• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wędrująca kamienica z ul. Chlebnickiej

Rafał Borowski
1 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Szczyt fasady Domu Schlieffów. Choć prezentowana na zdjęciu fasada jest powojenną rekonstrukcją, oryginał przetrwał do dnia dzisiejszego w Berlinie. Szczyt fasady Domu Schlieffów. Choć prezentowana na zdjęciu fasada jest powojenną rekonstrukcją, oryginał przetrwał do dnia dzisiejszego w Berlinie.

Fasada kamienicy przy ul. Chlebnickiej 14 zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku, a właściwie jej powojenna rekonstrukcja, to unikatowy przykład architektury gotyckiej. Co ciekawe, oryginał fasady przetrwał bez szwanku kataklizm II wojny światowej i istnieje do dnia dzisiejszego, tyle że... w Berlinie. W jaki sposób elewacja kamienica przewędrowała znad Motławy nad Szprewę? Poznajcie ciekawą historię jednego z najpiękniejszych, gdańskich budynków.



Czy interesujesz się historią poszczególnych budowli w Gdańsku?

Dla wszystkich osób, które choć pobieżnie znają historię Gdańska, nie będzie żadnym zaskoczeniem, że przytłaczająca większość kamienic na Głównym Mieście, a właściwie ich fasady, to powojenne rekonstrukcje. Często nieświadomi niczego turyści podziwiają nie renesansowe czy barokowe elewacje, ale ich zgrabne imitacje.

Zaskoczeniem dla wielu czytelników będzie natomiast fakt, że niewielki fragment dawnej, oryginalnej zabudowy Gdańska przetrwał do dzisiaj, ale wcale nie tam, gdzie byśmy się spodziewali. Nie odnajdziemy go bowiem na terenie Głównego Miasta, Starego Miasta czy Starego Przedmieścia, ale na Pawiej Wyspie w Berlinie. W jaki sposób się tam znalazł?

Przeprowadzki budowli

Historię przeprowadzki elewacji kamienicy z ul. Chlebnickiej 14 rozpoczniemy jednak od pewnej wileńskiej anegdotki. Otóż Napoleon Bonaparte, wizytujący obecną stolicę Litwy zachwycił się pięknem architektury kościoła św. Anny. Zachwyt był tak wielki, że Cesarz Francuzów zamierzał rozebrać tę perłę architektury gotyckiej i wznieść ją na nowo w Paryżu. Z pomysłu jednak zrezygnowano, a ukochany przez Napoleona kościół jest ozdobą Wilna aż po dzień dzisiejszy.

Czy powyższa anegdotka naprawdę miała miejsce, czy jest jedynie wytworem fantazji dawnych kronikarzy nie sposób dziś określić. Tak czy inaczej, w historii mamy sporo przykładów "przeprowadzek" całych budowli. Z reguły przeprowadzano je jednak w celu uratowania od zniszczenia budynku, który ze względu na swoje walory warty był ocalenia.

Jednym z przykładów budynku, który stoi w zupełnie innym miejscu, niż został wzniesiony, jest np. Świątynia Wang w Karpaczu. Niewielki, pochodzący ze średniowiecza drewniany kościółek został przywieziony na Dolny Śląsk aż z Norwegii. Gdyby pozostał na dalekiej północy, dziś prawdopodobnie nie byłoby po nim najmniejszego śladu. Podobnie byłoby z pewną gdańską kamienicą, zwaną Domem Schlieffów. Ta historia jest jednak nieco bardziej skomplikowana.
Zespół budynków wchodzących w skład Wydziału Grafiki ASP w Gdańsku. Dom Schlieffów to druga kamienica z prawej strony. Zespół budynków wchodzących w skład Wydziału Grafiki ASP w Gdańsku. Dom Schlieffów to druga kamienica z prawej strony.

Perła mieszczańskiego gotyku

Kamienica przy ul. Chlebnickiej 14 została wzniesiona w 1520 roku. Jej pierwszym właścicielem był pochodzący z Westfalii kupiec. Wykonana w znacznej części z kamienia fasada budynku była rzadkim przykładem późnogotyckiej architektury mieszczańskiej. Dzięki niezwykle bogatym zdobieniom, kamienica ta była uważana za jedną z najpiękniejszych w mieście.

Niemal sto lat później, w 1616 roku, budynek przeszedł w ręce patrycjuszowskiej rodziny Schlieffów. Na przestrzeni pokoleń, jej członkowie sprawowali w Gdańsku wiele znamienitych urzędów, np. rajcy czy ławnika. Ponadto, w czasach świetności rodzina dysponowała olbrzymim majątkiem, w skład którego wchodziło m. in. ponad dwadzieścia spichlerzy. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Gdańsk był niegdyś najbogatszym miastem Rzeczypospolitej właśnie dzięki handlu zbożem, to łatwiej wyobrazić sobie, jak majętni byli to ludzie.

Niewiele ponad dwieście lat później, w 1822 roku, kiedy kamienica była już w rękach niezwiązanego z rodziną właściciela, dawna rezydencja rodu Schlieffów była w fatalnym stanie. Budynkowi groziło zawalenie, któremu mógł zapobiec tylko kapitalny remont, którego koszt szacowano na 1000 talarów. Aby i w tym przypadku uzmysłowić sobie, jak ogromna była to wówczas kwota, warto przytoczyć pewne porównanie. Burmistrz Gdańska otrzymywał wówczas pensję w wysokości 2000 talarów, ale nie w skali miesięcznej, a... rocznej.

Nic więc dziwnego, że ówczesne władze Gdańska odmówiły pokrycia kosztów remontu budynku i tym samym skazały go na zagładę. Na niewiele zdały się protesty oburzonych mieszkańców, którzy za wszelką cenę chcieli uratować cenny zabytek. Po okresie wojen napoleońskich kasa miejska świeciła pustkami i żadne argumenty nie mogły już niczego zmienić.
Oryginalna fasada na Pawiej Wyspie w Berlinie. Oryginalna fasada na Pawiej Wyspie w Berlinie.

Król Prus ratuje zniszczoną fasadę

Wydawało się, że los gotyckiej fasady jest już przesądzony. Tym bardziej, że właściciel kamienicy, nie bacząc zupełnie na głosy sprzeciwu, rozpoczął już rozbiórkę mocno wysłużonej konstrukcji. I wtedy właśnie pojawił się anonimy nabywca, który postanowił odkupić rozkawałkowaną fasadę i w ten sposób uratował bezcenny zabytek.

Jak już wcześniej wspomniano, koszt remontu nadwątlonej zębem czasu fasady miał wynieść 1000 talarów. Natomiast anonimowy nabywca zapłacił za fasadę "jedynie" 300 talarów. Jakież musiało być zdziwienie nie tylko właściciela kamienicy, ale i wszystkich mieszkańców Gdańska, gdy okazało się, że anonimowym nabywcą był... sam król Prus Fryderyk Wilhelm III.

Nabytek przetransportowano na podberlińską wówczas Pawią Wyspę, która była jedną z rezydencji monarchy. Transport odbył się drogą wodną. Ładunek składający się z aż 278 części, o łącznej wadze niemal czterdziestu ton, załadowano na barki i rzekami spławiono go znad Motławy nad Hawelę. Na podstawie wykonanych w Gdańsku planów, Karl Friedrich Schinkel, nadworny architekt króla Prus odbudował fasadę, wkomponowując ją w budynek tzw. Domu Kawalerów, a właściwie w jego wieżę.

Tymczasem w Gdańsku, na miejscu Domu Schlieffów wzniesiono nowy budynek. Obiekt miał stosunkowo prostą, klasycyzującą formę i w niczym nie mógł równać się swojemu poprzednikowi. Ówcześni gdańszczanie zapewne ciężko wzdychali na widok wątpliwej urody kamienicy i z żalem wspominali utracony zabytek. Któż by wówczas przypuszczał, że podobnie jak w przypadku rozbiórki budynku, i tym razem los okaże się równie przewrotny. Utracona perła gotyku z ul. Chlebnickiej - choć w zmienionej formie - powróci po latach na swoje miejsce.
Ul. Chlebnicka na początku XX wieku. Trzecia po prawej kamienica to budynek, który wzniesiono w miejsce Domu Schlieffów. Ul. Chlebnicka na początku XX wieku. Trzecia po prawej kamienica to budynek, który wzniesiono w miejsce Domu Schlieffów.

Przykład znakomitej rekonstrucji

Zabudowa ulicy Chlebnickiej, podobnie jak większości ulic gdańskiego Śródmieścia, została niemal doszczętnie zniszczona pod koniec II wojny światowej. Po zbudowanej na początku XIX wieku kamienicy pozostała jedynie dymiąca hałda ceglanego gruzu. Więcej szczęścia miał Dom Kawalerów na Pawiej Wyspie. Choć radziecki szturm na ówczesną stolicę III Rzeszy również zakończył się obróceniem w perzynę większości zabudowy miasta, wspomniany wcześniej budynek nie został nawet draśnięty.

Na szczęście, powojenni gospodarze Gdańska podjęli decyzję o odbudowie Głównego Miasta w historyzującej formie. Wśród ulic, którym zamierzono nadać starodawny charakter, była również ulica Chlebnicka. Kiedy przyszła kolej na zaplanowanie odbudowy działki pod numerem czternastym, budowniczowie od razu zadecydowali o rekonstrukcji w tym miejscu Domu Schlieffów, a nie jego klasycyzującego następcy. Musiało jednak upłynąć wiele lat, zanim śmiały plan udało wcielić się w życie.

Warto pamiętać, że odbudowa jednej ulicy jest czasochłonnym i niezwykle kosztownym przedsięwzięciem, a co dopiero odbudowa całej dzielnicy. Poza tym, powinniśmy się cieszyć, że w międzyczasie nie odstąpiono od wcześniejszego planu, tak jak miało to miejsce w przypadku np. budynku teatru na Targu Węglowym. Pierwotnie, ten budynek również miał zostać odbudowany. I zapewne tak by się stało, gdyby nie odłożono odbudowy na późniejsze lata. Kiedy pod koniec lat 50-tych rozpoczęto odbudowę siedziby teatru, zarzucono wcześniejsze założenia i wyburzono zrujnowany gmach. W efekcie, zamiast XVIII-wiecznej, klasycystycznej bryły możemy dziś podziwiać modernistyczną, przeszkloną siedzibę Teatru Wybrzeże.

Inżynierowie i architekci odpowiedzialni za odbudowę Domu Schlieffów mieli do dyspozycji wręcz wymarzone materiały. Przed rozpoczęciem odbudowy nie tylko odnaleziono w archiwum oryginalną dokumentację budynku, ale i dokonano precyzyjnych pomiarów oryginału fasady z Pawiej Wyspy. Dzięki temu, zrekonstruowana fasada jest tak idealną kopią swojej poprzedniczki. Rozpoczęta na początku lat 70-tych odbudowa Domu Schlieffów zakończyła się w 1980 roku.

Opinie (54) 5 zablokowanych

  • er

    niestety dzis jest taka polityka, ze jak lapowke dal by szejk to mu pozwola nawet wybudowac meczet, namioty i wypasac wielblady w srodku miasta

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Jan Heweliusz był autorem książki i twórcą dziedziny zwanej:

 

Najczęściej czytane