• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Brawurowa ucieczka polskich statków

Michał Lipka
16 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 

Ucieczki statków z zablokowanych portów opisywano już wielokrotnie. Każde tego typu zdarzenie wymagało determinacji i odwagi ze strony załogi. Nie inaczej było w przypadku bliźniaczych polskich jednostek, które w brawurowy sposób uciekły z portu w Kaolacku w Senegalu.



W okresie 20-lecia międzywojennego w Polsce szybko powstawały i rozwijały się liczne towarzystwa żeglugowe. Jednym z bardziej prężnych była Żegluga Polska, która dokupując nowe jednostki stale poszerzała swoją ofertę. W pewnym momencie pojawił się problem z rejsami przez Zatokę Fińską. Jak bowiem wiadomo, przez sporą część roku jest ona skuta lodem, dlatego w tamtych czasach zwykłe statki musiały korzystać z pomocy lodołamaczy, co przekładało się na zwiększenie kosztów eksploatacyjnych.

Na początku lat 30. zapadła decyzja o budowie dwóch jednostek, które dzięki wzmocnieniom przeciwlodowym w kadłubie, a zwłaszcza na dziobie, mogły spokojnie i bezpiecznie żeglować po tych wodach. Na wykonawcę wybrano duńską stocznię Nakskov Skibsvaerft A.S.

Nowo budowane jednostki miały przeszło 74 metry długości i blisko 11 metrów szerokości, pojemność 1402 BRT, a maszyna parowa rozpędzała je do prędkości 10 węzłów. Załogę stanowiło 27 oficerów i marynarzy. Co szczególnie ważne, statki posiadały tzw. dziobnicę lodołamaczową (czyli podcięty dziób), która umożliwiała im żeglugę w lodowej krze. Na ówczesne czasy statki miały być najnowocześniejszymi w polskiej flocie handlowej.

Ich budowa przebiegała w ekspresowym tempie i tak 20 stycznia 1932 roku podniesiono biało-czerwoną banderę na s/s "Śląsk", a 18 lutego 1932 roku taka sama uroczystość miała miejsce na s/s "Cieszyn".

Pierwsze lata służby "Śląska" przebiegały spokojnie - statek obsługiwał głównie trasy prowadzące do portów estońskich. Zupełnie inaczej natomiast przedstawiała się sprawa z "Cieszynem", na którym zaczęło ciążyć pechowe fatum.

Pierwszy raz pech dał o sobie znać już w marcu 1932 roku, kiedy to na skutek błędów nawigacyjnych "Cieszyn" wszedł na mieliznę niedaleko Helsinek. Na szczęście uszkodzenia nie okazały się zbyt poważne, ale ze stanowiskiem musiał pożegnać kapitan Anatol Kniaziew (zastąpił go kapitan ż. w. Władysław Haremza).

Kolejny rok, ponownie marzec i znów pech - tuż po opuszczeniu portu w Hamburgu, tym razem na skutek błędu sternika, "Cieszyn" uderza w burtę prawidłowo płynącego statku.

Fatum marcowe znowu dało o sobie znać w 1934 roku - płynący do Helsinek "Cieszyn" na skutek silnego prądu ponownie osiada na mieliźnie. Tym razem jednak sytuacja jest poważna - dno usłane jest bowiem ostrymi głazami. Rozpoczęła się walka o przetrwanie - na pomoc ruszają trzy jednostki ratownicze, które pomagają w usuwaniu i prowizorycznej naprawie uszkodzeń. Na szczęście statek udaje się zabezpieczyć i w pełnym napięcia rejsie bezpiecznie doholować do portu w Helsinkach.

Mostek oddaje kapitan Haremza, którego zastępuje kapitan Stanisław Szworc. Wydawać by się mogło, że po tym wydarzeniu pech opuścił polską jednostkę - niestety tylko na krótko.

Wybuch wojny zastał "Śląsk" podczas rejsu powrotnego z Helsinek. Kapitan jednostki Antoni Zieliński wykorzystując swe umiejętności bezpiecznie przeprowadza statek poprzez wody terytorialne Szwecji i Finlandii - w ten sposób ostatnia polska jednostka handlowa opuszcza Bałtyk.

"Cieszyn" w tym czasie znajdował się w Antwerpii. Udało mu się przedostać bezpiecznie do portów angielskich, ale podczas pierwszego swego konwoju... miał kolizję z jednym z brytyjskich statków (na usprawiedliwienie trzeba tu napisać, że nie ze swojej winy).

W pierwszych miesiącach wojny oba statki pływały między Wielką Brytanią i Francją transportując różnego rodzaju towary. Jednak szybko zmieniająca się sytuacja na froncie niebawem miała bezpośrednio odcisnąć swe piętno na polskich jednostkach.

W wyniku różnych rozkazów i zbiegu okoliczności, w czerwcu 1940 roku "Śląsk" i "Cieszyn" znalazły się w Koalacku, porcie w Senegalu, który był wówczas francuską kolonią. Tam też zastała je wiadomość o kapitulacji Francji.

I tu pojawił się pewien problem - choć Francja kontynentalna złożyła broń, kolonie opowiedziały się po stronie Aliantów i dalszej walki. Jednak akurat wojskowi z Koalacku sprawiali wrażenie, że najważniejsze dla nich są debaty nad drinkami i spotkania towarzyskie.

Wobec takiej postawy Polacy zaczęli szybko planować ucieczkę. Ale jak pokonać 70 mil rzeki, której brzegi kontrolowane są przez wojska francuskie? Jak przekonać francuskiego pilota, by przeprowadził obydwie jednostki? Jak jednak mówi stare przysłowie - "Polak potrafi"...

Gdy na pokładach "Śląska" i "Cieszyna" pojawili się francuscy oficerowie, by zabrać najważniejsze dokumenty, oczywiście "w celu ochrony samych jednostek", otrzymali wszystkie papiery, jakie znajdowały się na pokładzie, oprócz tych naprawdę ważnych. Kapitanowie Hilary Mikosza z "Cieszyna" i Bogdan Jędrzejewski ze "Śląska" dopinali ostatnie szczegóły ucieczki.

9 sierpnia 1940 pierwszemu oficerowi "Cieszyna" za pomocą "kilkustrzałowej" perswazji udało się przekonać do współpracy pilota Basse-Balla. Oba polskie statki podniosły kotwice i powoli ruszyły w rejs ku wolności. Gdy Francuzi zorientowali się w sytuacji, próbę zatrzymania podjęła motorówka z oficerami francuskimi, ale widząc determinację ze strony Polaków, a przede wszystkim wycelowane w nich działka dość szybko zrezygnowali z prób zatrzymania.

Obu statkom udało się bezpiecznie wyjść na szersze wody, gdzie wypuszczono sterroryzowanego pilota (z listami, w których potwierdzano, że pilotował "nie do końca dobrowolnie").

"Śląsk" i "Cieszyn" bezpiecznie przybyły do Freetown, czym zaskarbiły sobie podziw wśród kadry oficerskiej, ale i wywołały lekki niesmak spowodowany tym, że inne statki alianckie, w tym ok. 14 brytyjskich, nie zdecydowały się na podobne działanie.

Niestety marzec znowu okazał się pechowy dla "Cieszyna". W 1941 roku statek skierowano do Glasgow, w drodze do którego miał spotkać konwój. W pewnym momencie na niebie pokazały się dwa samoloty w brytyjskich oznaczeniach, które okazały się... niemieckimi Dornierami. Atak był całkowitym zaskoczeniem. Choć załodze udało się zestrzelić jeden samolot, to zrzucone wcześniej dwie bomby trafiły bezpośrednio w pokład, a trzy kolejne wybuchły tuż przy burcie. Uszkodzenia okazały się zbyt rozległe i "Cieszyn" ostatecznie zatonął, na szczęście bez strat w załodze.

Historia "Śląska" była szczęśliwsza - pływał spokojnie do końca wojny, zaliczając przypadkowo jedno wejście na mieliznę. 11 grudnia 1945 roku "Śląsk" powrócił do Gdyni i dalej pływał w barwach Żeglugi Polskiej, z której przeszedł do Polskich Linii Oceanicznych. Swego żywota dokonał w czerwcu 1967 roku, po kilkuletniej służbie w charakterze pływającego magazynu.

Opinie (44) 2 zablokowane

  • no i parę słów o "kapitanie -{kapitanach} " którzy dowodzili i zatopili w ostatnich latach statkiem "PLO" !...

    • 6 0

  • Te i inne historie...

    ... Opisane sa w ksiazce "Na Kromaniu i w Londynie".

    Panstwu piszacym o polskich Kapitanach i statkach to uprzejmie podziekuje za utwierdzenie mnie w opinii o braku wyobrazni i znajomosci tematu.

    • 0 0

  • w charakterze - co to znaczy?

    "Swego żywota dokonał w czerwcu 1967 roku, po kilkuletniej służbie w charakterze pływającego magazynu" - nie można po prostu ""jako magazyn"? Podobnie - "pani pracuje w charakterze sprzątaczki"...

    • 2 1

  • gdyn

    ale masz charakter...

    • 0 0

  • Nie Koalack..

    ... tylko Kaolack.
    Cała historia opisana w książce Arkadego Fiedlera "Dziękuję Ci Kapitanie", opowiadanie pod tytułem "La France est morte - krzyknął Murzyn i dostał tęgiego szturchańca".

    • 0 0

  • Polecam

    Polecam ksiazke "Zdrada alianckiej bandery"

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile metrów miał pierwszy wybudowany odcinek mola w Sopocie?

 

Najczęściej czytane