• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zanim przybył komisarz. Historia z czasów Wolnego Miasta Gdańska

Tomasz Kot
17 lutego 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Od lewej (postacie oznaczone krzyżykami): Sir Reginald Tower, pełnomocnik Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych, późniejszy Wysoki Komisarz Ligi Narodów w Gdańsku oraz generał Richard Haking, głównodowodzący wojskami alianckimi. Od lewej (postacie oznaczone krzyżykami): Sir Reginald Tower, pełnomocnik Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych, późniejszy Wysoki Komisarz Ligi Narodów w Gdańsku oraz generał Richard Haking, głównodowodzący wojskami alianckimi.

15 listopada przypada rocznica powstania Wolnego Miasta Gdańska i co się z tym łączy - ustanowienia polskiego przedstawicielstwa w mieście kulturowo i ludnościowo wówczas niemieckim. Mieście, które przed wiekami wchodziło w skład państwa polskiego i dzięki temu prężnie się rozwijało. Gdy gród nad Motławą stał się częścią Prus, mocno podupadł i stał się wschodnią prowincją niemczyzny, bez większego znaczenia.



Powstanie Wolnego Miasta Gdańska (15 listopada 1920 r.)uruchomiło ciąg zdarzeń, które zapoczątkowały zmiany, których konsekwencje trwają do dziś. Nie byłoby Trójmiasta bez Wolnego Miasta Gdańska, bowiem powstanie Gdyni było odpowiedzią Polski na niemożność wyegzekwowania swoich praw w niemieckim Gdańsku.

Jest wiele powodów, aby przyjrzeć się temu, co działo się w okresie międzywojennym w Gdańsku i po polskiej stronie, a więc na terenie, który nazywamy dziś Trójmiastem. Dzięki temu może lepiej uda nam się poznać miejsce, w którym żyjemy i lepiej zrozumieć historię naszych rodzin.

***


10 stycznia 1920 r. w życie weszły postanowienia traktatu wersalskiego kończącego I wojnę światową. W tym dniu Gdańsk przestał należeć do Rzeszy Niemieckiej, a kontrola nad tym obszarem przechodziła na mocarstwa zachodnie. W niedzielę 8 lutego 1920 r. do miasta przybył Komisarz Generalny Rzeczpospolitej Polskiej Maciej Biesiadecki (1864-1935). 11 lutego stanowisko Wysokiego Komisarza Ligi Narodów w mieście nad Motławą objął sir Reginald Tower (1860-1939). 15 listopada 1920 r. formalnie powstało Wolne Miasto Gdańsk.

Pierwsza strona tej części Traktatu Wersalskiego, która dotyczy Wolnego Miasta Gdańska. Ten konkretny fragment opisuje przebieg granicy Wolnego Miasta z Polską. Pierwsza strona tej części Traktatu Wersalskiego, która dotyczy Wolnego Miasta Gdańska. Ten konkretny fragment opisuje przebieg granicy Wolnego Miasta z Polską.
Komisarz Generalny był przedstawicielem polskiego rządu w Gdańsku, reprezentującym polskie interesy i wykonującym uprawnienia Polski wobec Wolnego Miasta wynikające z Traktatu Wersalskiego i umów polsko-gdańskich. Stanowisko Komisarza Generalnego dla reprezentanta polskich interesów w Gdańsku stanowiło nawiązanie do czasów I Rzeczypospolitej, kiedy to król Stanisław August Poniatowski utrzymywał swojego rezydenta nad Motławą. Zanim jednak w mieście pojawił się komisarz, polskie interesy w Gdańsku reprezentowała półoficjalnie Delegacja Rządu Polskiego. Delegacja rezydowała w hotelu "Danziger Hof" przy Dominikswall 6 (obecnie ul. Wały Jagiellońskie). Dziś w tym miejscu stoi budynek "Lotu".

Polish deputation

Po I wojnie światowej, w odrodzonym państwie polskim, które wciąż toczyło na różnych frontach walki o swoje granice, brakowało niemal wszystkiego. Rząd polski zwrócił się do Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch o dostarczanie żywności, której w kraju dramatycznie brakowało. Państwa te zgodziły się na przyznanie Polsce pomocy żywnościowej. Amerykanie udzielili kredytu na zakup żywności, przeważnie mąki i produktów tłuszczowych.

Transport produktów przechodził przez Gdańsk, wówczas jedyny port dostępny dla państwa polskiego, w ograniczonym zresztą zakresie. Niemcy zobowiązane były zapewnić transport do Polski jedynie towarów mających charakter "ratunkowy". Na dostawy zakupionej żywności rząd polski podpisał umowę z Amerykańską Administracją Pomocy (ARA), która powstała 24 lutego 1919 r.

Prawidłowe wykonanie umowy nadzorować mogły tylko te państwa, z którymi Rzesza Niemiecka podpisała zawieszenie broni. Rzeczpospolita nie mogła założyć w Gdańsku własnej ekspozytury. Placówka taka mogła natomiast powstać w ramach struktur ARA.

11 stycznia 1919 r. utworzona została Generalna Delegatura Ministerstwa Aprowizacji. Na jej czele stanął Mieczysław Jałowiecki (1876-1962), ziemianin i dyplomata. Członkowie delegacji przed przybyciem do Gdańska musieli podpisać zobowiązanie, że nie będą działać w sferze polityki.

Zanim w Gdańsku pojawił się komisarz, polskie interesy w mieście reprezentowała półoficjalnie Delegacja Rządu Polskiego. Delegacja rezydowała w hotelu "Danziger Hof" przy Dominikswall 6 (obecnie ul. Wały Jagiellońskie). Zanim w Gdańsku pojawił się komisarz, polskie interesy w mieście reprezentowała półoficjalnie Delegacja Rządu Polskiego. Delegacja rezydowała w hotelu "Danziger Hof" przy Dominikswall 6 (obecnie ul. Wały Jagiellońskie).
Od samego początku delegacja była jednak "zakonspirowaną" reprezentacją Polski. 28 stycznia, jeszcze przed wyjazdem, premier Ignacy Paderewski (1860-1941) przyznał Jałowieckiemu szersze kompetencje, mianując go Delegatem Rządu Polskiego w Gdańsku. "Konspiracja" była na tyle daleko posunięta, że w początkowym okresie członkowie delegacji w kontaktach oficjalnych posługiwali się jedynie językiem angielskim, także między sobą.

Polacy w towarzystwie Amerykanów pojawili się w grodzie nad Motławą 30 stycznia 1919 r., a następnego dnia rozpoczęli działalność. Polskie przedstawicielstwo zatrudniało po paru tygodniach 150 pracowników. Delegacja szybko stała się nieoficjalnym przedstawicielstwem rządu polskiego, co po pewnym czasie, choć niechętnie, zaakceptowali gdańscy Niemcy.

Polskie piekło

Delegacja polska pracowała w bardzo trudnych warunkach. Przede wszystkim Polska miała zbyt mały potencjał gospodarczy, by móc dyktować warunki w regionie. Delegacja de facto nie była oficjalnym przedstawicielstwem państwa, które zresztą Niemcy nazywali "państwem sezonowym", oczekując jego rychłego upadku.

Czas, w którym działali Polacy przypadł na okres wojny polsko-bolszewickiej. Niemieckie władze Gdańska nie chciały współpracować z Polakami i konsekwentnie utrudniały działalność delegacji.

Do tego dochodziły konflikty z miejscową Polonią, której przedstawiciele narzekali na panujący w szeregach delegacji nepotyzm, robienie interesów kosztem gdańskich Polaków, a także ignorowanie ich postulatów.

Relacji nie poprawiła wizyta delegacji Polonii gdańskiej w Warszawie. Atmosfera i organizacja pracy w urzędach centralnych zrobiła bardzo złe wrażenie na wychowanych w duchu porządku i punktualności gdańskich Polakach. W dodatku status materialny gdańszczan był znacznie wyższy niż obywateli odradzającego się państwa polskiego (szczególnie na terenach byłego zaboru rosyjskiego), a mieszkańcy miasta nad Motławą posiadali wiele świadczeń socjalnych, których rząd w Warszawie nie był im w stanie zapewnić.

Większość członków polskiej placówki oskarżana była o realizację prywatnych interesów. Wśród wyższych urzędników panowały mocno zażyłe stosunki. Prawie wszyscy wyżsi urzędnicy pochodzili z Litwy. Byli ze sobą spokrewnieni lub pozostawali od dawna w przyjaźni. Przykładem może być spółka "Polbal" powołana do wyładunku i wysyłania transportów żywności do Polski. Prezesami spółki byli Jan Raue i Witold Jasiński, urzędnicy delegacji. W imieniu "Polbalu" Raue podpisał umowę z Jałowieckim jako Generalnym Delegatem oraz szefem jego biura Jasińskim na wykonanie prac przeładunkowych. Współudziałowcami firmy byli ponadto szwagier Jana Rauego i siostra Jałowieckiego. Polscy robotnicy z Gdańska wysuwali zarzuty, że "Polbal" nie zatrudnia Polaków. Nic dziwnego, że spółka była faworyzowana przez władze polskie w Gdańsku.

Granice i wewnętrzny podział Wolnego Miasta Gdańska 1920-39. Granice i wewnętrzny podział Wolnego Miasta Gdańska 1920-39.
Piekło niemieckie

Od końca roku 1918, gdy tylko Niemcy zorientowali się, że nie uda im się zatrzymać Gdańska w granicach Rzeszy, zaczęli wywozić mienie rządowe i wszystko, co przedstawiało większą wartość. Poza Gdańsk wywieziono większość lokomotyw z gdańskich lokomotywowni, zwłaszcza nowych.

Na wagonach usuwano oznaczenia macierzystej stacji "Danzig, zamieniając ją na "Hannower", Stettin", "Magdeburg" i wysyłano do Niemiec. Stacjonujące w porcie gdańskim stare okręty wojenne (w tym kilka pancerników) sprzedano holenderskiej firmie "A. Wijeshenk" z Rotterdamu.

Budowany w stoczni Schichaua nowy, niedokończony jeszcze pancernik przetransportowano do stoczni szczecińskiej. Na początku lipca zamierzano wywieźć z portu pływające dźwigi. Działanie to zostało jednak udaremnione, ponieważ tym razem delegacja polska zdążyła zareagować, powiadamiając stacjonujące w gdańskim porcie amerykańskie kontrtorpedowce.

Sytuacja gospodarcza na terenie Gdańska była zła. Wynikało to po części z wcześniejszej polityki Rzeszy. Jałowiecki w swoich wspomnieniach twierdzi, że " Port gdański należał do upośledzonych portów bałtyckich. Rząd Niemiec z niewiadomych względów trzymał Gdańsk w cieniu. Kosztem Gdańska rozrosły się inne porty bałtyckie, przede wszystkim Szczecin. Nawet Memel (Kłajpeda) był pod względem urządzeń portowych lepiej wyposażony od Gdańska".

Pogłębiała się bieda i bezrobocie. Szalała inflacja. Na mocy traktatu wersalskiego w Gdańsku miano zaprzestać produkcji broni, co pociągnęło za sobą likwidację funkcjonujących w mieście warsztatów artyleryjskich i fabryki karabinów.

Latem 1919 r. bezrobocie w Gdańsku osiągnęło poziom 10 tysięcy pozbawionych pracy (na 213 tysięcy zamieszkałych w Sopocie i Gdańsku). Część robotników wyjeżdżała do Niemiec w poszukiwaniu zatrudnienia. Robotnicy niemieccy pracujący przy przeładunkach jawnie okradali niemal każdy transport polski.

Gdańska niemiecka policja miejska (Bürgerwehr) nie reagowała. Policjanci zresztą niejednokrotnie brali udział w procederze.

Często władze niemieckie nie dotrzymywały umów, nie dostarczając np. na czas pociągów i barek do transportu towarów. Powodowało to, że w porcie na rozładunek czekało czasami nawet kilkanaście statków, co powodowało zwiększenie kosztów ponoszonych przez stronę polską.

Ani Polacy, ani Amerykanie nie mogli bezpośrednio interweniować, ponieważ nie mieli prawa utrzymywania na terenie portu gdańskiego własnej policji. Mimo umów ze stroną niemiecką każdy pociąg z towarem musiał być konwojowany przez polskich strażników. Rzadko zdarzało się, aby podczas przejazdu przez ówczesne terytorium niemieckie obywało się bez strzelaniny.

W przypadku gdy zaniedbywano środki bezpieczeństwa zdarzało się, że wagony kradziono w całości z towarem i sprzedawano w Niemczech. W ten sposób latem 1919 r. już w Nowym Porcie zrabowano cztery wagony smalcu, które sprzedano potem w Berlinie. Niemieckie władze nie tylko tolerowały ten proceder, ale zdarzyło się w październiku 1919 r., że same zakupiły od złodziei wagon mąki z polskiego transportu.

Do tego dochodziły konflikty delegacji z polskim rządem i instytucjami. Rozgoryczony Jałowiecki skarżył się Ministerstwu Kolei, że na każdym kroku spotyka się "z kłamstwem i brakiem poczucia obowiązku ze strony polskich władz kolejowych". Mimo tego chaosu delegacji udało się wypełniać swoje podstawowe działania. W każdym miesiącu działania planu, do naszego kraju docierały produkty o wartości 8,5 miliona dolarów, co zaspokajało połowę zapotrzebowania Polski na żywność.

W miarę upływu czasu coraz pilniejsze stawało się jak najszybsze mianowanie oficjalnego przedstawiciela RP w Gdańsku, który posiadałby podstawy prawne do reprezentowania Polski, a co za tym idzie - podpisania porozumień polsko-gdańskich i normalizacji sytuacji. Mianowanie Macieja Biesiadeckiego Komisarzem Generalnym kończyło niezwykle trudny pierwszy okres działania przedstawicieli Polski nad Motławą. Zaczynało następny, który okazał się nie mniej ciężki.

Korzystałem z: Mieczysław Jałowiecki "Na skraju imperium". Stanisław Mikos "Działalność Komisariatu Generalnego RP w Wolnym Mieście Gdańsku 1920-39".

Opinie (113) 4 zablokowane

  • Formalnie Wolne miasto Gdansk nigdy nie zostało rozwiązane

    Powinno w myśl prawa istnieć do dzisiaj.

    • 2 0

  • Gdańsk jest taki sam niemiecki jak Wilno polskie (6)

    Wychowałem się w Gdańsku i uwielbiam to miasto. Niestety kulturowo nie był polski. Był tyglem wielu narodowości o przeważającej kulturze niemieckiej z domieszką holenderską i innych uciekinierów z Europy Zachodniej ze względów religijnych (tak były takie czasy że uciekano na Wschód).

    Na próżno w 1000 letniej historii (jak niektórzy mówią) szukać wielu dokumentów w języku polskim. Językiem urzędowym, czy komuś się podoba czy nie był praktycznie zawsze niemiecki. Podobnie jak większość ocalałych pamiątek typu epitafia w kościołach - z reguły dotyczą rodów gdańszczan o raczej nie polskich nazwiskach i nie polskich inskrypcjach.
    Poruszany przez niektórych postawa buntownicza wobec Prus czy Krzyżaków nie była też wynikiem postaw pragnień znalezienia się w kręgu kultury polskiej czy języka, a jedynie czystą kalkulacją biznesową - z racji tradycyjnie słabszej organizacji państwa - Polska dawała większe możliwości lokalnym kupcom, czyli dzisiaj mówiąc biznesmenom, którzy mocno obawiali się silnych niemieckich struktur państwowych.

    Chodząc po Gdańsku, trudno znaleźć miejsca gdzie żyli i mieszkali ludzie zasłużeni dla kultury polskiej. Na próżno szukać domu Mickiewicza, Słowackiego, Moniuszki, czy miejsc związanych z ludźmi walczącymi o polskość Traugutt, Piłsudski - coś co znajdziemy na każdym roku w Wilnie.

    Spróbujce powiedzieć Litwinowi, że Wilno nie było polskie, spróbujcie znaleźć jakąś inskrypcje z przed 1939 roku po litewsku. Każdy się oburzy na Litwie na takie twierdzenia, podobnie jak każdy się oburza na twierdzenia o niemieckim rodowodzie Gdańska na przestrzeni ostatnich kilku wieków.

    Niesty historii nie zmienimy. Możemy się oburzać, ale Gdańsk jest dokładnie taki sam niemiecki jak Wilno polskie w naszych sercach.
    Gdańsk pomimo swojego niemieckiego kulturowego rodowody był przez wieki w granicach I RP. Był, bo taki był interes gospodarczy Polski i przede wszystkim bogatego kupiectwa z Gdańska, które żyło z Polski, nigdy odwrotnie.

    Na koniec trzeba jasno powiedzieć, że Gdańsk od 1945 roku pierwszy raz w swej historii należy do Polski i jest jednocześnie etnicznie polskie. Dzięki uporowi nowych mieszkańców stał się jednym z najważniejszych miast w Polsce, wykształcił część nowych politycznych elit, zapoczątkował proces upadku komunizmu w całej Europie. Samo miasto również zmieniło zdecydowanie na lepsze swój wygląd i wypada dużo lepiej w porównaniu do bliźniaczej Lubeki, która bądź co bądź leży w jednym z najbogatszych państw Europy.

    Dlatego nie powinniśmy mieć kompleksów co do niemieckiej części historii naszego miasta, gdyż to dzięki nam i naszym dokonaniom Gdańsk jest tym czym jest.

    • 58 15

    • Odp

      Piszesz bzdury. Gdańsk byl Polski do sądu podstępnego zajęcia bo przez krzyżaków!
      Potem systematycznie niemczony. Dziś znów próbują go podstępnie przejąć, wpierw gospodarczo...ale to się nie uda! Nawet jeśli Rymkiewicz wyskoczy ze skóry. Niemcy są już przegrane tu na zawsze. I nie tylko, z Niemiec zostanie tylko Bawaria!

      • 1 0

    • Poprawka: Do XIII wieku Gdańsk był etnicznie czysto polski i należał do Polski.

      • 4 1

    • W wózku obok mnie śpi mój dwumiesięczny syn. Jest Polakiem urodzonym w Gdańsku. (3)

      Tak jak moja żona Polka i ja Polak urodzony w Gdańsku z rodziców Polaków w Gdańsku urodzonych. Ich rozdzice także urodzili się w Gdańsku i jak najbardziej także są Poakami.

      Gdańsk jest Polski.

      • 8 4

      • (2)

        Zgodnie z tą regułą Wilno, Grodno i Lwów polskie nie są

        • 3 1

        • Nie wiem jaki jest Lwów. Gdańsk jest Polski. (1)

          • 4 2

          • i szczecin i breslau miasta partnerskie

            • 0 2

  • Panie Redaktorze!!!! (3)

    Używa Pan określenia "niemiecki Gdańsk". Jest to przykre i bolesne dla mnie jako rodowitego i znającego historię miasta Gdańszczanina. Proszę przyjąć do wiadomości, że ponad TYSIĄCLETNI Gdańsk był ZAWSZE POLSKI.Niestety przez KILKASET (w sumie) LAT miasto znajdowało się POD OKUPACJĄ NIEMIECKĄ. I w ten sposób należy o historii Gdańska pisać.

    • 24 48

    • Danzig ist weder deutsch noch polnisch

      Seit der Gründung Danzigs wurde bis 1945 deutsch gesprochen, aber deutsch im nationalen Sinne war Danzig nur einige Jahre. Ab 1445 bis 1793 war Danzig unabhängige Republik unter dem diplomatischen Schutz des Königs von Polen, der ja auch kein Pole war.

      • 1 1

    • jaki polski co ty pleciesz

      zobacz nazwiska wszystkich burmistrzów - brzmią polsko ? nie . Gdańsk był wolny ale językiem urzędowym był Niemiecki

      • 3 2

    • Gdańsk należał do Gdańszczan - niezależnie skąd pochodzili.

      Od czasów Świętopełka II to miasto zaczęło rozwijać się niezależnie od panujących akuratnie nad miastem mocarstw - i tak samo skutecznie pogoniliśmy Krzyżaków z polską pomoca, Batorego z pomocą duńską i Szwedów z pomoca Holendrów.

      Wara Berlinowi i Warszawie od Miasta

      • 13 7

  • Richard Haking (2)

    Głównodowodzący wojskami alianckimi w Gdańsku. Miał pewne przemilczane zasługi na Polski. Podczas wojny Polsko-Bolszewickiej do Gdańska przypływały dostawy broni. Jednak lewicujący w owym czasie Niemieccy dokerzy w imię solidarności z robotniczą Rosją nie chcieli tej broni wyładowywać. Richard Haking podjął decyzję, że rozładuje broń z pomocą podległych sobie żołnierzy alianckich których niezwłocznie wysłał do portu.

    • 72 1

    • Streik der Danziger Hafenarbeiter

      Bei diesem Streik ging es den Danzigern darum, nicht in den polnischen Krieg gegen Russland hinein gezogen zu werden.

      • 0 0

    • To się nadaje na film dla Netflixa

      Do kina lub na serial już raczej nie, ale film dla Netflixa z tego mógłby powstać, skoro mogli nakręcić "Króla Polki" lub ten film o polowaniu na nazistę w Argentynie.

      • 4 0

  • Gdańsk zawsze wolny od pisowskiego nowotworu.

    • 2 5

  • Gdańsk, czyli prastary lechicki Kodan, został założony przez lechickiego króla Kodana (7)

    około 1750 r. p.n.e. Podstępni Niemcy zajęli Gdańsk w 1308 r. i stąd ich obecność na NASZEJ ziemi.
    Tereny pomiędzy Odrą a Bugiem, pomiędzy Morzem Sarmackim (obecnie Bałtykiem) a Tatrami są RDZENNIE LECHICKIE, czyli NASZE (R1a1a) !!!
    Kodan był wówczas stolicą wielkiej LECHII.

    • 5 17

    • Dansk

      Czy nazwa Gdańska jest wspomnieniem obecności duńskich wikingów na Pomorzu, u ujścia Wisły?

      • 0 0

    • Reptilianie zajęli czasowo Gdańsk w roku 10 234 p.n.e. (2)

      • 6 0

      • (1)

        Ja czytałem że, Adam i Ewa po wygnaniu z raju przybyli na te tereny!

        • 1 0

        • przybyli, gdy Budyń dał im cynk, że ma jeden ze swoich kwadratów na wynajem ;)

          • 0 0

    • i nasze - R134 (czynnik chłodzący)

      My klimatyzatorzy!

      • 0 0

    • myślałem ze darth wader kiedyś ścigał po tym terenie luka "skaywolkera"

      • 0 0

    • Co to za brednie !

      • 0 0

  • "Brzmi to niewiarygodnie, ale aż około 15% wpływów do budżetu II Rzeczypospolitej pochodziło z niemieckich opłat za tranzyt.
    Polska międzywojenna była ubogim państwem i sporo zarabiała na "korytarzu". Mało kto o tym wspomina, ale Niemcy płacili spore cła na produkty, które przewożono przez tereny Polski. To był jeszcze jeden powód dla którego Polacy nie chcieli pozbywać się korytarza - bez wpływów z niego polski budżet mógłby się po prostu zawalić, tak bardzo był wątły."

    • 4 0

  • Gdańska Autonomia

    Gdańska Autonomia.

    • 0 4

  • Artykuł fajny ale lekko skęcający na idee PIS to i tak nie zmieni że Gdańszczanie sa Wolni (1)

    • 4 12

    • gdańszczanie są tacy wolni pod Budyniem, jak to, że Hitler budował unię europejską

      • 0 0

  • Okolice Dworca PKP (3)

    Okolice dworaca PKP wyglądały 100 lat temu dużo lepiej jak teraz, szczególnie dawna przychodnia kolejowa.

    • 100 15

    • (2)

      ogólnie piękna architektura Gdańska pełna przepychu , godna portowego wolnego miasta ... nie to co teraz beton i szklarnie na każdym kroku , no ale widać co ludzie kiedyś potrafili i co teraz potrafią mając komputery , internet... niedoścignieni wybitni specjaliści tamtych czasów, ech dzisiejsi nawet do pięt nie dorastają z tymi swoimi Forumami , i innymi sarkofagami

      • 15 5

      • prawda - i tu wychodzi co kto tak naprawdę potrafi - kiedyś projektowanie i architektura to był kunszt dziś chałturnicy z biur projektowych potrafią stawiać ... szklarnie , nie znam prostszej konstrukcji niż aktualnie powielane ... a beton mimo wszystko daje takie możliwości... no ale to trzeba być twórcą a nie odtwórcą

        • 1 0

      • nawet graficiarz wie , że najpierw kartka potem ściana

        • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Majówka z Twierdzą Wisłoujście

35 zł
w plenerze, wykład / prezentacja, warsztaty, pokaz

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Co trzymała w dłoniach „Natasza” - dziewczyna z pomnika Braterstwa Polsko-Radzieckiego w Gdyni?

 

Najczęściej czytane