• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Taka była nasza flota podczas Bitwy pod Oliwą

Maciej Flis, Marek Gotard
28 listopada 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Słynna bitwa, gdy "słońce zaszło w południe" stała się inspiracją dla wielu artystów. Na zdjęciu "Bitwa pod Oliwą" Stefana Płużańskiego.
Słynna bitwa, gdy "słońce zaszło w południe" stała się inspiracją dla wielu artystów. Na zdjęciu "Bitwa pod Oliwą" Stefana Płużańskiego.

28 listopada 1627 roku polska flota stoczyła na Zatoce Gdańskiej bitwę z blokującą port flotą szwedzką. Starcie przeszło do historii jako Bitwa pod Oliwą. Kolejna rocznica tej morskiej potyczki to dobra okazja, aby przypomnieć, jakich jednostek użyły w bitwie obie strony.



Artykuł archiwalny z 2014 r.

Po desancie szwedzkim w 1621 r. i zdobyciu Rygi, rada miejska Gdańska, przekonana o konieczności wzmocnienia sił morskich, zezwoliła na budowę nowych okrętów królewskich. Tego samego roku król Zygmunt III Waza mianował generalnym budowniczym floty Szkota, Jamesa Murraya. Król ustalił z Murrayem docelową liczbę 10 okrętów, a także sprawy związane z wyposażeniem oraz werbowaniem załóg. Przydzielił mu do pomocy dwóch królewskich komisarzy - Johanna WendtaPetera Nilsona.

Król Zygmunt III Waza na obrazie z warsztatu Petera Paula Rubensa. Król Zygmunt III Waza na obrazie z warsztatu Petera Paula Rubensa.

Budowa polskiej floty poważnie zaniepokoiła króla Szwecji Gustawa II Adolfa. W związku z tym rozkazał on przeprowadzić demonstrację siły swej floty na Zatoce Gdańskiej. W czerwcu 1623 r. wysłał do władz Gdańska żądanie zachowania pełnej neutralności w jego konflikcie z królem Polski. Odtąd królewskie okręty mogły korzystać jedynie z portu w Pucku.

W lipcu 1626 r. ruszyła wielka inwazja Szwedów na Prusy Książęce i Królewskie. Przez następne miesiące upadły: Braniewo, Frombork, Elbląg, Malbork, Tczew, Gniew, Głowa Gdańska i tymczasowa baza polskiej floty w Pucku.

Okręty królewskie zdołały schronić się przy murach Twierdzy Wisłoujście.

Rozpoczęła się blokada morska Gdańska. Okręty Gustawa Adolfa na pełnym morzu pobierały od szyprów opłaty celne wysokości 30 proc. wartości ładunku. W efekcie ilość wizytujących Motławę statków handlowych zmniejszyła się z 1270 statków rocznie (1623 r.) do 807 (1626 r.), by osiągnąć krytycznie niską liczbę 180.

Prawie całkowite zatrzymanie wymiany handlowej spowodowało, że Rada Miasta Gdańska postanowiła zająć się bardziej zdecydowanie wzmocnieniem militarnej obecności na Bałtyku. W tym celu, w porozumieniu z polskim królem, powołano Królewską Komisję Okrętową i stworzono plan rozbudowy floty.

Król Szwecji Gustaw II Adolf Król Szwecji Gustaw II Adolf

Długotrwała blokada morska Gdańska zaczęła dawać się we znaki także stronie szwedzkiej. Przyszedł czas na wymianę załóg, wśród których szerzył się szkorbut, jaglica i biegunka. W tych okolicznościach admirał floty szwedzkiej Klas Fleming zadecydował o zmniejszeniu liczby okrętów blokady z 10 do sześciu. On sam powrócił do Szwecji, by skompletować nowe siły. Na tymczasowego dowódcę w stopniu admirała mianował Nilsa Stiernskölda, pozostawiając mu w dowodzenie okręty Tiger ("Tygrys) - Galeon, 160 łasztów, 22 działa; Solen ("Słońce") - Galeon, 150 łasztów, 38 dział, Pellican ("Pelikan") - Galeon, 100 łasztów, 20 dział; Der Mond ("Księżyc") - Galeon, 150 łasztów, 26 dział; Einhörchen ("Jednorożec") - Galeon, 120 łasztów, 18 dział i Papagey ("Papuga") - Pinasa, 90 łasztów, 16 dział.

Blisko falochronów Wisłoujścia, w nocy z 27 na 28 listopada, kapitanowie polskiej strony zebrali się na okręcie admiralskim na naradę, w czasie której zapadła decyzja o podziale zadań i floty na dwie eskadry.

W skład pierwszej eskadry wchodziły Ritter Sankt Georg ("Rycerz Święty Jerzy") - Galeon admiralski, 200 łasztów, 31 dział; Fliegender Hirsch ("Latający Jeleń") - Galeon, 150 łasztów, 20 dział;Schwarze Rabe ("Czarny Kruk")- Fluita ,130 łasztów, 16 dział; Meerweib ("Panna Wodna") - Pinka, 80 łasztów, 12 dział; Gelbe Löw ("Żółty Lew") - Pinka, 60 łasztów, 10 dział.

Drugą eskadrę tworzyły Meerman ("Wodnik") - Galeon wiceadmiralski, 100 łasztów, 17 dział; König David ("Król Dawid") - Galeon, 200 łasztów, 31 dział; Arca Noë ("Arka Noego") - Pinka, 90 łasztów, 16 dział; Weisse Löw ("Biały Lew") - Fluita, 100 łasztów, 8 dział; Feuerblase ("Płomień") - Fluita, 120 łasztów, 18 dział.

Znamy więc skład floty, ale co oznaczają określenia przy nazwach statków?

Łasztem określano dawną miarę nośności statku. Był to podstawowy parametr określający zdolność przewozową statku i łączną masę ładunku, jaką może przyjąć na pokład i nie przekraczając dopuszczalnego zanurzenia. Dawniej ten parametr określano za pomocą sypkiego zboża. W zależności od regionu Europy miara ta osiągała różne wielkości, które zostały ujednolicone dopiero pod koniec XIX wieku.

W XVII w. nie występowały jeszcze ściśle określone podziały jednostek na klasy. W przypadku królewskich flot wojennych zaczęto dopiero przydzielać okręty do poszczególnych rang - o czym decydowała liczba dział i ich wagomiar (waga kuli). W świeżo utworzonej flocie Zygmunta III ten system jeszcze nie funkcjonował. Bardzo często na potrzebę działań wojennych część statków handlowych, na przykład fluity, dozbrajano i używano ich w morzu jako okręty wsparcia lub osłony.

Galeon - podstawowy okręt wojenny Europy w tym czasie

Konstrukcja ta, swą genezą sięga końca XV wieku, kiedy rywalizacja państw o posiadłości zamorskie i próby opanowania dróg morskich, postawiły nowe wymagania przed ośrodkami stoczniowymi. Ogromne obszary działań, długi czas rejsów i narastające niebezpieczeństwo ze strony korsarzy sprawiły, że uniwersalny charakter konstrukcji statków handlowych, dotychczas doraźnie dozbrajanych na potrzeby wojny i spełniających w czasie pokoju ponownie funkcje frachtów, zaczął ustępować miejsca nowym rozwiązaniom.

Zmiany w przeciągu następnych dwustu lat wyodrębniły nowe typy jednostek o bardzo wąskich specjalizacjach. W tym czasie, wzorem statków angielskich i flandryjskich, na dziobie i rufie pojawiały się kasztele, osłaniające załogę przed pociskami wroga oraz zapewniające dodatkową przestrzeń dla własnej artylerii. Zwiększającym się rozmiarom statków wyszło naprzeciw tzw. poszycie karawelowe, technologia budowania poszycia burt łącząc deski jedna pod drugą tworząc gładką powierzchnię zespojoną od wewnętrznej strony z wręgami (szkieletem okrętu). Pozwoliło to na zwiększenie długości budowanego statku, dotychczas ograniczanej przez długość ściętych do budowy drzew.

Po prawej stronie XVII-wieczny angielski galeon "Prince Royal" na obrazie Willema van de Veldego (młodszego), ok. 1666 roku Po prawej stronie XVII-wieczny angielski galeon "Prince Royal" na obrazie Willema van de Veldego (młodszego), ok. 1666 roku

Te zmiany zaowocowały zwiększaniem liczby masztów, żagli, a wraz z koncepcją trójkątnego żagla łacińskiego umieszczanego na tylnym maszcie (bezanmaszcie) wpłynęło poprawienie zdolności manewrowych. Stopniowo wzrastała liczba broni pokładowej kosztem przestrzeni dla wojsk mających przejąć okręt wroga desantem (abordażem). Tak narodziły się pierwsze ciężkie okręty wojenne - galeony, których skuteczność w morzu zwłaszcza w oparciu o ostatnie rozwiązanie, udowodniono 1588 r. w czasie bitwy pod Gravelines. Podczas tej potyczki sprawnie poprowadzona salwa całoburtowa angielskiej floty nie pozwoliła nawet zbliżyć się okrętom hiszpańskiej armady, dążącym do abordażu.

Galeony były jednostkami 3-masztowymi, rzadko 4-masztowymi z żaglami rejowymi na pierwszych dwóch masztach (fokmaszt i grotmaszt) oraz nad i pod bukszprytem, oraz żaglami łacińskimi na jednym - dwu ostatnich (bezanmaszt i ew. bonaventura). Uzbrojone były w kilkanaście do setek dział różnych wagomiarów, najczęściej niewielkich. Pojemność galeonów sięgała do 750 łasztów. Długość kadłuba wahała się od ok. 30 do 55 m, szerokość od 7 do 14 m.

Galeony Bitwy Oliwskiej 1627 r. cechowały się harmonijną sylwetką spiętrzonych nadbudów niskich na dziobie i wysokich na rufie, zwykle trzema masztami oraz pojedynczym pokładem bojowym (König David, Meerman, Ritter Sankt Georg, Tiger, Sonn). Nadbudowa sięgała od rufy, nierzadko wystając za tylnicę (pionową belkę wieńczącą szkielet kadłuba na "tyle" powstającego okrętu, w szkielecie okrętu były dwie takie belki - dziobnica i tylnica.), do masztu środkowego (grotmasztu, masztu głównego, największego).

Nadbudowy rufowe były wyraźnie wyższe niż w starszych jednostkach. Składały się na nie najczęściej dwie kondygnacje, z czego każda była wyższa i krótsza od poprzedniej. Występując ku górze schodkowo, tworząc struktury nienasuwające już skojarzeń z wieżami.

Nadbudowy dziobowe zaś, mniejsze do rufowych, nie wystawały przed dziobnicę. Dziób wieńczył ozdobny galion, którego istnienie było pozostałością po dawnej XVI-wiecznej funkcji taranu. Znajdowała się tam również figura, ornament odzwierciedlający nazwę okrętu. Znajdował się tu również pokład, tzw. galionowy, wystający na 6-7 metrów przed dziób. W boju, obsadzony żołnierzami piechoty uzbrojonymi w muszkiety i granaty, służył do zaczepienia o burtę okrętu nieprzyjaciela celem abordażu.

Ścięta rufa o kilku kondygnacjach, zwężała się ku górze. Uzyskaną przestrzeń zabudowywano zazwyczaj galeryjkami i rzeźbionymi balustradami, które również służyły za stanowiska ogniowe dla piechoty. Pomieszczenia tej części okrętu należały do dowódcy i oficerów.

Innowacją, która utrudniała dotychczasowy sposób prowadzenia potyczek morskich, było wygięcie burt w górnej części ku wnętrzu kadłuba - okręt w przekroju poprzecznym otrzymywał charakterystyczny obrys "gruszki". Dzięki tej zmianie, nawet przy pełnym szczepieniu się z okrętem wroga, dokonujący abordażu mieli do pokonania przestrzeń sięgającą 3-4 metrów na wysokości pokładu.

Fluita - najpierw handlowa, potem wojenna

Jej pochodzenie wywodzi się z XVI wiecznych Niderlandów, w których rola handlu z nadbałtyckimi miastami była ogromna. Ilości ton zboża transportowanego m.in. z Gdańska do Amsterdamu wymusiły opracowanie jednostki, w której maksymalnie efektywnie wykorzystano przestrzeń ładunkową kosztem uzbrojenia przy możliwie niewielkiej obsłudze.

Nie planowano wykorzystywać jej w działaniach wojennych wobec czego ilość dział w stosunku do innych jednostek tych samych rozmiarów była o wiele mniejsza.

Model fluity Model fluity

Kształt kadłuba w przekroju poprzecznym również nasuwał skojarzenie z kształtem gruszki, dodatkowo był to statek o stosunkowo płaskiej części dennej, dzięki czemu możliwe było również żeglowanie w górę rzek i na płytkich akwenach. Najczęściej były to statki o nośności 100-150 łasztów i ok 80 stopach długości (24,4 m). Tu również występowały węższe pokłady w górnej części kadłuba, tym razem jednak było to obrona przed abordażem. Był to zmyślny sposób płacenia mniejszych ceł w cieśninach sundzkich (liczonych od powierzchni pokładu).

Cechą wyraźnie odróżniającą kadłub fluity od galeonu była zaokrąglona rufa. Nadbudówki również były wyraźnie niższe. Wyposażone były w trzy maszty zazwyczaj wyższe od tych w galeonach i nachylone w kierunku dziobu, co skutkowało większą prędkością. Nosiły ożaglowanie rejowe z trójkątnym żaglem łacińskim na ostatnim maszcie. Powszechną praktyką na Bałtyku było tymczasowe dozbrajanie tych jednostek celem wsparcia w morskich działaniach wojennych (Schwarze Rabe, Weisse Löw, Feuerblase), nie sprawowały się jednak najlepiej w tej roli.

Pinasa - mniejsza od fluity

Była szeroko rozpowszechniona we flotach europejskich w XVI-XVIII w. Wywodziła się od fluit, zazwyczaj były od nich nieco mniejsze. Wyraźnie wyróżniała ją rufa, która w odróżnieniu od fluit, była pawężową jak w przypadku galeonu. Ponadto przy znacznie mniejszych rozmiarach od fluit uzbrojone były w podobne ilości dział, co czyniło je szybkim zwrotnym okrętem, o dość małym zanurzeniu - zdolnym do działań na wodach przybrzeżnych. Z tego względu często towarzyszyły większym okrętom wojennym. Stosowano do pościgów, łączności oraz patrolowania akwenów przybrzeżnych i komunikacji z lądem (w ostatnim etapie za pomocą łodzi), lecz również w handlu morskim w rejonach zagrożonych atakiem ze strony okrętów wrogich. Ich nośność zamykał się w granicach 100-150 łasztów. Znajdowały się na nich 2-3 masztów o ożeglowaniu rejowym z łacińskim bezanem. Nadbudówki - dziobowa bardzo niska, rufowa była wyraźnie wyższa i węższa. Uzbrojenie stanowiło ok. 8-20 dział niewielkich wagomiarów, załogę ok. 40 ludzi. Był to najpopularniejszy okręt wojenny na Bałtyku obok galeonu. W czasie Bitwy Pod Oliwą po stronie szwedzkiej była jedna - Papagey ("Papuga")

Holenderska pinasa na wzburzonym morzu. Obraz Cornelisa Verbeecka z roku 1625. Ze zbiorów Scheepvaartmuseum. Holenderska pinasa na wzburzonym morzu. Obraz Cornelisa Verbeecka z roku 1625. Ze zbiorów Scheepvaartmuseum.

Pinka - mieliśmy trzy takie

Pinka jest określeniem żaglowca w rejonie Bałtyku, Morza Północnego i Morza Śródziemnego. Jej pochodzenie jest przypisywane zachodniej części Morza Śródziemnego w XV w. i wywodzące się bezpośrednio z konstrukcji karaweli. Na dwóch masztach nosiła ona ożaglowanie rejowe, w rejonie Bałtyku XVII w. najczęściej wykorzystywana w celach handlowych. Posiadała jedną nadbudówkę wąską i niską w części rufowej. Kadłuby najczęściej niewielkich rozmiarów do - 100 łasztów, o rufie pawężowej. Uzbrojenie - mimo niewielkich rozmiarów porównywalne do fluit. Po stronie polskiej w czasie bitwy oliwskiej obecne były trzy pinki: Meerweib, Gelbe Löw, Arca Noë.

Jak pracowali dawni szkutnicy

Gdański przemysł okrętowy XVII wieku nie wytwarzał jeszcze dokumentacji technicznej pod taką postacią, jaką znamy dzisiaj. Nie istniały wówczas teoretyczne podstawy budowy statków, a ulepszenia były wynikiem obserwacji i doświadczeń, przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Od końca XVI w., przed rozpoczęciem budowy statku, budowano jego model. Niestety nie zachował się żaden model "Króla Dawida" czy bliźniaczego galeonu "Rycerz św. Jerzy". Trudno też poszukiwać wskazówek na ich temat pośród zapisów w księgach cechu cieśli okrętowych.

Zapisy ksiąg cechu w latach budowy królewskiej marynarki wojennej Zygmunta III wymieniają jedynie zakupy drewna dla floty, z rzadka wskazując na jakie części zostanie przeznaczone, praktycznie w ogóle nie wymieniając z nazwy jednostki, na której przeprowadzone zostaną prace.

Statek w budowie, rysunek przedstawiający pracę we francuskiej stoczni w Rochefort nad Atlantykiem. Ze zbiorów muzeum Sztuki i Historii w Rochefort. Statek w budowie, rysunek przedstawiający pracę we francuskiej stoczni w Rochefort nad Atlantykiem. Ze zbiorów muzeum Sztuki i Historii w Rochefort.

Pod względem faktograficznym bezcennym jest inwentarz okrętów Zygmunta III wysłanych w 1629 roku do Wismaru. Sporządzony na miejscu 36-stronicowy dokument wymienia siedem przybyłych jednostek oraz ich cechy: pojemność wyrażoną w łasztach, podstawowe wymiary w stopach, szczegółowy opis uzbrojenia artyleryjskiego, spis zapasów amunicji, rejestr ożaglowania, takielunku i wyposażenia dodatkowego.

Inwentarz wismarski nie dostarcza ścisłych informacji o wymiarach poszczególnych części kadłuba. Wymusza to odwołanie się do zasad i manier ogólnie panujących w budownictwie okrętowym w XVII wieku. Spośród lokalnych źródeł nie sposób przecenić dwóch gdańskich rękopisów budownictwa okrętowego z drugiej połowy XVII w., przechowywanych w Bibliotece Gdańskiej PAN. Oba, wydane drukiem przez Gdańskie Towarzystwo Naukowe, zawierają w swej treści: objaśnienia fachowej terminologii, rozprawę na temat proporcji poszczególnych elementów stosowanych w budownictwie okrętowym oraz charakterystykę budowy omasztowania.

Bitwa pod Oliwą

Skoro wiemy już sporo o jednostkach biorących udział w potyczce, wróćmy do samej bitwy. O godzinie szóstej rano, 28 listopada dostrzeżono zbliżające się od strony Helu okręty szwedzkie, podążające szykiem torowym. Była to typowa formacja dla okrętów uzbrojonych w dużą ilość dział artyleryjskich. Okręty podążające jeden za drugim miały kolejno oddawać salwę burtową w kierunku przeciwnika wskazanego przez okręt dowodzenia na przedzie.

Wiejąca jednak od strony lądu bryza zmuszała je do poruszania się halsem, co stawiało polską flotę w lepszej sytuacji. Flota polska została podzielona na dwie eskadry, w formacji tzw. "roju", czyli zgrupowania okrętów wokół okrętu dowodzenia. Dawało to dowódcom polskiej floty większą swobodę w działaniu.

Starcie zapoczątkowała potyczka szwedzkiego okrętu admiralskiego Tigern z polskim okrętem admiralskim - Ritter Sankt Georg. W wyniku bitwy stoczonej 28 listopada 1627 r. zatopiono jeden okręt szwedzki - Solen, do Wisłoujścia doprowadzono drugiego - Tigerna.

"Portret admirała Arenda Dickmanna", autorstwa Izabeli Boreckiej-Kwiecień. Ze zbiorów Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. "Portret admirała Arenda Dickmanna", autorstwa Izabeli Boreckiej-Kwiecień. Ze zbiorów Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.

W potyczce zginął dowodzący polską flotą admirał Arend Dickmann. Ofiarami bitwy byli także szwedzki wiceadmirał Nils Stiernsköld, który zmarł wkrótce na skutek odniesionych ran i dowódca polskiej piechoty morskiej kapitan Johann Storch.

Hołd dla poległych

2 grudnia 1627 roku w Bazylice Mariackiej odbył się uroczysty pogrzeb admirała Dickmanna i kapitana Storcha. Został on wyprawiony na koszt króla. Trumny przetransportowano statkami z portu wojennego przy Wisłoujściu pod Żuraw. Tam zniesiono je na ląd i przy biciu dzwonów przeniesiono do Bazyliki Mariackiej. Na wiekach leżały rapiery i kapelusze z piórami. Trumnom towarzyszyła kompania honorowa piechoty morskiej, królewscy komisarze i rada miasta. Nieopodal - już bez honorów - swoje tymczasowe miejsce pochówku znalazł Szwed Stiernsköld.

Wśród polskich zdobyczy najważniejsze były z pewnością szwedzkie dokumenty, w tym wykaz 49 okrętów szwedzkich operujących na południu Bałtyku. Co więcej, marynarze polskiej floty złożyli przed Królewską Komisją Okrętową łup zdobyty w czasie abordażu "Tigerna": sześć szwedzkich muszkietów, rapiery, topory, mieszki skórzane z miedzianymi monetami szwedzkimi, cynowe naczynia, a także bardzo cenną odzież szytą na modę zachodnią - atłasowe wamsy i skórzane francuskie obuwie.

To jednak nie wszystko dla strony polskiej niezwykle ważny był propagandowy efekt zwycięstwa. Poselstwo Niderlandów, które w trakcie bitwy przebywało w Gdańsku, opowiedziało o tej wiktorii w zachodniej Europie. Tak zakończyła się jedyna duża bitwa polskiej floty wojennej czasów nowożytnych.

Autorzy: Maciej Flis, Marek Gotard

Wydarzenia

Bitwa pod Oliwą w Muzeum (2 opinie)

(2 opinie)

Opinie (88) 1 zablokowana

  • Wtedy była flota teraz to jest jakaś flota żart. (8)

    Szwedzi płynąc steną się pytają kiedy można zwiedzać te muzealne okręty...

    • 70 26

    • (2)

      Mylisz się. Nigdy, jako Polska nie byliśmy potęgą na Bałtyku. Zainteresowanie Polski strefą bałtycką było generalnie słabe i dość koniunkturalne.

      • 33 4

      • (1)

        Polski może tak, ale już Pomorzan nie 1135-36. Jeśli to ma jakieś znaczenie.

        • 7 0

        • Nie wiem o których Pomorzan Ci chodzi. Zainteresowanie tym tematem ludzi mieszkających nad morzem jest naturalne. Utrzymywanie floty "czysto" wojennej było bardzo kosztowne i nikogo nie było na nią stać. W czasie, o którym piszesz dostosowywano do tego celu jednostki handlowe i obsadzano zbrojną załogą. Porównywanie tamtych czasów z regularną marynarką wojenną z czasów dzisiejszych nie ma sensu.

          • 21 2

    • Inne czasy

      Cóż, w XVI w. była trochę inna sytuacja polityczna. Na Bałtyku był stan ciągłej wojny. Jak nie ze Szwecją, to z Danią. Te okręty były koniecznością. Obecnie, nawet mimo agresywnej polityki Rosji, nie zapowiada się raczej blokada naszych portów. Te dość nieliczne okręty, które posiadamy prawdopodobnie pójdą "na żyletki" zanim wezmą udział w jakiejkolwiek walce - i dobrze. Ale oczywiscie, nigdy nic nie wiadomo...

      • 13 1

    • (2)

      Ta bitwa nic nie zmienila dla gdanska bo w pelnym morzu te statki nadal krazyly i odstraszaly handlazy
      Jedynym plusem tej bitwy bylo to ze szwedzi nie zagrazali ostrzalem plaz i rybakow w zatoce gdanskiej bo sam gdansk byl dobrze ufortyfikowany jak z reszta napisane odcioł sie od konfliktu a statki budowano w pucku

      • 7 2

      • (1)

        Na pełnym morzu nikt już nie straszył ponieważ miało to miejsce 28 listopada. Żegluga na Bałtyku była możliwa dopiero na wiosnę następnego roku w okolicy marca. Zwycięstwo miało wymiar moralny, ale niewiele zmieniało w układzie sił na morzu. Dwa lata później zawarto rozejm w Starym Targu. O słabości naszej floty świadczy utrzymanie ceł. Szwedzi mieli prawo do pobierania 5,5% cła od przewożonych towarów. 3,5% miał otrzymywać król szwedzki, 1% król polski i 1% Gdańsk. Wiara w wielkość nasze floty w tamtym czasie jest mocno przesadzona.

        • 12 4

        • zdaje mi sie ze Twoje negowanie znaczenia wolnego miasta Gdansk w tamtych czasach jest mocno przesadzone.

          • 2 3

    • Jak zapytaja sie jeszcze raz , odpowiedz że oni maja raptem 4 okręty podwodne

      podrzędnej klasy starsze od naszych, i dwa nowoczesne okrety a reszta jest tak samo stara i wiekowa jak nasze.. ajak chca zwiedzac to u nich w muzeum morskim w Karsklonie sa dwa podwodne w hali a reszta stoi na sznurku obok , ( polecam ci zanim napiszesz nastepne bzdurne pytanie)

      • 7 0

  • Dziękuję

    Dziękuję za bardzo interesujący i rzeczowy artykuł.

    • 80 6

  • Jakieś niepolskie nazwy mają okręty tej polskiej floty - czy to prawdziwa historia? (8)

    • 16 66

    • a nazwiska polskich dowódców jakie polskie

      • 16 6

    • (2)

      uwielbiam komentarze ludzi którzy mają głęboką wiedzę nt realiów XVII wieku jak i każdej epoki...

      • 39 1

      • Realia tamtych czasów najlepiej obrazuje fakt, że dowódcą najnowszego i największego (ale źle zbudowanego...) okrętu szwedzkiego - słynnego "Vasa" został mianowany Duńczyk.

        • 16 1

      • chyba nie zrozumiała(e)ś sarkazmu

        • 7 5

    • Takie czasy (3)

      W tym mniej więcej samym czasie dowódcą wojsk holenderskich na kontynencie Ameryki południowej był generał Arciszewski. Prawda, że to typowo holenderskie nazwisko ?
      A bez żartobliwej ironii mówiąc to Gdańsk był znaczącym ośrodkiem handlu europejskiego dla rejonu bałtyckiego. Tym samym był bardzo popularnym miejscem emigracji zarobkowej. A językiem jakim w kontaktach między nacjami Europy wtedy sie posługiwano nie był "o dziwo" angielski czy francuski, tylko niemiecki. I odmiennie od dzisiejszych czasów , liczyła się fachowość a nie przynależność do partii. Narodowość też nie odgrywała znaczącej roli, bo tą zastępowała przysięga składana przez najemnika i jego zobowiązanie do przestrzegania zasad panujących w miejscu gdzie składał przysięgę.
      Odnośnie samego artykułu kłaniam się nisko wobec obu autorów. Już dawno nie czytałem tak fachowo i tak ładnym językiem napisanej rozprawki dotyczącej technicznej strony bitwy morskiej. Mam nadzieję, że będzie dalszy ciąg analizujący taktykę w tej bitwie.

      • 36 0

      • (2)

        Gdańsk w nosie miał Polskę. Pomimo miejskiego budżetu porównywalnego z całym państwem polskim, Gdańsk nie ofiarował żadnego okrętu polskiej flocie.
        Co więcej, nigdy nie wpuścił dobrowolnie polskich żołnierzy do miasta.
        Dlatego też, mimo iż Gdańsk był "polskim" miastem, król Władysław zdecydował się budować nad Bałtykiem prawdziwie polski port wojenny - Władysławowo.

        • 9 4

        • Nawet w najlepszych intencjach: nie pleć bzdur. Władysławowo zaczęto budować po 1918 roku i nigdy to nie miał być port wojenny lecz rybacki. Do dzisiaj nawet ledwo SG tam staje.

          • 3 0

        • no i Gdańsk się doigrał

          polacy wybudowali mu tuż pod nosem konkurencję,Gdynię. potrzebne to było Gdańskowi ? który mógł się rozwijać tylko gdy przez port szły towary z Polski,nikt inny nie potrzebował tego portu

          • 0 1

  • W końcu jakiś ciekawy artykuł..

    • 50 3

  • (1)

    No a dziś dowództwo floty ponad 300km od morza. Zresztą co to za flota, same złomy.

    • 35 7

    • Zupełnie jak przed wojną. Wtedy też KMW było w Warszawie. Tam gdzie ministerstwa, rząd, tam gdzie walczy się o finansowanie i takie tam.

      • 8 0

  • Ciekawy artykuł - dziękuję.

    Rzadko się czytuje tak obszerne i fachowe artykuły na 3mieście. Proszę o więcej takich.

    • 45 2

  • "Meerman", "König David" i "Weisse Löw"... (10)

    Same polskie nazwy okrętów tej polskiej floty... A poza tym:
    Jak tylko Szwedzi Gdańsk lekko postraszyli, to królewskie okręty musiały się wynieść do Pucka... He, he, he...
    Dopiero wówczas, gdy poprzez wysokie opłaty celne pobierane przez Szwedów, interesy Gdańska zaczynały na tej sytuacji cierpieć, Rada Miasta zdecydowała się na działanie.
    To tyle w temacie wiecznej polskości Gdańska i patriotyzmu jego patrycjatu.
    Czas na przekazywanie historii bez patriotycznych przekłamań.

    • 35 16

    • Artykul bardzo ciekawy, brakuje mi jednak wiadomosci co stalo sie ze zwycieska flota po tej wielkiej viktorii. (2)

      Wiem ze np. okret flagowy polskiej floty "Ritter Sankt Georg", rok pozniej zostal przez Szwedow zniszczony w okolicach Wisloujscia.
      Dla Szwedow strata dwoch okretow nie byla przeciez czyms katastrofalnym.

      • 2 2

      • Zostały wysłane do Wismaru i tam zdobyte bez walki przez Szwedów w 1632 r. Tylko "Hirsch" zatonął w walce koło Olandii, jeszcze w 1627 r.

        • 4 0

      • Ale na koniec Szwedzi przegrali wojnę.

        • 4 0

    • wiesz tyle co zjesz...

      Ale to Gdańsk mówiący po niemiecku nie poddał się Szwedom w czasie potopu i to Gdańsk oparł się I rozbiorowi Polski, więc więcej szacunku dla jego byłych mieszkańców.

      • 26 2

    • (2)

      każdy argument na rzecz lobby niemieckiego jest mile widziany
      a że historia mówi co innego to nie ważne
      tu rzucimy że nazwiska złe
      tam że nazwy
      dołożymy polakom i patriotyzmowi półsłówkami
      ot i wypowiedz gotowa
      ale że nijak ma się do XVII realiów
      to tym gorzej dla realiów

      • 8 6

      • Trzeba powiedzieć otwarcie (1)

        W Gdańsku w tamtych czasach etnicznie zdecydowanie przeważali Niemcy, zaś miasto to z Polską trzymało ze względów ekonomicznych. Toczyło zresztą nawet wojny z Rzplitą.

        • 5 1

        • waść prawdę piszesz jakowoż bolesną dla niby patryotów

          A juści dodam że prawdziwy rozkwit grodu miał miejsce po uzyskaniu wyłącznosci na handel zbożem i drewnem z Rzeczyposoplitą(nieRzeczyposoplitą Polską)a mieszkancy grodu za takowe przywileje składali przysięgę Polskiemu królowi po niemiecku czyli w swoim ojczystym języku i nikomu to wtedy nie przeszkadzało ale też wtedy pisu nie było i bycie Niemcem poddanym króla Polskiego honorem było!!!

          • 7 0

    • Polska Rzeczypospolita szlachecka w pogardzie miała handel i wypracowanie pieniądza. Właśnie przez napady na takie handlowe skupiska szlachetnie urodzeni zdobywali swój majątek. Tak więc nie było w tamtych czasach miłości między Gdańskiem a Rzeczypospolita. Był i tylko on się liczył - interes dla obu stron.

      • 8 1

    • Wbrew pozorom Puck jako baza wojenna to wcale nie taki głupi pomysł: nie da się tak łatwo najechać z morza, łatwo bronić, bo akwen trudny nawigacyjnie dla kogoś kto go nie zna, a równocześnie wciąż zaopatrzenie z lądu bez problemu.

      • 0 0

    • Chciałbym mieć takie problemy jak to czy Gdańsk jest/był polski czy nie.

      Fajnie by było.

      • 1 0

  • Taka była nasza flota..... (1)

    Bardzo ciekawe. Dziękuję autorom za tak starannie przygotowany temat . Widać, że autorzy szanują swoich czytelników.

    • 31 3

    • Taka byla nasza flota

      Polska krolewska flota , w polskim krolewskim gdansku.
      Das ich nicht lache

      • 2 1

  • Jeżeli kogoś to interesuje (4)

    to polecam książkę "Galony Wojny" Jacka Komudy.

    • 14 3

    • Trochę fantazy tam jest - jak to u Komudy

      ale treść morska i realia tamtych czasów i sama bitwa opisane fajnie

      tez polecam

      • 9 0

    • (2)

      Galony to ma oficer na rękawie. Książka to "Galeony wojny" :)

      • 8 0

      • Przepraszam, literówka.

        Oczywiście, że "Galeony Wojny"

        • 4 0

      • A może "Glony Wojny"

        Jeśli mówimy o Zatoce Puckiej i Gdańskiej..

        • 3 1

  • (1)

    Polecam arcydzieła literackie Krwawy Sztorm i Złote Klucze Augustyna Necla.
    Opisują ówczesną rzeczywistość całego naszego regionu.
    Dlatego dziś stoją zapomniane...

    • 10 3

    • Opisują, ale nieprawdziwie :) Nie polecam jako źródło wiedzy historycznej.

      • 10 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Co symbolizują rzeźby zdobiące Złotą Bramę?

 

Najczęściej czytane