- 1 Przymorze kiedyś i dziś. Porównujemy zdjęcia (144 opinie)
- 2 Te zabytki otwierają się po remontach (76 opinii)
- 3 "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate" (32 opinie)
- 4 Nietypowa willa prezesa banku nad miastem (55 opinii)
- 5 Duży gmach w centrum powstał w 8 miesięcy (40 opinii)
- 6 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (11 opinii)
Zima nad morzem? Tylko w wagonie motorowym!
Początek roku 1935 zawitał na Wybrzeże z dość lekką zimą, nie zwiastując fali mrozów, która wkrótce potem skuła lodem całą Polskę.
Chociaż, zdaniem "Gazety Gdańskiej", był to mróz co najwyżej "średni", wystarczająco skuteczny, by uwięzić "port i zatokę gdańską w okowach lodu", zaś młodzieży szkolnej dać wielkie nadzieje na niespodziewane przedłużenie "wakacyj zimowych".
"Skutkiem silnego mrozu w ostatnich dniach zamarzł całkowicie" nie tylko "port gdański", przez co "komunikacja towarowa uległa ograniczeniu", tym bardziej że i na Wiśle ustała "zupełnie żegluga rzeczna, tak pasażerska, jak i towarowa".
I tylko Gdynia zdawała się zupełnie nie przejmować niekorzystną aurą, bo "pomimo silnych mrozów port gdyński pracował bez przeszkód".
Może dlatego, że gdynian (zwłaszcza tych zaangażowanych w inwestycje "mające znaczenie dla miasta i portu Gdyni") rozgrzewała radosna perspektywa kolejnych zwolnień podatkowych?
Albo spirytus ze wschodu: wszak "statki sowieckie w Gdyni widywało się coraz częściej..."?
Mrozy dawały się też we znaki "naszym rybakom na morzu": kuter rybacki "Gdynia 90" wskutek fatalnych warunków atmosferycznych osiadł na mieliźnie w pobliżu Helu.
Z pomocą uwięzionej w lodowych okowach załodze "został wysłany z Gdyni holownik "Ursus" i statek badawczy "Ewa", jednak akcji ratunkowej nie ułatwiało "wzburzone morze" i "warstwy lodu, jakie okryły kuter".
Trudne warunki panowały również na lądzie, o czym boleśnie przekonał się - na dworcu kolejowym w Gdańsku - "radca pocztowy J. Michoń, zamieszkały w Sopotach", który zdążając "do pociągu podmiejskiego w kierunku Sopotu, wskutek gołoledzi poślizgnął się i upadł, nadwyrężając rękę".
Lód był jednak bardziej pechowy dla rybaka Rudolfa Schneidera - choć to raczej nie mróz stał się przyczyną jego śmierci.
Ofiarą zimy (i również niebezpośrednio mrozu) padł też pewien 13-latek z Orłowa, który - zamiast, tak jak inne dzieci, cieszyć się ślizgawką - kradł węgiel z wagonów. Oczywiście nie dla przyjemności...
Tymczasem Gdańsk, rozgrzany karnawałową gorączką, nie bacząc na mrozy i nie przejmując się paraliżem portu, świętował "piętnastą rocznicę bytu Wolnego Miasta".
Dobrym pretekstem do przypomnienia tej ważnej dla gdańszczan rocznicy była też wizyta "prezydenta Senatu Gdańskiego" Arthura Greisera w Warszawie).
Choć tak naprawdę z tego powodu radowali się przede wszystkim gdańszczanie narodowości niemieckiej, natomiast Polonia, chcąc jak najdłużej cieszyć się świąteczną atmosferą, najzwyczajniej w świecie kolędowała.
Ale i gdynianie również wciąż mieli w pamięci ostatnie święta - choć nie mogli o nich zapomnieć głównie "dzięki" cytrusowym spekulantom.
Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji woleli wsiąść do pociągu (nie byle jakiego, motorowego!); bo czyż nie jest przyjemnie patrzeć, jak wszystko zostaje w tyle...?
Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 10 z 11 stycznia 1935 r, "Dziennik Bydgoski" nr 9 z 11 stycznia 1935 r., "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 11 z 11 stycznia 1935 r. oraz "Ilustracja Polska" nr 2 z 13 stycznia 1935 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.
Opinie (8) 1 zablokowana
-
2020-01-10 13:53
Super archiwalia.
- 20 0
-
2020-01-10 14:23
Ówczesna "kronika kryminalna" (1)
bardzo uboga w stosunku do dzisiejszej, pokazuje skalę zmian, jakie zaszły - na niekorzyść współczesności.
- 9 2
-
2020-01-10 21:57
Kolędowanie i Boże Narodzenie
miały kiedyś swój urok i czar. A teraz, po kościelnych skandalach...
- 11 2
-
2020-01-10 15:13
Wilno -31... Powinno się sprawdzić ile było w Szczecinie, żebyśmy mogli ocenić, czy zmiana granic była dla nas korzystna, czy nie.
- 4 4
-
2020-01-10 16:19
Fajnie się czyta (3)
taką przedwojenną polszczyznę, mam wrażenie, że dbałość o język była wtedy o niebo większa niż obecnie. I te takie drobiazgi "pomarańcz", "polskiem", "inwestycyj", itd...
- 24 0
-
2020-01-10 18:41
(1)
To się nazywa archaizmy. Dbałość dawniej była dokładnie taka sama jak dziś, czego dowodem są zaistniałe w ciągu wieków wyrównania analogiczne. Najnowszym wyrównaniem analogicznym będzie "poszłem" do "poszłam" zamiast "poszedłem" wobec "poszłam".
- 0 4
-
2020-01-10 19:26
"Poszłem" nie jest formą prawidłową
nie ma aprobaty normatywnej... forma "poszłem" używana jest przez osoby niewykształcone, najczęściej na wsi.
- 9 1
-
2020-01-14 08:37
Ale korekta była taka sobie. "Skrzyki pomarańcz" brzmi co najmniej dwuznacznie :D
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.