- 1 Gdzie są wrota Bramy Nizinnej? (102 opinie)
- 2 Marynarze, stewardessy i kelnerzy (2 opinie)
- 3 Zajrzyj do międzywojennych witryn (39 opinii)
- 4 Czemu już nie ma takich imprez? (68 opinii)
- 5 Podróż koleją z Gdyni do Szwecji (7 opinii)
- 6 Morze odkryło tajemniczą łódź (62 opinie)
W 1736 roku w oliwskim klasztorze miały miejsce straszne wydarzenia. Wydawało się, że jeden z pogrzebanych w krypcie pod kościołem mnichów stał się żywym umarłym, który wrócił nawiedzać mnichów...
Dzisiaj, dzięki popkulturze, na wyciągnięcie ręki mamy setki książek, komiksów, filmów i seriali, w których występują nieumarli: wampiry, duchy czy zombie. To żadna nowość, bowiem opowieściami o takich istotach otaczali się również nasi przodkowie. Jednak oni podchodzili do nich z dużo większym strachem, ponieważ wielu wierzyło w istnienie nieumarłych oraz w zagrożenie z ich strony.
Historia upiora z Oliwy jest częścią większego fenomenu żywych trupów (defuncti vivi). Był to składnik większej całości, którą w XVIII w. zaczęto określać jako magia posthuma, czyli magia pośmiertna.
Termin ten został spopularyzowany przez Karla Ferdinanda von Schertza, który w 1704 r. wydał książkę pod takim właśnie tytułem. Schertz działał na zlecenie biskupa ołomunieckiego wobec coraz częstszych przypadków "pojawiania się" upiorów oraz linczowania zwłok w północnych Morawach. Urzędnik podszedł do tematu profesjonalnie i w dziewiętnastu rozdziałach opisał fenomen wampiryzmu oraz przedstawił argumenty za i przeciw jego istnieniu.
Magia posthuma Schertza bardzo długo była dziełem tajemniczym, a swoje przetrwanie i rozgłos zawdzięcza Augustynowi Calmetowi, który przytaczał jej fragmenty w swoim popularnych dziełach. Wobec trudności ze zdobyciem książki Schertza niektórzy wątpili nawet w jej istnienie, ale ostatecznie jej egzemplarz odnaleziono w bibliotece jednego z czeskich muzeów oraz w bibliotece miejskiej we francuskim mieście Nancy.
Upiór w Oliwie
Tajemnicze wydarzenia związane z upiorem w Oliwie znamy dzięki zapiskom przeora Iwo Rowedera, który prowadził kronikę zakonną. Wypadki miały miejsce za czasów opata Mikołaja Franciszka Zaleskiego. Jego herb możemy do dzisiaj podziwiać nad głównym wejściem do Spichlerza Opackiego, w którym mieści się dzisiaj Muzeum Etnograficzne.
Zajrzyjmy więc do notatek oliwskiego kronikarza:
7 kwietnia1736 roku zmarł Bruno Zeht - mnich opactwa cystersów w Oliwie, wysłany na misję do Lęborka. Sprowadzono jego ciało, aby pogrzebać je w klasztorze. Po złożeniu ciała opat modlił się niedaleko krypty i zauważył nienaturalne drżenie w powietrzu i łoskot. Wielu ojców i braci twierdziło (nie bez racji), że źródłem dźwięków jest świeżo pochowany trup, bowiem jeszcze przed pogrzebem zauważono na jego twarzy i szyi coraz to większą czerwoną opuchliznę. Widziano to już w Lęborku. Po gorącej dyskusji oraz zgodzie opata, otworzono kryptę, a głowa zmarłego mnicha została odcięta od zwłok przez grabarza za pomocą motyki. Ten zabieg przyniósł spokój zmarłemu. Pochodził on z Ornety na Warmii.
Oliwa w brytyjskim magazynie z 1842 roku
Krypty, które możesz sam zwiedzić. Materiał archiwalny
Co ciekawe, odgłosy bardzo często były znakiem rozpoznawczym żywych trupów. Należeli do nich tak zwani pożeracze bądź przeżuwacze (Nachzehrer), którzy występowali przede wszystkim w folklorze północnych Niemiec, Bawarii, Moraw, Śląska i Pomorza. Według legend przeżuwacze szkodzili ludziom, nie opuszczając swojego grobu. Wysysali siły witalne z żywych (bądź sprowadzali morowe powietrze) przez przeżuwanie ubrań, w których byli pochowani, całunu bądź własnego ciała.
Aby uniknąć przeobrażenia w Nachzehrera, należało upewnić się, że zmarły ma zamknięte oczy oraz usta, które nie dotykają żadnego materiału. Jeżeli jednak doszło już do przejęcia ciała przez diabła, jedynym remedium była ekshumacja i odrąbanie głowy bądź wycięcie serca.
Kto we wsi mógł niepokoić żywych?
Na marginesie opowieści o oliwskim upiorze można jeszcze wspomnieć o ciekawym elemencie folkloru. W oliwskiej wsi z pewnością znajdowali się ludzie pasący owce, a według ludowych opowieści to oni właśnie byli często kandydatami do powrotu z zaświatów. Przedstawiciele tej profesji od wieków byli bowiem owiani aurą tajemniczości. Z tego powodu owczarze na równi z ludźmi praktykującymi czarnoksięstwo, znachorami i ateistami byli w ludowych wierzeniach bardziej skłonni do powrotu zza grobu i szkodzenia żywym.
">Życie oliwskiego chłopa nie było usłane różami
Jako że posiadali podstawową wiedzę medyczną (potrzebną im do opieki nad zwierzętami), ludzie na wsi często do nich zwracali się ze swoimi problemami, takimi jak złamanie nogi czy ręki. Ponadto pasterze często dysponowali przekazywaną sobie ustnie wiedzą dotyczącą ziół i znali rytuały, które miały zaklinać pogodę. To stawiało owczarzy w świecie guślarzy, wiedźm i katów. Byli oni częścią folkloru i świata ludowej medycyny, w którym chorobę czy epidemię mogły powodować złe czary i diabelska działalność.
Niekiedy owczarze zapuszczali się w mroczniejsze rejony tego zabronionego świata. Cieszyli się oni szczególną sławą osób, które potrafią wykorzystać fragmenty ciał zmarłych do stworzenia specjalnych preparatów czy amuletów - takich jak złodziejska świeca tworzona z palca nieboszczyka. Sznur wisielca miał pomóc w ochronie stada owiec, podobnie jak zakopane na progu owczarni zwłoki. Bardzo często w tym celu owczarze odwiedzali miejsca publicznych straceń.
Opat Zaleski
Wypadki w klasztorze miały miejsce za rządów opata Franciszka Mikołaja Zaleskiego, który sprawował swój urząd do czasów śmierci w 1740 r.
Zaleski był niezłym gospodarzem oraz świetnym dyplomatą. Dzięki jego działaniom Oliwa nie ucierpiała zbytnio podczas działań wojennych związanych z walką o tron Rzeczypospolitej pomiędzy Augustem III a Stanisławem Leszczyńskim.
Zaleski zdecydował się na poparcie Augusta III - wielokrotnie odwiedził on opactwo, jednak nigdy nie wjechał do Gdańska, który swoim nieposłuszeństwem zaskarbił sobie niechęć władcy.
To Zaleski był odpowiedzialny za rozbudowę Nowego Pałacu Opatów.
Park Oliwski i budynki dawnego klasztoru cystersów z lotu ptaka
8000 piszczałek w szafie, czyli oliwskie organy. Materiał archiwalny
O autorze
Michał Ślubowski
Popularyzator historii Gdańska, autor bloga Gedanarium i podcastu Historia Gdańska dla każdego oraz współautor podcastu Makabreski, poświęconego mrocznym historiom z przeszłości regionu.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2021-01-13 07:14
W sumie, wiele takich zdarzeń ma podstawy naukowe (2)
Procesy gnilne, mogą powodować różne rzeczy z ciałem denata w tym dziwne odgłosy, przemieszczenia, stukania, piski. Ten jak napisano, był mocno "napuchnięty".
- 35 2
-
2021-01-13 13:13
Jacenty z metra? Pozdrawiam Cię, twój znienawidzony klient hehe
- 0 0
-
2021-01-13 07:28
Jak mu glowe odcieli
To sie odgazował
- 10 1
-
2021-01-13 13:21
Nie dawno widziałem takie maszkarady w Warszawie na ulicach mieli maski na twarzy i namalowany piorun to byli ci co opetał ich (4)
Najwięcej to było tam kobiet a darły się w niebo głosy, blużniły , próbowały się wedrzeć do kościoła to właśnie ich opętał szatan i siedzi do dziś , konieczne są egzorcyzmy ale one muszą przyjść do księdza dobrowolnie i o to poprosić , muszą być takie osoby w towarzystwie rodziny bo w czasie egzorcyzmów wyją nie ludzkimi głosami uderzają głową o posadzkę kościoła i wiele innych nie skoordynowanych ruchów
- 33 30
-
2021-01-13 15:36
Księża tak naprawdę nie wierzą w żadnych bogów są za mądrzy na takie czary i za cwani , wiedzą doskonale
,że żyje się tylko tu i teraz dlatego żyją w luksusie ,a ty jesteś nikim , bidolem bez forsy ,zwykłym frustratem
- 3 3
-
2021-01-13 15:33
ty nie jesteś obserwator tylko prymityw , to ty i mocherowe wierzą w egzorcyzmy
- 3 5
-
2021-01-13 14:56
gdyby klechy nie wtrącały się w politykę i w nasze życie , nikt by do nich nie miał pretensji , a każda
religia to spotkanie się cwanego z głupim
- 4 4
-
2021-01-13 13:37
Mimo coronavirusa
Można zasięgnąć porady psychiatry.Spróbuj koniecznie!
- 9 6
-
2021-01-13 08:18
(2)
Teraz po ulicach chodzi coraz więcej upiorów.
- 37 2
-
2021-01-13 08:30
(1)
Tona szpachli, brwi jak od linijki, sztuczne, komicznie wyglądające wary, kolczyki w nosie, podarte spodnie i wieczne wlepione w smartfon oblicza nieskażone inteligencja. Czasami to aż strach się bać, bo takich atrakcji dostarcza zwykły niedzielny spacer po Monciaku:)
- 16 2
-
2021-01-13 09:08
Te makumba...
Te 25 to juz chyba nieaktualne co? Z wiekiem spada...
- 6 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.