• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tak wyglądało Ujeścisko przed wojną

wysłuchał Jakub Gilewicz
15 lutego 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Wspomnienia przedwojennych Polaków z Gdańska
Dawniej Dorfstraße, obecnie ul. Warszawska. Dawniej Dorfstraße, obecnie ul. Warszawska.

- Ojciec mówił: nic nie wiesz, nic nie widzisz, nic nie mów. Bo strzelą ci w łeb. Dla nich byliśmy Niemcami, a wtedy nienawidziło się Niemców - mówi córka robotnika rolnego. W trzecim odcinku cyklu "Trójmiejskie opowieści" wspomnieniami dzieli się Małgorzata Konikowska z domu Dombrowska, 82-letnia mieszkanka Ujeściska.



Blachy były kwadratowe. Co tydzień całe siedem. W czwartek wieczorem mama robiła rozczyn. A w piątek wstawała wcześnie rano i wkładała blachy z ciastem do pieca. W spiżarni pachniało świeżo pieczonym chlebem. Stały tu też beczki z zasolonym mięsem i pod sufitem wisiały szynki. Codziennie było świeże mleko, a dwa razy w tygodniu babcia wołała mnie, żeby robić razem masło.

Mieliśmy spiżarnię i dwa małe pokoje w domu przy dzisiejszej ulicy Warszawskiej zobacz na mapie Gdańska: babcia Teresa, ojciec Leon, mama Rozalia i rodzeństwo: Elżbieta, Bruno, ja i Hildegarda. W 1939 roku przyszła na świat Dorota, w 1943 Ingrid, a w połowie kolejnego roku Jerzy, którego nazywaliśmy Piotr.

Siedmioro dzieci. Może nie byliśmy świetnie ubrani, ale rzeczy zawsze były czyste. I zawsze mieliśmy co jeść. Przy domu był ogródek, hodowaliśmy też kury, świnie, kozy i gęsi. A niedaleko były duże gospodarstwa bauerów. Ojciec pracował w jednym z nich - u Pranga.

Zdjęcie rodziny Dombrowskich wykonane już po wojnie. Zdjęcie rodziny Dombrowskich wykonane już po wojnie.
Stary Prang miał gospodarstwo przy stawie. Dom, stajnie, stodoły, spichrz na zboże. Jego ziemie ciągnęły się w kierunku na Łostowice i w stronę dzisiejszej ulicy Piotrkowskiej zobacz na mapie Gdańska. Zboże, kartofle, duże pastwisko dla krów i koni. Tak, mieli dużo krów. Robił przy nich ojciec bratowej, a mój ojciec przy koniach. Orał, bronował, wszystko co trzeba było w polu zrobić. Maszyn nie było. Ojciec pracował od rana do wieczora.

Mama zajmowała się domem, a my pomagaliśmy. Pielić ogródek, narwać zielska dla kóz i świń. Chodziłam też po mleko do Prangów. Codziennie dostawaliśmy siedem litrów. A tak z raz w miesiącu zaglądałam z mamą lub z siostrą do magla. Nawijało się i kręciło (śmieje się). Magiel stał za budynkiem, który miała rodzina Artura von Dührena. Był tam sklep i lokal z dużym stołem, gdzie można było wypić piwo.

W tle budynek należący do rodziny von Dühren. W tle budynek należący do rodziny von Dühren.
Raz w tygodniu mama wybierała się też po zakupy do miasta. Szło się na Emaus, a dalej jechało się już tramwajem. Byliśmy przyzwyczajeni do podróżowania pieszo. Przez kilka lat chodziłam do szkoły w Zaborni. Codziennie rano pani Marianna - nauczycielka, która na piętrze pastorówki miała swój pokoik - zabierała gromadkę dzieci i prowadziła do szkoły. Szliśmy drogą przez pola, gdzie dziś jest nowy cmentarz, a po lekcjach wracaliśmy z nauczycielką.

Później uczyłam się już na miejscu. W szkole, gdzie nauczycielem był pan Köller. Mieszkał z rodziną na piętrze ceglanego budynku, a na parterze prowadził lekcje. Był wysoki i ostry, ale każdy go lubił. Siedzieliśmy w trzech rzędach ławek i uczyliśmy się przedmiotów po niemiecku. Nie umiałam po polsku, dopiero po wojnie się nauczyłam.

Moi rodzice umieli, choć bardziej to po kaszubsku. Bo babcia i rodzice z Kaszub pochodzili. Pamiętam, że babcia aż tak dobrze nie znała języka niemieckiego, więc zdarzało się, że rodzice wieczorami gadali z nią po kaszubsku. W domu mówiło się jednak po niemiecku. Dla mieszkańców Wonneberg byliśmy Niemcami. Tyle że nie chodziliśmy do tutejszego kościoła.

Budynek szkoły, do której uczęszczała Małgorzata. Budynek szkoły, do której uczęszczała Małgorzata.
Msze mieliśmy w kościele w Emaus, bo w wiosce był kościół protestancki. Pastor Hoffmann wraz z żoną i dwójką dzieci mieszkał tam, gdzie dziś jest ośrodek zdrowia. Mieszkanie mieli na piętrze, a na parterze było biuro. Niedaleko był stary, zadbany cmentarz z piękną kaplicą, a tuż obok pastorówki stał kościół. Byłam w nim tylko raz. Córka tych, co mieli sklep wychodziła za mąż, więc po chichu wcisnęłyśmy się z koleżanką do góry na mały chór. Pięknie było w kościele. Bardzo czysto.

Zresztą w całej wiosce panował porządek. Co sobotę każdy przed swoim domem musiał sprzątnąć. A jak były żniwa i wozami wożono snopki, to wszystko było zamiatane. Bardzo czysto było. A i ludzie byli życzliwi dla siebie. Stary Prang - on był dobry człowiek. Miałam iść na uroczystość I Komunii Świętej. A że u nas był taki zwyczaj, że szło się najpierw pożegnać z sąsiadami, mama powiedziała: idź teraz do Prangów. Kiedy pojawiłam się, żona pana Pranga zeszła do piwnicy i wróciła z tortem dla mnie. Jak ja się ucieszyłam. A później Prang powiedział do żony: jedź z nią do kościoła. I pojechałyśmy bryczką.

Poza tym Prang odwiedzał nas wieczorem w wigilię Bożego Narodzenia. Przynosił ze sobą worek prezentów. Dobry człowiek.

Gospodarstwo Prangów. Gospodarstwo Prangów.
Z czasów wojny pamiętam wysokiego mężczyznę w hełmie, który jeździł na koniu. Na nazwisko miał Krüger. Trzymał porządek. O siódmej wieczorem dzieci mogły być jeszcze na dworze, ale na swoim podwórku. I tak było. Nieraz bawiliśmy się w chowanego, ale jak zbliżała się siódma, mój ojciec gwizdał. I to tak, że aż w Łostowicach było słychać. Wtedy inni mówili: Małgoś, Twój tata gwiżdże, idź do domu. To była dyscyplina. A nie tak jak to, co można zobaczyć w telewizji, gdzie dzieci mówią: co będzie tam stara gadać. Kiedyś to było szanowanie rodziców.

Pamiętam też, że podczas wojny przywożono do gospodarstw robotników przymusowych. Kobiety po 30-tce to na przykład w kuchni u bauera pracowały. Jak chodziłam po mleko, to wydawała mi je Alicja. A później front zaczął się zbliżać. Prang przyszedł do nas i zapytał, czy chcemy zostać czy jechać z nim? Ojciec zdecydował, że zostaniemy. Wtedy Prang powiedział: To idź Leon do mojego domu i tam będziesz mieszkać. Wcześniej do Niemiec wyjechała synowa Pranga z dziećmi. Udało im się. Stary Prang i jego żona nie mieli tyle szczęścia. Zabito ich gdzieś na Żuławach - tak opowiadał ich syn, który kiedyś mnie odwiedził.

1945 rok był straszny. Kiedy przyszli Ruski to koniec świata był. Te Azjaty, jak oni kobiety wyciągali... O matko jedyna...

Dwa czy trzy dni po tym, jak wkroczyli, Ruski kazali nam iść do lasu. Mówili, że będzie tu jeszcze wojna, że Niemcy będą z Gdańska strzelać. Babcia została. Poszliśmy z rodzicami. W Szadółkach była duża stodoła. Siedzieliśmy tam z okolicznymi mieszkańcami. Ale kazali iść dalej, to trafiliśmy gdzieś za Otomin. Po drodze znaleźliśmy opuszczone bunkry. Mieszkaliśmy w nich z tydzień. Do domu wróciliśmy chyba w pierwszy dzień Wielkanocy. Kościoła już nie było. Spłonęła też część budynków Pranga.

Protestancki kościół św. Jerzego zniszczony został w 1945 r. W pobliskiej pastorówce mieści się dziś m.in. przychodnia. Protestancki kościół św. Jerzego zniszczony został w 1945 r. W pobliskiej pastorówce mieści się dziś m.in. przychodnia.
Dwa dni później znowu kazali nam iść. O Boże jedyny... Ile na polach trupów leżało. Tam jedna ręka, tam noga, tam głowa. Ojciec z mamą szli z przodu, a dalej my. Pamiętam jak niosłam na plechach ponad rocznego Piotra, i strzelaninę i to, że później ojca zabrali. Nie wiem kto, czy Polacy czy Ruscy. Mężczyzn zamknęli gdzieś na Żuławach. Mama opowiadała, że ona i sąsiadka nocami chodziły z jedzeniem dla mężów gdzieś przez Orunię, hen daleko. Po czym później ich wypuścili.

A tu na miejscu w 1945 trwał szaber. U Taubów w piwnicy były magazyny z rzeczami dla niemowląt. Ubranka, smoczki, butelki. Jeden dzień i nie było nic. Brali wszystko, a było co, bo bauery to były bogate ludzie. Ojciec nie ruszył niczego. Nam też zakazał. Mówił tylko: nic nie wiesz, nic nie widzisz, nic nie mów. Bo strzelą ci w łeb. Dla nich byliśmy Niemcami, a wtedy nienawidziło się Niemców.

Pamiętam, że w czasie kiedy jeszcze wieś nazywała się Wonneberg, naciskano na ojca, aby zmienił nazwisko z Dombrowski na brzmiące bardziej niemiecko. Powiedział, że nigdy nie zmieni, bo to nazwisko, jakie dali mu rodzice.

Po wojnie nasza rodzina zamieszkała w innym budynku na Ujeścisku. A kiedy wzięłam ślub przydzielono mi i mężowi pomieszczenia w jeszcze innym. Pamiętam, że w wiele lat po wojnie zniknęła piękna kaplica na cmentarzu. Rozebrali na amen. Zasypali też jeden ze stawów, a takie wspaniałe karasie tam pływały. Wie pan, kiedyś to tak inaczej było.

Trójmiejskie opowieści to cykl, w którym mieszkańcy prezentują stare fotografie z terenu Gdańska, Gdyni i Sopotu oraz wspominają związane ze zdjęciami historie. Jeśli chciał(a)byś podzielić się swoimi opowieściami i fotografiami, napisz na adres j.gilewicz@trojmiasto.pl
wysłuchał Jakub Gilewicz

Opinie (237) ponad 20 zablokowanych

  • moja opinia (10)

    Piękny reportaż!

    Obecnie Ujeścisko jest koszmarnym blokowiskiem : "Zaspa bis".

    Psy tam tyłkami szczekają a Księżyc się z łańcuchów zrywa i Słońce tyczką podpiera.

    Koszmarna sypialnia jak w obozie!
    Mieszkając tu ma się jasny cel życiowy: wyprowadzić się z tego koszmarnego blokowiska.

    • 36 36

    • Nie rozumiem, oo co tam zamieszkałeś cwoku?

      • 1 0

    • to się wyprowadź jak najszybciej

      może i Ujeścisko jest blokowiskiem, ale to teraz dzielnica miasta a nie wioska podmiejska, jeśli się komuś nie podoba, niech się wyprowadzi zamiast narzekać i krytykować, wioski się wyludniają więc proszę sobie kupić jakies stare opuszczone gospodarstwo i żyć sobie tam w spokoju

      • 3 1

    • A mnie się tu dobrze mieszka (4)

      Tramwajem do centrum 15 minut, fajny park na kozaczej, tereny spacerowe wokół zbiorników retencyjnych, nowa szkoła na człuchowskiej, sklepów pod dostatkiem. Przydałby się jeszcze jakiś lokal typu kawiarnia, ale poza tym naprawdę fajnie...

      • 21 5

      • Olsztyn

        Zgadzam się, że to są "Jaroty bis".
        Za to dosłownie co drugi mieszkaniec pochodzi z Warmii lub Mazur, więc czuję się tu całkiem dobrze.

        • 1 1

      • (1)

        Bo on tam nie mieszka tylko pluje jadem bo chciałby, a nie może.

        • 14 4

        • Rejestracja NOL....się odezwała.

          • 2 1

      • Kawiarnie masz pod chmurką w pseudo parku,a niedługo osiedle w wycinanym lesie !!!

        Niech żyje budyń to jego zasługa, że zamiast miejsca do wypoczynku będziemy mieć na 8ha ogrodzone osiedle dla bogatych i smród ich samochodów !!!

        • 4 1

    • Na Zaspę cie (2)

      nie stać mieszańcu i na forum się wypłakujesz. Zaraz pewnie się rozpiszesz się jak to mieszkałeś w ohydnym bloku a teraz oddychasz czystym powietrzem na swoich hektarach. I będzie to kolejna opowieść z cyklu ,,o czym szumią wierzby'' zadłużonego po uszy wielbiciela szwajcarskiej waluty.

      • 7 5

      • (1)

        Zaspa przypomina klimatem Kaliningrad. Koszmar.

        • 6 5

        • ...oraz blokowiska w Petersburgu i Władywostoku wybudowane w czasach Breżniewa.

          • 5 4

  • (5)

    "1945 rok był straszny. Kiedy przyszli Ruski to koniec świata był. Te Azjaty, jak oni kobiety wyciągali... O matko jedyna... "
    I wszystko w temacie naszych 'wyzwolicieli'...

    • 76 4

    • (4)

      Trochę przesada z tymi azjatami. Analizując spisy poległych żołnierzy można spostrzec, że nazwiska orientalne nie występują aż tak często - zdecydowanie przeważają łacińskie.

      • 0 25

      • . (3)

        Mysle,że nie przesadza.Moja babcia opowiadała o Azjatach,którzy wyciagali dziewczyny z mieszkań,piwnic i gwałcili.Dopiero jak przyszło dowództwo to zaczeli robić porządek.Babcia widziała,jak oficer rosyjski zastrzelił dwóch takich Azjatów za gwałty.Działo sie to w Oliwie.

        • 30 0

        • Nie tylko w oliwie! W kitzerow, nie wiem jaka polska nazwa tej wsi, pod Stargardem szczecińskim też tak robili!

          • 0 0

        • Moi dziadkowie tez opowiadali ze ruscy to bylo. Niemcy zabijali, tez gwalcili, palili ale ruscy robili to wszystko z nawiazka. Jak sie armia zblizala to chowali podobjo kobiety gdzie mozna byle je od gwaltow uchronic. Opowiadali ze straszna dzicz i barbazynstwo. Bzykali wszystko co sie ruszalo.

          • 17 0

        • mój dziadek też o tym opowiadał. Co prawda działo się to w centralnej Polsce, ale schemat działania "wyzwolicieli" był taki sam - najpierw puszczali swołocz co grabiła i gwałciła, potem szły regularne wojska, dla których ci co pozostali nie mogli być już "nieprzyjacielscy". Dziadek wielokrotnie widział jak ruscy oficerowie strzelali w łby tych "azjatów" za gwałty
          wchodząca ruska swołocz była po stokroć gorsza od hitlerowców. Ci drudzy po prostu byli -jak nie było akcji partyzantki, to nikomu włos z głowy nie spadał (chyba że jude)

          • 13 2

  • Wspaniała opowieść - Pani Małgorzata ma genialną pamięć - brawa! (5)

    Cudownie się to czytało - dziękuję!

    • 228 8

    • ku pamieci (1)

      Pani Malgorzata juz nie zyje ladnych pare lat

      • 1 0

      • 14.05.2016 roku zmarła!

        • 0 0

    • Pani Małgorzata zmarła 14.05.2016 roku! Jest pochowana na lostowickim cmentarzu!

      • 0 0

    • czego zaś nie pamięta to zmyśli lub dopowie by po germańsku wyszło gut (1)

      • 7 34

      • fajnie się czytało

        Pozostał tylko mały niedosyt, bo liczyłem że się dowiem co to za dwór stoi przy dzisiejszej Lubelskiej ;) Ale i tak warto przeczytać

        • 1 1

  • (16)

    "Zresztą w całej wiosce panował porządek. Co sobotę każdy przed swoim domem musiał sprzątnąć. A jak były żniwa i wozami wożono snopki, to wszystko było zamiatane. Bardzo czysto było."

    Prawie jak teraz w polskim budyniowym Gdańsku z Zarządem Dróg i Zieleni.

    • 66 37

    • Lecz się z syfilisu!

      • 0 0

    • Wtedy każdy brał miotłę i sam dbał i zamiatał (13)

      A dziś każdy ma w d... i mówi "niech miasto sprząta"

      Mentalność przybyszów ze wschodu odradza się w kolejnych pokoleniach...

      • 38 6

      • mylisz dwie rzeczy:
        1. sprzątanie swojego obejścia - to jest obowiązek każdego gospodarza
        2. sprzątanie pozostałych części miasta - to jest obowiązkiem miasta, bo mu za to płacimy w rozmaitych podatkach i innych daninach, takich jak opłaty za wywóz śmieci.

        • 6 1

      • Pojedź na wschód to zmienisz zdanie (4)

        Akurat wschodnia polska wbrew pozorom jest czysta jak łza. To kaszebstwo nie potrafi się ogarnąć i syf ma wszechobecny.

        • 3 12

        • gwe i gka (2)

          Istne przekleństwo co razem ze sloikami tworzy smród

          • 3 4

          • i ZUS i NFZ

            • 2 1

          • I jeszcze LZS i PZU :)

            • 4 0

        • Kierunki świata Ci się chyba Bartolini pomyliły :)

          • 3 2

      • Mamy wziac miotly i aleje Zwyciestwa zamiatac? (5)

        • 9 9

        • A oni zamiatali aleję? (4)

          Wystarczyłoby żeby każdy wokół siebie ogarnął. No i np. nie wywalał niedopałków na chodnik...

          • 34 0

          • nie plul i wypluwal gum do zucia (3)

            Nie rzucal puszek po piwie i opakowan po pizzy,
            sprzatal po psie,
            nie hodowal golebi....;)

            • 25 1

            • a co masz do gołębi ??? burku.... (2)

              • 0 8

              • Gołębie za przeproszeniem "sr*ją" na wszystko.

                • 1 0

              • mam do nich sos czosnkowy.

                • 5 0

      • no kiedyś nie było ZDiZ i nie pobierali 90% daniny w różnej formie - podatku dochodowego, vat, gruntowego, w paliwie, etc...

        to i ludziska zaczynają liczyć na firmy, którym płacą.

        • 5 2

    • Przeciez pasuje to lemingom skoro go ciągle wybierają.

      • 19 9

  • pozdrawiam wszystkich z Ujesciska

    fajne to byly czasy :D

    • 1 2

  • Tak samo wyglądały Łostowice, Maćkowy, Lipce, Zakoniczyn, Szadółki, Jasień itd. (11)

    Były to zwykłe wioski w zapleczu miasta.
    Sam pamiętam jak Oruni Górnej nie było i ganiało się z kolegami po polach i jadło kalarepy i buraki cukrowe.
    Dzisiaj patrzyć tak można na okolice Kowal i południowego Maćkowego.
    Za 10-20 lat będzie to zabudowany teren.
    A 40-60 lat temu, tereny Przymorza i Zaspy też były jedynie terenami lęgowymi dla ptaków.
    Miasta się rozwijają.

    • 266 5

    • Budowniczy pierwszej stacji Fiata na Hallera/Grudziądzka.

      Zaspa to był lotnisko jak wszyscy wiedzą.Tam graliśmy w piłkę.Tam też znajduje się loch,tunel który ciągnie się aż do Gdańska a przechodzi obok ul.Grudziądzkiej a wejście znajduje się obok pomocy społecznej.Byliśmy w tym tunelu.Ciekawe dlaczego o tym nic nie piszą ? ? ?

      • 0 0

    • Na Zaspie już (4)

      przed wojną było lotnisko więc Twoja opinia nie do końca trafiona.

      • 13 32

      • (1)

        Przed wojną lotnisko znajdowało się w dzielnicy Lnagfuhr, dzisiejszy Wrzeszcz:

        • 2 1

        • Przed woją pas startowy nie znajdował się w osi dzisiejszej ulicy JP2 tylko był równoległy do skm.

          • 0 2

      • Lotnisko było ale na łąkach. A na Jeziorzo Zaspa ojciec chodził na łyżwy. (1)

        Także Zaspa to było wygwizdowo z dwoma hangarami i płytą lotniska.

        • 49 2

        • Miejsce gdzie było jezioro Zaspa

          z terenem gdzie było lotnisko łączy jedynie nazwa ,,znawco''. Był przystanek kolejowy, budynek dworca lotniczego, stacja cumowania zeppelinów i składy paliwa. Dodatkowo kilka dworów(to od nich wzięły nazwę niektóre z ulic) oraz strzelnica wraz z zapleczem technicznym. A hangarów było więcej niż dwa. Ale dokładnie ile to sobie poszukaj a nie wypisuj bzdur.

          • 12 1

    • na Przymoprzu mielismy sad, i wokół było kilka sadów do ok.1955

      • 4 0

    • zaspa i przymorze byly to takie wioski jak kiedys ujescisko

      Konrsdshammer i Saspe
      Zaspa pod koniecXIX w. miała około 300 w wiekszości kaszubskojezycznych mieszkańców

      • 14 1

    • ale jaja, myslalem ze orunia gorna z blokami byla od zawsze (1)

      • 9 7

      • Byś był tutejszy to byś znał np Gomyle.

        • 4 1

    • Dzięki
      Myślałem, że tam już od 1410 było miasto...
      Otworzyłeś mi oczy.

      • 22 41

  • ) (13)

    Jak widzę gdańską starówkę to również od wojny niewiele się zmieniło...

    • 33 83

    • (4)

      Widać żeś słoik... u nas nie ma starówki.

      • 58 22

      • Może on i słoik (3)

        ale wie lepiej od Ciebie, że w Gdańsku, Krakowie, Poznaniu czy Wrocławiu jest starówka a w Warszawie Starówka. No ale Ty miastowy do szkoły chodzić nie musiałeś bo przecież już tak mądry się urodziłeś.

        • 23 36

        • ludzi minusujacych zapraszam do lektury slownika (2)

          pl . wiktionary . org/wiki/star%C3%B3wka

          pl . wikipedia . org/wiki/Stare_miasto

          jesli ktos nie ma w domu odpowiedniej ksiazki.

          Dodatkowo - w Gdansku "starowka" rozwiazuje wiele problemow, poniewaz Stare Miasto nie jest tam, gdzie wszyscy mogliby sie spodziewac. Dluga i okolice to Glowne Miasto. Jak przyjezdny pyta, gdzie stare miasto to mu mozna pokazac zieleniaka...

          • 23 6

          • Zieleniak to Hansaplatz ale w granicach Starego Miasta

            • 1 0

          • A może lepiej Ratusz Staromiejski, Wielki Młyn, kościół Św. Bartłomieja, Pocztę Polską, Osiek, Stare Domki...

            • 16 0

    • Trafiony pseudonim masz !

      • 1 1

    • jak będziesz przechodził przez Złotą Bramę to popatrz w prawo i w lewo wewnątrz zobaczysz duże zdjęcia Głównego Miasta jak wyglądało w kwietniu 1945

      • 7 0

    • Stare i Główne Miasto legły w gruzach. Odbudowano je w szczątkowej formie. (2)

      • 14 1

      • (1)

        A o co chodzi z tym ze dluga jest z elblaga odbudowana?

        • 2 1

        • no pomyśl kurna felek pokumaj :) wysil się.

          • 1 0

    • wracaj do warszafki (1)

      • 12 6

      • Raczej do Ełku...

        • 23 4

    • W Gdańsku nie ma starówki. Jest Główne Miasto, Dolne Miasto itd. Podobnie jest w Krakowie - tam jest Rynek. starówka jest tylko w Warszawie - to ich lokalna nazwa, którą wciskają każdemu miastu.

      • 30 14

  • Teraz takze Gdansk jest piekny (2)

    Mieszkancy Gdanska przypominam, ze Gdansk dzis takze moze byc wolnym miastem umawa poczdamska skonczyla sie w 1995 roku.
    Miasto z wlasnym budzetem i wlasnym parlamentem lepiej byloby zarzadzane.
    Mniej przekretow i podczas wyborow wszystkich znamy.
    Pa,pa warszawko i inni.

    • 13 12

    • error

      Wania lub Herman ,nie mieszaj

      • 0 0

    • Roland nie kombinuj.

      • 2 1

  • takie tam bajania

    Mnie dziwi w tych opowieściach jedno.Wszyscy byli tu niemcy ale o jakoś polskobrzmiących nazwiskach.Jeden bauer niemiecki z rodziną i setka chłopów polskich by mu robić w interesie a on na wigilie dawał dobry prezenty.Ha,ha Słowianie zawsze byli dobroduszni i łatwowierni dlatego wyrugowano nas ąż z pod Łaby(rzeka).Niemcy nie mieczem a osadnictwem i przekupstwem w większości kolonizowali te tereny .Zaraz obok nie mówię ,że polskiego ale słowiańskiego grodu zakładali swój i zaniżali ceny towarów i usług i było po wszystkim odpływ był pracownika i klient chętny na tańsze tak jak teraz (saksy u niemca i lidl w Polsce)tylko bez zakładania osad bo już mało miejsca.Taka prawda.

    • 7 3

  • super artykuł, dopiero na niego trafiłem :)

    • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwsza wzmianka historyczna na temat Gdańska pojawia się w dokumencie:

 

Najczęściej czytane