- 1 To niesamowite znalezisko ma... 600 lat (16 opinii)
- 2 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (97 opinii)
- 3 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (11 opinii)
- 4 Ambona i wieża ciśnień liczą na dotacje (87 opinii)
- 5 Konie i samoloty. Wyspa widziała wszystko (44 opinie)
- 6 Ten gmach znany jest tylko od strony wody (66 opinii)
Rzemiosło w służbie prawa, czyli kto badał gdańskie zwłoki?
Scena zbrodni: dziś na miejsce przyjeżdża policja, zwłoki są fotografowane, a następnie trafiają do prosektorium, gdzie patolog ustala przyczynę zgonu. Co jednak, jeżeli zbrodnię popełniono, dajmy na to, w XVII-wiecznym Gdańsku? Kto wówczas zajmował się zwłokami?
Od XV wieku wiemy dokładnie - to ponure zadanie spoczywało na barkach specyficznych rzemieślników. Związane są z nimi różne nazwy profesji - chirurdzy, balwierze, cyrulicy. Wspólnym mianownikiem było jedno - nikt nie uważał ich za lekarzy.
Rzemieślnicy od brudnej roboty
Doktorzy medycy, wykształceni na uniwersytetach w Montpellier, Lejdzie i innych europejskich ośrodkach akademickich uwielbiali swoje księgi, ryciny i rozważania teoretyczne. Wielu z nich całe życie spędzało w uniwersyteckich (czy gimnazjalnych) murach, skupiając się przede wszystkim na nauczaniu, badaniu i polemikach ze swoimi kolegami po fachu. Oczywiście wielu z nich prowadziło praktyki lekarskie, ale zazwyczaj były one przeznaczone dla zamożnych elit.
Jednak co z szeroką masą uboższych obywateli? Gdzie iść z bolącym zębem, złamaną ręką lub raną odniesioną przy wyładunku ciężkich skrzyń, kiedy pieniędzy starcza ledwo na piwo i trochę jedzenia?
Odpowiedzią była profesja zawieszona pomiędzy rzemiosłem a medycyną - chirurdzy i balwierze.
W Gdańsku organizacje balwierzy (barbitonsores) (osobne dla Starego i Głównego Miasta) pojawiają się już w epoce krzyżackiej, jednak dopiero w połowie XV wieku możemy mówić o w pełni uformowanym cechu balwierzy i chirurgów, którego pierwszy statut pochodzi z 1454 roku.
Przyszły chirurg musiał wspinać się po kolejnych stopniach cechowej organizacji. Pierwszym etapem była nauka w warsztacie mistrza, która musiała trwać minimum trzy lata, a kandydat musiał wpłacić do cechu osiem skojców wpisowego. Aby zostać mistrzem, młody adept musiał nie tylko poznać tajniki rzemiosła, ale również pochwalić się wiedzą teoretyczną - zachowana jest lista ponad stu pytań z połowy XVIII wieku.
Aby zostać mistrzem, chirurg musiał przed swoimi nauczycielami pochwalić się umiejętnościami praktycznymi: przygotowywaniu maści, mazideł, opatrunków, wybrzuszania puszczadełek do upustu krwi oraz ostrzenia nożyczek.
Chirurdzy nie byli uważani za lekarzy, a za rzemieślników zajmujących się brudną robotą - a wachlarz ich usług był bardzo szeroki.
Z czym chodzono do chirurga?
Wyjaśnienie, czym zajmowali się gdańscy chirurdzy, możemy znaleźć w odpowiedziach na wspomniane przed chwilą pytania, z którymi mierzyli się uczniowie chcący zostać pełnoprawnymi chirurgami. Zostały one skompilowane w gdańskim podręczniku Examen der chirurgischen Lehrlinge (cytat za S. Sokołem):
Pytanie nr 1: Kim jest chirurg?
Odpowiedź: Jest sługą natury, który przy pomocy rękoczynów, odpowiednich narzędzi, skutecznych środków lekarskich i wygodnych opatrunków leczy zewnętrzne uszkodzenia ciała ludzkiego.
Pytanie nr 3: Co powinien umieć chirurg?
Odpowiedź: Anatomię i - o ile to możliwe - medycynę.
Pytanie nr 62: Czym jest chirurgia?
Odpowiedź: Chirurgia jest częścią medycyny uczącą, w jaki sposób przy pomocy rąk i narzędzi można zachować zdrowie człowieka lub, gdy jest ono utracone, jak je przywrócić.
Pytanie nr 64: Jaki jest cel chirurgii?
Odpowiedź: Zdrowie.
Jednak jakimi konkretnie sprawami zajmowali się chirurdzy? Wszystkim, co wymagało kontaktu z ludzkim ciałem... i nie kosztowało horrendalnych pieniędzy. Puszczali krew i podawali pacjentom pijawki, stawiali bańki, leczyli proste choroby, nastawiali kości, opatrywali wszelkie rodzaje zranień i owrzodzeń.
Rada Miejska ustaliła liczbę oficyn chirurgicznych w mieście na 25. W ludnym, portowym mieście nie mogli nigdy narzekać na brak klientów - chociażby do nich udawali się krewcy marynarze czy rzemieślnicy, którzy pod wpływem alkoholu i nieudanej gry w karty i kręgle postanowili rozwiązać swoje spory za pomocą pięści i noży.
Chirurdzy zajmowali się również goleniem bród (wracający do łask zawód barbera wywodzi się właśnie od balwierzy i chirurgów; swoją drogą mamy własne, staropolskie określenie na tę profesję: barbierz), a w późniejszym okresie - tworzeniem peruk, co wymagało dokładnych pomiarów głowy klienta.
Chirurdzy w służbie gdańskiej Temidy
Nad Motławą chirurdzy mieli obowiązek służyć gdańskiej Temidzie. Z początku nałożono na nich obowiązek sporządzania specjalnych kart oględzin pacjentów, którzy doznali obrażeń ciała - oryginał był wręczany pacjentowi, zaś kopia musiała zostać wysłana do burgrabiego królewskiego, który był odpowiedzialny za bezpieczeństwo publiczne w mieście. Dzięki temu próbowano wykryć potencjalnych przestępców.
W poprzednich wiekach w Gdańsku ofiary były badane przez sędziów i ławników, a nie profesjonalistów - zresztą w innych miastach Rzeczpospolitej taki zwyczaj praktykowano nawet jeszcze w XVII wieku.
Ponieważ jednak przestępstwo popełniane na terenie miasta często kończyło się śmiercią ofiary lub napastnika, od końca XVI wieku Rada Miejska nałożyła na chirurgów nieprzyjemny obowiązek - oględziny zwłok.
Chirurdzy gremialnie oprotestowali nowe powinności, które do tej pory należały do kata, a więc należały do świata nieczystości. Spróbowano więc wypracować kompromis i od 1597 r. zwłoki były badane przez specjalnego urzędnika sądowego, któremu asystował wyznaczony przez własny cech chirurg, noszący tytuł urzędowego oglądacza zwłok. Z czasem wykształcił się zwyczaj, że tę posępną funkcję sprawowali zawsze starsi cechu chirurgów. Mogli też oni zostać powołani przez gdańskiego sędziego do roli doradcy, dziś powiedzielibyśmy: biegłego, podczas toczących się procesów.
Co było genezą takich innowacji wprowadzanych do Gdańska? XVI wiek był epoką dużych zmian w ludzkiej mentalności, a co za tym szło - również zmian w postrzeganiu prawa. Niemiecki kodeks karny Constitutio Criminalis Carolina, który powstał z inicjatywy cesarza Karola V i został ogłoszony w 1532 r., wprowadzał szereg nowości, których część była powszechnie adaptowana w Europie. Carolina - między innymi - wprowadzała prawa oskarżonego (zakazano tortur bez odpowiednich dowodów winy oraz przewidywano odszkodowanie za nielegalne poddanie torturom), pojęcie morderstwa umyślnego i nieumyślnego czy nadanie sędziom większej swobody i prawa do powoływania doradców.
Gdańsk wyszedł więc naprzeciwko wyzwaniom epoki, czego innym wyrazem było uaktualnienie przez miasta pruskie prawa chełmińskiego o nowe idee i pomysły.
Lancet nad Motlawą. Historia gdańskiej chirurgii od XIX wieku
Anatomia: dusza i podstawa chirurgii
Chociaż chirurdzy nie byli lekarzami i nie odbywali studiów medycznych, ich zawód wymuszał na nich naukę podstaw takiej wiedzy. Dziedziną, o której chirurdzy chcieli dowiedzieć się jak najwięcej, była anatomia.
W Gdańsku nauczanie anatomii w Gimnazjum Akademickim stało na wysokim poziomie. Wprowadził ją do programu uczelni rektor Andreas Franckenberger, który oparł nauczanie anatomii na szkole jednego z wielkich religijnych reformatorów - Filipa Melanchtona. Kolejnymi etapami w dziejach odkrywania sekretów ludzkiego ciała nad Motławą było powstanie Auditorium Anatomicum i rozpoczęcie przeprowadzania sekcji zwłok. W sekcjach i nauczaniu anatomii - za pozwoleniem i sugestią władz miejskich - brali udział również chirurdzy oraz położne.
Duża była w tym zasługa Lorenza Eichstadta, miejskiego fizyka i profesora medycyny w gimnazjum, który napisał w 1655 r. o potrzebie przeprowadzania sekcji również kobiet, aby chirurdzy i akuszerki byli lepiej przygotowani do ciężkich przypadków porodów i do zapobiegania poronieniom. Chirurdzy do tego stopnia byli przywiązani do sekcji zwłok jako metody pożytecznej dla nauki, że gdy w połowie XVIII wieku zlikwidowano Auditorium Anatomicum, wystosowali płomienny list protestacyjny do władz miasta, żądając utworzenia miejsca do przeprowadzania sekcji. W swojej wiadomości nazwali anatomię duszą i podstawą chirurgii. Nauczanie zostało wznowione dopiero w 1778 roku - do tego czasu chirurdzy trenowali swoje umiejętności manualne na ciałach zmarłych pacjentów lazaretu.
Gdańscy chirurdzy mieli też do swojej dyspozycji materiały, które mogły im pomóc w opanowaniu teorii. Do najważniejszych z nich należały "Tablice Anatomiczne" (Anatomische Tabellen), napisane przez Johanna Adama Kulmusa z myślą o chirurgach i wydane ok. 1722 r. Gdański lekarz był również autorem licznych rycin zamieszczonych w "Tablicach". Niska cena, tłumaczenie "Tablic" na liczne języki narodowe (a nie publikowanie wyłącznie w łacinie) i opisy poparte sugestywnymi rysunkami zadecydowały o sukcesie książki Kulmusa nie tylko w jego rodzinnych stronach, ale wśród chirurgów na całym świecie.
Pod patronem syryjskich bliźniaków
Patronami chirurgów, cyrulików i aptekarzy są święci Kosma i Damian, syryjscy bracia bliźniacy i jednocześnie lekarze żyjący w II wieku naszej ery, niosący pomoc potrzebującym bez pobierania żadnych opłat. Jako chrześcijanie byli prześladowani przez władze rzymskie, aż w końcu na rozkaz prefekta Cylicji zostali aresztowani i poddani torturom aż do swojej męczeńskiej śmierci. Ich kult szybko rozprzestrzenił się po wszystkich zakątkach chrześcijańskiego świata - od Egiptu, przez Gruzję i Armenię, a przez Konstantynopol - do reszty Europy. Ich kult również dotarł do krain leżących przy wybrzeżu Morza Bałtyckiego.
Chociaż gdańscy chirurdzy nie mieli własnego domu cechowego (spotykali się w prywatnych domach swoich członków), posiadali swoją kaplicę w kościele Mariackim. Była ona poświęcona właśnie św. Kosmie i Damianowi. Każdy uczeń, który chciał rozpocząć naukę w cechu chirurgów, musiał wnieść opłatę osiem skojców na rzecz utrzymania kaplicy. To miejsce nie służyło jedynie modlitwom - przechowywano tutaj również ważne dla cechu dokumenty, takie jak statuty.
W średniowieczu chirurdzy opłacali dwóch kapłanów, którzy mieli na stałe zajmować się kaplicą; jednak po tryumfalnym pochodzie reformacji kaplica stała się głównie miejscem kontemplacji i ceremonii pogrzebowych. Od początków XVII wieku w podziemiach kościoła zaczęto również chować zmarłych chirurgów, którzy osiągnęli status mistrza.
Chociaż kaplicy św. Kosmy i Damiana nie ominęły zniszczenia drugiej wojny światowej, to w tym wypadku historia zatoczyła koło - dzisiaj kaplica znajduje się pod opieką chirurgów z gdańskich placówek medycznych.
Zmierzch starej ery
Jak wiele instytucji, obyczajów i praw starego Gdańska, cech chirurgów został zmieciony z areny dziejów wraz z nadejściem nowoczesnego XIX wieku.
Pierwszym wyłomem w strukturze sięgającej średniowiecza było włączenie miasta do królestwa Prus. W 1793 r. Gdańsk, niewielka wyspa Rzeczpospolitej w morzu monarchii Hohenzollernów, przeszedł pod panowanie Fryderyka Wilhelma II. Chcąc nie chcąc, gdańscy chirurdzy musieli dostosować się do nowych realiów - aby kontynuować wykonywanie swojej profesji, każdy z nich musiał udać się do nowej stolicy, Berlina, aby zdać odpowiedni egzamin państwowy w Królewsko-Pruskiej Akademii Nauki przed specjalnym Ober-Collegium Medicum, ustanowionym w 1725 r. Ten sam egzamin musieli zdawać felczerzy służący w armii pruskiej. Wciąż jednak chirurdzy byli zrzeszeni w cechach i obowiązywało ich kilkuletnie, rzemieślnicze przygotowanie do zawodu.
Kresem kilkusetletniej korporacji był rok 1814. Po burzy epoki napoleońskiej Gdańsk ponownie wrócił w granice królestwa Prus, a w mieście zaczęto wprowadzać prawa wspólne dla całego państwa. Obowiązek przynależności do cechów został zniesiony; członkowie gildii podjęli więc decyzję o rozwiązaniu tej instytucji. Chirurdzy, uzbrojeni w oficjalne państwowe dokumenty potwierdzające ich umiejętności, stali się jednym z zawodów medycznych, działając na własną rękę lub zasilając szeregi pracowników szpitali, przytułków czy bataliony wojska.
Druga połowa XIX wieku to okres, w którym samodzielni chirurdzy powoli wymierali, a ich rzemiosło stawało się częścią pełnoprawnej medycyny.
Powoli rodziła się współczesna medycyna i chirurgia - kiedy lekarze zdobywali umiejętności chirurgiczne na salach operacyjnych, odkrywano środki przeciwbólowe i chemikalia służące do znieczulenia. W 1847 r. węgierski lekarz Ignaz Philipp Semmelweis dokonał odkrycia, przez które początkowo został wyśmiany przez swoich kolegów po fachu - mianowicie stwierdził on, że mycie rąk przed operacją znacznie zmniejsza ryzyko wdania się infekcji, która bardzo często oznaczała śmierć pacjenta. Kilka dekad później, w 1895 r., niejaki Wilhelm Röntgen wykonał pierwszą fotografię za pomocą zaprojektowanego przez siebie urządzenia wykorzystującego nieznane wcześniej promieniowanie - fotografia przedstawiała dłoń jego żony, z jednym pierścieniem nałożonym na palec.
W tym nowym, wspaniałym świecie postępu technologicznego zabrakło miejsca dla archaicznych chirurgów zrzeszonych w średniowieczne cechy. Ich miejsce zajęli wykształceni lekarze; funkcje burgrabiów, urzędników i straży zajęły nowoczesne służby policyjne.
Cała książka "Gdańskie makabreski" do pobrania w formacie PDF
O autorze
Michał Ślubowski
Popularyzator historii Gdańska, autor bloga Gedanarium i podcastu Historia Gdańska dla każdego oraz współautor podcastu Makabreski, poświęconego mrocznym historiom z przeszłości regionu.
Opinie (9)
-
2019-09-12 13:10
Może powrót do korzeni (5)
jest ratunkiem dla polskiej służby zdrowia? I sądownictwa :)
- 23 2
-
2019-09-12 18:39
Krotkowzrocznosc poraza (3)
Masz rację.. Brak znieczulenia brak środków antyseptycznych brak higieny... Będzie tanio dla Państwa bogato dla lekarzy i przetrwają najsilniejsi pacjenci
- 3 3
-
2019-09-12 21:24
Felczer, ambulatoria i gabinety zabiegowe (2)
jeszcze nie tak dawno istniejące i niosące całodobową pomoc w przypadku drobnych, nie zagrażających życiu urazów, wykonujące drobne zabiegi, rozwiązałyby i obecnie problem wielu tragedii pacjentów umierających na SOR-ach. I komu to przeszkadzało?
- 4 1
-
2019-09-13 10:08
Lekarzom !!! (1)
bo wizyta prywatna teraz, to co najmniej 80zł do łapki wzwyż ...
- 1 0
-
2019-09-13 11:01
Prywatne gabinety lekarzy i felczerów były i dawniej...
- 1 1
-
2019-09-13 21:40
Masz na myśli tortury czy przywrócenie balwierzy?
Jak dalej porządzi miłościwa partia, to może się okazać, że suweren domaga się tortur (dla lewaków, rzecz jasna..) i wprowadzenia zawodu balwierza (bo wszyscy lekarze wyjadą z Polski)...
- 0 2
-
2019-09-12 16:28
Fantastyczny artykul
Dzieki. ;) 10/10
- 35 1
-
2019-09-12 16:42
Super
Świetnie się czyta i tyle nieznanych informacji.
- 23 2
-
2019-09-15 09:53
Ktoś
tu streścił ksiazkę o historii cechu gdańskich chirurgów wydaną w latach pięćdziesiątych....
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.