• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zaginiona kawiarnia w zapomnianym zakątku Wrzeszcza

Tomasz Larczyński
5 kwietnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Pocztówki z lat 30. XX wieku prezentujące kawiarnię Königshöhe i widok na Wrzeszcz. Za forum.dawnygdansk.pl. Pocztówki z lat 30. XX wieku prezentujące kawiarnię Königshöhe i widok na Wrzeszcz. Za forum.dawnygdansk.pl.

Górna część ulicy Traugutta: PRL-owskie akademiki, przemysłowy budynek siedziby WP, opuszczona szkoła. Choć każdy miłośnik Wrzeszcza bez trudu wygrzebie między nimi ślady przeszłości, to nie przyprowadzimy tu gości z innego miasta czy zagranicy. A przecież 100 lat temu był tu urzekający zakątek z zabytkowym dworem, źródłem mineralnym i zawieszonymi na stromych zboczach knajpkami - dziś zapomniany tak bardzo, że nawet sama lokalizacja wielu jego obiektów jest zagadką.



Jakiś czas temu, nanosząc na mapy Google różne historyczne nazwy z Wrzeszcza i okolic, przeglądałem w tym celu plan Wrzeszcza wydawnictwa A. W. Kafemann, wydanie z 1909 r.

Plan Wrzeszcza z 1909 r. Plan Wrzeszcza z 1909 r.
Moją uwagę przykuła nazwa Café Königshöhe. Przykuła dlatego, że nie mogłem jej precyzyjnie umiejscowić we wrzeszczańskiej, oswojonej przecież tak dobrze przestrzeni.

Zaintrygowany postanowiłem zatem wgłębić się w jej historię. Dostępne w Internecie skany pocztówek pokazywały oszałamiająco, iście górsko położony lokal, na stromym stoku nad Królewską Doliną - jednak precyzyjnej odpowiedzi o miejscu nie dawały.

Budynek Königshöhe i ogródek leśny znajdujący się przed kawiarnią na pocztówce z lat 30. XX wieku. Za forum.dawnygdansk.pl. Budynek Königshöhe i ogródek leśny znajdujący się przed kawiarnią na pocztówce z lat 30. XX wieku. Za forum.dawnygdansk.pl.
Zanim jednak przejdziemy do odgadnięcia tej zagadki, sprawdźmy, co o kawiarni mówią gdańskie księgi adresowe - jak się bowiem okazuje, historia kawiarni jest równie intrygująca, co jej lokalizacja.

Historia powstania kawiarni Königshöhe



Wyszynk na zboczu Królewskiej Góry zaczął działalność w 1896 lub 1897 r., gdy jeszcze Święta Studzienka była niezależną od Gdańska gminą. Po raz pierwszy wzmiankuje o nim księga z 1897 r.; jednak ten ówczesny "papierowy Internet" zbierał dane z kilku wcześniejszych miesięcy, więc być może działała już w 1896 r.

Co ciekawe, w tym samym roku po raz pierwszy pojawia się sąsiednia, do dziś zachowana (choć w postępującej ruinie) restauracja Waldhaus i być może nie był to przypadek, a jakieś wspólne przedsięwzięcie. Właściciele byli jednak różni.

W naszym przypadku inicjatorem powstania był Albert Hannemann, handlarz mięsem ze znajdującego się w śródmieściu Gdańska osiedla Knipawa. Albert być może już wcześniej próbował swoich sił w biznesie gastronomicznym, o ile to on jest wymienionym w 1890 r. bez imienia restauratorem Hannemannem ze Świętego Ducha 36.

Od 1896 lub 1897 r. zagościł jednak duszą i ciałem pod nowo utworzonym wiejskim adresem Heiligebrunn 5b, szumnie określając swój lokal jako établissement, czyli kawiarnię z ambicjami (koncertowymi, wystawienniczymi itp.). To akurat szybko mu przeszło i w kolejnych latach prowadził już tylko zwykłe café.

Pocztówki pokazują piętrowy, ceglany budynek. Kawiarnia mieściła się zapewne tylko na parterze, na piętrze zaś znajdowały się przynajmniej trzy spore mieszkania, z reguły bowiem obok właściciela występują dwie osoby lub rodziny, czasem organizacje społeczne, a nawet aspołeczne - do czego jednak dojdziemy za chwilę.

Nie wiem, czy Hannemann wybudował kawiarnię od podstaw, czy zaadoptował już istniejący budynek mieszkalny (księgi adresowe podawały dla wsi poza granicami miasta tylko ważniejsze obiekty, jak np. kawiarnie właśnie), lecz to pierwsze wydaje się bardzo prawdopodobne, bo górska lokalizacja budynku czyniła jego zwykłe mieszkalne wykorzystanie więcej niż kłopotliwym, a reprezentacyjna, rekreacyjna willa patrycjuszowska to też nie była.

Hannemann prowadził swój biznes do 1909/10 r. W 1902 r. wrócił ze wsi do Gdańska, choć nie musiał się przeprowadzać - 1 kwietnia bowiem Świętą Studzienkę włączono w granice miasta.

Dzisiejszą "górską" część ul. Traugutta w 1904 r. włączono do Drogi św. Michała, naszej kawiarni przydzielając adres St. Michaelsweg 30.

Nazwa tej drogi też ma zresztą bogatą, może i średniowieczną metrykę, biorąc swą nazwę od kościoła św. Michała w Szpitalu Wszystkich Bożych Aniołów, położonego pod murami dawnego Młodego Miasta.

Szpital Wszystkich Bożych Aniołów na terenie Młodego Miasta w Gdańsku.
Szpital Wszystkich Bożych Aniołów na terenie Młodego Miasta w Gdańsku.

Zmiany właścicieli kawiarni Königshöhe



W 1910 r. w księgach po raz pierwszy pojawia się na zboczach Królewskiej Góry małżeństwo Kuhnów.

Wkrótce jednak na naszą część świata spada kataklizm wojny światowej i choć działania wojenne do Gdańska nie dotarły, to zapewne nie jest przypadkiem, że w kawiarni nastał czas kobiet: w 1914 r. właścicielką zostaje Anna Kühl, która przyjechała tu z podberlińskiego Charlottenburga, a w 1916 r. pomaga jej w biznesie niejaka pani Paproth.

Kühl nie załamała rąk i poszerzyła działalność o typowo restauracyjną. Kryzys jednak dopadł i nasz obiekt, w 1918 r. bowiem jedyny raz budynek nie pojawia się w księgach jako kawiarnia (choć nadal jest zamieszkały).

Potem właściciele zmieniają się szybko: w 1920 r. rentier Schilling (nie mieszkał w kawiarni), zaś w 1921 r. kupiec Richard Hinz, który wraz z żoną prowadził kawiarnię już do samego jej końca, a więc prawdopodobnie przez kolejne 24 lata.

Od 1930 r. świętostudzieńską część Drogi św. Michała wydzielono w osobną ulicę Am Heiligenbrunn, kawiarni przydzielając numer 11 (którego to podziału, jako się rzekło, po wojnie nie zachowano).

Z Hinzami wiąże się najciekawszy i zarazem najbardziej zagadkowy fragment tej historii, to znaczy nie licząc zagadki lokalizacyjnej, która jednak pod koniec tego artykułu zagadką być przestaje.

Kwatery dla studentów...



Przedsiębiorczy Richard Hinz zarobkiem nie gardził i oprócz utrzymania funkcji restauracyjnej postanowił też lepiej wykorzystać swoje pięterko: w 1928 r. pozbywa się (nie twierdzę, że siłą, choć taka hipoteza kusi...) kawiarnianych subiektów i zamiast nich wynajmuje swoje włości korporacji akademickiej Teutonia oraz studenckiemu towarzystwu gimnastycznemu (Turnerschaft) Brunonia.

W efekcie w kawiarni w kolejnych latach bywają też formalnie zameldowani studenci, może w związku z szalejącym wtedy Wielkim Kryzysem.

Wykorzystanie naszego lokum do takiego celu nie dziwiło - Politechnika była o rzut studenckim deklem, romantyczne położenie na stromym stoku szło w parze z ideałami studenckich bractw w kwestii strzelistego kształtowania duszy, a równocześnie na parterze budynku różne napoje niekoniecznie kawowe kształtowały studenckie ciało, co prawda w przeciwnym kierunku.

W tym samym 1928 r. 200 metrów dalej rozpoczęto zresztą budowę akademika towarzystwa gimnastycznego Cimbria (zachowanego do dziś pod adresem Do Studzienki 41).

... oraz SA-mannów



Tylko że na gimnastyce się nie skończyło. Od 1933 r. zamiast Teutonii w kawiarni siedzibę ma Deutsch-Ordensritter Studentenverbindung, nazwą nawiązujące do zakonu krzyżackiego, a zatem o jasnym w tamtych latach profilu ideowym, zaś w 1935 r. pojawia się budzący grozę skrót SA...

I tu właśnie historia zaczyna się gmatwać. W kolejnym bowiem roku SA już się pod Królewską Górą nie pojawia, a wraz z nimi znika sam Richard Hinz.

Co tu mogło się stać? W kawiarni Hinza zameldowany był Sturm 12/36 SA, a więc oddział rangi kompanii, wchodzący w skład SA-Brigade 6 "Danzig"; zbyt duży raczej na stałe skoszarowanie całego, prawdopodobnie było tam tylko dowództwo i zaplecze.

Fragment księgi adresowej Gdańska wskazującej, że w kawiarni Königshöhe rezydowali członkowie oddziału SA. Fragment księgi adresowej Gdańska wskazującej, że w kawiarni Königshöhe rezydowali członkowie oddziału SA.
Jak już wspomniałem, księgi adresowe zbierały dane z kilku poprzedzających miesięcy. Pierwsza połowa roku 1934 to okres gwałtownego wzrostu znaczenia SA, zakończonego na przełomie czerwca i lipca "nocą długich noży" i zmarginalizowaniem tej skrajnie prawicowej bojówki na rzecz SS i Wehrmachtu.

Jak wiemy choćby z książki SS w Gdańsku Jana Daniluka, w prowincjonalnym z punktu widzenia NSDAP Gdańsku relatywny upadek SA trwał znacznie dłużej i przeciągnął się do przełomu 1934/35 r., do odwołania z funkcji dowódcy Brigade 6 Maxa Linsmayera.

To wtedy zapewne "zwinęła" się większość bojowych struktur gdańskich SA, które przekształcono w rodzaj szkolenia przygotowawczego dla armii, i wtedy też zlikwidowano świętostudzieński Sturm, ewentualnie włączono do SS (w 1943 r. spotykamy SS-Sturm 12/36 w Przywidzu). To dlatego pojawił się on w księdze za 1935 r. i zniknął w tej za 1936.

Ale jaką rolę odegrał w tym restaurator Hinz i co przykrego go w tym roku spotkało - tego bez obszerniejszych kwerend archiwalnych możemy się tylko domyślać.

Kawiarnia Königshöhe w rękach kobiet



Wiemy tyle, że Hinza odnajdujemy w kolejnej księdze (za lata 1936-1937) na Głównym Mieście, przy ul. Szewskiej, wraz z żoną Amandą, która formalnie przejęła kawiarnię, nie zamieszkując jednak w niej na razie i wydzierżawiając ją Walterowi Fischerowi.

Być może zatem na Richardzie ciążył jakiś formalny zakaz w mieście rządzonym od listopada 1934 r. przez okrutnego Arthura Greisera, zawziętego przeciwnika SA i jego szefa Linsmayera.

W każdym razie już do końca wydawania ksiąg adresowych taki układ pozostał, z Amandą jako właścicielką i Richardem jako prowadzącym w jej imieniu kawiarnię (od 1940 r.). Teutonia wyprowadziła się od 1937/38 r. i pierwsze piętro wróciło w pełni do swej mieszkalnej roli.

W ostatniej wydanej księdze, za 1942 rok, Richard ponownie znika, być może próbując w tym czasie podbić ZSRR. Kawiarnia przetrwała zatem prawdopodobnie aż do 1945 r.

I ta data nie była jednak końcem kawiarni. Co się stało z Hinzami, nie wiadomo. W 2008 r. na forum danzig.de odezwała się mieszkająca w Szlezwiku prawnuczka siostry Amandy, jednak i ona o samej Amandzie i jej mężu informacji nie miała.

Wiemy za to, że przetrwał sam budynek (o ile się wie, który to, o czym za chwilę). Po raz ostatni zaznacza go mapa topograficzna 1:25 000, która dla arkusza Gdańsk ma stan aktualności 1981 r., natomiast nie ma go już na mapie 1:10 000 ze stanem aktualności 2000 r. A więc koniec spotkał go dopiero gdzieś między tymi datami.

  • Budynek kawiarni był widoczny jeszcze na mapie Gdańska z 1981 r.
  • Lokalizacja kawiarni Königshöhe na mapie Gdańska z 2000 r. Samego budynku na mapie już nie ma.
Oczywiście wtedy o częstowaniu kawą mowy już być nie mogło; był to ledwie budynek mieszkalny, zapewne biedny i zaniedbany, jak i inne, których szczątki wegetują obok do dziś (jak Traugutta 119 czy 121), bo też, powiedzmy sobie szczerze, miejsce na funkcję mieszkalną było takie sobie, tym bardziej że w szarej PRL-owskiej rzeczywistości ten lekki budyneczek został przygnieciony ścianą potwornego, niedopasowanego do niczego akademika.

Być może wśród czytelniczek i czytelników tego artykułu znajdą się osoby pamiętające jeszcze ten chylący się ku ruinie domek?

Kilka prób lokalizacji kawiarni Königshöhe



No dobrze, ale gdzie właściwie go szukać?

Tą zagadką zajęli się najpierw pasjonaci z forum Dawny Gdańsk. Jej rozwiązanie utrudniało to, że numeracja budynków była tu bardzo nieregularna i, jak widzieliśmy, często się zmieniała, a poza nią jedynych informacji dostarczały dwie pocztówki i wspomniany plan.

Jednak miłośnicy historii Gdańska skupieni na tym forum to prawdziwi mistrzowie w rozwiązywaniu takich zagadek, mający doświadczenie w odczytywaniu lokalizacji na podstawie skąpych strzępów informacji. Wkrótce doszli do konkluzji, że nasza kawiarnia mieściła się na grzbiecie schodzącym od Królewskiej Góry na wschód, w stronę domu Do Studzienki 65a.

Rzecz w tym, że tym razem się pomylili.

Problem tkwi w planie Kafemanna. Z jednej strony jest on taką kopalnią unikalnych informacji o Wrzeszczu, że śmiało można go nazwać "złotym". Ot, choćby pierwszy z brzegu przykład: dowiadujemy się zeń, że opisywane w Trojmiasto.pl "mieszkanie asa polskiego wywiadu" przy dzisiejszej al. Grunwaldzkiej ma swoją nazwę - to Willa Lickfett.

Z drugiej strony ten plan jest irytująco niedokładny, prawdopodobnie powstał w ten sposób, że na pozyskaną z innych źródeł siatkę ulic "na oko" i z pamięci wrysowano wrzeszczańską treść.

Lecz takie niedokładne plany też trzeba umieć czytać - w tym wypadku mniej zwracać uwagę, na to, co gdzie leży w stosunku do stron świata (czyli tak, jak potraktowali to badacze z forum Dawny Gdańsk), a bardziej na intencje kartografa.

A tą, w przypadku Königshöhe, było poinformowanie, że kawiarnia leżała bezpośrednio, zaraz przy płocie kirkutu (żydowskiego cmentarza) wrzeszczańskiego. I to się zgadza z księgami adresowymi, w których przez większość swej historii te dwa obiekty miały sąsiednie numery (potem wydzielono dodatkowy numer między nimi, lecz dotyczył on budynku położonego bardziej na południe).

Fragment planu Gdańska z 1918 r. z zaznaczoną błędną oraz prawdziwą lokalizacją Cafe Königshöhe. Fragment planu Gdańska z 1918 r. z zaznaczoną błędną oraz prawdziwą lokalizacją Cafe Königshöhe.
Z tą wiedzą sięgnijmy po mapy dla odmiany niezwykle dokładne, a skąpe w nazwy, mianowicie sztabowe Meßtischblätter 1:25 000. Et voilà! Mamy jeden, jedyny pasujący budynekMapka, tuż przy kirkucie, a na stromym stoku (gdy tymczasem na grzbiecie wskazanym na forum Dawny Gdańsk żadnego budynku nie ma).

Z tą wiedzą nie pozostaje nic innego, jak zweryfikować hipotezę w terenie. Główną jej słabością była dla mnie droga zaopatrzeniowa do kawiarni, bowiem z map wynikało, że musiałyby nią być schody kirkutowe, w oczywisty sposób niepraktyczne.

Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że droga ta wiedzie od dołu, a co więcej mijałem ją setki razy podczas wędrówek parkiem Jaśkowa Dolina, lecz nigdy jakoś na nią nie wstąpiłem. Dziś nieprzejezdna, bo podcięta od dołu przez erozję, jest jednak wciąż doskonale czytelna w terenie.

Droga dojazdowa do kawiarni - widok od dołu. Droga dojazdowa do kawiarni - widok od dołu.
Drugie, "spacerowe" dojście do kawiarni było od strony lasu, prosto z Królewskiej Góry.

Czego jednak nie zrobiłem tyle razy, czas było nadrobić teraz. Wdrapałem się zatem na zapomniany, a - jak się okazało - sztuczny tarasik na stoku Królewskiej Góry i mimo grubego śniegu bez problemu odnalazłem ruiny Königshöhe.

  • Dobrze widoczne przyziemie dawnej kawiarni nie skryło się nawet pod grubą warstwą tegorocznego śniegu.
  • Dobrze widoczne przyziemie dawnej kawiarni nie skryło się nawet pod grubą warstwą tegorocznego śniegu.
Nawet pobieżne oględziny potwierdziły powojenne zamieszkanie - zachowane przyziemie nosi ślady prowizorycznych napraw, a stare cegły sztukowane były nową zaprawą. Budynek położony był w północnej części tarasu, zaś część południową zajmował kawiarniany leśny ogródek.

Łatwo dało się też znaleźć ujęcie kopiujące jedną z przedwojennych pocztówek jako dowód ostateczny - jak widać, zgadza się nawet jeden z buków z pocztówki, wtedy młody, dziś już pewnie stuletni.

Usytuowanie skarpy oraz jednego z drzew pozwoliło dokładnie ustalić miejsce, w którym stała kawiarnia. Usytuowanie skarpy oraz jednego z drzew pozwoliło dokładnie ustalić miejsce, w którym stała kawiarnia.
Radość z odkrycia mąciła niewątpliwie wspomniana już przytłaczająca ten delikatny krajobraz ściana molocha, którym jest Dom Studencki nr 2 PG. Wystarczy się jednak rozejrzeć i - nie wszystko stracone: najatrakcyjniejsza część panoramy, w stronę morza, wciąż na szczęście jest do odsłonięcia (zarasta ją oczywiście las).

Może zatem przyjdzie kiedyś komuś do głowy, by odtworzyć tu kawiarnię? Grunt jest miejski, zaś akademik, choć szpeci okolicę (zresztą, kto wie, nie takie już wieżowce radykalnie obniżano), niewątpliwie byłby też źródłem klienteli - zakładając, że nasze przygody z nieproszonym gościem z Wuhan kiedyś się skończą...

Pomarzmy zatem o czasach, w których w kawiarni na stokach Królewskiej Góry napijemy się wody mineralnej z pobliskiego, wciąż przecież istniejącego źródła Heiligenbrunner Quelle i ponad dachem odratowanego Dworu Studzienka oglądać będziemy panoramę Wrzeszcza, a Święta Studzienka na powrót stanie się perłą Trójmiasta, do której już bez wstydu będzie można zapraszać turystów.

Quiz Znane budynki Trójmiasta. Średni wynik 57%

Znane budynki Trójmiasta.

Rozpocznij quiz

O autorze

autor

Tomasz Larczyński

wrzeszczanin od trzech pokoleń, pasjonat historii, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gdańsku

Opinie (203) ponad 20 zablokowanych

  • zabytek

    moze jakies dane artykul o 180 letnim ciekawym architoniczne stylu budowy zaniedbanym zabytku przy ulicy grodzkiej 14-15 wedlug dostepnych wiadomosci zostal usuniety z listy zabytow aby mozna bylo go zburzyc a miejsce sprzedac deloperowi co jest normalka w gdansku

    • 0 1

  • To jeden ztych szkodników dzieki któremu Mevo podniosło oplaty o 200% pewnie to w trosce o mieszkanców. (2)

    Macie tutaj idealny przykład kolejnego urzędnika miasta który jest szkodnikiem szkoda ze większość się ukrawa i jest anonimowa.

    • 5 11

    • Haha! A dlaczego jest szkodnikiem?

      Dlatego, że jeździ własnym rowerem, a nie rowerem Mevo? To ja jestem podwójnym szkodnikiem, bo mam dwa rowery, miejski i górski. Ach, nie, jestem potrójnym szkodnikiem, bo w ogóle nie korzystam z żadnego transportu miejskiego! :P

      • 0 0

    • mowisz o tomaszu?

      • 0 1

  • Czemu nie teraz (12)

    Wciąż się zastanawiam dlaczego kiedyś opłacało się budować i utrzymywać, w końcu prywatne restauracyjki przy leśnych drogach czy np. przy Pustym Stawie na Stogach. Oliwskie ZOO też powstało jako skromny zwierzyniec przy leśnej restauracji. Przecież w okolicach Trójmiasta jest mnóstwo pięknych miejsc , spacerowiczów, rowerzystów coraz więcej i z przyjemnością by usiedli przy takim stoliku wśród drzew czy nad wodą. Co ciekawe nawet za komuny w NRD spotykaliśmy wiele takich knajpek w lesie gdzie można było wypić piwko i zjeść coś. Czyżby to tylko tradycje narodowe? Dziś nawet kultowa "Pod Kasztanami" jest ruiną i wkrótce zniknie.

    • 28 1

    • Gdańskie ruiny! (1)

      Sprawa jest znana ! Gdańsk jest po prostu beznadziejnie zarządzany ! Nieruchomości Gdańska są pod pieczą U.Miasta - "Gdańskie Nieruchomości" ! Oni-ci urzędnicy są głównie od kasowania, pilnowania swoich stołków i doprowadzania do ruiny! Wszędzie gdzie na domu wiszą ich tabliczki, tam ruina, brud, smród ! Tak od lat ! Należy to wszystko po prostu oddać w prywatne ręce ! I to jak najszybciej !

      • 0 1

      • Antoni,

        zajmij się Tupolewem...

        • 0 0

    • Czemu nie teraz

      Wciąż się zastanawiam dlaczego kiedyś opłacało się jeździć furmankami, a dziś wszyscy jeżdżą samochodami... Ironizuję :P Na poważnie - a nad czym tu się zastanawiać? Czasy się zmieniają, świat przyspieszył. "restauracyjki przy leśnych drogach" ? A kto dziś chodzi po leśnych drogach - w sensie wybrania się na spacer z rodziną z zaplanowanym obiadem? Dziś każdy z członków rodziny ma inne zainteresowania, spróbuj głowę rodziny odwieść od wyjścia na siłkę, a młodego od siedzenia nosem w TikTokach... Ja - biegam po takich leśnych drogach, jeżdżę rowerem, ale to dla treningu, dla formy, nie mam czasu na wycieczkę do leśnej "restauracyjki", bo mam dzień dokładnie zaplanowany, ale nie że na pracę, właśnie na aktywny wypoczynek! Tęsknisz za komuną, czy za NRD? No to ciekawe... :O

      • 0 0

    • (2)

      Wtedy nie bylo zus I Vatu.

      • 7 1

      • (1)

        I Sanepidu

        • 2 0

        • i konserwatora zabytków

          • 2 0

    • Budynek ZOO to dawne sanatorium, a w czasie wojny lazaret i zwierzyńca nie było. (1)

      • 5 0

      • teatr szekspirowski to dawna wielka synagoga.

        • 0 1

    • (1)

      Natomiast w mieście dziesiątki jednakowych knajp obok siebie walczą o klientów. Przecież do takiej leśnej restauracyjki ciągneli by wszyscy jak do miodu.

      • 13 0

      • oni walcza o turystow premiow

        klienci z miasta ich nie obchodza.

        • 10 0

    • bylo mniej podatków

      i kas fiskalnych nie bylo.

      • 7 0

    • Bar "Pod Zrębem" też był kultowy

      • 5 1

  • Nie tak odlegle czasy odeszly w zapomnienie. (6)

    Zbieram materialy o wydarzeniiu z 2 kwietnia 1946 roku w Gdansku i trafiam w proznie. Staralem sie przekopac przez stare, archiwalne wydania Dziennika Baltyckiego. Sa ponoc skopiowane cyfrowo, lecz przez jakiegos amatora informatycznego. Ciagle pojawiaja sie strony informacyjne, ktore nie wskazuja niczego i prowadza do nikad. Czasem, przez przypadek wyswietli mi sie numer- juz prawie ten- ale nagle jest przeskok o lata wprzod. Zadnej systematyki, logiki, ladu. Chodzi mi o nieudana akcje- napad oddzialu Lupaszki na sklep monopolowy na ulicy Lakowej w Gdansku, gdzie zginal (zgineli) f-sz MO, czy UB. Informowala o tym tablica pamiatkowa, ktorej juz nie ma. Zostala zdekomunizoiwana, zanim zdazylem chocby pstryknac fotke. Gdzie jest- nikt nie wie. Ciekawe w tej akcji Lupaszkowcow jest to, ze nie bylo przypadkowego oddzialu MO, lecz wszystko wskazuje na zasadzke. Bylo czterech NN partyzantow o pseudonimach: Korybut, Stary, Ludwik i Mocny Jednym z nich byl moj wujek, stad moja kwerenda. Padly strzaly, polala sie krew., uciekl tylko Korybut, trojka pozostalych zostala schwytana. Gazety z tamtego okresu sa albo niedostepne lub pisza wiecej niz skromnie o strajku dokerow w gdanskim Nowym Porcie. IPN nie pomaga. Siedzi tam mlodz z nadania partyjnych tatusiow, ktorzy odgrywaja role psa ogrodnika. Niczego nie umieja znalesc, albo nic nie moga i nie pomoga. Jak wspomnialem cala akcja byla zasadzka UB, zdradzil ktos od Lupaszki. Zalezy mi na rozwiklaniu tej zagadki wiec jesli ktos ma jakakolwiek wiedze o zdarzeniu prosze- niech sie odezwie.

    • 31 4

    • Podam Ci namiar na ludzi, którzy pomogą

      Zapytaj na fb lub stronie WWW - Opowiadacze Historii. To grupa zapaleńców z Dolnego Miasta. Na pewno kilka osób będzie znało tę historię. Sam jestem jej bardzo ciekaw, bo mieszkam w pobliżu. Jeśli będziesz miał efekty, to daj mi znać przez wiadomość do mojej strony - Kocham Gdańsk :)

      • 0 0

    • .

      Pytałeś się na FDG?

      • 1 0

    • Nie drąż tematu

      Nie licz na pomoc. Rzecznik najwyżej Cię pomówi, wraz ze swoimi fałszywymi kontami

      • 2 2

    • (1)

      Cała Łąkowa mówiła o tym napadzie "partyzantów", którzy zrabowaną wódkę sprzedali a uzyskane pieniądze przepili.

      • 7 1

      • Jaki sens ma sprzedaż wódki, by za uzyskane środki nabyć wódkę i ją wypić?

        • 6 0

    • partyzanci czy bandyci?

      a może byli na kacu, że napadli na sklep monopolowy.

      • 4 2

  • martwią mnie napływowi gdańszczanie (9)

    W XVII wieku gdańszczan było 50 tysięcy a teraz aż prawie 10 razy więcej. Martwi mnie że tyle osób napływa do naszego Gdańska.

    • 35 56

    • Każde miasto rozrosło się od XVII wieku.

      Wiele mniej niż Gdańsk, ale kilka dużo mocniej. Nie wiedziałeś o tym? Taka Warszafka była w XVII, ale nawet w XVIII wieku, zapyziałą prowincją, z 20, 30 tysiącami mieszkańców, dopiero pod koniec wieku więcej, a Gdańsk w tym czasie miał kilkukrotnie więcej mieszkańców (1709 - około 75 tysięcy). O bogactwie nie wspominając, bo to by była opowieść o dwóch różnych światach. Ale, jeśli to cię martwi - ulżyj sobie. Wyprowadź się. Nie, nie jesteś "u siebie". Jesteś w naszym gdańsku, to nie jest TWÓJ Gdańsk. To, że "masz tu wielowiekowe korzenie", nie jest w żadnej mierze twoją zasługą. Ty się do tego nie przyczyniłeś. Więc nie zachowuj się jak Pan na Swoich Włościach. :/

      • 0 0

    • powiem na to tak ! (2)

      ...ty baranie głupi !, Gdańsk w stu procentach ma napływowych mieszkańców, więc w czym masz tu zmartwienie ?. Chyba z niewiedzy są te twoje troski, więc po krótce podam ci w skrócie podstawowe informację na ten temat. Po II wojnie Liga Narodów zmieniła się w ONZ. W związku z tym, ONZ przejął nadzór nad wszelkimi międzywojennymi traktatami dotyczącymi Wolnego Miasta Gdańska i zmienił jej w wyniku jałtańskich i poczdamskich układów na protektorat nowo powstałego państwa polskiego, czyli PRL-u, z jednym istotnym warunkiem, że po 50 latach PRL zorganizuje plebiscyt wśród mieszkańców miasta, który zadecyduje, czy Gdańsk ma być nadal "polskim" miastem, czy może jednak ma wrócić do statusu wolnego miasta. Komuniści więc postanowili, by zagwarantować sobie zwycięski plebiscyt, że zasiedlą całe miasto w ludność napływową, Więc dzisiaj mamy ludność pochodzenia polskiego miej więcej zmieszana z innymi nacjami, tak około po połowie. Z czego ci niepolscy imigranci to 30% spolszczonych Ukraińców i Białorusinów, reszta to inne nacje , czyli polscy kresowianie z Lwowa i Wilna, oraz żydzi z żydokomuny rodem od bolszewickich sowietów. Polacy, którzy zasiedlali to miasto, to niemal każdy był z nakazem pracy . Od lat 60 do końca 1989 roku miasto było miastem zamkniętym dla imigracji i strefą przygraniczną. Po to tylko, by trzymać morale jego mieszkańców na czas właśnie nadchodzącego plebiscytu. PRL nie dotrwał do tego czasu ( do 1999 roku) , ale idea plebiscytu nadal była w głowach co niektórych, nawet włodarzy tego miasta, którzy chcąc uciec przed wymiarem sprawiedliwości III RP , za udowodnione im sprawki, wpadli na pomysł znalezienia sobie azylu w Wolnym Mieście Gdańsk, jak jego gubernator. ... I tak oto u co niektórych baranów mieszkających w Gdańsku, zalągł się w głowach status wyjątkowości tego miasta , co jest oczywiście bzdurą. Więc !... Wyluzuj głupcze !.

      • 2 15

      • jakafar - dobry nick

        Początek miałeś dobry, potem ci się majty poluzowały i puściłeś za dużo bąków. Kompletnie namieszałeś, choć umieściłeś kilka prawd, to w tym koglu-moglu ktoś z małą wiedzą nie odróżni twoich wymysłów od prawd. Dlatego dałem łapkę w dół.

        • 0 0

      • historia Gdansk sięga 1000 lat a nie zaczyna się od II wojny "jakafar" nieuku

        • 6 0

    • Zawsze możesz stąd wypłynąć. (1)

      • 17 11

      • jestem u siebie mam tu wielowiekowe korzenie więc zostaję

        • 6 2

    • Dzisiaj już nie pij!
      Jutro do roboty, będziesz na oddechu, mogą wyniknąć z tego kłopoty.

      • 9 5

    • Miejmy nadzieje, ze Szadulki i Post Service zdepopuluja ich nieco.

      • 3 9

    • Beka

      Nieśmieszna

      • 15 8

  • Powinno się wszystko odbudować jak bylo za Niemca! (11)

    • 36 41

    • ty się chyba nie słyszysz. Wracaj skąd przybyłeś. (4)

      • 18 12

      • (3)

        Zobacz zdjęcia z WMG - langfuhr to zmienisz zdanie! Historia tak się potoczyła, że to Niemcy budowali Gdańsk w IX/XX wieku i to z rozmachem. Na Wrzeszcz mówiono Mała Lubeka...a teraz...

        • 14 12

        • Marcin, mało znasz historię...

          Nie wiesz o tym, że WMG to nie jest sprawa "IX/XX wieku" ? OMG - dziewiąty wiek? O czym ty piszesz? WMG - pierwsze, to czas wojen napoleońskich (zapewne o tym nic nie wiesz), drugie, to bardziej znane WMG - 1920 - 1939. Gdańsk ze swoją ponad tysiącletnią historią, i Niemcy, którzy podobno "z rozmachem budowali Gdańsk? Chłopie, nie bredź... Najpierw zdobądź wiedzę na temat całej tysiącletniej historii Gdańska, który w tym całym okresie w miażdżącej przewadze był polski, dopiero wtedy wypowiadaj się, bo jak na tę chwilę - zrobiłeś z siebie błazna... :/

          • 1 0

        • jest jak jest. ale spokoj bo Niemiec pogoniony 1000 mil na zachod

          cisza- brod ale swoj.

          • 0 0

        • A teraz mala sycylia

          • 7 4

    • niemcy to jako panstwo powinni przestac istniec (1)

      przeniesc ich do izraela.

      • 11 9

      • Stalin też miał taką wizję, aby cały naród niemiecki mógł zmieścić się pod jednym drzewem.

        • 1 1

    • niemiec- to nie brzmi dumnie. (3)

      Namordowali i nakradli i teraz się tego wypierają.

      • 22 6

      • (1)

        A polacy są święci....

        • 2 3

        • No tu bym się nie ważył robić porównań. Po prostu nie wypada, nie ta liga.

          niemców nikt w tych dyscyplinach nie pobije.

          • 1 4

      • jeszcze maja jedna z wiekszych mniejszosci i w samorzadzie volkdojczy.

        • 9 6

  • Gdańsk moje miejsce na Ziemi (12)

    Wczoraj/dzisiaj w nocy przeglądałem po raz pierwszy (pod tym względem byłem dziewicą) "Psie lata" (Wydawnictwo Morskie, 1990) Guntera Grassa a tam na stronie 298 Wrzeszcz jak kosmos "Wrzeszcz był tak duży i tak mały (...)". Wczoraj na Trójmieście oglądałem film z oblężenia i zdjęcia zniszczonego Gdańska. Warszawa i Gdańsk - dwa miasta, które najbardziej ucierpiały na ziemiach polskich. I jak Sfinks powstały z popiołów. Moskwa ma "Mistrza i Małgorzatę" a Gdańsk ma "Blaszanego bębenka". Udało mi się nawet dostać bilet na prapremierę w Teatrze Wybrzeże z udziałem Noblisty. Wiem, że jego przeszłość budzi kontrowersje, ale był wtedy tak młody. Życie jest skomplikowane. Tak czy inaczej przyczynił się do pojednania polsko-niemieckiego. Film na podstawie Blaszanego zdobył Oscara nomem omen!

    • 56 16

    • Noblisty? (1)

      Czy członka Wafen SS?

      • 1 7

      • A to ty nie wiesz,

        że Günter Grass był noblistą? No to gratulacje za wybiórczą wiedzę z historii... :P

        • 0 1

    • Sfinks z popiołów... to się uśmiałem (1)

      • 1 3

      • Wyrozumiałość

        Przecież dzbanie facet pisze ze już jest nie młody ! To ludzkie przejęzyczenie i nie ma się z czego śmiać ! Ciekawe ile ty gaf w swoim życiu zrobiłeś .

        • 2 0

    • kilkadziesiat lat po Grassie wzrastalem w tym Wrzeszczu

      i mamtaką samą opinię-Wrzeszcz jest jak kosmos,ma wszystko w sobie.

      • 4 1

    • nie umiesz nawet odmieniac po polsku, to moze nie zabieraj sie za komentarze. (1)

      ma blaszany bebenek, jesli juz.

      • 8 7

      • Jestem tylko sobą, ale szczerze staram się i mi zależy. Tym nie mniej masz rację - też czuję, że mój czas "w Internetach" już minął. Czas ustąpić miejsca innym. Za wszystko dziękuję i przepraszam. Serwus!

        • 9 3

    • (1)

      P.S. na ile języków przetlumaczono Blaszanego? Z góry dziękuję za odp.

      • 6 2

      • Sprawdziłem sam. Podobno na ponad 30 (sic!). Gdańsk został zmitologizowany. Miasto - legenda i symbol. Do tego Westerplatte, Solidarność. Genius locci - otwartość. Pozdrawiam!

        • 17 5

    • Jeśli chodzi o ścisłość (1)

      to raczej feniks odradza się z popiołów.

      • 13 0

      • Oczywiście, masz rację. Mea culpa. Mea maxima culpa!

        • 6 5

    • Masz rację. Tolerancja jest wystawiona na próby

      dlatego jest cenna

      • 10 5

  • (2)

    Ciekawa historia na Wielkanocny poranek.Mokrego Wszystkim)

    • 70 8

    • bo ci o tym napisali i nagle wszyscy ojej to jest ten gdansk.. (1)

      a to nic nowego dla dzieciakow z gdanska, ktorzy tu dorastali

      a ci co sie tak zachwycaja tekstem pewnie ani razu tylka tam nie ruszyli w zyciu. ciagle okupuja tylko galerie handlowe, sieciowe kafejki i zdjecie pod napisem "gdansk".

      • 3 4

      • Masz pretensje, że o tym napisali?

        Nie każdy jest "dzieciakiem z Gdańska, który tu dorastał". 99% mieszkańców Gdańska nie zna tych historii. Nie kreuj się na wielkiego znafffcę Gdańska. Nie należę do osób, które ciagle okupuja tylko galerie handlowe, sieciowe kafejki i zdjecie pod napisem "gdansk", a jednak tekstem się zachwyciłem. Miałem kilka lat hurtownię zegarków w Domu Asystenta, biegałem w wolnym czasie po tych górach, a jednak tej historii nie znałem. Swoją drogą - moje miasto nazywa się nie "gdansk", lecz Gdańsk. W twoim komentarzu mocno przebija twoje niezadowolenie z życia i hejt do wszystkich. Biedny dzieciaku... :/

        • 0 0

  • Pawilon z pierwszego zdjęcia

    Ten pawilon stał na szczycie wzniesienia. Byłem tam dzisiaj. On musiał stać tam, gdzie sugerowałem na FDG. Tam są dwie wyraźne platformy po jakiejś (tej) zabudowie.
    Krzysztof

    • 3 0

  • mieszkałem w DS2 przy Tragutta (15)

    i od strony lasu i od strony "miasta". Akademik jak akademik .. ale miejsce położone świetne, nisamowite widoki z okna w "strone miasta", od drugiej strony od wiosny od rana śpiew kosów taki że nie dało się spać. Poza tym super tereny spacerowe dookoła :)

    A budynku w lesie mieszkała słynna "babcia Władzia" :)

    • 65 2

    • (3)

      A może jakaś ciekawa historia do opowiedzenia z tą babcią Chętnie bym poczytał takie smaczki z lat ubiegłych

      • 28 0

      • Ta babcia w latach 2004-2006 traciła powoli kontakt z rzeczywistością (2)

        Wykrzykiwała sobie w lesie różne, dla studenta śmieszne, rzeczy. My mówiliśmy na nią Babcia z lasu, chodziła dzielnie po zakupy do Czarownic (sklep Fama, wymalowane kasjerki :) ), zawsze zgięta w pół.

        • 1 0

        • obok jest cmentarz nawet nagrobki są jeszcze, tam straszyło w okolicy

          • 0 0

        • czary mary się odbywały z tego lasu :)

          • 1 0

    • I kim ta babcia była?

      I w jakich latach tam mieszkałeś?

      • 0 0

    • Gdzie tam jest, jak stoi w artykule , opuszczona szkoła? (3)

      • 2 1

      • (2)

        Szkoła podstawowa, później gimnazjum - obok WP oraz DS2 PG. Opuszczona/zlikwidowana w 2019r.

        • 4 0

        • Miał być zespół szkół dla dzieci i młodzieży z autyzmem

          ale póki co stoi i gnije, a placówki autystyczne na Letnicy i Dąbrowszczaków pękają w szwach. Szkoła na Traugutta jest wspaniale położona, jest też dobra architektonicznie

          • 2 0

        • Szkoła , która jest na Traugutta . blisko siedziby wp.pl - działa, może mówimy o innej ?

          • 0 1

    • (4)

      Ja od początku lat 80 do połowy 90 w Hotelu Asystenckim
      Całe dzieciństwo w tej okolicy budowa wierzowca elektroniki (bieganie po rusztowaniach) , stołówki, okolice leśne, studenci wyrzucali przez okno różne rzeczy chodziła tam z tyłu starsze pani i zbierała, studenci rzucali pieniążki a dzieci podchodziły a studenci lali wodę na nas albo worki z wodą leciały;) to miejsce z artykułu przez dzieci było postrzegane jak z horroru, dzieci baly się tam podchodzić

      • 10 0

      • (2)

        Tez mieszkałem w asystencie, tylko trochę wcześniej, do początku lat 80 tych.
        Ta kawiarnia wg mnie była w innym miejscu.
        Bliżej anteny radiowo-telewizyjnej.
        Ktoś tam jeszcze wtedy mieszkał.
        Pamietam wielkie psy przed tym budynkiem.

        • 4 2

        • Teraz z tych opinii ludzi można wywnioskować ze połowa to same słoje .

          • 0 4

        • biegaliśmy tam pod ta "posesje" i racja byly psy i jakiś duży facet nas przepędzał :)
          cały ten wokół akademików to była magia dla dzieciaków się tam bawiących, byly cmentarz opodal, i tereny w leśne np koło budynków UG pod lasem, w jednym straszyło a na dworze walały sie stare probówki i narzędzia chemiczne :)

          • 6 0

      • Widać że się nie uczyłeś wierzowiec = wIeżowiec!

        • 1 2

    • Nie "Babcia Władzia" a "Babcia Stasia"

      Dawna portierka z DS7, niestety już na drugim świecie. Ganiała wtedy - już emerytowanych lub zmarłych - profesorów z chemicznego. Ile historii się nasłuchałem to moje.

      • 17 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak obecnie nazywa się dawny węzeł Leningradzki w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane