- 1 To niesamowite znalezisko ma... 600 lat (11 opinii)
- 2 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (96 opinii)
- 3 Ambona i wieża ciśnień liczą na dotacje (87 opinii)
- 4 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (11 opinii)
- 5 Konie i samoloty. Wyspa widziała wszystko (44 opinie)
- 6 "Tu mówi stacja wolnościowa Gdańsk" (72 opinie)
XVII-wieczna ucieczka na wieś, czyli jak gdańszczanie zostawali szlachtą
Dawny Gdańsk nie były środowiskiem przyjaznym dla człowieka. Wąskie uliczki, zaduch, brak słońca, śmieci, mało roślinności. A wystarczyło parę kroków, żeby dostać się do zielonej arkadii, pełnej pagórków, łąk, gajów, lasów, rzek i strumyków. Owszem, co bogatsi patrycjusze pozwalali sobie na mikroskopijne ogródki niemalże w centrum miasta, ale to była tylko namiastka przyrody. W upalne i parne dni, kto tylko mógł uciekał do prawdziwej zieleni.
Tak też zrobił przebywający w Gdańsku sekretarz poselstwa francuskiego Charles Ogier. Przedmieścia wprawiły Francuza w zachwyt. Jadąc w stronę Malborka pisał:
" (...) po drodze bujne i urodzajne pola. Wokół domy wiejskie, rozproszone, chociaż w niewielkich od siebie odległościach, wygodne, porządne, zbudowane z cegły. Rozkoszne ogrody, pieczołowicie uprawione, zamknięte i ogrodzone siecią kanałów. Na łąkach wprost nieprzebrana ilość bydła, a wsie bardzo liczne. Przyjemnie jest tam oglądać bociany jak budują swe gniazda na dachach domów (...)
Nie da się dokładnie ustalić daty początku ucieczki, a właściwie ekspansji gdańszczan na wieś, było to zjawisko trwałe i postępujące.
Powody tej migracji były różne: nie tylko miłość do przyrody i chęć odpoczynku od miejskiego gwaru, ale też chęć zainwestowania w ziemię. Dwór podmiejski był doskonałą lokatą kapitału.
Piekło się więc dwie pieczenie na jednym ogniu. Przyjemność obcowania z naturą połączona była z dobrym biznesem. Równanie wyglądało więc tak: zyski z renty gruntowej plus produkcja zboża i innych płodów plus pożyczanie chłopom na wysoki procent (lichwa) równa się relaks i dostatek.
Majątek na wsi wypadało także posiadać ze względów towarzyskich. Już w XV-wiecznych źródłach jako posiadacze i dzierżawcy różnych dóbr ziemskich na Pomorzu figurują takie tuzy jak: von der Becke, Bischof, Bock, Falke, Feldstete, Niederhoff.
W XVII wieku dochodzi do tego, że gdański patrycjat woli kupować i inwestować w ziemię, niż zajmować się niepewnym i ryzykownym handlem morskim. Faktem jest, że w tym czasie handel zdominowali bardziej przedsiębiorczy mieszkańcy Niderlandów, a flota gdańska z dwustu statków stopniała do pięćdziesięciu.
W XVII wieku na 62 rodziny patrycjuszowskie, połowa miała znaczne inwestycje w majątkach ziemskich.
Co z tego wynikało? Jak się okazało bardzo wiele. Patrycjat nie tylko inwestował w ziemię, nie tylko jeździł na wieś, nie tylko budował tam dworki. Patrycjat zaczął wyglądać, zachowywać się i myśleć jak szlachta.
Nie tylko w kwestii ubiorów, zachowań, czy zmian w mentalności. Patrycjusze gdańscy, tacy jak von Werben, Feldstete, Feber otrzymali nobilitacje z rąk królów i stali się pełnoprawnymi szlachcicami.
Skutki były dalekosiężne. Na przykład takie, że szlachcic mieszkający w swoim majątku, z daleka od Gdańska, ciągle był radnym miejskim. Tym samym decydował o sprawach, które - tak naprawdę - niewiele go już obchodziły.
Przykład szedł z góry na dół. Po najbogatszych patrycjuszach, także średniozamożni mieszczanie, drobni rzemieślnicy postanowili lokować oszczędności poza miastem.
Dopiero gdy kapitał uciekł z miasta, ktoś wreszcie przejrzał na oczy. W 1622 roku sprawa nabywania majątków ziemskich stanęła na porządku obrad rady. Zrodził się ostry konflikt, między tymi, którzy żądali wolności kupowania i tymi, którzy widzieli skutki takiej wolności.
Ponieważ o równości wobec prawa wtedy jeszcze nie słyszano, pojawiła się propozycja, żeby ograniczyć prawo zakupu ziemi tylko niektórym: tym biedniejszym, rzecz jasna. Zagrożona czuła się stara szlachta, która w ekspansji gdańskich patrycjuszy widziała (i słusznie) zagrożenie dla swoich interesów.
Doszło do eskalacji napięcia, zdarzały się wypadki pobicia, morderstwa, rabunków, podpaleń i niszczenia. Na czoło oburzonej szlachty pomorskiej wysunęła się rodzina Działyńskich.
W 1633 roku zdesperowani miejscy rajcy napisali listy do króla, prymasa i kanclerza. Gdańsk wprowadził też bojkot produktów i towarów wytwarzanych przez rodzinę Działyńskich i ich zwolenników.
Zostawmy w spokoju obie strony konfliktu. Najważniejszym efektem całego zamieszania były zmiany w wyglądzie (i to na lepsze) okolic Gdańska. Osuszono bagna, pojawiły się drogi, a przede wszystkim coraz liczniejsze drewniane i murowane dwory, letnie rezydencje i domostwa całoroczne.
Wokół dworów rozrosły się sady owocowe, a że klimat był łagodny, nie brakło w nich drzewek tak egzotycznych jak figowce, powszechna była też uprawa winnych latorośli. W stawach pływały łabędzie, po ogrodach przechadzały się pawie mające świadczyć o statusie i zamożności właściciela.
W upalne, wiosenne i letnie dni niezwykle popularne stały się wypady za miasto, kolasą, z winem i śpiewem, do siebie, albo na zaproszenie znajomych. Można sobie wyobrazić, że po takiej wyprawie nikomu nie chciało się szybko wracać do miasta.
O autorze
Piotr Rowicki
- z wykształcenia historyk, z pasji prozaik i dramatopisarz. Jego ostatnia książka - Fatum, to zbiór opowiadań kryminalnych, których akcja dzieje się w XVII wiecznym Gdańsku. Dla trojmiasto.pl opisuje życie w Gdańsku w jego złotym wieku.
Opinie (34)
-
2012-05-30 16:42
(4)
A więc jednak Gdańszczanie nie Kaszubi... jak to się rzekę kijem obraca.
- 45 9
-
2012-05-30 20:19
KASZEBE TO KASZEBE a gdańsk to Gdansk (3)
uczcie się ludzie wreszcie historii!!!
- 12 1
-
2012-05-30 22:32
Iguana pewnie aluzje robi do tabliczek ze "stolicą Kaszub"
- 5 0
-
2012-05-31 08:43
(1)
...a historia jest taka, że w 1945 roku w Gdańsku było około 8.500 Polaków i ponad 120.000 Niemców. A potem była czystka etniczna, i przesiedlenia.
- 3 3
-
2012-06-01 22:07
zaraz się rozpłaczę
a w latach 39-45 to Niemcy nam pewnie czekoladę rozdawali i super kumple byli??? Betonom, na niewiedzę, zalecam wycieczkę do Piaśnicy
- 3 2
-
2012-05-30 16:46
(2)
Niewiele osób wie, że to właśnie od nazwiska Charles'a Ogiera wzięła się nazwa buńczucznego, krewkiego kobieciarza - "ogiera". Francuzki dyplomata tak opisuje swój pobyt na gdańskich Stogach: "Zaiste piękne tu pola, a chłopki jeszcze piękniejsze, jedno co mi się tu rzewnie nie podoba to fakt iż w ziemi leje jak po kartaczach kopane przez łotrzyków szukających bursztynów, a tubylcza ludność skora to pojedynków, szczególnie gdy więcej szabel po ich stronie (...)".
- 38 1
-
2012-05-30 20:14
FrancuSki dyplomata. (1)
FrancuZki - kobiety z Francji.
- 11 0
-
2012-05-30 20:33
Proszę mi wybaczyć ten karygodny błąd, szczęśliwie młodzież wychwyciła mój lapsus...
- 14 0
-
2012-05-30 19:28
(1)
Bogaci gdańszczanie, tak jak każdy, kto mógł sobie wtedy na to pozwolić, uciekali na wieś przede wszystkim od smrodu w upalne dni , a głównie przed chorobami, jak tylko jakaś zaczęła się panoszyć.
- 19 0
-
2012-06-05 10:36
i już wtedy mieli "ocipienie" klimatu....
"a że klimat był łagodny, nie brakło w nich drzewek tak egzotycznych jak figowce, powszechna była też uprawa winnych latorośli"
- 0 0
-
2012-05-30 19:43
dziś mamy tendencję odwrotną (4)
buractwo ściąga ze wsi i udaje mieszczan, rozpływając się nad betonem i szkłem, bo kurniki u nich drewniane.
- 30 29
-
2012-05-30 20:04
Coś Ty, raczej ci, co się wyrwali z "zaduchu" płacić podatki gminie Żukowo, czują się nobilatami w pierwszym pokoleniu
Widać na drogach po zachowaniu "szlachcica" w samochodzie "równego wojewodzie"!
- 6 3
-
2012-05-30 20:53
Ciekawe skąd twoja szanowna mamusia i tatuś przyjechali? (1)
- 4 3
-
2012-05-30 22:43
mama Gdańsk, tata Toruń. czego dowodzisz?
- 4 1
-
2012-06-01 10:42
Odwrotną?
Dziś dzieje się dokładnie to samo co wówczas. Mieszczanie uciekają na wieś, każdy marzy o tym, by mieć gdzieś jakąś działeczkę, by podczas urlopu i w weekendy nie męczyć się w mieście. Szczególnie, że jest to takie nobilitujące.
- 1 1
-
2012-05-30 20:34
Do gno... nie do boju!
- 2 2
-
2012-05-30 20:44
Charles Ogier. (1)
Kapitalne nosił nazwisko:-)
- 12 2
-
2012-06-01 13:24
mamo, nie kpij z ojca
- 0 1
-
2012-05-30 20:56
Gdańszczanie jeździli na wieś... (2)
...Czyli do Gdyni :)
- 19 7
-
2012-06-01 22:08
po śledzie :)))))
buahaha
- 1 0
-
2012-06-03 22:04
gdańszczanie jeżdzili...
czyli do Wrzeszcza i Sopotu
- 0 1
-
2012-05-30 22:05
nie mieli Spacerowej ?
widocznie nie było jeszcze wtedy korków na Spacerowej
ps . 200 lat od jej wybudowania a nadaL NIE MOŻNA dobudowac jeszcze 2-ch pasów ......- 7 7
-
2012-05-30 22:14
Łyżka dziegciu (2)
Artykulik fajny tyle, że jak zwykle musi się przydarzyć babol - "uprawa winnych latorośli". Latorośl to dziecko, a winna to jest winorośl.
- 15 13
-
2012-05-30 23:53
Latoroślo droga czyli dziecino
"Winorośl właściwa (Vitis vinifera L.), nazywana także winoroślą winną, latoroślą winną "
przeczytaj jeszcze kilka książek, poznasz może jakieś nowe zwroty i trudne wyrazy ,a wtedy zacznij dopiero poprawiać innych
albo chociaż sprawdź w wikipedi że taki związek frazeologiczny jest prawidłowy. To zajmuje 2 minuty, a unikasz ośmieszenia- 14 1
-
2012-06-03 22:09
Lyżka...
to był cytat,a język staropolski dość znacznie różnił się od współczesnego.
- 0 0
-
2012-05-30 22:25
To może to jest dobra okazja żeby ponownie zapytać się o dworek w Migowie (4)
W jaki sposób i na jakich zasadach Kazimierz Dargacz (AEDIFICIUM SP. Z O.O., DABLEX SP. Z O.O., WILLA NADMORSKA SP. Z O.O., MORENA PARK SP. Z O.O., MARCEL SP. Z O.O.) uzyskał zabytek? Dlaczego bezkarnie mógł doprowadzić do ruiny dwór Migowo? Dla przypomnienia trochę wcześniejszej historii dworku: "Piotr Pickering i Emilia Steffens 1-go listopada 1822 kupili posiadłość w Migowie od dziadka Emilii, Dawida Weichbrodta, Ojca Karoliny Weichbrodt (mamy Emilii). Dawid posiadał tę ziemię od 1773 r.". Wystarczyło parę lat w rękach Dargacza i dworek padł.... i pojawiły się plany nowej zabudowy.
- 37 0
-
2012-05-30 22:36
Pytać się można ale odpowiedzi nie będzię bo ci co brali udzial w tym przekręcie teraz mowę i pamięć stracili.
- 14 0
-
2012-05-30 23:02
Patrioci
Dargacz i Mielewczyk to patrioci!!!!! Czyli trzeba plądrować co przedpolskie, aby zbudować czysto polskie :(((
- 9 0
-
2012-05-30 23:08
dokładnie
Jako mały dzieciak po parku biegałem, a potem pojawił się płot, drzewa zaczęły jakoś ginąć, dworek (co prawda już wtedy ruina) zrównany z ziemią - mało brakowało żeby kolejne domy wyrosły albo biedronka.
- 7 0
-
2016-01-14 12:38
Dworek Zakoniczyn i majątek Zakoniczyn za grosze kupiony .... tak samo
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.