• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trudne powroty polskich okrętów po II wojnie światowej

Michał Lipka
22 listopada 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
ORP "Błyskawica" była najbardziej wartościowym okrętem, jaki wrócił do Polski po zakończeniu wojny. ORP "Błyskawica" była najbardziej wartościowym okrętem, jaki wrócił do Polski po zakończeniu wojny.

Po zakończeniu II wojny światowej nie tylko polscy oficerowie i marynarze musieli podjąć decyzję o powrocie do kraju lub pozostaniu na Zachodzie. Perturbacje nie ominęły także okrętów, które walczyły pod biało-czerwoną banderą.



O dylematach polskich oficerów i marynarzy - wracać do Polski czy nie wracać - już kiedyś pisaliśmy. Teraz czas przyjrzeć się losom polskich okrętów.

Po zakończeniu działań wojennych w brytyjskich bazach znajdowało się dziesięć jednostek Polskiej Marynarki Wojennej:

  1. jeden krążownik (ORP Conrad),
  2. sześć niszczycieli (OORP Błyskawica, Burza, Garland, Piorun, Krakowiak i Ślązak),
  3. trzy okręty podwodne (OORP Dzik, Sokół i Wilk).


Na ich pokładach oraz w bazie znajdowało się ok. 3700 oficerów i marynarzy.
ORP "Sęp" był największym okrętem podwodnym, jaki po II wojnie światowej wrócił do Polski. ORP "Sęp" był największym okrętem podwodnym, jaki po II wojnie światowej wrócił do Polski.

Bilans ich wojennych osiągnięć był godny szacunku:

  • Podczas przeszło pięciu lat zmagań polscy marynarze uczestniczyli w przeszło 1160 patrolach bojowych, biorąc udział w osłonie blisko 790 konwojów.
  • Na swym koncie mogli zapisać przeszło 70 ataków na jednostki nawodne (41 z nich zatopiono) i 211 na podwodne nieprzyjaciela (tu na pewno zatopiono dwa okręty podwodne, pięć prawdopodobnie, a kolejne dziewięć uszkodzono).
  • Odparto przeszło 260 ataków nieprzyjacielskiego lotnictwa w efekcie czego zestrzelono 17 samolotów (dodatkowo siedem uznawanych jest za prawdopodobnie zestrzelone).


Gdy ostatecznie podpisano kapitulację Niemiec, wielu z granatowej braci liczyło na to, że na pokładach swych jednostek powróci do wolnej ojczyzny. Niestety najbliższa przyszłość miała być zupełnie inna...

Jak tylko Polska znalazła się w radzieckiej strefie wpływów, niemal wszystkie najwyższe stanowiska w polskiej armii obsadzone zostały przez sowieckich oficerów, którzy czuwali nad wprowadzeniem w niej wschodnich wzorców dowodzenia. Dość szybko jednak zapadła decyzja, by przynajmniej część z nich zastąpić Polakami. Nie było to jednak łatwe, bo polscy oficerowie nie kwapili się do powrotu do kraju. Wtedy przypomniano sobie nie tylko o oficerach, ale i o okrętach znajdujących się w Wielkiej Brytanii i internowanych w Szwecji.

W Polsce działał już Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, który rozpoczął starania o powrót do kraju zarówno załóg, jak i okrętów. Od razu jednak pojawiły się pierwsze trudności. Choć Brytyjczycy uznali w lipcu 1945 r. TRJN (mimo, że w Wielkiej Brytanii dalej urzędował Rząd Polski na uchodźstwie) nie bardzo kwapili się do oddania tych okrętów, które podniosły biało-czerwoną banderę już na Zachodzie. Żadnych okrętów, także przedwojennych, oddawać nie chciał wiceadmirał Jerzy Świrski, szef Kierownictwa Marynarki Wojennej.
Krążownik ORP "Conrad" był największą jednostką, która mogła wrócić do Polski. Tak się jednak nie stało. Krążownik ORP "Conrad" był największą jednostką, która mogła wrócić do Polski. Tak się jednak nie stało.

Tymczasem wysłana do Szwecji już w 1945 roku misja wojskowa pod przewodnictwem komandora Jerzego Kłossowskiego spotkała się z zupełnie inną reakcją. Przyczyny tak dużej chęci przekazania Polsce OORP Sęp, Żbik i Ryś były prozaiczne - utrzymanie jednostek wraz z ich załogami stawało się coraz droższe, stąd też władze w Sztokholmie chciały się pozbyć jak najszybciej "kłopotliwych gości".

Same okręty były w dobrym stanie, jeśli zaś chodziło o załogi, to sytuacja nie była już tak kolorowa. O niepokojach na pokładach internowanych okrętów podwodnych również pisaliśmy już w artykule pt. Szwedzka epopeja polskich podwodniaków). Po zakończeniu wojny dano im możliwość wyboru: albo pozostanie w Szwecji albo powrót do Polski. Mimo usilnych namów ze strony polskiej Misji Wojskowej wielu marynarzy zdecydowało się na pozostanie w Skandynawii.

Ci, którzy zdecydowali się na powrót, zajęli się przygotowaniem jednostek do rejsu przez Bałtyk. Wyruszyły w niego wszystkie trzy okręty (ze zmniejszonymi stanami załóg), żaglowiec "Dar Pomorza" (mający na swym pokładzie więźniów z obozów koncentracyjnych) oraz kuter patrolowy "Batory". Konwój dotarł bez przeszkód do Gdyni 24 października.
ORP "Burza" nie przedstawiała dużej wartości bojowej po zakończeniu działań wojennych. ORP "Burza" nie przedstawiała dużej wartości bojowej po zakończeniu działań wojennych.

W Wielkiej Brytanii tymczasem dalej trwały dyplomatyczne przepychanki w sprawie okrętów pod biało-czerwoną banderą. W  Admiralicji zapadła decyzja, by niektóre jednostki przekazać flotom sojuszniczym, które walczyły u boku Royal Navy. Jak się miało okazać, Polski na takiej liście nie było. Na nic zdały się tu argumenty polskich wojskowych o rekompensatach za zatopione podczas wojny polskie okręty, na nic również było przekonywanie o sojuszniczych więzach, które zawiązały się podczas wielu wspólnych operacji.

Powojennym światem zaczynała coraz bardziej rządzić polityka. Brytyjskim wojskowym nie w smak było, by w miarę nowoczesne jednostki, na pokładach których znajdowało się najnowocześniejsze wyposażenie elektroniczne, płynęły prosto w radzieckie ręce (wiadomym było, iż Rosjanie byli bardzo zainteresowani m.in. zachodnimi radarami czy też rozwiązaniami konstrukcyjnymi samych okrętów).

Nadszedł rok 1946, który ostatecznie rozwiał wszelkie nadzieje Polaków. Jako pierwszy biało-czerwoną banderę opuścił okręt podwodny ORP "Dzik" (25 lipca), potem jego bliźniak ORP "Sokół" (27 lipca). 24 września ten sam los spotkał ORP "Garland", a cztery dni później po raz ostatni opuszczono bandery na OORP "Conrad", "Ślązak", "Krakowiak" i "Piorun".

Wysłanej z kraju polskiej misji wojskowej nie pozostało nic innego, jak tylko ocenić stan pozostałych jednostek i ustalić sposób przetransportowania ich do Polski. Najlepiej prezentowała się ORP "Błyskawica", a już stan OORP "Burza" i "Wilk" nie napawał optymizmem. Dodatkowo na obu niszczycielach zdemontowano wszystkie urządzenia produkcji brytyjskiej.

Co ciekawe, w 1946 roku czasowo opuszczono na tych okrętach polskie bandery (niektóre źródła podają, że w ich miejsce podniesiono bandery brytyjskie, ale przeczy temu wyraźne zarządzenie Admiralicji) jakby w sposób symboliczny chciano zaznaczyć przejście jednostek spod władzy rządu na uchodźstwie na rzecz TRJN.

Ostatecznie, 5 lipca 1947 r., ORP Błyskawica pod dowództwem komandora Bolesława Romanowskiego wpłynęła do Gdyni. Dopiero cztery lata później, w 1951 r., w tym samym porcie pojawiły się "Burza" oraz "Wilk".

Na tym można by zakończyć, gdyby nie historia przedwojennych trałowców typu "Jaskółka" (pisaliśmy o nich w artykule pt. Ptaszki polskiej floty). Odnaleziono je w jednym z niemieckich portów, nad którym pieczę sprawowali Anglicy. Piękne niegdyś okręty prezentowały się jak pływające wraki - to, czego nie zniszczyli Niemcy, zdemontowali i zabrali Anglicy. Dopiero po niezbędnych remontach i odpowiednim doposażeniu splądrowanych jednostek (co również niezbyt podobało się brytyjskiej stronie) dawne OORP "Żuraw", "Mewa", "Rybitwa" i "Czajka" w 1946 powróciły do Polski.

Okręty, które wróciły do polskich portów po zakończeniu wojny, służyły pod biało-czerwoną banderą jeszcze przez szereg lat. Ostatnim z nich, który możemy dziś oglądać, jest okręt-muzeum ORP "Błyskawica".

Opinie (29) 1 zablokowana

  • historia sie powtórzyła... (7)

    dziś tez ludzie boja sie wracać do Polski rządzonej przez nsdapis

    • 37 30

    • zmień tabletki (2)

      skończą się halucynacje no i ten smutek, czy raczej tęsknota za PO zmaleje

      • 17 9

      • To nie halucynacje, lecz szczera prawda.

        Pisiole się cieszą żezmalało bezrobocie o około 8000 osób, ale celowo zapomnieli dodać, że z Polski wyjechało w tym samym czasie ponad 100000 osób. Zaczynają coraz mocniej skubać nasze portfele.

        • 8 8

      • Czekam na moment jak ci czucie w życi wróci :)

        bo dajesz sie tak przepięknie dymac propagandzie pisiorowatej że chyba chłopcy cie bardziej pociągają, co na to zona? Bo proboszcz to na pewno zadowolony :)

        • 2 5

    • To masz do powiedzenia po przeczytaniu tego artykułu?

      • 9 2

    • Jesteś zwykłym idiotą. Po rządach dotychczasowej sitwy z autorytetami typu (2)

      Wałęsa - mamy odwilż w tym umęczonym kraju!

      • 7 8

      • jaką odwilż? kasa porozdawana na kredyt, PKB spada,, emerytów będzie więcej niż pracujących...

        za parę lat będą zrzucać Kaczyńskiego z pomników za przyczynienie się do katastrofy smoleńskiej i śmierci blisko 100 najwybitniejszych Polaków

        • 5 2

      • tata o wanne toba uderzył czy ksiadz snikersów nie dawał po wszystkim?

        umęczonym uahahahahah obecni go tak rozj****ia ale to dobrze, nie zasługujesz na normalny kraj parobku

        • 1 3

  • Z ORP Conradem Anglicy slusznie postapili. (4)

    W Anglii wiedziano dobrze ze w dzialniach wojennych okrety stacjonujace w Polsce mialy malenkie szanse przetrwania. Nowiutkie Wicher i Gryf mam tu przedewszystkim na mysli. ORP Corad byl bardzo przestarzalym okretem. Wcielonym do sluzby brytyjskiej jako HMS Danae jeszcze w czasie trwania Pierwszej Wojny w 1918 roku. Poza tym ORP Conrad potrzebny byl bardziej Anglii z uwagi na gwaltownie oziebiajaca sie polityczna atmosfere Aliantow z Sowiecka Stalinowska Rosja. Poczatek tzw. Zimnej Wojny. Nasza flota gdyby nie asystowala flocie brytyjskiej to stacjanujac w Gdyni czy Gdansku zostala by dokumentnie zniszczona przez Niemcow w dwa tygodnie.

    • 14 1

    • ORP Conrad - domyślam się, że na cześć Konrada Korzeniowskiego (1)

      Rozumiem zwierzęta leśne, nadmorskie, żywioły, rejony ale Garland?

      • 0 0

      • Garland to (przynajmniej wg Wikipedii) najstarsza nazwa brytyjskiego okrętu.

        PMW kurtuazyjnie nazwę pozostawiła bez zmian, natomiast zmienił się jedynie skrótowiec z HMS na ORP.

        • 1 0

    • (1)

      nasza flota biorąc przykład z załogi ORP SĘP mogła przeczekać wojnę spokojnie w Szwecji
      ale my jak zawsze bohaterowie ostatniej szansy
      ani conrad ani niszczyciele nie były tamtemu bandyckiemu krajowi potrzebne, wszystko to poszło na złom lub zostało rozdanie niedawnym koloniom

      • 1 1

      • Glupot nie pisz. Co mielismy robic z takim

        przestarzalym sprzetem z 1918 roku? O polowe mlodsza Burza przybyla w bardzo kiepskiej kondycji i sluzyla wpierw jako muzeum w Gdyni za nim zastapila ja ORP Blyskawica. Jesli nazywasz Anglikow bandyckim narodem to wez pod uwage ze nasi marynarze razem z nimi walczyli przeciw Hitlerowcom i to bardzo skutecznie. Bez Anglii to nasza flote Niemcy zatopili by w dwa tygodnie. Niczego juz wtedy nie zobaczyli bysmy potem. Gdzie ty uczyles sie historii balwanie? Nazwe okretu Conrad (Takze nazwisko) pisze sie z duzej litery. Wracaj do szkoly poniewaz nie pasujesz do komputera ty wsioku...

        • 0 1

  • brawo jestem pod wrażeniem dociekliwości autora (5)

    ps mieliśmy dwa krążowniki drugi to dragon

    • 2 8

    • brawo panie militarysta, (2)

      tylko że niestety ale ORP Dragon końca wojny nie doczekał, a więc Pańska uwaga lekko chybiła celu

      • 8 0

      • (1)

        co nie zmienia faktu że były dwa, co prawda jeden po drugim i w przypadku pierwszego torpeda nie minęła celu

        • 0 1

        • żywa, zresztą

          nie tylko Japończycy mieli żywe torpedy

          • 0 0

    • A gdzie jest napisane, że był jeden?

      I do tego ta ortografia. Popracuj nad tym oraz nad rozumieniem tekstu czytanego.

      • 4 0

    • Dragon/Conrad

      na obu tych niszczycielach zamustrowany byl moj ojciec, posiadam stosowne dokumenty(oryginaly)

      • 0 0

  • SMUTNE (1)

    Polacy------od wieków walczyli na wszystkich frontach
    ale nigdy o siebie czyt,POLSKĘ nie zadbali
    w MUZEUM EMIGRACJI to samo----smutek-poprzednie pokolenia emigrowały za
    chlebem,a teraz???? to samo
    ciągle nad przepaścią

    • 5 1

    • O tej naszej specyficznej przypadłości już na historii uczą

      ale nie martw się zawsze mamy farta i nawet na mapy europy potrafimy wrócić

      • 0 0

  • skróty (4)

    Panie redaktorze ORP się zgadza ale OORP to cos zupełnie nowego. Może Pan wyjaśni jak rozkminić ten nowy skrót.

    • 2 0

    • OORP to skrót "okręty RP" stosowany dla liczby mnogiej :) (1)

      • 2 0

      • I o to chodzi

        Dziękuję. Teraz juz jestem oświecony.

        • 1 0

    • OORP to jak najbardziej stosowany od dawna i poprawny skrótowiec

      Autor wreszcie posłuchał ludzi wskazujących mu w komentarzach do praktycznie każdego dotychczasowego artykułu, że skrót OORP istnieje.

      • 2 0

    • OORP....

      Wymieniając jeden okręt stosujemy zapis ORP Błyskawica, natomiast przy kilku, tak, jak w przypadku podanym przez autora: OORP Błyskawica, Burza, Garland, Piorun, Krakowiak i Ślązak

      • 1 0

  • tak wyglądają "korzyści" z sojuszu z anglosasami - do niedawna musieliśmy spłacać koszty używania samolotów na których broniliśmy ich zbrodniczych tyłków w 1940 roku...
    takie sojusze jakie rządy

    • 10 0

  • szok (1)

    Anglicy jak zwykle nas wydymali.
    Najbardziej falszywa nacja w Europie...

    • 8 0

    • razem z Halewiczem

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Do jakiego zakonu należał Sopot od 1316 roku?

 

Najczęściej czytane