• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szachowe życie młodej Gdyni

Jan Szkudliński
10 lutego 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Obraz przedwojennego polskiego artysty malarza Karola Piegzy "Szachiści". Obraz przedwojennego polskiego artysty malarza Karola Piegzy "Szachiści".

Szachiści z dopiero co powstającej Gdyni bardzo szybko udowodnili, że nie ustępują pola swoim kolegom z Wolnego Miasta Gdańska. Bez owijania w bawełnę: na 64 polach szachownicy byli po prostu lepsi.



Gdynia otrzymała prawa miejskie 10 lutego 1926 roku, co usankcjonowało trwający już rozwój osiedli położonych przy budowanym porcie. Rozwój ten był żywiołowy i przybrał bezprecedensowe tempo. Coraz liczniejsze grono mieszkańców miasta potrzebowało coraz bardziej zróżnicowanych rozrywek. W mieście powstało także dość aktywnie działające środowisko szachistów.

Pierwszy klub szachowy w mieście



Już w 1929 r., ledwie trzy lata po nadaniu Gdyni praw miejskich, gdyńscy szachiści zrzeszyli się we własnej organizacji, noszącej dość skomplikowaną nazwę "Gdyńskie Towarzystwo Zwolenników Gry Szachowej". W następnym roku Towarzystwo zostało formalnie włączone w struktury Polskiego Związku Szachowego. Dość szybko zapanowała w nim jednak pewna stagnacja, której przyczyną - jak pisze autor pracy o szachach na Pomorzu - Piotr Szybowicz - był "brak lokalu i wyjazd z miasta kilku silnych szachistów".

Jak to często bywa w przypadku organizacji społecznych, odrodzenie Towarzystwa nastąpiło dzięki pojawieniu się jednostki gotowej zaangażować się w jego funkcjonowanie. Osobą tą był Tadeusz Woźniak, przybyły do Gdyni z Torunia, określany jako "silny szachista".

Plakat informujący o szachowych mistrzostwach Pomorza, które odbyły się latem 1938 roku w Toruniu. Gdynię reprezentowali na nich Roszkowski - wicemistrz miasta i Tadeusz Woźniak - mistrz Gdyni. Plakat informujący o szachowych mistrzostwach Pomorza, które odbyły się latem 1938 roku w Toruniu. Gdynię reprezentowali na nich Roszkowski - wicemistrz miasta i Tadeusz Woźniak - mistrz Gdyni.
Wkrótce Towarzystwo zaczęło funkcjonować sprawniej, organizując szachowe mistrzostwa miasta (Tadeusz Woźniak tryumfował w nich regularnie w latach 1935-1938) i spoglądając dalej, ku najbliższemu sąsiadowi, Wolnemu Miastu Gdańskowi. Tam funkcjonował już ugruntowany klub szachowy, którego członkowie regularnie spotykali się na rozgrywkach pomiędzy poszczególnymi ośrodkami: Gdańskiem, Sopotem, Wrzeszczem i Oliwą.

Pierwsze szachowe derby w Sopocie



Pierwszy mecz Gdynia-Gdańsk odbył się w niedzielne popołudnie 28 lipca 1935 r. Jak pisano w "Kąciku Szachowym" zamieszczonym na łamach "Danziger Neueste Nachrichten":

"Dotychczas rozgrywki organizowano wyłącznie między reprezentantami miejscowości Miasta Gdańska, Wrzeszcza, Oliwy i Sopotu (...). Od dłuższego czasu jednak życie szachowe naszego sąsiada cieszyło się rosnącym zainteresowaniem".

Rozgrywki zorganizowano na północnej werandzie Domu Zdrojowego w Sopocie. Od godziny 15:30 do 20:30 rozegrano łącznie 16 partii. Gospodarze (WMG) zwyciężyli w siedmiu z nich, goście z Gdyni zaś w dziewięciu, co oznaczało, że reprezentacja młodego nadbałtyckiego miasta odniosła sukces już w pierwszym starciu.

"Erwin Kliewers [zapewne prezes Gdańskiego Klubu] zakończył miłymi słowy pożegnania i trzykrotnym okrzykiem na cześć Królewskiej Gry ten wielki szachowy dzień. Przewodniczący gdyńskiego klubu odpowiedział mową w języku polskim. Potem bawiono się jeszcze".

Jak widać, zreorganizowane przez Tadeusza Woźniaka gdyńskie Towarzystwo reprezentowało wysoki szachowy poziom. Można jedynie żałować, że - jak się zdaje - sukces ten nie wzbudził żadnego zainteresowania ani prasy gdyńskiej, ani też "Gazety Gdańskiej"...

Rewanż u szachistów na Starowiejskiej



Na rewanż należało czekać do następnego roku. Rewanżowe spotkanie odbyło się w 24 maja 1936 r., tym razem w Gdyni - jak pisał "Dziennik Gdyński - "w lokalu Gdyńskiego Klubu Szachowego, ul. Starowiejska 47 II piętro (...) początek o godzinie 16. Wstęp wolny".

Według gdyńskiej gazety reprezentacja gospodarzy miała wystąpić "w składzie znacznie wzmocnionym". Gdyński redaktor przewidywał emocjonujące spotkanie, jako że "reprezentacja Wolnego Miasta jest najsilniejszym zespołem szachowym w Prusach Wschodnich, i będzie starała się prawdopodobnie zrewanżować za poprzednią porażkę".

W kamienicy stojącej na rogu ul. Starowiejskiej i Pierackiego (dziś to ul. Dworcowa), pod numerem 47, na drugim piętrze, mieścił się lokal należący do Gdyńskiego Klubu Szachowego. To tu 24 maja 1936 roku, gdynianie rozegrali rewanżowy mecz z szachistami z Gdańska. W kamienicy stojącej na rogu ul. Starowiejskiej i Pierackiego (dziś to ul. Dworcowa), pod numerem 47, na drugim piętrze, mieścił się lokal należący do Gdyńskiego Klubu Szachowego. To tu 24 maja 1936 roku, gdynianie rozegrali rewanżowy mecz z szachistami z Gdańska.
Na czele obu reprezentacji stanęli ówcześni mistrzowie szachowi miast - Tadeusz Woźniak oraz mistrz Wolnego Miasta Gdańska, dwudziestoośmioletni wówczas Herbert Suckau. Tak jak poprzednio, rozegrano 16 partii.

Redaktor "Kącika Szachowego" na łamach "Danziger Neueste Nachrichten" w swym opisie sięgnął do metafor militarnych:

"W zeszłym roku Gdyński i Gdański Klub Szachowy stanęły w szranki, by zmierzyć się na 64 polach (...) uległ Gdańsk naporowi polskich Legionów, zwyciężając tylko w 7 partiach".
Szachistów przywitał porucznik Michał Morena, mistrz Gdyni z 1930 r., który w wygłoszonej mowie powiedział:

"W zmaganiach sportowych nie chodzi o wyłonienie zwycięzców ani zwyciężonych, ale o przyjacielskie wsparcie we wzajemnym powiększaniu posiadanych umiejętności".
Tak czy inaczej, mobilizacja gdańszczan nie pomogła: "Tym razem starcie zakończyło się katastrofalną klęską gdańskich wojowników, którzy przy tej samej liczbie partii musieli uznać wyższość swoich przeciwników na 12 szachownicach" - pisał niemiecki sprawozdawca.

Przegrana przyjęta z honorem



Jednakże przegrana nie była prezentowana jako nacjonalistyczna klęska, przeciwnie. Niemiecki autor uważał tego rodzaju rozgrywki za:

"Najlepszy środek do wyrównywania narodowych różnic i przeciwieństw oraz usuwania przeszkód dla pokojowego współżycia (...) kulturalne porozumienie buduje mosty ku dalszemu zbliżeniu między narodami".
Gdyńscy i gdańscy szachiści planowali więc kontynuowanie tych przyjacielskich pojedynków, w których wręczany miał być przechodni puchar ufundowany przez gdyńskiego szachistę, pana Kowalskiego. Trofeum pozostało więc w Gdyni.

Z kolei przedstawiciel gdańskiej reprezentacji, pan Freyberg, przekazał gospodarzom zbiorową fotografię, pamiątkę po pierwszym, rozegranym w Sopocie meczu.

Prasa umiarkowanie zainteresowana rywalizacją na szachownicy



Warto też dodać, że tym razem szachowa rozgrywka wzbudziła większe zainteresowanie także polskiej prasy, gdyż wzmianki o meczu zamieścił i "Dziennik Gdyński", i "Gazeta Gdańska", choć były to tylko krótkie wzmianki i znalazły się na dalszych stronach.

Jak się zdaje, żaden z gdyńskich periodyków nigdy nie zamieszczał regularnej rubryki poświęconej Królewskiej Grze, na podobieństwo "Schachecke", "Kącika Szachowego", regularnie widniejącego na łamach "Danziger Neueste Nachrichten". Podobne rubryki szachowe ukazywały się też mniej lub bardziej regularnie w "Zoppoter Zeitung" i "Danziger Volkstimme". Niestety, ówczesna prasa niezwykle rzadko publikowała fotografie czy ilustracje.

Coraz więcej spotkań w kolejnych latach



Szachiści Gdyńskiego Towarzystwa spotykali się ze swymi gdańskimi odpowiednikami również w następnych latach. W 1937 roku na przełomie lipca i sierpnia odbyły się łącznie trzy mecze; w pierwszym, rozegranym 12 lipca, gdańszczanie odnieśli nareszcie upragniony sukces, wygrywając 11,5 do 8,5 (liczbę partii zwiększono do 20, połowa punktu oznacza remis). 5 i 12 sierpnia zwyciężali jednak ponownie gdynianie, pokonując sąsiadów wynikami 11 do 8 i 11 do 9. W roku następnym w dwóch rozegranych meczach ponownie zwyciężali gdynianie.

Jednakże już wówczas w rozgrywki wkradły się niesnaski wynikające z rosnącego napięcia międzynarodowego; omówienie ich to temat na kolejny artykuł.

Dramatis personae



Piotr Szybowicz podaje w swej książce listę nazwisk zawodników obu drużyn. Po stronie gdyńskiej widnieje rzecz jasna Tadeusz Woźniak, jak i szereg innych gdynian, mniej lub bardziej znanych z racji wykonywanego na co dzień zawodu, jak adwokat dr Manissaly czy prof. Szyszko-Bohusz (najpewniej artysta malarz Marian Szyszko-Bohusz, choć nie udało mi się tego ustalić).

Nazwiska reprezentantów Gdańska także są interesujące - prócz nazwisk brzmiących z niemiecka, takich jak Ludwigshausen, Buchholz czy Winkler znajdujemy nazwiska kaszubskie, jak Retzlaff czy Bieschke, oraz polskie - Kędzierski czy Zawadzki.

Prócz Towarzystwa Zwolenników Gry Szachowej w jednym z najmłodszych polskich miast istniał także szereg innych organizacji szachowych. Najsilniejszy z nich klub istniejący przy gdyńskiej YMCA w końcu 1938 wchłonął nawet Towarzystwo, z którym wcześniej wspólnie organizował mistrzostwa miasta (zwycięzcy wręczano puchar ufundowany przez "Kliksę" - czyżby był to ktoś z rodziny sławnych gdyńskich zegarmistrzów?).

Ponadto w Gdyni istniała także sekcja szachowa Podoficerów Zawodowych Marynarki Wojennej, podobna sekcja przy Kolejowym Przysposobieniu Wojskowym i inne, mniejsze organizacje. Założona w 1937 r. Sekcja Szachowa Pracowników Samorządowych wyróżniała się spośród innych ze względu na obecność pań, w tym wyróżniającej się wysokim poziomem gry inżynier Filipowskiej, zapewne pierwszej znanej z nazwiska gdyńskiej szachistki.

Tadeusz Woźniak był mistrzem Gdyni w latach 1935-1938, czynnie uczestnicząc w życiu szachowym miasta i rozgrywając także partie symultanicznie z aspirującymi szachistami. Po II wojnie światowej nie powrócił na Wybrzeże, lecz znalazł się w Krakowie, gdzie także działał w klubie szachowym. Zmarł około 1960 r.

Herbert Suckau, lider środowiska szachowego w przedwojennym Gdańsku. Herbert Suckau, lider środowiska szachowego w przedwojennym Gdańsku.
Gdański mistrz z 1936 r., Herbert Suckau, także nie miał kontynuować kariery w mieście, w którym odnosił tyle sukcesów. W roku 1936 został mistrzem krajowym Prus Wschodnich, a jeszcze w 1940 r. zajął szóste miejsce w szachowych mistrzostwach Gdańska, miał także w tym samym roku startować w mistrzostwach Niemiec, jednakże plany te pokrzyżowała wojna. Urodzony w 1910 roku Suckau najpewniej zresztą znalazł się w wojsku, jednakże na liście wyróżniających się zawodników podczas zorganizowanych w 1943 r. w Poznaniu "Dniach Szachowych Wehrmachtu" jego nazwisko się nie pojawia. Nie występował także w turniejach o szachowe mistrzostwo Generalnego Gubernatorstwa, organizowanych rokrocznie przez osławionego Hansa Franka z udziałem największych szachowych sław znajdujących się w obrębie krajów okupowanych przez Niemcy. Jak wynika z informacji przekazanych mi przez Towarzystwo Szachowe we Flensburgu, Herbert Suckau w 1945 r. dotarł do tego miasta po ucieczce z Gdańska. Potem przez wiele lat pozostawał czynnym członkiem Towarzystwa i sześciokrotnie zdobył tytuł mistrza Flensburga. Zmarł w roku 1995.

Świat przedwojennych szachów pozostaje mało rozpoznany



Po szachowym świecie międzywojennej Gdyni nie zachowało się nic poza wzmiankami prasowymi; nie wiemy, jak wyglądały puchary wręczane zwycięzcom rozgrywek gdyńsko-gdańskich, ani jak wyglądał puchar szachowego mistrza Gdyni. Nie są też - o ile mi wiadomo - znane jakiekolwiek z wykonywanych podczas szachowych meczów zdjęć. Być może przepadły one w pożodze wojennej. A może zachowały się jako rodzinne pamiątki czy części archiwalnych zbiorów, jednakże nikt już nie jest dzisiaj w stanie prawidłowo ich opisać?

***
Korzystałem z książki Piotra Szybowicza pt. "Królewska gra. Sport szachowy w województwie pomorskim w latach 1920-1939" oraz "Gazety Gdańskiej", "Dziennika Gdyńskiego" i "Danziger Neueste Nachrichten". Serdecznie dziękuję za pomoc Sarze Cohen, Tomaszowi LissowskiemuJürgenowi Nickielowi.

O autorze

autor

Jan Szkudliński

- doktor historii, badacz historii Gdyni i Pomorza, pracownik Muzeum Gdańska.

Wydarzenia

93. Urodziny Gdyni (1 opinia)

(1 opinia)
wystawa, uroczystość oficjalna, jubileusz

Opinie (45) 3 zablokowane

  • Do Autora (1)

    Brawo za podjęcie tej tematyki!

    • 13 2

    • Dzięki!

      • 2 2

  • Szachy (4)

    Mam 32 lata i gram hobbystycznie w szachy na chess.com. W blitzu mam tam ranking okolo 1500. Czy jakbym poszedl na jakis prawdziwy turniej, to mam szanse na chociaz jedna wygrana, czy to zupelnie nie ten poziom?

    • 6 4

    • Miałbyś szansę na przedostatnie miejsce.

      • 4 2

    • Musisz zacząć od początku i po kolei zdobywać kategorie na turniejach.

      • 6 2

    • 4 kategorię byś raczej ogrywał. Z trzecią z taką siłą byś miał wyrównane pojedynki. Gens una sumus! Pozdrawiam

      • 1 1

    • Zawsze jest szansa

      Ale nie sugeruj się tym.

      • 0 0

  • Proponuję zorganizować turniej między "komentatorami" z Gdańska, Gdyni, Kaszub itp. itd. (1)

    Sądząc po tym forum, poziom byłby wręcz niebotyczny :)

    Redakcjo, do roboty!

    • 4 0

    • każdy dobry pomysł jest wart rozważenia

      • 2 0

  • W 1923 r. pojawiła się nazwa Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe bałtyk. działało przy Warsztatach Marynarki Wojennej w Pucku. Warsztaty zostały w 1927 r. przeniesione do Gdyni-Oksywia. W Towarzystwie działały sekcje: muzyczno-śpiewacza, teatralna, piłki nożnej, lekkiej atletyki i szachów. kierownictwo tko bałtyk w 1930 r. sprawowali Skłodowski, Jakobs, Grochowski i inni.

    • 0 0

  • turniej w Klubie Marynarki Wojennej ul.Zawiszy Czarnego w dniu 30.03 zapisy do 10

    Każdy odważny może spróbować swoich sił w grze przy zegarach. Co jak się okaże wymaga szybkiego myślenia. Dla kibiców także ciekawe. Przysłowiowe "refleks szachisty" jest niezgodne z prawdą.
    Turniej kończy się po 14. Zapraszam odważnych. Są emocje lepsze niż w grze w internecie.
    Kaziu Smalara tel. 609 781 766
    Następny turniej 27.04.2019

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaki jest najstarszy sopocki zabytek ?

 

Najczęściej czytane