- 1 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (96 opinii)
- 2 Ambona i wieża ciśnień liczą na dotacje (87 opinii)
- 3 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (10 opinii)
- 4 Konie i samoloty. Wyspa widziała wszystko (44 opinie)
- 5 Dwa miesiące pracy nowego konserwatora (201 opinii)
- 6 Ten gmach znany jest tylko od strony wody (66 opinii)
Wiosna 1939. Najpierw była Kłajpeda
W czasie gdy mieszkańcy Wybrzeża cieszyli się wiosną, nad Europą rosło widmo wojny. Niemcy zajęli Kłajpedę a M/S Batory natknął się na niemiecką flotę wojenną. Gdynię zaś opanowała plaga szczurów.
Koniec marca roku 1939 przyniósł mieszkańcom Wybrzeża wiele radości, wywołanej przede wszystkim nadchodzącą wiosną: dla rybaków - czasem tradycyjnej "toalety wiosennej sieci i sprzętu rybackiego", dla mieszczuchów - doskonałą okazją do podziwiania "nowych pięknych modeli sezonu wiosennego", oferowanych przez sprzedawców "bucików".
Ale "niemieccy" gdańszczanie radowali się także z innego powodu: na wszystkich domach w mieście załopotały flagi, zaś "władze zarządziły dzień wolny", bo oto "brunatni szturmowcy opanowali Kłajpedę"!
Sytuacja tego portu bałtyckiego, należącego wówczas do suwerennej Litwy, przypominała międzywojenne dzieje Gdańska: Okręg Kłajpedy (po litewsku Klaipėdos kraštas, po niemiecku Memelland), czyli - położona na prawym brzegu Niemna północno-wschodnia część Prus Wschodnich, w roku 1920, na mocy postanowień traktatu wersalskiego, został - podobnie jak Gdańsk - odłączony od Rzeszy Niemieckiej. I podobnie jak w Gdańsku, większość mieszkańców kłajpedzkiej enklawy stanowiła ludność narodowości niemieckiej, zaś tej rdzennej, litewskiej było zaledwie 20 proc. (według danych statystycznych z roku 1925 na 141 tys. mieszkańców 61,3 tys. (43,5 proc.) posługiwało się językiem niemieckim, 38,9 tys. (27,6 proc.) litewskim, a 35,6 tys. (25,2 proc.) określało swój język jako "kłajpedzki").
W latach 1920-1923 terytorium to znalazło się pod protektoratem francuskim i przez pewien czas rozważano nawet powołanie Wolnego Państwa Kłajpedzkiego (Freistaat Memelland). W roku 1923 do Kłajpedy wkroczyli Litwini, biorąc przykład z Francuzów, którzy w tym czasie zajęli należące do Niemiec Zagłębie Ruhry, co było karą za niewywiązywanie się z postanowień traktatu wersalskiego.
Jako okręg autonomiczny pozostawała Kłajpeda w granicach Litwy aż do roku 1939, kiedy to o "swoje" upomniały się Niemcy: w dniu 20 marca III Rzesza postawiła Litwie ultimatum: albo zwróci Kłajpedę, albo stanie się celem wojskowej interwencji. Osamotnieni Litwini (Wielka Brytania i Francja jak zwykle umyły ręce) skapitulowali wobec niemieckich żądań: 23 marca do portu w Kłajpedzie wpłynęły niemieckie okręty, a cały obszar - i tak już praktycznie od stycznia kontrolowany przez paramilitarne bojówki narodowo-socjalistyczne - został zajęty przez Wehrmacht i wcielony do III Rzeszy.
Hitler nie mylił się więc - zajęcie okręgu kłajpedzkiego nie spowodowało żadnej reakcji międzynarodowej, podobnie jak w przypadku niemieckiej inwazji na Drugą Republikę Czechosłowacką, którą Niemcy przekształciły w Protektorat Czech i Moraw. Jednak w Polsce zajęcie Kłajpedy nie przeszło zupełnie bez echa: wiele osób uważało bowiem, że teraz Hitler sięgnie po "niemiecki" Gdańsk. Coraz częściej spodziewano się wręcz, że w tej sytuacji wybuch nowej wojny światowej jest już nieunikniony.
Nic więc dziwnego, że dochodziło do incydentów takich jak ten opisany na łamach "Ilustrowanego Kuriera Codziennego", z udziałem "wracającego ze swej normalnej podróży do Ameryki", "polskiego motorowca M/S "Batory", który "w pobliżu brzegów Polski na wysokości granicy polsko-niemieckiej nad samym ranem (...) natknął się na wielką eskadrę niemieckich okrętów wracających z Kłajpedy".
Oczywiste więc było zdenerwowanie, które zapanowało na pokładzie "Batorego": wszyscy bowiem spodziewali się "lada moment otrzymania wiadomości o wybuchu wojny światowej" i nagle dostrzegli, wyłaniające się z mroku, "niemieckie okręty wojenne". "Przeszły [one] bardzo blisko "Batorego", "z powodu ciemności" nie wymieniając nawet "salutu powitalnego"... Na szczęście jednak tym razem alarm okazał się fałszywy.
Tymczasem w Gdańsku, pomijając niemiecką radość z zajęcia Kłajpedy, na pozór nic się nie zmieniło: chociaż zaczęła obowiązywać "dalsza, jeszcze większa reglamentacja produkcji i obrotu artykułami rolnymi", to nowe regulacje, dotyczące m.in. handlu żywnością, nie odbiły się jeszcze na życiu codziennym zwykłych mieszkańców, toczyło się więc ono swym zwyczajnym biegiem.
Policja - tak jak zawsze - z zapałem i zaangażowaniem "wyławiała włamywaczy", portowa policja "zdrowotna" cieszyła się nowymi mundurami, a miasto - z dnia na dzień - piękniało, pozbywając się starych i zrujnowanych budynków. Pozornie równie spokojnie toczyło się też życie gdańskiej Polonii, dla której rosnące niemieckie zagrożenie było dodatkową motywacją do walki z Niemcami na arenach sportowych.
Nie znaczy to jednak, że zupełnie ignorowano niemieckie zagrożenie: świadomość zbliżającego się niebezpieczeństwa przekładała się na rosnącą ofiarność społeczeństwa, a doniesienia docierające z Czech i Litwy zwiększyły ilość i wysokość dobrowolnych wpłat na Fundusz Obrony Narodowej. Warto przy tej okazji dodać, że podobna ofiarność społeczeństwa litewskiego Litwinów przed utratą Kłajpedy nie uratowała.
Rosła też liczba ćwiczeń obrony przeciwlotniczej - w marcu "nieprzyjacielskie" samoloty nadleciały m.in. nad Wejherowo, "w ciemnościach był pogrążony" również Puck. Z reguły ćwiczenia te przebiegały w sposób planowy i zorganizowany, ale zdarzało się też, że - tak jak w Warszawie - wywoływały niepotrzebną panikę.
Jednak zupełnie innego rodzaju panika wybuchła w Gdyni, najwyraźniej "duszącej się" nie tylko z powodu niedostatecznej wielkości miasta, ale też z powodu plagi... szczurów. "Złośliwe te gryzonie" pojawiły się w dość dużej liczbie "w dzielnicy robotniczej na Grabówku", gdzie znalazły "dobre warunki bytowania, ponieważ w stosunkowo niewielkiej od siebie odległości mieściły się tam, wielka fabryka konserw mięsnych, wędzarnie ryb i piekarnie".
Może szczurze niebezpieczeństwo nie było aż tak poważne jak niemieckie, tym niemniej przywołany przez "Gazetę Gdańską" wypadek z Leszczynek pokazywał, że i tego zagrożenia nie można było lekceważyć.
PS. A na koniec dzisiejszej podróży, by nie kończyć jej w minorowych nastrojach, wyjaśniamy, "kto może być przyjęty na marynarza w flocie handlowej".
Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 70 z 24 marca 1939 r., nr 71 z 25-26 marca 1939 r. i nr 72 z 27 marca 1939 r. oraz "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 84 z 25 marca 1939 r., nr 85 z 26 marca 1939 r. i nr 86 z 27 marca 1939 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej i Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.
Opinie (47)
-
2019-04-03 07:12
Znowu (1)
Za dużo liter. Ludzie nią są w stanie tyle czytać. ..
- 1 2
-
2019-04-03 08:31
Oglądaj komiksy :)
- 0 0
-
2024-03-29 10:51
Julian Tuwim - "do prostego człowieka"
Niesamowicie, pięknie i przejmująco, za serce chwytające słowa od Juliana Tuwima
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy do ludności, do żołnierzy
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić historyczną racją,
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab kwiatami
Obrzucać zacznie żołnierzyków.
O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: Broń na ramię!,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
Bujać to my, panowie szlachta!- 1 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.