• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Upalny sezon na zbrodnie i samobójstwa

Jarosław Kus
19 czerwca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Podróż koleją z Gdyni do Szwecji przez Bałtyk

Połowa czerwca roku 1937 przyniosła Europie falę niespotykanych upałów - gorąco zrobiło się na całym kontynencie. Upały "zapanowały w ostatnich dniach również w Paryżu", nic więc dziwnego, że i Paryżanie szukali wytchnienia na... plażach. Ponieważ stolica Francji plaż nadmorskich - z oczywistych względów - nie posiada, musieli zadowolić się plażami nad Sekwaną.

Takiego problemu nie mieli natomiast mieszkańcy i turyści polskiego wybrzeża Bałtyku, gdzie plaż z prawdziwego zdarzenia jest pod dostatkiem.

Wysokie temperatury, tak ukochane przez plażowiczów, dla zwyczajnych obywateli powiatów nadmorskich były jednak sporą uciążliwością. Trudno się temu dziwić, skoro "30 ludzi zasłabło na ulicy wskutek gorąca", a "40 uległo porażeniu słonecznemu", jak pisał felietonista "Gazety Gdańskiej".

Wprawdzie podane liczby nie odpowiadają ściśle rzeczywistości, ponieważ mamy tu do czynienia z felietonem, a nie sprawozdaniem z rzeczywistych wydarzeń, możemy jednak przyjąć, że liczby te pokazują nam skalę problemu i dowodzą tego, iż upał był dla wszystkich prawdziwym utrapieniem. No, może poza lodziarzami...

"Słońce grzało bez łaski i miłosierdzia", ale ludzie nawet się nie zastanawiali nad powodem tego stanu rzeczy. Nasz felietonista postanowił tej niewiedzy zaradzić, uciekając się do najnowszych ustaleń naukowców. Główną przyczyną panujących upałów była, ich zdaniem, migracja lodowców z półkuli północnej na południową oraz przechylenie się osi ziemi "na naszą korzyść". Co więcej, naukowcy przewidywali utrzymanie się tych tendencji pogodowych przez kolejne lata, co zwiastowało Gdyni klimat śródziemnomorski ("włoski") już za kolejnych dwadzieścia lat. To samo słońce miało z "makaroniarzy" (czyli Włochów) zrobić ciemnoskórych Abisyńczyków. Na szczęście, zarówno dla jednych jak i drugich, w dalszej perspektywie nadciągało ponowne ochłodzenie klimatu. Szkoda tylko, że perspektywa ta liczyła aż 6 tysięcy lat...

Czerwcowy skwar uprzykrzał życie również mieszkańcom Wejherowa - w mieście, "w związku z panującą posuchą", dawał się "odczuwać dotkliwy brak wody w wodociągach miejskich".

Miejscowe władze wezwały mieszkańców, "a w szczególności pp. właścicieli i ogrodów, do jak najdalej idących oszczędności w używaniu wody w domach i ogrodach" - chodziło o to, by "jak najwięcej ograniczać konsumpcję wody tak, aby ilość obecnie pompowanej wody wystarczyła dla wszystkich obywateli w mieście".

Powiadają, że różne zjawiska atmosferyczne mogą wywierać wpływ na ludzką psychikę: księżyc w pełni czyni nas niespokojnymi i nie pozwala spać, a gdy wieje halny, wzrasta podobno liczba samobójców i zbrodniarzy. Najwyraźniej w roku 1937 do zjawisk, o niekorzystnym wpływie na człowieka dołączył i upał...

Oto przykład pierwszy: we wsi Koleczkowo, między Gdynią i Kartuzami, wybuchł groźny pożar - pastwą płomieni padły tam aż trzy gospodarstwa. Pożar ugaszono dopiero siłami miejskiej straży pożarnej z pobliskiej Gdyni; jego przyczyną było prawdopodobnie podpalenie.

Wątpliwości co do przyczyn pożaru nie było natomiast w Wysokiej pod Starogardem Gdańskim, gdzie robotnik rolny Mania, dokonując "azjatyckiej" zemsty na jednym z mieszkańców miasta, wywołał pożar, który ostatecznie strawił pięć gospodarstw, pozbawiając tym samym dachu nad głową jedenaście rodzin.

Teraz przenieśmy się do Rębichowa (czyli obecnie Rębiechowa), gdzie na zabawie wiejskiej doszło do porachunków, które przybrały formę "krwawej masakry nożowej".

I w tym przypadku ludzi pchnęła do zbrodni chęć odwetu, a to dlatego że kiedyś, na podobnej zabawie ucierpieli wskutek doznanego "wycisku". Teraz, pałając żądzą zemsty, "postanowili sprawić konkurentom generalną "łaźnię". Efekt nie był trudny do przewidzenia: "do szpitala w Gdyni przewieziono trzy ofiary rozprawy sąsiedzkiej..." Najciężej rannemu, Bronisławowi Pastjanowi, "z rozciętego brzucha wypłynęły jelita" i gdyby nie przytomność jego matki, "która dłonią umieściła rozlane jelita w jamie brzusznej, a ranę brzucha, na sposób chirurgiczny, zaszyła własnoręcznie zwykła nitką", mielibyśmy i ofiarę śmiertelną tych porachunków...

Przyczyną innej tragedii był z kolei "rozstrój nerwowy", który doprowadził żonę zawiadowcy stacji w Grzywnie pod Toruniem pod koła nadjeżdżającego pociągu. Czterdziestoletnia Joanna Wiśniewska zginęła na miejscu, gdy "koła parowozu odcięły nieszczęśliwej głowę, potoczywszy ją lekko od tułowia".

Z kolei zwłoki mężczyzny z odciętą głową znaleziono z kolei na torach między Redą a Wejherowem - "jak się okazało, popełnił tu samobójstwo uczeń gimnazjalny z Gdyni, 17-letni Edmund Wandt". Wandt pozbawił się życia "w ten sposób, iż ułożył się na torze (...) oparłszy gardło na szynie", wcześniej pozostawiając list do rodziców z prośbą "o wybaczenie i modlitwę za duszę". Przypuszczano, że powodem tego samobójstwa był lęk przed "pozostaniem na rok następny w tej samej klasie".

Mimo że tamte upalne dni czerwcowe roku 1937 obfitowały w inne jeszcze, równie dramatyczne wydarzenia, takie jak chociażby wypadek spowodowany przez pijanego motocyklistę "na szosie wiodącej do Obłuża"...

...pozwólcie jednak, że dzisiejszą prasówkę zakończymy opisem wypadku dość niecodziennego, do którego doszło w... łazience!

Ofiarą nieszczęśliwego zbiegu okoliczności stał się "pracownik Morskiego Eksportu Węgla", który wchodząc do "wypełnionej wodą wanny", "poślizgnął się tak nieszczęśliwie, iż upadł łamiąc sobie dwa żebra". Mało tego, "jedna ze złamanych kości rozerwała mu ponadto część płuc"! Pierwszej pomocy poszkodowanemu udzielił wezwany lekarz Ubezpieczalni Społecznej, w celu dalszego leczenia zalecający hospitalizację rannego. Mimo to pacjent postanowił zostać w domu, wprawiając w zdziwienie wezwanego medyka, który zszokowany opuścił mieszkanie pana Bronisława dopiero po uzyskaniu pisemnego "zrzeczenia się pomocy lekarskiej, podpisanego przez tego, jakże "niezwykłego pacjenta". Powiadają, że "historia jest nauczycielką życia" - może więc instytucja "niezwykłego pacjenta" jest podpowiedzią, w jaki sposób uzdrowić służbę zdrowia?

Opinie (12) 3 zablokowane

  • Najlepszy tekst o nożownikach z Kartuz. (3)

    Parobki mieli noże, a wykształceni pocket gun, y czyli pistolety kieszonkowe. Były modne do samoobrony w latach 20-30. Kaliber mały ale skuteczny. Przyszedł PRL i zabrał i tak zostało do dziś. Tylko nozowników nie zlikwidowali.

    • 25 2

    • Nożownicy

      jak donosi ostatnio prasa, rozprzestrzenili się na cały kraj...

      • 5 2

    • Nożownicy byli z Rębichowa

      • 7 0

    • Co ma do tego PRL ? A dwa jak niby maja zlikwidować noże ?

      • 0 4

  • Uwielbiam ten cykl przeglądu gazet z XX lecia międzywojennego! (1)

    Uwielbiam ten cykl przeglądu gazet z XX lecia międzywojennego!

    • 30 2

    • Teraz nikt już tak efektownie nie pisze..

      Brawo dziennikarze.

      • 6 0

  • Ah te Paryżanki (2)

    Nawet na plaży się malowały

    • 6 0

    • Teraz w Paryzu panie malują się bardzo dyskretnie, prawie wcale (1)

      • 0 0

      • A to za sprawą naszych rodakuf
        toć oni nauczyli żabojadów jeść widelcem.

        • 4 0

  • Uwielbiam ten cykl. Prosze czesciej publikowac wspominki prasowe! Pozdrowienia dla autora

    • 24 0

  • Gdzie Paryż a gdzie Gdańsk litości (1)

    Co prawda prezydentowi pawłowi Adamowiczowi z Platformy Obywatelskiej marzy sie Gdańsk pełen emigrantów ale jest już na wylocie. A z Paryż aw Gdańsku nie trzeba nic kopiować.

    • 2 3

    • Paryż we Francji

      Gdańsk w Polsce...

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Promocja i dyskusja nad książką o historii 318. Dywizjonu Myśliwsko - Rozpoznawczego "Gdańskiego"

spotkanie

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak brzmiał tytuł czasopisma utworzonego w 1891 roku przez Bernarda Milskiego, działacza Polonii gdańskiej przełomu XIX I XX wieku ?

 

Najczęściej czytane