• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia współtwórcy wojskowej Gdyni

Michał Lipka
30 września 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Komandor Zygmunt Horyd (1896-1939) był współtwórcą wielu wojskowych obiektów, które powstały w przedwojennej Gdyni. Komandor Zygmunt Horyd (1896-1939) był współtwórcą wielu wojskowych obiektów, które powstały w przedwojennej Gdyni.

Koszary 2. Morskiego Pułku Strzelców (dziś Szpital Morski w Gdyni), oksywski kościół garnizonowy, umocnienia na Helu i Westerplatte oraz udział w budowie Stoczni Marynarki Wojennej - wszystkie te obiekty łączy nieco zapomniana dziś osoba jednego z oficerów przedwojennej polskiej marynarki wojennej.



Na tle takich nazwisk, jak: Eugeniusz Pławski, Mamert Stankiewicz, Włodzimierz Steyer czy Jan Grudziński nazwisko Horyd jest mało znane. Części mieszkańców Gdyni będzie się zapewne kojarzyło z ulicą na PogórzuMapka. Zainteresowani sprawami wojskowymi powiążą je z nieistniejącym już dziś 3. Batalionem Zabezpieczania Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Przybliżmy dziś zatem nieco postać komandora podporucznika inżyniera Zygmunta Mariana Horyda.

Nasz bohater urodził się w Warszawie 30 kwietnia 1896 roku. Jego rodzina nie należała do zamożnych, dlatego też jako jedyny ze swojego licznego rodzeństwa i to głównie dzięki temu, że udzielał korepetycji, ukończył w 1914 roku Szkołę Handlową.

W tym czasie, za namową starszego brata, wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej. W 1915 roku został studentem Politechniki Warszawskiej, ale uczył się tam zaledwie jeden rok - w 1916 roku wstąpił bowiem do Legionów Polskich i niebawem ruszył do walki na froncie wojny, nazwanej później I wojną światową.

Walka na froncie, niewola i ucieczka



Będąc żołnierzem 5. Pułku Piechoty brał udział w bitwie pod Kostiuchnówką, w której został ranny i trafił do rosyjskiej niewoli. W niej budował linię kolejową na wschodzie Rosji. Z niewoli jednak uciekł i przez Szwecję i Niemcy szczęśliwie przedostał się do Warszawy.

1 sierpnia 1917 roku wstąpił w szeregi 1. Pułku Artylerii Legionów Polskich. Brał udział w kryzysie przysięgowym, przez co skazano go na pobyt w Magdeburgu. Po wyjściu z więzienia powrócił do kraju, gdzie doczekał odzyskania niepodległości.

Niedługo po tym rozpoczął służbę w 22. Pułku Piechoty, skąd skierowano go do Szkoły Podchorążych Piechoty. W 1919 roku otrzymał promocję na pierwszy stopień oficerski i powrócił do rodzimego pułku. Wraz z nim brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, odznaczając się m. in. w walkach pod Jankami i Złotuchą.

Po wojnie przełożeni skierowali do na studia na Wydziale Inżynierii Wodnej Politechniki Warszawskiej, które ukończył dyplomem inżyniera hydrotechnika.

W czasie nauki miały miejsce dwa ważne wydarzenia w życiu naszego bohatera - po pierwsze ożenił się z Janiną Monasterską, a po drugie otrzymał przeniesienie do Polskiej Marynarki Wojennej. Skierowano go do Portu Wojennego w Modlinie, gdzie objął stanowisko oficera mechanika w Centralnych Warsztatach Marynarki Wojennej.

Systematycznie awansował, najpierw do stopnia porucznika, a w 1925 roku do stopnia kapitana marynarki.

Działalność Zygmunta Horyda na Pomorzu



Nad Bałtyk Zygmunt Horyd przybywa w 1927 roku. Pełni tu m.in. służbę jako kierownik rejonu inżynieryjno-budowlanego Komendy Portu Wojennego w Gdyni oraz kierownik rejonu inżynieryjno-budowlanego Wybrzeża Morskiego.

1 stycznia 1934 roku otrzymał awans do stopnia komandora podporucznika. Wśród przełożonych miał opinię zdolnego i cenionego specjalisty. Jako taki brał udział planowaniu i powstawaniu szeregu obiektów dla polskiego wojska.

Kościół Marynarki Wojennej na Oksywiu

Oprócz tych wspomnianych na początku możemy jeszcze wymienić choćby takie jak: budowa gdyńskiego portu, budowa Dowództwa Floty wraz z koszarami i mieszkaniami dla rodzin żołnierzy, budowa koszar oraz składów materiałów wojskowych dla helskiej baterii im. Laskowskiego, jak również budowa zaplecza logistycznego dla okrętów podwodnych.

Dowódca oddziału we wrześniu 1939 r.



Gdy stało się pewne, że wybuch kolejnego konfliktu zbrojnego jest rzeczą nieuniknioną, kmdr Zygmunt Horyd brał czynny udział w planowaniu i budowie umocnień na Kępie Oksywskiej.

Gdy rozpoczęła się wojna, kmdr Horyd został podporządkowany dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża płk. Stanisławowi Dąbkowi. Z własnej inicjatywy w dniach 4-6 września sformował tzw. "batalion Horyda" składający się z trzech kompanii. W ich skład włączono ok. 750 marynarzy z załóg zatopionych okrętów, Kadry Floty oraz Centrum Wyszkolenia Marynarki Wojennej, rezerwistów oraz załogi zapasowe Dywizjonu Okrętów Podwodnych.

Pomnik upamiętniający walki o Mosty, podczas których zginął kmdr Zygmunt Horyd. Pomnik upamiętniający walki o Mosty, podczas których zginął kmdr Zygmunt Horyd.
Mimo braków w wyposażeniu morale nowej jednostki było wysokie. 8 września kmdr Horyd zameldował płk. Stanisławowi Dąbkowi gotowość do walki. Tego samego dnia jego marynarze przeszli chrzest bojowy - pod wsią Reszki dokonali wypadu na pozycje nieprzyjaciela. Atak okupiony został dużymi stratami - śmiało można powiedzieć, że stan osobowy kompanii był zdziesiątkowany. Mimo to marynarzy skierowano w rejon Kosakowa - Mostów, gdzie mieli wspierać 1. Morski Pułk Strzelców.

Śmierć podczas walk o Mosty



12 września marynarze ruszyli do walki o Mosty, które zajęte były przez Niemców. Podczas jednego z ataków, prowadząc swoich ludzi do walki na bagnety, kmdr ppor Zygmunt Horyd został śmiertelnie ranny. Marynarze wynieśli ciało swego dowódcy z rejonu walk. Początkowo pochowano go niedaleko miejsca, w którym poległ, ale ostatecznie spoczął na gdyńskim cmentarzu witomińskim.

Grób komandora Zygmunta Horyda na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni. Grób komandora Zygmunta Horyda na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni.
Po śmierci kmdr. Horyda dowództwo nad oddziałem objął kapitan marynarki L. Kremer, który niebawem także poległ w walkach. W linii pozostała ostatnia kompania, mocno zresztą uszczuplona, która wycofała się na Oksywie, gdzie walczyła aż do kapitulacji.

W relacjach niemieckich możemy spotkać opinie świadczącą o niezwykłej zaciętości stworzonego i dowodzonego przez kmdr. Horyda oddziału, który mocno dał się Niemcom we znaki. Dali temu wyraz, nazywając ich, z racji koloru (ciemnogranatowy) mundurów Polnische schwarze Hunde.

Opinie (19)

  • ciekawym czemu nikt nie wspomina o samosądach w WP we wrześ39 (5)

    gdzie żołnierze po zastrzeleniu swojego dowódcy udawali się do domów

    • 6 24

    • A skąd (1)

      wziałeś takie rewelacje? Podziel się źródłem.

      • 11 0

      • Pewnie dziadek mu opowiadał. Ten z Wehrmachtu.

        • 6 1

    • Podobnie nikt o Tobie nie będzie wspominał. Ponieważ o niczym się nie mówi

      • 1 0

    • Napisz źródło, coś więcej

      albo nie pisz nic !

      • 10 0

    • Daj spokoj Sasza z ta sowiecka propaganda. W bardziej wyszukane kłamstwa Polacy przez 40 lat nie wierzyli a ty tu towarzyszu z taka bzdura startujesz.

      • 1 1

  • (1)

    Tradycyjnie, dla Polaków ważniejsze kościoły niż ważniejsze inwestycje.

    • 10 18

    • Dla...

      Dla ciebie niemiecki czosnku , ważniejszy jest tylko geszeft ?

      • 1 0

  • Panie Lipka " das Hund" to po niemiecku "pies" ! (3)

    Jeśli to dla Pana wyraz uznania tak kogoś nazwać to gratuluję fantazji....

    • 11 13

    • czytanie ze zrozumieniem (2)

      z treści artykułu wynika iż Niemcy uznawali, że oddział p. Horyda był zażarty i mocno kąśliwy dla nich, a że mieli prawie czarne mundury to i nazwa polskie czarne psy i nie ma to nic wspólnego z wyrazami uznania. Jeżeli już coś komentujemy to warto zrozumieć o co chodzi.

      • 11 0

      • Jak ze zrozumienie to do końca!

        Uwaga co do zasady słuszna, gdyby nie błędny wniosek końcowy. Zgodnie z zasadami wyartykułowanymi najpełniej przez samego A.H w Mein Kampf-Polacy należeli do rasy podludzi. Nadto-zwłaszcza na terenach byłych Prus i Cesarstwa Niemiec które znalazły się w granicach II RP generalnie panowała szczera nienawiść do Polski i Polaków (szczególnie mocno podburzona od 30.01.33r tj. przejęciu przez NSDAP władzy w Niemczech). Stąd też określenie "Czarne Psy" z jednej strony było wyrazem pogardy do nas jaka dość powszechnie panowała wśród Niemców wówczas, ale jednocześnie była jednak wyrazem uznania. W ustach ówczesnych Niemców (być może nie wszystkich, ale raczej znamienitej większości) takie określenie wtedy jawnie wskazywało na to jak silny opór i problemy sprawili im Ci znienawidzeni "podludzie" w marynarskich mundurach. Było to więc-mimo z pozoru obraźliwego brzemienia-przede wszystkim wyrazem uznania. Pzd.

        • 4 0

      • w okresie międzywojennym Gdynia była terenem ciągłych starć wywiadów

        I to wcale nie tych salonowych, w wykwintnych mundurach.
        Jak intensywna była to walka ilustruje fakt, ze na terenie Gdyni wykonywano rocznie nawet kilkanaście wyroków śmierci za szpiegostwo.
        Więc służby musiały mieć "psi" węch i długie zęby.
        Nazwanie ich "psami" nie jest moze wyrazem uznania ale w pewnych relacjach lepiej aby panowała obawa i strach.

        Bo na szacunek nie ma co liczyć z założenia.

        • 1 1

  • A ja wiem w którym domu mieszkał komandor Horyd i znam panią, która jako dziecko była jego sąsiadką

    • 9 0

  • Elita.Polska elita.Tak ich nam teraz brakuje.... (1)

    • 16 1

    • W 100% racja

      • 2 0

  • marynarz (2)

    był polakiem kochał polske jest naszym wzorem do nasladowania a co dzis mamy samych folksdojczow w gdanskim magistracie

    • 8 3

    • ?? (1)

      zabrakło miejsc dla rodaków zza Buga ?

      • 0 0

      • jak widac obecnie chocby po twoim wpisie nie brakuje ciagle

        • 0 0

  • nasz polski musaszi

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Głównym fundatorem klasztoru cystersów w Oliwie był:

 

Najczęściej czytane