• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia zakładu na Srebrzysku. Zbrodnicza akcja "T4"

Jan Daniluk
19 listopada 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Pocztówka prezentująca zabudowania zakładu opiekuńczo-wychowawczego prowadzonego przez Bractwo Soar, między 1907 a 1913 r. Ze zbiorów Krzysztofa Gryndera. Pocztówka prezentująca zabudowania zakładu opiekuńczo-wychowawczego prowadzonego przez Bractwo Soar, między 1907 a 1913 r. Ze zbiorów Krzysztofa Gryndera.

Dziś Srebrzysko kojarzy się przede wszystkim z cmentarzem komunalnym. W okresie międzywojennym, zanim powstała ta nekropolia, Srebrzysko było znane przede wszystkim z zakładu opiekuńczego. Ma on w swojej historii także czarną kartę.



Majątek Srebrzysko swoją nazwę wziął od istniejącego co najmniej od połowy XVII wieku Srebrnego Młyna (niem. Silberhammer), będącego własnością znanego gdańskiego złotnika, Petera von Renne. Od końca XVIII wieku Srebrzysko z osady przemysłowej zaczęło przekształcać się w posiadłość wypoczynkową.

Jednym z bez wątpienia najsłynniejszych obiektów Srebrzyska jest zachowany szczęśliwie do naszych czasów (choć w coraz gorszym stanie) rokokowy dworek z przełomu XVIII i XIX w. W latach 1821-1824 mieszkał w nim okresowo i tworzył znany niemiecki poeta Joseph von Eichendorff (1788-1857).

Bractwo Soar opiekuje się chorymi i krnąbrnymi



Do początku XX w. Srebrzysko nie wyróżniało się specjalnie na tle innych, podobnych majątków czy osad. Nowy etap w historii tego miejsca nastąpił w 1906 r. Wówczas to majątek Srebrzysko kupiło ewangelickie stowarzyszenie Bractwo Soar (niem. Brüderschaft Zoar) działające w Rothenburgu nad Nysą Łużycką. Brakuje informacji, dlaczego wybrano akurat podgdańską posiadłość.

Rzadka perspektywa dzisiejszej ulicy Srebrniki i Cmentarza Srebrzysko w kierunku południowym, początek lat 30. XX w. Po prawej stronie ulicy widoczny teren i zabudowania Państwowego Zakładu Opieki Społecznej. Rzadka perspektywa dzisiejszej ulicy Srebrniki i Cmentarza Srebrzysko w kierunku południowym, początek lat 30. XX w. Po prawej stronie ulicy widoczny teren i zabudowania Państwowego Zakładu Opieki Społecznej.
Faktem jest, że już wkrótce, bowiem w sierpniu 1907 r., otwarto dość nowoczesny, jak na ówczesne standardy, zakład opiekuńczo-wychowawczy. Był on przeznaczony zarówno dla chorych psychicznie i upośledzonych umysłowo, jak i dla tzw. trudnej młodzieży (wyrzuconej ze szkół). Dla tych ostatnich przygotowano łącznie 30 miejsc. W zakładzie zajmowali się m.in. pracą na roli i w ogrodnictwie.

Okres Wolnego Miasta



Placówka działała w dotychczasowej formule nieprzerwanie do początku lat 20. Sytuacja jednak po I wojnie światowej zmusiła władze nowo powołanego (w 1920 r.) Wolnego Miasta do utworzenia własnej placówki opiekuńczej dla osób chorych umysłowo, bowiem te, do których dotychczas wysyłano pacjentów z Gdańska, znalazły się w granicach państwa polskiego. W 1922 r. budynki zakładu Bractwa Soar odkupił Senat Wolnego Miasta i powołał Państwowy Zakład Opieki Społecznej Srebrzysko (niem. Staatliche Fürsorgeanstalt Silberhammer; też: Pflege- lub Heil- und Fürsorgeanstalt Silberhammer). Dokupiono też ziemi, na której urządzono dodatkowe ogródki i pola uprawne, wzniesiono budynki gospodarcze.

Fragment planu Gdańska z 1933 r. ze Srebrzyskiem, w tym zabudowaniami Państwowego Zakładu Opieki Społecznej. Fragment planu Gdańska z 1933 r. ze Srebrzyskiem, w tym zabudowaniami Państwowego Zakładu Opieki Społecznej.
Placówka zaczęła działać po 1923 r. Był to zakład zamknięty przeznaczony dla chorych psychicznie, epileptyków i osób upośledzonych umysłowo. Posiadał dwa oddziały (męski i kobiecy), mogące pomieścić łącznie blisko 200 pacjentów. Personel medyczno-opiekuńczy składał się z dwóch lekarzy, dentysty, a także pielęgniarek i pielęgniarzy. Do zakładu kierowano też "trudną młodzież" (dziewczęta), by przez pracę poddać ją reedukacji.

Czarna karta zakładu w Srebrzysku



W latach II wojny światowej, już po włączeniu Wolnego Miasta do Rzeszy, zakład w Srebrzysku stał się jednym z ogniw zbrodniczej akcji eksterminacji osób umysłowo chorych i upośledzonych. Już od 1933 r., kiedy władzę w Niemczech przejęli narodowi socjaliści, planowano akcję tzw. eutanazji, a więc likwidacji osób upośledzonych umysłowo czy fizycznie. W latach konfliktu zyskała ona nazwę akcja "T4", od skrótu adresu biura, który koordynował zbrodnie: Tiergartenstraße 4 w Berlinie. Do wybuchu wojny ograniczono się jednak do intensywnej propagandy, starającej się przekonać społeczeństwo o "ciężarze", jaki stanowią osoby ułomne, czy to fizycznie, czy psychicznie.

Akcja "T4" w Niemczech...



Same mordy rozpoczęły się tuż po wybuchu konfliktu (także na Pomorzu Gdańskim) i trwały do 1944 r. W jej ramach życie straciło - według szacunków - ponad 200 tys. osób. Kulminacyjny okres akcji "T4" to lata 1940-1941, kiedy w kilku specjalnych ośrodkach na terenie Niemiec i dzisiejszej Austrii zabito (przede wszystkim zagazowano w pierwszych wówczas komorach gazowych) ponad 70 tys. wytypowanych pacjentów szpitali psychiatrycznych i innych placówek opiekuńczo-medycznych. Od 1941 r. rozpoczęto także likwidację upośledzonych i chorych psychicznie więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych.

Zdjęcie współczesne dworku Srebrzysko, 2018 r. Zdjęcie współczesne dworku Srebrzysko, 2018 r.
Doświadczenie, jakie zdobyto w tej zbrodni, pozwoliło na zastosowanie komór gazowych w likwidacji ludności żydowskiej i romskiej w obozach zagłady.

...oraz na Pomorzu Gdańskim



W początkowej fazie pacjentów zakładów psychiatrycznych rozstrzeliwano lub otruwano. Na Pomorzu Gdańskim taki los spotkał już w pierwszych tygodniach okupacji pacjentów renomowanego szpitala psychiatrycznego w Kocborowie pod Starogardem Gdańskim (założonego jeszcze w 1893 r.). Jesienią 1939 r. wśród pierwszych ofiar byli m. in. obywatele USA czy Kanady, którzy trafili do Kocborowa przed wojną na leczenie. Podopieczni szpitala w Kocborowie byli mordowani nie tylko na terenie ośrodka (już od 10 września), ale przede wszystkim w nieodległych Lasach Szpęgawskich (pierwsze egzekucje miały miejsce 22 września). Był to pierwszy na ziemiach polskich w ogóle mord na psychicznie chorych, kiedy jeszcze np. toczyły się walki o Warszawę czy broniła się załoga Rejonu Umocnionego Hel.

Zdjęcie współczesne jednego z budynków dawnego zakładu opiekuńczo-wychowawczego, 2018 r. Zdjęcie współczesne jednego z budynków dawnego zakładu opiekuńczo-wychowawczego, 2018 r.
Nieco później także w Piaśnicy, innym miejscu masowych mordów podczas tzw. Zbrodni Pomorskiej '39, rozstrzelano obok szeregu działaczy polskich czy kaszubskich także przywiezionych z głębi Niemiec pacjentów szpitali psychiatrycznych. Ostatnio przypomniano ten ważny wątek w filmie "Kamerdyner" Filipa Bajona.

Srebrzysko i Conradshammer w Jelitkowie



Akcję eksterminacji pacjentów szpitala w Kocborowie prowadzono także w kolejnych latach, choć już nigdy bezpośrednio na taką skalę, jak jesienią 1939 r. Jaka była w całym zbrodniczym procederze rola Srebrzyska? Tamtejszy ośrodek nie został zlikwidowany (tak, jak miało to miejsce z częścią innych szpitali czy zakładów przejętych przez Niemców). Został wprzężony w ramy "Akcji T4" i już w pierwszych miesiącach wojny część pacjentów (głównie dzieci) tego zakładu przeniesiono do Kocborowa. Dysponując 370 łóżkami (zakład rozbudowano), przyjmował kolejnych, kierowanych do niego, pacjentów, których władze niemieckie uznały za "obciążających społeczeństwo" ze względu na swoje kalectwo i ułomności.

Zdjęcie współczesne jednego z budynków dawnego zakładu opiekuńczo-wychowawczego, 2017 r. Zdjęcie współczesne jednego z budynków dawnego zakładu opiekuńczo-wychowawczego, 2017 r.
Nie ma dowodów, że w Srebrzysku na miejscu zabijano pacjentów. Wiadomo jednak, że najprawdopodobniej w 1942 r. ośrodek opróżniono z pacjentów. Zostali oni wraz z podopiecznymi innego zakładu w Gdańsku, istniejącego krótko w majątku Conradshammer (przy obecnej ul. Pomorskiej w Jelitkowie), a także częścią pacjentów Kocborowa, wysłani w czterech wagonach do zamku Sonnenstein pod Pirną w Saksonii. Tam zagazowano łącznie kilkaset osób.

Post scriptum



W 1942 r. zaplanowano w dawnym zakładzie otwarcie kliniki ortopedycznej, a w późniejszym okresie ("po wojnie") rozbudowę jej i nadanie statusu głównej kliniki dla całego Okręgu (Gau). Wspomniany majątek Conradshammer został z kolei przekazany administracji Wehrmachtu, która rozpoczęła tam organizacje kursów dla rekonwalescentów wojskowych szpitali w regionie.

W 1945 r. Srebrzysko zostało przekazane na potrzeby nowej, polskiej już uczelni medycznej - Akademii Lekarskiej. Zabudowania dawnego zakładu opiekuńczo-wychowawczego w Srebrzysku służyły początkowo jako szpital zakaźny, a także osiedle domów akademickich (1946-1952). Po likwidacji tych ostatnich otwarto filię, a następnie samodzielny szpital psychiatryczny (jego struktura, jak i nazwa, była kilkukrotnie zmieniania), który istnieje w tym miejscu do dziś.

O autorze

autor

Jan Daniluk

- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).

Miejsca

Opinie (89) 5 zablokowanych

  • (2)

    Kocborowo też jest fajne.

    • 4 2

    • bardzo ładny kompleks i nieźle utrzymany

      • 2 1

    • Hehe hehe hehe

      • 1 0

  • Jakos za niemcow wszystko mialo wyglad i bylo widac czysto i zadbane (3)

    Choler.ne polactwo ma wszedzie syf i brud , wszystko zapuszczone ,opuszczony wstyd....
    Nie dziwie sie Niemcom ze maja o nas zdanie takie jak o swiniach, niewiele sie myla

    • 13 30

    • (1)

      Niestety nowi mieszkańcy tych ziem przez cztery pokolenia nie potrafią poczuć się jak ich gospodarze. Dalej wydaje im się wydaje, że są na szabrze.

      • 6 8

      • Prawda. Nawet film nakręcono "Kop głębiej"

        "Szukający rodzinnych korzeni leciwy Niemiec, emeryt Hugo Schmidt przyjeżdża z wnukiem do wsi na Mazurach. Dom, w którym się urodził, zamieszkuje obecnie biedna polska rodzina, przesiedleńcy zza Buga, niezbyt dbający o utrzymanie porządku w gospodarstwie."

        • 3 0

    • Przestań się pałowac tymi Niemcami bo to ostatni naród który może kogoś oceniać.
      Ale jak się nie ma honoru to jest się mentalnym karłem

      • 7 3

  • Leczenie?czy likwidacja? (2)

    Opisywane sprawy były wykonywane w okresie terroru niemieckiego Ale podobnie dzieje się dzisiaj w krajach wychwalanych przez urzędników unijnych jako szczyty demokracji .To Belgia i Holandia gdzie eutanazja jest elementem kultury tych krajów .A Niemców za te czyny sądzono w Norymberdze

    • 16 7

    • Taaa...
      Sądzono...
      Większość uciekła lub zmieniła tożsamość i normalnie pracowała w RFN

      • 3 1

    • Wolę eutanazję na życzenie zainteresowanego, niż uśmiercenie wg procedur NFZ.

      Tam mógłbym zdecydować o swojej śmierci, w Polsce zadecyduje NFZ wyznaczając limity przyjęć do lekarzy specjalistów.

      Ale to oni są zepsuci i źli, a Polska jest dobra, katolicka i miłująca bliźniego.

      • 7 6

  • Wyrazy uznania i wdzięczności (3)

    Zawsze bardzo się cieszę na artykuły dra Jana Daniluka. Zawsze są fascynujące, arcyciekawe a nazwisko ich autora stanowi gwarancję wysokiego poziomu i znaczenia opartego na wymagającej i kompletnej kwerendzie naukowej w archiwach... Tak i jest tym razem! Artykuł przeczytałem jednym tchem i wiele z niego wyciągnąłem nowej wiedzy na temat mojego ukochanego Gdańska. Śmiem nawet stwierdzić, że Pan Daniluk dzięki swojej ciężkiej pracy gruntuję moją miłość do Gdańska a to jest już - tak uważam - zasługa już tylko najwybitniejszych naukowców a kto jak kto ale dr Daniluk jest historykiem jak się patrzy - z krwi i kości! Zasługuje na wszelkie możliwe stypendia (premie, nagrody) i wyrazy uznania (medale, odznaczenia, nagrody naukowe). Jego dorobek jest fenomenalny (a jest jeszcze mężczyzną w sile wieku i wszystko przed nim). Mądrzy decydenci powinni dbać o taki skarb i podsycać aby dla dobra gdańszczan dr Daniluk dalej tak wspaniale się rozwijał a w każdym miejscu pracy (a było już ich kilka - to dobrze świadczy dr Daniluk jest rzutki, mobilny, chłonny na nowe doświadczenia i bezkompromisowy w działalności naukowej) pozostawił po sobie dobre wspomnienia i sukcesy naukowe. Dr Daniluk jest orłem gedanistyki i historii, dbajmy o niego bo inaczej odleci a to byłaby strata dla grodu nad Motławą! Panie Janie, dziękuję za Pana pracę!

    • 30 1

    • Popieram! (1)

      Zgadzam się w calej rozciągłości. Sam bym tego lepiej nie ujął. Pan daniluk łączy wiedzę, talent, entuzjazm, przenikliwosc, erudycje, młodzieńczą fascynację urok osobisty - coś na kształt charyzmy naukowej. Jest Michaelem Scotem z Uniwersytetu Warwick w gdanskich spodniach :)

      • 2 1

      • Sorki za małe d w nazwisku, w tramwaju jest niewygodnie... łączę wyrazy sympatii i ślę serdeczny uścisk dłoni!

        • 0 2

    • Łubu dubu

      Niech żyje nam prezes naszego klubu

      • 0 0

  • (1)

    A dzisiaj tam jest kocborowo.

    • 0 3

    • nie

      dzisiaj jest Srebrzysko. Kocborowo to znacznie większy szpital w Starogardzie Gd. (jego dawną filią było Srebrzysko).

      • 1 0

  • Kocborowo też jest fajne. - hehe hehe hehe

    • 4 2

  • I zrozum tu Tuska (2)

    i jego fascynację tym co niemieckie...

    • 15 25

    • Leżałoby go tam

      osadzić to pewnie ochłodziło by to jego płomienny łeb.

      • 3 4

    • Widzę, że pislam już się zaczyna bać i szczeka na Tuska

      Dziwi wasza praca dla Rosjan - morderców Polaków.

      • 4 3

  • srebrzysko

    ciekawe ale czy dlugo pozyje ta historia majac takiego adamowicza wyprzeda tereny deweloperom oni to wyburza i historia zniknie nam z horyzontu tak jak tusk chcial ja zlikwidowac w szkolach

    • 11 6

  • Pan kracy z potokowej (1)

    A za tymi gorami pr,y potokowej ryby hodowano i dostarczano do szpitala i niedziwi teraz fakt . Ze nieraz jako dziecko znajdowalo sie kosci . Na rych gorach wiec szcztki ludzi rosytrzeliwanych....podlosc... czes i pamiec tym ludziom

    • 2 3

    • Że co?

      • 1 0

  • przeciez to nic nowego zawsz zabijano uposledzonych, ludzi o roznych kolorach oczu

    np. jedno niebieskie a jedno brazowe, blizniakow, gdzie pierwsze dziecko uznawano za dziecko od boga a drugie od szatana i to drugie dziecko ksiadz wynosil do lasu na pozarcie przez zwierzeta. kosciol katolicki zabil wiecej osob niz zginelo podczas 1 i 2 wojny swiatowej . o tym mowiono w jakims programie w telewizji.

    • 7 14

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Jakiego budynku brakuje w kadrze?

 

Najczęściej czytane