• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kapitan zlekceważył nie tylko pogodę

Michał Lipka
11 lipca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Łódź żaglowa walcząca z falami. Obraz niemieckiego marynisty z początku XX wieku Michaela Zeno Diemera. Łódź żaglowa walcząca z falami. Obraz niemieckiego marynisty z początku XX wieku Michaela Zeno Diemera.

Wydawać by się mogło, że oficera Marynarki Wojennej z kilkunastoletnim doświadczeniem morskim, posiadającego dodatkowe żeglarskie uprawnienia, mało co jest w stanie zaskoczyć. Wydarzenia z 30 czerwca 1979 roku wyraźnie temu przeczą i dodatkowo ujawniają szereg uchybień, które pociągnęły za sobą śmierć dwójki żeglarzy.



Polski jacht "RA-II" nie zaliczał się do dużych jednostek - była to niespełna 6-metrowa jednostka mieczowa o powierzchni żagli 12 m kw. Jego kadłub wykonany był z laminatu poliestrowo szklanego. Karta bezpieczeństwa jachtu zezwalała na rejsy po wodach wewnętrznych i osłoniętych maksymalnie przy stanie morza "4". W skład załogi mogło wejść od 2 do 4 żeglarzy. Właścicielem "RA-II" był komandor podporucznik Marynarki Wojennej, który legitymował się dyplomem kapitana motorowodnego i sternika jachtowego z poszerzonymi uprawnieniami.

28 czerwca 1979 roku jacht znajdował się w porcie w Helu. Podczas odprawy w bosmanacie ustalano szczegóły przyszłego rejsu. Właściciel jachtu, który już na wstępie przedstawił się jako oficer Marynarki Wojennej, na pytanie dyżurnego bosmana czy jacht płynie pod banderą MW, odpowiedział twierdząco.

Wydawać by się mogło, że jest to nic nie znaczący fakt (bandera Yacht Klubu Polskiego, pod którą faktycznie pływał "RA-II", jest niemalże identyczna z banderą wojenną) lub po prostu zwykła pomyłka, gdyby nie jeden fakt. Jak się niebawem okazało, o czym być może wiedział kapitan jachtu, jachty wojskowe, na zasadach kurtuazji i niepisanego zwyczaju traktowane były inaczej, niż inne jednostki. Przejawiało się to m.in. w braku ich kontroli przed wypłynięciem w morze. Dodatkowo właściciel zgłosił, iż na jachcie znajduje się dwóch żeglarzy, choć było ich troje. Czemu tak postąpił - nie wiadomo do dziś.

30 czerwca "RA-II" szykował się do wyjścia w morze - plan zakładał krótki rejs do Gdyni. Kapitan i członek załogi stawili się u bosmana, by zaopatrzyć się w wodę, poznać prognozę pogody oraz odebrać poświadczoną listę załogi. I ponownie ani słowem nie zająknęli się, że na jachcie znajduje się dodatkowa, nie wpisana do dokumentów osoba. Mimo złej prognozy pogodowy (wiatr mógł dochodzić do 6 stopni w skali Beauforta a stan morza mógł wynieść 4) nie odłożono decyzji o rejsie. "RA-II" opuścił port w Helu o godz. 8 rano.

Warunki atmosferyczne pogarszały się z każdą godziną (a mimo to - jak później ustaliła Izba Morska - nikt z członków załogi nie miał na sobie kamizelki ratunkowej, ani nie był zabezpieczony w inny sposób). Około godz. 11 zaczął padać silny deszcz, a wiatr nieustannie przybierał na sile.

Kapitan dał polecenie refowania grota, ale w tym momencie nadszedł silny podmuch wiatru z prawej burty. Na jego skutek "RA-II" położył się na burcie, a następnie wywrócił się do góry stępką.

Żeglarze znaleźli się w wodzie. Kapitanowi udało się niebawem wejść na wywrócona jednostkę i wystrzelić czerwone rakiety alarmowe. Ok. godz. 12:30 w pobliżu pojawiła się jacht s/y "Krężołek". Rozpoczął akcję ratunkową, która choć trwała godzinę nie przyniosła rezultatów - poza kapitanem "RA-II nie odnaleziono już nikogo.

"Krężołek" zakończył poszukiwania i udał się do portu w Gdyni, gdzie o wywrotce jachtu powiadomiono służby ratunkowe. Dopiero teraz wyszło na jaw, że na jachcie znajdowała się dodatkowa osoba. Około godz. 16 na poszukiwania wyruszyła jednostka Polskiego Ratownictwa Okrętowego "Cyklon" oraz jednostki Marynarki Wojennej, ale nie udało się odszukać zaginionych. Podjęto decyzję, by odholować wywrócony jacht do portu w Helu.

Zawsze w takich przypadkach pojawia się pytanie: jak doszło do wypadku i czy można było go uniknąć. Izba Morska w Gdyni praktycznie od samego początku nie miała wątpliwości, że odpowiedzialność za wypadek ponosi kapitan, który wykazał się niefrasobliwością i lekceważeniem nie tylko przepisów, ale i warunków atmosferycznych panujących na morzu. Samo opuszczenie portu w takich warunkach było niezwykle niebezpiecznie.

Kapitan tłumaczył się w niezwykły sposób - stwierdził bowiem, że nie dosłyszał dokładnie prognozy pogody. Na pytania dlaczego nie poinformował bosmana o dodatkowej osobie na jachcie oraz nie wyprowadził go z błędu co do prawdziwej przynależności klubowej jachtu nie potrafił odpowiedzieć.

W swej opinii Izba Morska zwróciła uwagę, że ze względu na pogodę należało szybciej zmniejszyć powierzchnię żagli oraz nakazać członkom załogi założenie kamizelek ratunkowych. W swoim wyroku Izba pozbawiła kapitana praw do prowadzenia jachtów na okres 3 lat.

W dodatkowych zaleceniach Izba Morska poleciła Urzędowi Morskiemu w Gdyni przesłanie do wszystkich kapitanatów i bosmanatów wzorców bander używanych przez kluby sportowe oraz szczególne uczulenie ich na przeprowadzanie przewidzianych prawem kontroli i odpraw, nawet jeśli należą do Marynarki Wojennej.

Opinie (30) 1 zablokowana

  • (1)

    Jak dla mnie wygląda to przerzut tej trzeciej osoby za żelazną kurtynę. Oficer celowo wprowadza w błąd by uniknąć kontroli, specjalnie żywa bandery klubowej do złudzenia podobnej do tej używanej przez MW. Stara się ukryć w papierach jedną osobę.

    • 0 2

    • ale że co, do Gdyni za żelazną kurtynę?

      trochę nie teges. No chyba że chcieli płynąć nie do Gdyni, ale to wtedy pomylili kierunki. Pewnie po prostu kochanica.

      • 1 0

  • więcej artykułów pana Michała!

    naprawdę bardzo wartoścowe za kazdym razem.

    • 2 1

  • czyli ten kpt. z premedytacją utopił z 3 osoby, tak? (1)

    • 0 0

    • Dwie

      Kochankę... i młodego marynarza.

      • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Który klub sportowy powstał w Gdańsku jako pierwszy?

 

Najczęściej czytane