono sto pałaszy. Miasto, w którym schronił się król Stanisław Leszczyński, szykowało się do obrony.

Rusznikarz Jonasz Ederstadt wykonał dwa próbne karabiny. Koszt jednego wycenił następująco:


  • lufa - 4 guldeny,
  • mosiądze i akcesoria - 2,5 guldena,
  • zamek karabinowy -3 guldeny,
  • bagnet z pochwą - 3 guldeny,
  • stalowy stempel z grajcarem - 1 gulden,
  • łoże z drewna bukowego - 1,5 guldena.

Szwedzkie mundury, rok 1765. Szwedzkie mundury, rok 1765.
Koszt całkowity wynosił 15 guldenów, co daje nam łączny koszt 15 tys. guldenów za tysiąc karabinów. Rodzima produkcja nie mogła jednak w pełni zaspokoić potrzeb. Braki próbował uzupełnić francuski ambasador, hrabia Monti. Zakupił i sprowadził przez szwedzkie porty 1500 karabinów z bagnetami i amunicją oraz 1200 szwedzkich pałaszy.

Jacob von Eggers, obraz autorstwa Jacoba Wessela. Jacob von Eggers, obraz autorstwa Jacoba Wessela.
Oprócz tego udało mu się ściągnąć do obrony miasta 200 szwedzkich ochotników. Szwedzi zostali ciepło przyjęci przez gdańszczan. Jeden z nich, Jacob von Eggers został później nawet komendantem miasta. Prawdopodobnie od tamtego czasu datują się bardzo dobre kontakty militarne pomiędzy Gdańskiem i Szwecją.

Analiza umundurowania garnizonu miejskiego z II połowy XVIII wieku i jej porównanie z umundurowaniem ówczesnych wojsk szwedzkich wykazuje bardzo duże podobieństwa. Również oporządzenie skórzane w Gdańsku było wykonane według szwedzkich wzorów.

Jednak nie tylko gdańszczanie wzorowali się na Szwedach, na co zresztą duży wpływ miał tu znany już nam komendant miasta von Eggers. Okazuje się, że czasami to z Gdańska na północ szło wyposażenie.

W 1791 r. Szwedzi zamówili w Gdańsku 2 tys. sztuk rajzroków - czyli kurtek, w dzisiejszym tego słowa rozumieniu - mundurowych. Prawdopodobnie tego typu zamówienia dla gdańskich krawców zdarzały się już wcześniej. Podobieństwa w kroju i wzorach zapewne ułatwiały miejskim krawcom realizację tych zamówień.

Karol XII, król Szwecji. Karol XII, król Szwecji.
Gdańsk nie tylko posiadał manufaktury przerabiające i farbujące sukno, ale też kilkudziesięciu krawców zrzeszonych w cechu. Należy pamiętać, że nie znano wtedy maszyn do szycia i wszystko zszywano ręcznie. Mistrz krawiecki kroił materiały, czeladnicy zszywali poszczególne elementy, wykańczali dziurki do guzików, przyszywali je. Mistrz nadzorował cały proces.

Po zajęciu miasta przez Prusaków początkowo produkcja broni i wojskowego wyposażenia zamarła, jedynie krawcy i rymarze mieli co robić, aby uzupełniać braki sprzętu stacjonujących w mieście pruskich oddziałów. Podczas okupacji francuskiej nastąpiło ponowne ożywienie. Po wojnach napoleońskich początkowo nastąpiła pewna stagnacja. Potem powstała fabryka karabinów i szereg zakładów produkujących militarne wyposażenie już na masową skalę.

Bibliografia:

  • Die Europiesche Fama, Welche gegenwartigen Zustand..., 1716-1718, der 191 Theil.
  • Geschichte Danzigs von der Altesten bis zur neuesten Zeit, Loschin G., Danzig 1823.
  • Accurate Nachricht von der Russisch und Sächsischen Belager und Bombardirung der Stadt Dantzig, 1735.
  • Historia Gdańska, tom III, Gdańsk 1993.
  • Alt und Neue Polnisch-Preussische Chronica, 1762.

O autorze

autor

Krzysztof Kucharski

animator kultury i edukator w Muzeum Gdańska, rekonstruktor, prezes stowarzyszenia Garnizon Gdańsk

Opinie (10)

  • No no (1)

    Widać władze centralne zawsze myślą, że im się wszystko należy

    • 23 4

    • władza

      zawsze się wyżywi

      • 9 0

  • Gdańszczanin

    Ciekawy artykuł ...

    • 16 1

  • Gdzieś

    czytałem, że w czasie konfederacji barskiej gdańszczanie urządzili polowanie na kołtuńska szlachtę. Fajne czasy.

    • 5 1

  • Biala magia,sekty

    To ludzkie hieny nie ludzie

    • 0 5

  • Gdańsk nadal powinien być niezależnym bytem (1)

    Z własną waluta - w tym przypadku euro. I niech władza centralna trzyma się zdala... Kiedyś dawaliśmy radę, rozwijaliśmy się prężnie to i teraz damy radę...

    • 6 3

    • Całe Trójmiasto i okolice

      Ale tym razem wlaczajac Gdynie i male trojmiasto kaszubskie wraz z gmina Kosakowo :)

      • 1 3

  • Świetny, artykuł, dzięki Panie Krzysztofie.

    • 2 0

  • Nic nie napisano czy plan (1)

    napaści na Koszwały itp. wykonano. Nie bardzo wiem co możnaby tym osiągnąć. Na mapie te wioski wyglądają na co najmniej 5 razy mniejsze niż dziś. To miała być pokazowa egzekucja czy chciano zdobyć trochę zboża?

    • 0 2

    • Czytać ze zrozumieniem

      Napadającymi były tu oddziały koronne, gdańskie miały bronić tego terytorium. Wsie miały wtedy po kilkanaście chałup, nie więcej.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie można obejrzeć obrazy przedstawiające cnoty obywatelskie autorstwa Hansa Vredemana de Vries?

 

Najczęściej czytane