- 1 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (58 opinii)
- 2 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (275 opinii)
- 3 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (30 opinii)
- 4 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (36 opinii)
- 5 Pozostałości baterii mającej bronić portu (73 opinie)
- 6 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
Kto rozwikła tajemnicę dzwonu "Dar Pomorza" z Singapuru?
Spory, bo 140-kilogramowy dzwon z napisem "Dar Pomorza 1910", najpierw przez wiele lat był w Japonii, a od 1992 roku znajduje się w Singapurze, gdzie stał się dzwonem szczęścia dla młodych par i lokalną atrakcją. Czy ma on coś wspólnego z naszym żaglowcem i jak się znalazł na drugim końcu świata?
Marek Twardowski, kustosz statku w książce "Fregata Dar Pomorza" umieścił informację, że pierwsza wzmianka o dzwonie pojawiła się na początku lat 80. Wtedy do redakcji miesięcznika "Morze" przyszedł list z Japonii od dziennikarza Hiroshi Nakamura, który zauważył tajemniczy dzwon w tokijskim domu handlowym, gdzie był wystawiony na sprzedaż. Dopytywany przez niego rzecznik prasowy domu towarowego wiedział tylko tyle, że był związany z polskim żaglowcem o takiej nazwie.
Po publikacji książki pracownicy muzeum dowiedzieli się trochę więcej o dzwonie, m.in. od Daniela Okrucińskiego i jego znajomych, którzy na miejscu drążyli jego pochodzenie. Udało się ustalić, że dzwon w 1992 roku został przekazany przez pana Hitomi, dyrektora Women's University "Showa" w Tokio w Japonii na wyspę Sentosa w Singapurze, do nieistniejącego już dziś ogrodu Orchid Fantasy Garden. Hitomi, który już niestety nie żyje, należał do American Bells Society i to prawdopodobnie on zakupił dzwon na licytacji w domu towarowym w Tokio. W 2001 roku dzwon trafił do Mount Faber Park, także na wyspie, gdzie obecnie jest lokalną atrakcją jako "The Bell of Happiness" czyli dzwon szczęścia, przy którym są wykonywane pamiątkowe zdjęcia ślubne.
Czy ten dzwon może mieć coś wspólnego z naszym legendarnym żaglowcem "Dar Pomorza"?
- Od dawna toczyła się dyskusja na temat pochodzenia tego dzwonu, ale prawdą jest, że jest to dzwon morski i że jest on z Daru Pomorza, jak to na nim jest napisane - nie ma wątpliwości mieszkający i pracujący od 1991 roku w Singapurze Daniel Okruciński, który interesuje się tematem od wielu lat, podobnie jak jego koledzy Jarosław Bartczak i Stanisław Mauszyński, badający sprawę na miejscu.
Jak wyjaśnia, dzwon ma dość spore wymiary, 580 mm wysokości i średnicę 680 mm, a o tym, że był dzwonem okrętowym ma świadczyć jego budowa (zawiesie i serce). Obecnie na "Darze Pomorza" są trzy dzwony - dwa niewielkie, tzw. wachtowe i jeden 60-kilogramowy dzwon zwycięstwa, który jest pamiątką po wygranych regatach "Operacja Żagiel" w 1972 roku.
- Duże wymiary dzwonu nie dyskwalifikują go od bycia dzwonem okrętowym, bo dopiero na powojennych statkach zaczęto stosować dzwony mniejsze i raczej symboliczne. Wcześniej dzwony okrętowe miały wymiar praktyczny i musiały ostrzegać inne statki podczas mgły, gdyż w tamtych czasach nie było jeszcze radarów. Dzwon więc musiał mieć swój wymiar, aby był słyszalny z dużej odległości. Jedyna zagadka jest w tym, że nie wiadomo, w jakich okolicznościach znalazł się w Japonii - tłumaczy Okruciński. - Najważniejszy jednak w tym wszystkim jest fakt, że jest to nasz polski dzwon i jest to od dwóch lat przy nim uwiecznione, na czym naszej braci polskiej w Singapurze bardzo zależało.
Jednak stuprocentowej pewności, że dzwon pochodzi z żaglowca, nie mają pracownicy Narodowego Muzeum Morskiego. Mimo że wskazywałaby na to data na dzwonie - 1910 rok, czyli okres, gdy żaglowiec zaczął pływać. Rok wcześniej został wybudowany.
- Na początku statek nosił zupełnie inną nazwę: "Prinzess Eithel Friedrich". Obecną nazwę ma od 1930 roku. Więc dziwne byłoby, że dzwon oznaczony rokiem 1910 nosiłby nazwę, którą żaglowiec otrzymał 20 lat później - wyjaśnia Arleta Gałązka, kustosz statku muzeum z NMM.
Kolejny trop z pojawieniem się dzwonu w Azji wiąże się z faktem, że "Dar Pomorza" podczas rejsu dookoła świata, w latach 1934-1935, zawinął m.in. do Japonii. Może po wizycie załogi "Daru Pomorza" w 1935 roku w Tokio przygotowano taki dzwon upamiętniający te odwiedziny?
- Była to pierwsza wizyta polskiej jednostki w Japonii. Litery na dzwonie są wyryte, czyli powstały po odlaniu dzwonu, raczej odlewa się dzwony w całości: z ozdobami i napisami. We wspomnieniach uczestników rejsu dookoła świata nie ma jednak żadnej informacji o przekazaniu dzwonu. Jest za to informacja o wycieczce do domu towarowego - tłumaczy Gałązka.
Pracownicy muzeum zastanawiają się też, czy obecność dzwonu w Azji może mieć związek z jakąś inicjatywą mieszkańców Pomorza z 1910 roku, którzy przecież zakupili statek za pieniądze zebrane (głównie, ale nie tylko) na Pomorzu.
- Może w 1910 roku mieszkańcy Pomorza ufundowali także ten dzwon. Ale jak trafił do Japonii? Komu miał być darowany? Niestety, zagadka ciągle pozostaje nierozwikłana - przyznaje Arleta Gałązka.
Kustosz liczy, że ktoś w końcu trafi na ślad tajemnicy i podzieli się nią z muzeum. Mimo to polska ambasada w Singapurze, niespełna dwa lata temu, podczas wydarzenia związanego z oficjalną inauguracją dzwonu szczęścia w tamtejszym parku, podkreśliła, że pochodzi on z żaglowca "Dar Pomorza". Została też ufundowana specjalna tablica informacyjna. Lecz przy tylu wątpliwościach, raczej należałoby to potraktować w kategoriach promocji naszego kraju, niż faktu historycznego.
Miejsca
Opinie (59) 4 zablokowane
-
2014-03-16 13:56
Kto rozwikła ? (4)
- Sherlock Holmes
- Bednarski
- Porucznik Borewicz
- Policjanci z W11 Wydział Śledczy
- Detektywi z programu Detektywi
- Detektywi z programu Malanowski i Partnerzy
Złączą wspólne siły i rozwikłają zagadkę dzwonu "Dar Pomorza".- 5 3
-
2014-03-16 14:38
(1)
eee... to same pikusie.... przepraszam Panowie Pikusie.
Myślę, że to zadanie jest raczej dla agentów Muldera i Scully z Archiwum X, ewentualnie dla Macieja Trojanowskiego z "Nie do wiary".- 1 0
-
2014-03-17 11:06
Tudzież...
Tudzież dla Macierewicza
- 0 0
-
2014-03-16 14:05
A Jackowski ?
- 1 0
-
2014-03-16 14:03
A Scooby i Kudłaty?
- 2 0
-
2014-03-16 11:16
Polak potrafi .... (2)
sprzedać nawet Kolumnę Zygmunta ...
- 52 5
-
2014-03-17 11:04
Palma z ronda de Gaulle'a
I jeszcze ją można sprzedać...
- 0 1
-
2014-03-16 23:55
Bo za nie kupi sobie kolumny Sennheisera
Mniej polskie ale lepiej graja
- 1 1
-
2014-03-17 08:54
Polska kiedyś miała nawet transatlantyki, a teraz co? (1)
- 1 0
-
2014-03-17 09:31
transatlantyki
teraz ma hejterów takich jak ty
- 0 0
-
2014-03-16 11:33
Skandal ! (2)
nikt nic nie wie !
- 17 4
-
2014-03-16 12:53
Wysłać Antoniego! Powołać speckomisję! (1)
- 5 5
-
2014-03-17 08:47
Hong Kong-Gdazinowski to wyjaśni
- 0 2
-
2014-03-16 17:11
Znając Japończyków...... (2)
.... to bardzo uprzejmy, otwarty na gości i grzeczny naród. Przypuszczam, że z okazji wizyty "Daru" w Tokio (1935r.) ten dzwon został na miejscu ufundowany dla jej upamiętnienia.Datę 1910 na dzwonie można wytłumaczyć rokiem budowy żaglowca. Japończycy MOGLI NIE WIEDZIEĆ, że "Dar" nie od początku służył w polskiej marynarce, stąd wzięła się data 1910. Pozdrawiam Forumowiczów.
- 12 0
-
2014-03-16 22:24
Przywracam honor imieniu Bolek.
- 0 0
-
2014-03-16 21:08
Tez tak sadze
Wedlug mnie jest to bardzo prawdopodobne lub trafil tam pozniej bo z tego co wiem dar czesto plynal do japoni podczas tzw kandydatki, nie sadze by plywali do niezaprzyjazniomych portow, a taki dzwon mogl byc czyms w rodzaju pamiatki i prezentu, a 1910 to rok wybudowania zaglowca
- 1 0
-
2014-03-16 22:21
Ale z tego co wiem to
taki ciezki dzwon spowodowal by utrate statecznosci Dau Pomorza i zaglowiec wykrecil by sie do gory nogami i zatonal. Musi byc inne rozwiazanie dla tej zagadki.
- 0 0
-
2014-03-16 19:48
Za 200 lat nikt nie będzie pamiętał skąd tam się znalazł.
Ale będą wiedzieli, że był taki kraj co miał żaglowiec i do nich dopłynął.
- 1 0
-
2014-03-16 19:43
Nikt nie bierze pod uwagę marketingu z tamtych czasów.
Załoga odwiedziła dom towarowy - fakt
dyrekcja takim faktem się chwaliła - przypuszczenie
dowiedzieli się od kiedy pływa taki żaglowiec.
polecili odlać lub dostosować istniejący dzwon jako ozdobę dt.
trochę naciągnięcia faktów i pod napisem dar pomorza jest data 1910
pół roku temu yacht klub stal gdynia odkupił na allegro dzwon jachtu copernicus. Nikt nie pamięta jak doszło do jego utraty i czy ten dzwon był autentyczny.- 1 0
-
2014-03-16 11:38
Dzwon przekazany jako pamiątka lub przemyt. (4)
Sądząc po idiotycznych , półgłówkowatych wpisach moich poprzedników , z przykrością można wnioskować jak daleko odeszliśmy od spraw morskich. I nie tylko, bo propaganda, tak jak Putinowska w Rosji wymyła z mózgu resztki oleju, choć putinowska wpaja , przeciwnie do naszej miłość do ojczyzny.
- 14 17
-
2014-03-16 11:43
"Putinowska w Rosji wymyła z mózgu resztki oleju, choć putinowska wpaja" Ha ha i kto tu jest idiotą neandertalczyku. (1)
- 13 8
-
2014-03-16 17:30
czytanie
Przeczytaj to dobrze,jełopie...K....a lekarz, a ciemny...
- 1 7
-
2014-03-16 11:43
Masz chłopie choć trochę poczucia humoru? (1)
Polecam ci żal.Pl
- 4 6
-
2014-03-16 13:58
masz ty rozum i godność człowieka?
- 9 0
-
2014-03-16 17:13
Trop może prowadzic do zakonników
W roku 1910 nie było żaglowca "Dar Pomorza", ba nawet nie było "Lwowa" pierwszego statku szkolnego Państwowej Szkoły Morskiej w Tczewie. Jednak na początku XX wieku od kilku wieków zakon O.O. Franciszkanów, którzy mieli domy zakonne na Pomorzu ( w Zaborze Pruskim) i w.....Japonii. Możliwe, że zakonnicy zawieźli dzieło polskiego może niemieckiego ludwisarza do kraju "kwitnącej wiśni". CO bardziej dociekliwi mogą poszukać w archiwach w Zakroczymiu, jeśli ojcowie udostępnią archiwalną bibliotekę. To tylko taka niedzielna hipoteza. Pozdrawiam pasjonatów Japonii i Fuji-San'a
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.