• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wojenne tragedie u polskich wybrzeży

Michał Lipka
25 maja 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Wilhelm Gustloff w swój ostatni rejs wypłynął z Gdyni. Na pokładzie miał od 5 do 9 tys. pasażerów - cywilnych mieszkańców Prus Wschodnich i Gdyni, oraz rannych żołnierzy niemieckich. Wilhelm Gustloff w swój ostatni rejs wypłynął z Gdyni. Na pokładzie miał od 5 do 9 tys. pasażerów - cywilnych mieszkańców Prus Wschodnich i Gdyni, oraz rannych żołnierzy niemieckich.

Zatopienie niemieckich transportowców, które zimą 1945 poszły na dno Bałtyku z kilkunastoma tysiącami pasażerów, wciąż budzi emocje. Choć prawo pozwalało na atakowanie takich jednostek, a na ich pokładach na pewno byli także członkowie zbrodniczych niemieckich władz, ilość ofiar nie pozwala przejść obok tych zdarzeń obojętnie.



Zimą 1945 roku nawet dla najzagorzalszych i najbardziej fanatycznych nazistów stało się jasne, że wojna jest już przegrana. Mało kto wierzył w obiecaną przez Hitlera wunderwaffe mającą w cudowny sposób odwrócić to, co było już nieuniknione. Do Niemiec od zachodu zbliżały się połączone siły amerykańsko-brytyjskie, od wschodu silnie nacierały fronty Armii Czerwonej, której tak bardzo obawiali się naziści. Wobec zbrodni jakich dopuszczali się na Rosjanach, raczej nie mogli liczyć na ich pobłażliwość.

Mając zatem na względzie uratowanie jak największej liczby obywateli zagrożonych "czerwoną zarazą" dowódca Kriegsmarine, wielki admirał Karl Dönitz, wydał rozkaz przeprowadzenia operacji "Hannibal", która zakładała morską ewakuację Niemców do bezpiecznych portów na zachodzie.

Początkowo ewakuowany miał być wyłącznie personel niemieckiej marynarki, ale dość szybko zapadła decyzja, iż w przypadku wolnych miejsc, na pokłady można było zabierać również cywilnych uchodźców.

Do tej operacji wyznaczono, oprócz jednostek pomocniczych, duże statki takie jak "Wilhelm Gustloff", "Goya", "General von Steuben", "Hansa" czy też "Hamburg", które zabierały na swe pokłady po kilka tysięcy uchodźców.

Wychodząc jednak w morze również narażały się na duże niebezpieczeństwo w postaci radzieckich okrętów podwodnych. Tym bardziej, że niektóre z tych statków posiadały uzbrojenie, a inne wypływały w eskorcie okrętów. Zatem, w myśl prawa międzynarodowego, mogły być atakowane bez wcześniejszego ostrzeżenia. Niemieckie dowództwo musiało zdawać sobie z tego doskonale sprawę, a mimo to świadomie narażało uchodźców i swój personel na niebezpieczeństwo.

Jednym z operujących w tym czasie na wodach Bałtyku radzieckich okrętów podwodnych był S-13 dowodzony przez komandora podporucznika Aleksandra Marineskę. Była to postać wyjątkowo barwna, nawet jak na radzieckie standardy, a jego kariera owocowała w liczne wzloty i spektakularne upadki.

Urodzony 15 stycznia 1913 roku, po ukończeniu technikum morskiego rozpoczął swą morską przygodę poprzez pływanie na parowcach. Na początku lat 30. został powołany do służby w marynarce wojennej, gdzie początkowo pełnił funkcję nawigatora na okrętach podwodnych. Kolejne szczeble jego kariery to pełnienie funkcji pierwszego oficera, aż wreszcie objęcie dowództwa nad małym okrętem podwodnym typu "M".

Marinesko charakteryzował się ułańską fantazją, która, tak samo jak ekscesy alkoholowe, często sprowadzała na niego nieszczęścia. Pod koniec 1944 roku, nowy okręt, którym dowodził, S-13, cumował w jednej z baz w Finlandii. Marinesko nie byłby sobą, gdyby nie wplątał się w jakąś aferę. Pierwszą był spór, w jaki wdał się z zastępcą komendanta miejscowego garnizonu. Skończyło się na ciężkim pobiciu tego ostatniego przez krewkiego dowódcę wspomaganego dodatkowo przez kilku członków swojej załogi.

Dowódcom Marineski jeszcze bardziej skoczyło ciśnienie, gdy kapitan zniknął świętować Nowy Rok. Na okręcie nie było go przez cztery dni, za co groził mu sąd wojenny za dezercję. Dodatkowo kontrwywiad wysuwał teorie, iż komandor mógł zostać uprowadzony przez nieprzyjacielski wywiad chcący poznać rozmieszczenie radzieckich okrętów podwodnych. Marinesko niebawem jednak sam powrócił na okręt, a przyczyna jego nieobecności była prozaiczna - "zasiedział" się u swojej "przyjaciółki".

Na takie występki radzieckie dowództwo musiało stanowczo zareagować - zapadła decyzja o zdjęciu komandora z okrętu, lecz tu natrafiono na zdecydowany sprzeciw załogi, która uwielbiając swojego dowódcę stanęła murem w jego obronie.

Wobec takiej sytuacji podjęto decyzję iż cały okręt "krwią" zmyje swe postępki. 9 stycznia 1945 roku S-13 pod dowództwem Marineski wyszedł na swoisty karny patrol na wody w pobliżu Zatoki Gdańskiej. Swą pierwszą ofiarę spotkał 30 stycznia, kiedy to celną salwą torped posłał na dno dużego pasażera, którym okazał się "Wilhelm Gustloff".

O tej tragedii wiele już napisano (nakręcono również i film) więc przypomnijmy tylko, iż według różnych źródeł na pokładzie zginęło od 5 do ok. 9 tys. osób (dokładna liczba nie jest znana, gdyż nie ewidencjonowano wszystkich osób, które wchodziły na pokład).

Okręty eskorty podjęły próby akcji ratowniczej, ale w zimnych wodach Bałtyku na niewiele to się zdało.

Kolejny sukces nie kazał na siebie długo czekać. 9 lutego późnym wieczorem w rejonie Rozewia hydroakustyk S-13 usłyszał śruby dwóch jednostek. Jak się okazało był to duży statek pasażerski, który płynął w eskorcie torpedowca. Takiej okazji Marinesko nie mógł sobie odpuścić.

Statkiem, który niebawem miał podzielić los "Gustloffa" okazał się "General von Steuben". Statek ten, wybudowany zresztą przez szczecińską stocznię Vulcana w 1923 roku, w okresie międzywojennym obsługiwał linię amerykańską. Po wybuchu wojny przekształcono go w pływające koszary, a następnie w statek szpitalny, uzbrajając go w co najmniej 12 dział przeciwlotniczych, co było oczywistym złamaniem wszelkich konwencji morskich mówiących o zasadach działania okrętów szpitalnych.

W ramach operacji "Hannibal", "Steubena" skierowano do przeprowadzenia ewakuacji morskiej. Jak widać, niedawna tragedia "Gustloffa" niczego Niemców nie nauczyła. Liczyli oni bowiem, że dzięki swej szybkości i eskorcie (jeden torpedowiec!) uda mu się bezpiecznie zakończyć rejs.

Prawie by się to udało, gdyż Marinesko przez prawie cztery godziny musiał "gonić" statek, by ustawić się w odpowiedniej pozycji do strzału. Około godziny 0:50 10 lutego 1945 roku, w okolicach Ustki, w burtę "Steubena" uderzyły dwie torpedy - jedna na wysokości pomostu, druga w rejonie kotłowni. Na pokładzie od razu wybuchła panika, nikt nie myślał o zorganizowaniu jakiejkolwiek akcji ratowniczej. Niedługo po ataku wybuchły kotły zalewając pokłady morzem ognia. Z ok. 5 tys. pasażerów uratowało się zaledwie ok. 700.

Tych kilka torped posłanych w kadłuby niemieckich statków sprawiło, że Marinesco zmył swe przewinienia i zatopił największy tonaż wśród radzieckich podwodniaków - łącznie ok. 42 557 ton.

Nie dane mu jednak było za życia otrzymać najważniejsze sowieckie odznaczenie - Bohatera Związku Radzieckiego, bo do głosu znowu doszła jego hulaszcza natura. Wobec dalszych pijackich ekscesów ostatecznie został zdjęty z dowodzenia okrętem, a w niedługim czasie wydalono go ze służby.

O jego sukcesach głośno zaczęto mówić dopiero w latach 60. Wtedy też odezwały się głosy, by nadać mu tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. W tym czasie jednak główny zainteresowany był już po karnym zesłaniu na Syberię i wiódł cichy, biedy żywot. Zmarł pod długiej i ciężkiej chorobie 25 listopada 1963 roku. Dopiero 5 maja 1990 roku, na wniosek Michaiła Gorbaczowa, komandor Aleksander Marinesko otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego.

Operacja "Hannibal" spowodowała jeszcze jedną wielką tragedię - zatopienie statku "Goya". Była to duża, bo przeszło 130-metrowa jednostka osiągająca prędkość 18 węzłów. Początkowo "Goya" wykorzystywana była jako transportowiec dla niemieckich okrętów podwodnych, dopiero po pewnym czasie i po dokonaniu niezbędnej przebudowy, skierowano ją do operacji "Hannibal".

W jej ramach 16 kwietnia 1945 roku "Goya" wraz z innymi statkami wypełnionymi uciekinierami w asyście kilku trałowców wyszła w morze. Początkowo dowództwo niemieckie planowało wykorzystanie samego transportowca, który ze względu na swą prędkość, miał szanse na ucieczkę przed radzieckimi okrętami podwodnymi. Ostatecznie jednak zdecydowano o sformowaniu konwoju, który mógł płynąć z prędkością zaledwie 12 węzłów. Jednostki udawały się do w miarę bezpiecznego jeszcze w tym czasie Świnoujścia.

W niektórych źródłach możemy odszukać informację, iż w cztery godziny po opuszczeniu portu konwój został zaatakowany przez radzieckie samoloty, a niektóre z jego statków odniosły uszkodzenia, ale czy tak było naprawdę, dziś trudno jednoznacznie powiedzieć.

Pewnym jest natomiast to, że konwój znajdując się w pobliżu Rozewia wykryty został przez radziecki okręt podwodny L-3, pod dowództwem kmdr ppor. Władimira Konowałowa. Ten doświadczony oficer nie mógł przepuścić takiej okazji i ok. północy 16 kwietnia odpalił cztery torpedy w stronę największego statku. Dwie z nich dosięgnęły celu.

W ciągu zaledwie 7 minut "Goya" zatonęła, a z blisko 6 tys. uciekinierów (podobnie jak w innych przypadkach dokładna liczba zaokrętowanych osób nie jest znana) udało się uratować zaledwie ok. 170... Konowałow po powrocie do bazy otrzymał to, czego Marinesko już nie dożył, czyli tytuł Bohatera Związku Radzieckiego.

Operacja "Hannibal" była przykładem krótkowzroczności niemieckiego dowództwa. W tym czasie na morzu i w powietrzu dominowały siły radzieckie i jasnym było, iż statki czeka zagłada. Tym bardziej, że były one uzbrojone i płynęły w konwojach, co w myśl prawa międzynarodowego pozwalało atakować je bez wcześniejszego uprzedzenia.

Szkoda, że błędy wojskowych odbiły się tak tragicznie na cywilach.

Większość z zatopionych statków uznawana jest przez Polskę za mogiły wojenne, zatem zabronione jest nurkowanie w ich pobliżu.

Wydarzenia

Po prawdże to piękny sztatek beł | War aijentlich ain scheenes Schiff

wystawa

Opinie (169) 9 zablokowanych

  • Gdyby Konowałow i Marinesko nie zatopili

    tych statkow to Stalin osobiscie kazal by ich rozstrzelac za zaniedbanie obowiazkow sluzbowych na okretach militarnych w okresie wojny. Innymi slowy byla by to zdrada kraju gdyby nie zatopili tych jednostek. No wiec nie ma dyskusji. Musieli to zrobic. W czasie pierwszej wojny Kapitan U20 Walther Schwieger zdecydowal sie zatopic Lusitanie wiedzac ze plynie z pasazerami cywilnymi. Miala ladunek zbrojeniowy ale Schwieger o tym nie wiedzial. Jego czyn byl bandycki podczas gdy Kapitanowie Konowałow i Marinesko postapili jak im obowiazki sluzbowe nakazywaly. Niech Niemcy i Anglia przyznaja sie dlaczego Anglicy zbombardowali Cap Arcone u celu jej podrozy.
    To byly straszne tragedie bo razem zginelo prawie 28 tysiecy ludzi. Gdy tym czasem swiat nadal onanizuje sie tragedia Titanica ktora spowodowana byla niczym innym tylko skapstwem wlascicieli statku przy projektowaniu (brak dostatecznej ilosci lodzi ratunkowych i niewystarczajacej wysokosci grodzi wodoszczelnych), oraz wtracaniem sie glownego przedstawiciela White Star Line Johna Bruce Ismaya w obowiazki Dowodcy Titanica Kapitana Edwarda J. Smitha. Pycha albo buta i chciwosc oraz brak zainteresowania losem najbiedniejszych pasazerow (w tym polskich emigrantow) takze.

    Panie Redaktorze Lipka, tutaj ponizej podaje kilka stron (linkow) do opisow najwiekszych katastrof morskich. To jest po angielsku ale wartosc wiecej niz encyklopedyczna. Prosze zajrzec tam. Podaje ponizej.

    wrecksite.eu/
    wrecksite.eu/casualty-list.aspx?nat=0
    wrecksite.eu/wreck-movie.aspx?1
    oceannavigator.com/

    • 7 0

  • Nie lubicie Niemców?? (5)

    Polacy co przez wieki byli zabijani przez Niemców .
    A co maja powiedzieć inne narody zabijane przez Polaków.
    Nie bylismy i nie bedziemy wybranym narodem jak sie tu niektórym widzi.

    • 8 12

    • Za dużo Gazety Wyborczej

      nie masz pojęcia o historii Polski

      • 4 4

    • Polacy narodem wybranym ?

      Nie słyszałem o czymś takim. Słyszałem, że to Izraelici są narodem wybranym i wszystko im się należy, bo morze im się rozstąpiło tworząc drogę do wszystkiego, WSZYSTKIEGO.

      • 4 1

    • ok - wszyscy zabijali wokół wszystkich (1)

      Ale Niemcy przelicytowali cały świat - dwie wojny światowe, w tym Holocaust

      • 6 1

      • I zawsze

        po wojnach są na pierwszym miejscu a my żebramy od nich pożyczki !!!!!

        • 0 0

    • A jakie ty narody zabijałeś?

      Bo ja nikogo nie zabiłem i nie zamierzam zabijać. Co więcej - żaden z moich przodków nie zabijał żadnych narodów, choć każdy walczył w obronie Polski. Chyba, że uważasz, wzorem niejakiego Hitlera, że Polacy nie mają prawa się bronić przed rasą panów i każde podniesienie ręki na niemieckiego pana jest zbrodnią przeciw ludzkości. W takim razie - wracaj do swojego Hitlerlandu i nie wychylaj nosa zza Odry.

      • 1 0

  • Co mnie to obchodzi ?

    • 0 2

  • Herr Michael Lippke (2)

    Nie wierzę, by polski "doktorant" bez zastrzyku niemieckich Euro mógł tak wchodzić w odbyt naszym sąsiadom. Co prawda wpisuje się to w zauważalną modę na np. naklejki Danzig itp resentymenty, ale od historyków wymagać trzeba oprócz wykutej, książkowej i traktowanej wybiórczo wiedzy również inteligencji i spojrzenia na przyczyny i skutki różnych historycznych zaszłości. Starczy niemieckich historyków, by się upominali o krzywdy swojego narodu, nie muszą im pomagać nowi volksdeutsche, kształceni na polskich uczelniach za polskie pieniądze.

    • 16 3

    • Trafiona

      10/10 uwaga , wielkie brawa , sądzę że "poważni" ją skasują !!!!!!

      • 2 0

    • Oddziel wiedzę od emocji,

      łatwiej zachowasz trzeźwość umysłu.

      • 1 0

  • eskorta

    Statki szły w eskorcie okrętów wojennych( nwet jesli tylko jeden). Atak absolutnie zgdny ze wszystkimi prawami wojny na morzu. Co tu rozstrząsac? wszystko jest jasne. Koniec. Kropka. Amen.

    • 9 0

  • A tym nie lubieniem Niemcow to (1)

    jest dziwna historia. Raz ich nie lubimy ale jak przyjechala reprezentacja pilkarska Niemiec do Gdanska na Euro 2012 to witaliscie ich jak udzielnie panujacych. No wiec jak.

    • 3 3

    • bo lubimy ich (i zazdrościmy)

      za piłkę i za auta, a za Krzyżaków ich nie lubimy (i nazistów)

      • 2 0

  • Kiedy Marinesco dostanie pomnik od polskiego społeczeństwa?

    Albo przynajmniej większa ulicę?

    • 5 0

  • Nie przesadzajcie z tymi nazistami - autor napisał o Niemcach, o niemieckich (1)

    okrętach. Oraz napisał "Zimą 1945 roku nawet dla najzagorzalszych i najbardziej fanatycznych nazistów stało się jasne, że wojna jest już przegrana". to jak miał napisać - o najzagorzalszych i najbardziej fanatycznych Niemcach? OK - może za dużo o nazistach, ale z tekstu widać, że autor pisze o Niemcach.

    • 4 6

    • jak dostali porządne lanie to zaczeli kulić ogon pod d..ę a tak mordowali milionami

      co przeżyły dzieci, kobiety, ... w obozach, co przeżyły całe rodziny, wsie, miasta?!!!! a teraz naziści.. SZWABY, szkopy, NIEMCY

      • 2 0

  • A komu to przeszkadza?

    "Większość z zatopionych statków uznawana jest przez Polskę za mogiły wojenne, zatem zabronione jest nurkowanie w ich pobliżu".
    Jak samolot się rozbija, to sprząta się go do cna. A dlaczego nie statki i okręty?

    • 4 0

  • co ciekawe - gdyby Niemcy wygrali wojnę, to wprawdzie wielu z nas by zginęło (1)

    ale dzisiaj wszyscy pozostali zarabialiby w markach i nikt by nie wyjeżdżał na niemiecki zmywak, bo Niemcy byłyby od Francji po Ural. Byłoby jak w USA (z Indianami).

    • 2 2

    • Byłoby jak z Indianami

      zresztą przez ostatnie parę tysięcy lat wybyliśmy pomniejsze plemiona, ale było to dawno i prawo przedawniło te czyny.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Gdańsku w XIX wieku znajdowała się słynna Hala Plażowa?

 

Najczęściej czytane