• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sprawa nadgorliwego sierżanta Fuchsa

Paweł Pizuński
6 września 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Porucznik gdańskiej policji z okresu Wolnego Miasta. Porucznik gdańskiej policji z okresu Wolnego Miasta.
Noszonym na czapkach symbolem przedwojennych gdańskich policjantów był herb miasta z maksymą "Nec temere, nec timide", czyli w najpopularniejszym tłumaczeniu "Odważnie, lecz z rozwagą". Noszonym na czapkach symbolem przedwojennych gdańskich policjantów był herb miasta z maksymą "Nec temere, nec timide", czyli w najpopularniejszym tłumaczeniu "Odważnie, lecz z rozwagą".
Siedziba prezydium gdańskiej policji od drugiej połowy XIX wieku. Siedziba prezydium gdańskiej policji od drugiej połowy XIX wieku.

Jeśli współcześnie myślimy o XIX w., to wydaje nam się, że szary obywatel był bezbronny w obliczu przedstawicieli władzy, a więc też i policji. Nic bardziej mylnego. W tamtych czasach, jeśli urzędnik policji przekroczył swe uprawnienia, odpowiadał przed sądem.



Był piątek, 13 września 1857 roku, gdy w jednym z domów przy Kleine Hosennähergasse (dzisiejsza ul. Pończoszników zobacz na mapie Gdańska) świętowano Polterabend. Zwyczaj nakazywał, by każdy, kto dobrze życzy panu młodemu, rzucał mu pod drzwi tłuczone szkło lub rozbite gliniane garnki. Synowi kupca Wagnera wielu widać dobrze życzyło, skoro już między godziną 20 a 21 pod drzwiami jego rodzinnego domu rozbitego szkła i skorup było pełno. Na tyle, że ktoś nerwowy powiadomił policję.

Do przywrócenia porządku oddelegowano sierżanta Fuchsa z dwoma żandarmami. Ten, zanim przystąpił do akcji, wypytał kilka osób, kto winny jest nieporządku. Wskazano mu dom szewca Schneidera. Przed wejściem stało dwóch wyrostków. Mogli mieć co najwyżej kilkanaście lat. Fuchs podszedł do nich.

- Wy to zrobiliście? - palcem wskazał szkło na ulicy.
- Nie - odpowiedział niższy.
- Wypieracie się? - poczerwieniał na twarzy.
- My nic nie zrobili - wzruszył ramionami ten drugi.
- To każę przyjść wam jutro na posterunek i każdemu 50 batów odmierzę!

Wtedy nagle w drzwiach stanęła pani Schneider.
- Pan policjant grozi? - zapytała gniewnie.
- Co się wtrącacie! - oburzył się Fuchs.
- Oni nic nie zrobili - odpowiedziała Schneider groźnie - Z innego domu rzucali.
- Ludzie na nich wskazali!
- Jak byś pan szerzej oczy otwierał, to byś pan widział, że oni niewinni - spojrzała na Fuchsa z wysokości schodów.
- Ty stara raszplo! - krzyknął sierżant - Wynoś się do domu, gałganiaro! Lepiej pilnuj swojej zaśmieconej dziupli.
- Tak pan do mnie mówisz! - krzyknęła Schneider - Lepiej idź pan sobie, bo męża zawołam!
Stul gębę , łachmaniaro! Śmiesz mi grozić?! - Fuchs złapał ją za rękę i popchnął w stronę sieni domu.

Kobieta chciała go odepchnąć, ale sierżant był silniejszy. Szarpnął ją tak, że Schneider padła jak długa na podłogę. Wtedy w sieni domu pojawił się Schneider.
- Co pan wyprawiasz z moją kobietą? - zapytał zdenerwowany.

Fuchs nie mógł teraz zapanować nad złością. Złapał Schneidera za klapy surduta i siłą wyprowadził na ulicę. Gdy ten próbował się opierać, przyparł go do ściany przeciwległego domu.
- Aresztuję cię, stary capie! - krzyknął i popchnął go w stronę Baszty Kotwiczników.

* * *

Schneider spędził noc w areszcie, ale rankiem, gdy tylko odzyskał wolność, wniósł skargę na Fuchsa i ten tłumaczyć się musiał przed zwierzchnikami. Gdy zapytano go o przebieg zajścia, przedstawił zupełnie odmienną wersję zdarzeń. Twierdził, że praktykantom Schneidera nie groził batami, a jedynie upomniał, Schneiderowej nie obrzucił obelgami, a jedynie po dobroci wezwał, by wróciła do domu, a gdy nie chciała tego uczynić, delikatnie ją tam doprowadził. Co do Schneidera, to nie mógł go zaatakować, bo sam został zaatakowany. Szewc po prostu wyszedł z domu, złapał go za kołnierz i zaczął go szarpać. W takiej sytuacji Fuchs musiał jakoś zareagować, więc aresztowanie było jak najbardziej zasadne.

Przełożeni sierżanta w zasadzie uznali te tłumaczenia. Udzielili mu co najwyżej ustnej reprymendy [w aktach sprawy nie ma pisemnej - przyp. red] i to wszystko. Tyle że Schneider bynajmniej nie zamierzał na tym poprzestać. Jako człowiek w prawie dość biegły, udał się najpierw wraz z żoną do lekarza, a później wniósł sprawę do sądu. Ten, chcąc nie chcąc, musiał wdrożyć śledztwo.

Zaczęło się od przesłuchania świadków. Dwaj żandarmi, którzy 13 września 1857 r. pomagali Fuchsowi "przywracać porządek publiczny", zeznawali na korzyść swego przełożonego.

- Co zaszło na Kleine Hosennähergasse? - popatrzyli na siebie zdziwieni. - A no nic szczególnego. My wykonywali nasze obowiązki. Że co niby? Sierżant Fuchs panią Schneider znieważył? Przewrócił ją...? Skądże! Wszystko było tak, jak w regulaminie piszą... Zgodnie z prawem się znaczy. Praktykantom batem groził? My nic takiego nie słyszeli. Pana Schneidera z domu za fraki wyciągnął...? Do ściany przycisnął? Bzdura. On go tylko grzecznie napomniał, a jak ten słuchać nie chciał, to my go na posterunek wzięli. Sierżant szarpał się ze Schneiderem? Nieprawda. Jak my go złapali, to iść musiał. No nie? - zaśmiali się.

Zupełnie co innego zeznali praktykanci z warsztatu szewca Schneidera.

- Sierżant Fuchs najpierw bardzo krzyczał i batami nam groził. - zapewniali z miną cierpiętniczą. - Wtedy pani Schneider wyszła, by nas bronić. Grzecznie... Bardzo grzecznie zapytała, co sierżant chce od nas, a on zaczął ją wyzywać... Że co? Jak wyzywał? A no tak niegrzecznie wyzywał, że nam, uczniom, powtarzać nie wypada... Na ziemię powalił? A tak! Panią Schneider tak powalił, że brudna cała była. Pana Schneidera też powalił... Gdzie powalił? - praktykanci popatrzyli na siebie zdziwieni - Na ulicy powalił.

* * *

Sierżant Fuchs stanął przed sądem 10 maja 1858 r. Prokurator zarzucał mu złe traktowanie ludzi podczas wykonywania czynności służbowych, twierdził też, że dokonane w dniu 13 września aresztowanie szewca Schneidera było bezprawne.

Fuchs zaprzeczał, by był czemukolwiek winien, a w sukurs szli mu żandarmi, którzy towarzyszyli mu w "przywracaniu porządku publicznego". Sierżanta w pewnym sensie poparło też Prezydium Policji w Gdańsku. Przełożeni wystawili mu świadectwo dobrej służby.

Mimo to prokurator był pewien swego. Przedstawił świadectwo kilku nowych świadków, głównie sąsiadów państwa Schneider. Twierdzili oni, że Fuchs obrzucił szewca i jego żonę obelgami, po czym wtargnął do ich domu i powalił w sieni panią Schneider. Gdy fakt ten potwierdzili dwaj przypadkowi przechodnie, jasne się stało, że sierżant kary nie uniknie, zwłaszcza, że prokurator najważniejszy dowód zachował na koniec.

Sądzę, że dokument ten ostatecznie panów sędziów przekona - triumfalnie pomachał niewielką kartką papieru - Jest to świadectwo lekarskie z oglądu obrażeń, jakie państwo Schneider odnieśli podczas przywracania przez sierżanta Fuchsa tak zwanego "porządku publicznego". Mowa tu co prawda tylko o zadrapaniach i sińcach, ale potwierdzają one fakt, że oskarżony użył przemocy wobec obu małżonków - położył pismo na stole sędziowskim - Składam wniosek o uznanie winy sierżanta Fuchsa i orzeczenie wobec niego kary 4 miesięcy więzienia.

Gdy siadał na swoim miejscu, na sali panowała głucha cisza. Dopiero po chwili przerwał ją przewodniczący sądu. Zarządził naradę przysięgłych. Nie trwała ona długo. Po godzinie zapadł wyrok. Zgodnie z wnioskiem prokuratora Fuchs skazany został na 4 miesiące więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (47) 9 zablokowanych

  • wolne miasto 1857? (5)

    13 września 1857 - jak to się ma do zdjęcia ? coś tu się kupy nie trzyma

    • 28 9

    • media kłamią!

      • 4 0

    • tak się ma...

      że niewiele jest zdjęć z 1857 roku ;-) W tekście bohaterem jest sierżant, a ana zdjęciu porucznik - nie masz wrażenia, że to nie ta sama postać? POozdrawiam

      • 8 0

    • Ja bym sie kupy nie trzymał. Sama opowieśc uczy, a kupa śmierdzi..

      • 2 1

    • Propaganda. Policja zawsze miala racje.
      Dziwne jak takie historyjki mamy uznac za prawdziwe. Na slowo?

      • 1 1

    • Najbardziej to się kupy nie trzyma że zeznanie jakichś dwóch wyrostków okazało się dla sądu ważniejsze niż zeznanie dwóch pruskich żandarmów. Bajka i abstrakcja....

      • 0 0

  • słabo (5)

    mało ciekawe - sporo niezgodności !

    • 14 20

    • (3)

      autor do szkoły

      • 5 8

      • że twierdzisz, że masz rozleglejszą wiedzę od pana historyka? (2)

        no to wyciągaj zaraz jakąś ciekawą historię sprzed 200 lat ;D

        • 10 1

        • Pan Historyk się "kopnął" (1)

          Kl. Hosennähergasse to nie jest ulica Pończoszników, tylko ul. Dziana (zaraz obok, ale to jednak inne miejsce).

          • 2 1

          • coraz gorzej co do za historyk?

            • 2 2

    • jakich?

      • 2 0

  • Niemożliwe, policja tak nie postępuje (1)

    Musiało zajść nieporozumienie albo zmowa świadków.

    • 29 3

    • polcja lamie prawo od zawsze i to sie nigdy nie zmieni

      • 3 1

  • ul. Pończoszników teraz powinna sie nazywać (2)

    zasikańców.
    Niestety ta ulica to publiczny szalet w zabytkowej części miasta

    • 26 0

    • (1)

      nazwijmy ją ul. Straży Miejskiej - zbliżona tematyka

      • 5 2

      • i zapach

        • 1 1

  • no no (1)

    ciekawy artykuł

    • 17 9

    • dla kogoś z klasą, no może... z dwoma na pewno

      • 4 5

  • A co wsólnego ma symbolika policji i zdjęcia w WMG, z pruskim Gdańskiem? (2)

    Trzeba było zamieścić zdjęcia i oznaki milicjantów MO z PRL. Tak samoby pasowało... :-)

    • 29 7

    • (1)

      tak działą trawa w czasie studiów - luki w wiedzy

      • 2 4

      • Wiesz to po sobie?

        Interpunkcji, widać, szkółka Cię nie nauczyła. :)

        • 2 3

  • I znów po raz kolejny (3)

    na trojmiasto.pl PROPAGANDA PRUSKA. Nie było innych kart w historii Gdańska tylko akurat okres od 1795 roku do 1945 ???.

    • 18 31

    • autor (2)

      nie dotrwał do końca studiów i są efekty, nawet okres kiedy był jakoś kiepsko przeszedł

      • 4 9

      • Tak w ogóle , (1)

        to wiesz co piszesz ?.

        • 6 2

        • polska język trudna, czytać Bambo już umi ?

          • 2 5

  • he

    czyli tak jak dzisiaj :D Policja w wielu przypadkach powinna mieć możliwość skorzystania z ostatniej deski ratunku, bo z niektórymi ludźmi czasem się nie da inaczej niż przemocą.

    "Ty stara raszplo!" ;D

    • 10 1

  • polterabend (2)

    w dzień zwany polterabend szkło tłucze się na progu domu Pani Młodej.

    • 20 0

    • masz rację

      Oczywiście, że Polterabend celebruje sie przed domem PANNY młodej

      • 6 0

    • a swoją drogą to kretyński obyczaj

      • 0 0

  • Gdańska Policja (1)

    Kiedy Gdańska Policja zwróci miastu schronisko młodzieżowe na Biskupiej Górce ?
    Tam do 1945 roku był hotel młodzieżowy oraz całe zaplecze sportowe wraz z boiskami zaprojektowane dla celów rekreacyjno-sportowych młodzieży. Obecnie Policja drogowa tam ma swoje laboratoria, jakby nie mogła ich przenieść do Złotej Karczmy a dzielnicę przywrócić młodzieży , szczególnie obecnie gdy Gdańsk odwiedza corocznie bardzo dużo młodzieży z państw Unii.

    • 38 3

    • Byłeś Bówko kiedykolwiek na Biskupiej Górce, w budynkach Policji? Oj chyba nie... bo kompletnie nie masz pojęcia co tam się obecnie znajduje."Policja drogowa tam ma swoje laboratoria..." :)) A gdyby dzielnicę przywrócono Gdańskiej młodzieży, to w krótkim czasie "Biskupia Górka" zmieniła by nazwę na "Biskupi Jar". Poza tym młodzież z państw Unii nie doszła by do schroniska w zbyt dobrym zdrowiu, o braku porfeli nie wspomnę.

      • 7 3

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Promocja i dyskusja nad książką o historii 318. Dywizjonu Myśliwsko - Rozpoznawczego "Gdańskiego"

spotkanie

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywał się hotel widoczny na zdjęciu?

 

Najczęściej czytane