• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Skąd się wzięli Szkoci w Gdańsku?

Michał Ślubowski
27 marca 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Szkot James Murray w roku 1620 mianowany został budowniczym polskiej floty wojennej, a siedem lat później dowodził okrętem Król Dawid, który walczył w bitwie pod Oliwą. Szkot James Murray w roku 1620 mianowany został budowniczym polskiej floty wojennej, a siedem lat później dowodził okrętem Król Dawid, który walczył w bitwie pod Oliwą.

Trzy dni po meczu piłkarskim Polski ze Szkocją przypominamy, że w Gdańsku szkockie ślady można znaleźć stosunkowo łatwo. Przybysze z zimnych wysp północy w epoce nowożytnej szukali szczęścia w Rzeczpospolitej; często znajdowali je właśnie w Gdańsku.



Pierwsze gdańsko-szkockie powiązania powstały w czasach, kiedy nasz nadbałtycki port był jeszcze częścią państwa krzyżackiego. Od XIV wieku w dokumentach pojawiają się ślady handlu pomiędzy Albą (jak nazywali swój kraj w języku gaelickim Szkoci) a kupcami gdańskimi.

Na szkockich statkach przywożono do Gdańska przede wszystkim sól, sukno oraz paczki kramarzy (a w nich: zwierzęce skórki oraz wełnę), które z racji swojej niskiej ceny znajdowały odbiorców przede wszystkim wśród mniej zamożnych. Wymiana handlowa odbywała się przede wszystkim ze stosunkowo niewielkimi wówczas miastami: Edynburgiem, Dundee i Aberdeen, dla których owocne partnerstwo z miastami Hanzy było priorytetowym warunkiem przetrwania. Z kolei w drugą stronę statki odpływały ze zbożem, potażem, mąką, woskiem czy szwedzkim żelazem - osmundem.

Szkoci w Rzeczpospolitej



Szkoci swoje nadzieje łączyli często z Rzeczpospolitą Obojga Narodów i właśnie tutaj chcieli zbudować swój nowy dom. Dzieje tego celtyckiego narodu w Polsce bez dwóch zdań jest niezwykle interesującym rozdziałem w dziejach naszego kraju.

Część ze szkockich imigrantów walczyła dla polskich królów; inni zasilili szeregi mieszczaństwa, lub działali w imieniu szkockich (a później brytyjskich) władców. Czasami Szkoci pojawiali się w roli duchownych, nauczycieli czy lekarzy, jak chociażby William Davidson, który leczył Marysieńkę Sobieską.

Maria Kazimiera d'Arquien, żona króla Polski Jana III Sobieskiego, na portrecie pędzla Jana Triciusa, ok. 1676 r. Maria Kazimiera d'Arquien, żona króla Polski Jana III Sobieskiego, na portrecie pędzla Jana Triciusa, ok. 1676 r.
Potomkowie dumnych Celtów świetnie czuli się w roli bankierów, udzielających szlachcicom pożyczek. Jeszcze inni, dzięki swojemu bogactwu, wślizgnęli się w szeregi polskiej szlachty i magnaterii, przyjmując ich styl życia i z czasem ulegając polonizacji. Cochrane stawał się Czochranem, Chalmers - Czamerem, Cockburn - Kabrunem.

Szkot William Lithgow, który odwiedził Polskę, napisał:

Mogę Polskę nazwać matką i żywicielką, ponieważ co rok trafia tutaj wiele młodych Szkotów, których kraj ten odziewa, karmi i wzbogaca obfitością najlepszych plonów i darów, a ponadto trzydzieści tysięcy szkockich rodzin żyje na jej łonie. Z pewnością Polska może być z tego powodu nazywana matką naszego ludu i jednym z powodów bogactwa naszych najlepszych kupców, a przynajmniej znacznej ich większości.

Szkocki nad Motławą



Pierwsze fale szkockich przybyszów dotarły do Gdańska już pod koniec XIV wieku, zaś stąd ruszali oni do innych miast pruskich - w 1477 roku w Gdańsku mieszkało około 180 przybyszów ze Szkocji.

Z kolei inni ruszyli w głąb regionu, do wsi pomorskich, przyjmując rolę wędrownych domokrążców i kramarzy. To zjawisko nasiliło się jeszcze bardziej po 1454 roku, czyli po włączeniu Gdańska do Rzeczypospolitej i późniejszym powstaniu Prus Królewskich. Ci wędrowni Szkoci, omijający pośredników i trafiający wprost do klienta, niejednokrotnie budzili wściekłość pruskich mieszczan - Henryk Samsonowicz wspomina nawet o pogromach, które dotykały z tego powodu Szkotów. W 1525 roku wydano nawet specjalny edykt wymierzony w tych wędrownych sprzedawców. Już kilka dekad później, dzięki przywilejom wydanym przez Stefana Batorego, szkocka mniejszość w Polsce zwiększała się.

Największa intensywność szkockiej imigracji przypada na XVI oraz XVII wiek, kiedy setki przybyszów osiadło się nie tylko w miastach Prus Królewskich, ale również w południowych województwach Korony.

Dlaczego Szkoci emigrowali do Polski? Według Łukasza Opalińskiego:

"Naród ów, zbrzydziwszy sobie swą ubogą i nieurodzajną ojczyznę, za morze ucieka przed biedą i u nas szuka zarobku".
Rzeczywiście, chęć zapewnienia sobie lepszej sytuacji ekonomicznej była jednym z głównych powodów emigracji. Szkocja nie była bogatym krajem. Większość mieszkańców żyła na wsi i była ciągle zagrożona przez głód, ponieważ szkockie gleby nie są najlepszej jakości. Jakość życia również była dużo niższa niż w sąsiedniej Anglii, a wraz z prymitywnymi warunkami życia szła w parze bardzo wysoka śmiertelność wśród dzieci.

Część chłopów uciekała więc do miast: Edynburga, Dundee, Perth czy Aberdeen. Jednak chłopi często nie znajdowali tam upragnionej poprawy losu, a jedynie zasilali szeregi rosnącej biedoty. Zamiast pracować, wybierali żebractwo lub występek. Często desperaci próbowali szukać szczęścia w Anglii, gdzie witała ich niechęć i specjalne ustawy, wymierzone przeciwko Szkotom. Z tego powodu wielu z nich wsiadało na pokłady statków odpływających z Brytanii - bo na miejscu czekała ich jedynie nędza.

Słynni szkoccy najemnicy



Tysiące Szkotów wolało wybrać karierę najemników, walczących za sprawę każdego, kto był w stanie zapłacić odpowiednią sumę. Czasami zdarzało się, że obie strony konfliktu miały po swojej stronie regimenty brytyjskich wojowników - koniec końców, dla większości liczyły się tylko dwie rzeczy: aby przeżyć i zostać opłaconym.

Niekiedy żołnierze byli towarem eksportowym szkockich władców - i tak militarna pomoc pomogła zabezpieczyć najważniejszy sojusz Szkocji - Auld Alliance, Stare Przymierze z Francją. Wysyłanie wojowników na obce wojny było sposobem zarobku dla licznych szkockich klanów.

Zaciężni żołnierze szkoccy z połowy XVII wieku.
Zaciężni żołnierze szkoccy z połowy XVII wieku.
W przypadku Rzeczypospolitej ponownie musimy zajrzeć do Gdańska, aby znaleźć pierwszych szkockich najemników. Początkowo jednak w innej roli, niż byśmy mogli się spodziewać. W 1577 roku, kiedy potężne miasto opowiedziało się po stronie Maksymiliana Habsburga, Stefan Batory ruszył pod miasto ze swoimi siłami. Jednak Gdańsk był daleki od bezbronności: miasta broniły potężne fortyfikacje oraz liczne wojsko, złożone z mieszczan i zaciężnych - wśród nich znajdowały się oddziały szkockich najemników (ok. 700), zwerbowanych w rządzonych przez Habsburgów Niderlandach.

Pomimo klęski gdańszczan w bitwie pod Lubiszewem (17 kwietnia 1577), miasto nie zostało zdobyte, zaś konflikt zakończył się mediacją i uznaniem nowego władcy. Stefan Batory był pod wielkim wrażeniem męstwa szkockich żołnierzy, których postanowił wykorzystać w swoich kampaniach wojskowych przeciwko Moskwie.

Szkoci w Prusach Królewskich



Na początku szkoccy imigranci osiedlali się głównie na terenach najbardziej zurbanizowanej krainy Rzeczypospolitej - czyli w Prusach Królewskich. Jednak szybko zaczęli przemieszczać się na południe. W kraju, w którym nad masą chłopów rządziła ziemiańska szlachta, znalazło się miejsce dla obcych kupców. W pewnym sensie Szkoci chcieli korzystać z tej samej luki, która stała się źródłem dochodów dla wielkiej liczby polskich Żydów. Skoro chłop był przywiązany do ziemi i swojego pana, dla którego paranie się handlem było ujmą na honorze, dlaczego na tym nie zarobić? Szlachcice woleli zapłacić swoim agentom i faktorom, niż samemu zająć się biznesem.

Oprócz Szkotów i Żydów, również przedstawiciele innych nacji widzieli w tym szansę na zarobek: Ormianie, Niemcy czy Węgrzy. Każdy z tych elementów był kolejnym kafelkiem, które łączyły się w imponującą mozaikę wielonarodowej i wielokulturowej Rzeczypospolitej.

Chociaż niemożliwe jest określenie ilu dokładnie Szkotów mieszkało w Rzeczypospolitej, szacunki badaczy wahają się pomiędzy kilkoma oraz kilkudziesięcioma tysiącami. Anna Biegańska podaje liczbę 37 000 Szkotów mieszkających w Polsce na przełomie XVI i XVII wieku.

"Szkocja" pod Gdańskiem



Chociaż uzyskanie gdańskiego obywatelstwa nie należało do najłatwiejszych (i najtańszych), wielu Szkotom udawało się zostać pełnoprawnymi gdańszczanami. Jednocześnie zasilali oni szeregi gdańskich kalwinistów, bowiem w Szkocji dominującym wyznaniem był prezbiterianizm, ucieleśniony przez Kirk, czyli narodowy Kościół Szkocji.

Z tego powodu gdańszczanie szkockiego pochodzenia byli związani przede wszystkim z dwiema kalwińskimi świątyniami na terenie miasta: z kościołem św. Piotra i Pawła na Starym Przedmieściu oraz z kościołem św. Elżbiety na Starym Mieście.

Kościół św. Piotra i Pawła na Starym Przedmieściu, był jedną z dwóch gdańskich parafii, wokół których gromadzili się gdańscy Szkoci. Grafika z 1687 r. Źródło: Pomorska Biblioteka Cyfrowa. Kościół św. Piotra i Pawła na Starym Przedmieściu, był jedną z dwóch gdańskich parafii, wokół których gromadzili się gdańscy Szkoci. Grafika z 1687 r. Źródło: Pomorska Biblioteka Cyfrowa.
Nawet dzisiaj możemy zobaczyć w środku ślady po Szkotach, podglądając ich tablice nagrobne. I tak, w kościele św. Piotra i Pawła znajduje się czytelna tablica zmarłego w 1743 roku Emanuela Davidsona, na którym umieszczono inskrypcję z Listu do Koryntian:

"A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć".
Nagrobek Emmanuela Davidsona, zbiory własne. Nagrobek Emmanuela Davidsona, zbiory własne.
Kolejną grupą zawodową, którą zasilali przybysze ze Szkocji, byli rzemieślnicy. Jednak wielu z nich nie mogło prowadzić działalności w samym mieście, gdzie zazdrośnie stano na straży cechowych praw i przywilejów. Dlatego wielu imigrantów osiedlało za miastem, w dobrach należących do biskupa włocławskiego, gdzie gdańska jurysdykcja nie obowiązywała.

Stare i Nowe Szkoty w Gdańsku



Osada, w której się osiedlili, już w 1520 roku pojawiła się pod nazwą Schotlandt, czyli Szkocja. Biskupi włocławscy łaskawszym okiem patrzyli na rzemieślników, którzy przynosili im dochody, stając się konkurencją dla gdańszczan.

Znajdowała się ona mniej więcej w miejscu dzisiejszej ul. SzkockiejMapka, czyli między Orunią, Chełmem i Zaroślakiem.

Stare Szkoty (Altschottland) w Gdańsku. Stare Szkoty (Altschottland) w Gdańsku.
Oprócz Szkotów, w osadzie znalazło się miejsce m.in. dla Żydów oraz niderlandzkich menonitów. Rzemieślników tych nazywano mianem partaczy, co w języku staropolskim oznaczało wyrobników niezrzeszonych w cechu. Jednak ich produkty wcale nie były pośledniejsze, a bywały dużo tańsze, co jeszcze wzmagało irytację gdańszczan.

W języku polskim przez długi czas funkcjonowała nazwa Szotland (Szkotów zaś nazywano Szotami). Chociaż ich działalność przynosiła biskupom spore zyski, hierarchom czasem przeszkadzało inne niż katolickie wyznanie swoich poddanych.

(Stare) Szkoty. Grafika z 1697 r. Źródło: Pomorska Biblioteka Cyfrowa (Stare) Szkoty. Grafika z 1697 r. Źródło: Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Hieronim Rozdrażewski, chcąc wspomóc działalność jezuitów, wydał w 1592 roku akt fundacyjny pod kolegium. W środku możemy przeczytać, iż:

"Widząc dyecezyę naszą bardziej niż inne herezyami zarażoną, bo nei tylko z Niemiec, ale z Anglii, Szwecyi, Szkocyi, Danii i innych krajów, gdzie ani biskupów, ani księży nie masz (...). [Jezuici] powinni też będą w Gdańsku miewać kazania niemieckie, polskie i inne, to w kościele św. Brygidy u zakonnic, to w kościółku, który im w Szotlandzie naszym z nowa wybudujemy (...)".
Kiedy w połowie XVI wieku powstała nowa osada złożona ze szkockich osadników, do Szkocji/Szotlandu przylgnął przymiotnik Stary, zaś młodsze założenie zaczęto nazywać Nową Szkocją (Nowymi Szkotami).

Nowe Szkoty - fragment planu z 1783 roku. Źródło: Polona.pl Nowe Szkoty - fragment planu z 1783 roku. Źródło: Polona.pl
Przez osiedle przepływały Potok Strzyża oraz jej dopływ, Potok Królewski, których wody zasilały staw młyński. To właśnie wokół młyna wyrosła cała wieś, która z czasem doczekała się dworu i karczmy.

Potok dzielił osadę na dwie części: lewobrzeżną, należącą do klasztoru w Oliwie oraz prawobrzeżną, podlegającą Gdańskowi.

Dziś to okolice ulic LeczkowaMapka w Dolnym Wrzeszczu.

O autorze

autor

Michał Ślubowski

Popularyzator historii Gdańska, autor bloga Gedanarium i podcastu Historia Gdańska dla każdego oraz współautor podcastu Makabreski, poświęconego mrocznym historiom z przeszłości regionu.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (70)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Którą z tych dzielnic przyłączono do Gdańska najwcześniej:

 

Najczęściej czytane