• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rysowana kronika podróży Daniela Chodowieckiego do rodzinnego Gdańska

Marcin Stąporek
22 grudnia 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Jedna z najsłynniejszych grafik Daniela Chodowieckiego: pruska budka graniczna na Wielkiej Alei (dziś aleja Zwycięstwa), między Gdańskiem a Wrzeszczem. Jedna z najsłynniejszych grafik Daniela Chodowieckiego: pruska budka graniczna na Wielkiej Alei (dziś aleja Zwycięstwa), między Gdańskiem a Wrzeszczem.

Proponowany na patrona jednego z nowych gdańskich tramwajów Daniel Chodowiecki (1726-1801) jest przykładem, jak złożone bywało pochodzenie dawnych obywateli Gdańska.



Chodowiecki, Fahrenheit, Heweliusz - kto zostanie patronem kolejnych gdańskich tramwajów?

Przodkowie Daniela Chodowieckiego po mieczu wywodzili się z wielkopolskiej, protestanckiej szlachty i ze względu na przekonania religijne osiedli w Toruniu, a później w Gdańsku, wchodząc do stanu mieszczańskiego. Z kolei matka, Maria Henrietta Ayrer, pochodziła od francuskich hugenotów. Daniel wyniósł z domu znajomość polskiego i francuskiego, ale w dojrzałym życiu chętniej posługiwał się tym drugim.

Przeznaczony przez rodzinę do zawodu kupieckiego, wyjechał w wieku 17 lat do Berlina, gdzie zaopiekował się nim brat matki, Antoni Ayrer, i gdzie żyła duża grupa francuskich hugenotów. Daniel również zapisał się do kolonii francuskiej i tam znalazł sobie żonę, do śmierci był jednak dumny ze swych polskich korzeni. Wkrótce odkrył w sobie powołanie artysty i postanowił zerwać z zawodem kupca. Tworzył rysunki, grafiki i obrazy olejne. W 1764 r. przyjęto go do Królewskiej Pruskiej Akademii Sztuk.

Już jako uznany artysta, latem 1773 r. wybrał się w podróż z Berlina do rodzinnego Gdańska. Celem podróży były sprawy majątkowe, jednak - co dla nas najistotniejsze - Chodowiecki potraktował pobyt w rodzinnym mieście jako przygodę artystyczną.

Podczas całej podróży, od wyjazdu z Berlina aż do powrotu, nieustannie rejestrował ołówkiem swoje wrażenia (część nich zapisał także w dzienniku, kilka lat temu udostępnionym czytelnikom w tłumaczeniu na polski). Rysunki były przeznaczone przede wszystkim dla najbliższych w Berlinie, miały więc podobny charakter, jak dziś wykonywane aparatami cyfrowymi serie zdjęć z zagranicznych wycieczek. Dzięki przetrwaniu tej rysowanej i pisanej relacji Chodowieckiego, posiadamy dziś kapitalny dokument, dający wgląd w życie Gdańska w rok po tym, jak w wyniku pruskiego zaboru Pomorza został on odcięty od ziem Korony Polskiej. Charakterystycznym i jednym z częściej reprodukowanych gdańskich rysunków Chodowieckiego stał się więc widok pruskiej budki wartowniczej na Wielkiej Alei, pomiędzy Gdańskiem a Wrzeszczem.

Przede wszystkim jednak znakomity rysownik szkicował portrety i sylwetki mieszkańców Gdańska. Widać, że był świetnym obserwatorem, wiele rysunków przekazuje nie tylko wygląd, lecz również elementy charakterystyki modela (czasem o znamionach karykatury). Powstała w efekcie niezrównana galeria postaci zaludniających Gdańsk latem 1773 roku. Są to osoby najróżniejszych sfer, od ulicznej biedoty do polskich arystokratów, duchowni katoliccy i protestanccy, kupcy, burmistrzowie i bankierzy.

Abraham Dirksen Abraham Dirksen
Daniel Chodowiecki Daniel Chodowiecki
Burmistrz Conradi Burmistrz Conradi
Ojciec Mathy Ojciec Mathy
Kupiec Rottnenburg Kupiec Rottnenburg
U Dominikanów U Dominikanów
Pastor Jenin Pastor Jenin
Rodzina w powozie Rodzina w powozie
Pouczające jest zestawienie nazwisk, wśród których dominują niemieckie i polskie, ale obok nich niemało jest francuskich, flamandzkich, angielskich, a nawet włoskich. Obok burmistrza Conradiego pojawia się dominikanin ojciec Mathy, prymas Podoski, kupcy VernesobreBrunati czy mennonicki bankier Dirksen. Ciekawe są też scenki rodzajowe: mieszczańska rodzina sadowi się w powozie, w kościele katolickim szlachcic w kontuszu podkręca wąsa, bankier liczy pieniądze, młoda kobieta całuje dłoń katolickiego duchownego.

Choć, jak ustalił prof. Edmund Kizik, przyjazd i wyjazd berlińskiego malarza nie został odnotowany w gdańskiej prasie, to jednak gdańskie elity uznały swego ziomka za interesującego gościa. Dziennik pełen jest informacji o spotkaniach towarzyskich Chodowieckiego, przy czym, choć on sam nie pisze o tym zbyt otwarcie, miały one często charakter zawodowy - malarz poszukiwał zamówień na portrety, których, wnosząc z jego zapisków, wykonał w czasie pobytu w Gdańsku niemało i uzyskał za nie znaczący dochód. Mimo iż ekonomiczna prosperity odeszła w przeszłość, polska szlachta i gdańscy mieszczanie byli jeszcze wystarczająco bogaci, by z charakterystyczną dekadencją okazywać żywe zainteresowanie sztuką i płacić Chodowieckiemu niekiedy zastanawiająco wysokie honoraria.

Po kilkutygodniowym pobycie w Gdańsku, artysta wyjechał z miasta i więcej już w rodzinne strony nie powrócił. Został jednak zapamiętany. Jego popiersie znajduje się m.in. na fasadzie banku przy ul. Okopowej, obok Bramy Wyżynnej zobacz na mapie Gdańska. Muzeum Narodowe posiada znaczącą kolekcję grafik Daniela Chodowieckiego. Jeszcze na początku XX wieku ówczesne niemieckie władze ochrzciły nazwiskiem Chodowieckiego niewielką i stosunkowo zaciszną ulicę w dzielnicy zwanej obecnie "Aniołki". Co ciekawe, to jeden z niewielu przypadków, gdy ulica poświęcona konkretnej osobie nie zmieniła patrona w 1945 r. Kolejnym znakiem pamięci o Chodowieckim może już wkrótce stać się niskopodłogowy tramwaj.

O autorze

autor

Marcin Stąporek

- autor jest publicystą historycznym, prowadzi firmę archeologiczną. Pracował w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku i Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Gdańsku. Obecnie jest pracownikiem Biura Prezydenta Gdańska ds. Kultury.

Opinie (30) 3 zablokowane

  • "Po kilkutygodniowym pobycie w Gdańsku, artysta wyjechał z miasta i więcej już w rodzinne strony nie powrócił"
    ---
    powrócił, szanowny autorze Marcinie, powrócił.

    • 0 0

  • (3)

    Ale żeby świadomie stan szlachecki porzucić i łykiem zostać, to trzeba było mieć nie po kolei w głowie. Niektórym ludziom religia we łbach spustoszenie czyni po dziś dzień.

    • 20 20

    • w ue nie ma stanu szlacheckiego

      bo wszyscy obywatele sa sobie równi. poslugiwanie sie tytułem jest wiec nielegalne.

      • 0 0

    • Nawet tacy chcą identyfikacji swojego brata z krypty królewskiej. (1)

      Oj,ciekawe czasy przed nami.

      • 5 4

      • On nie leży w żadnej królewskiej krypcie. On leży w przedsionku do krypty Piłsudskiego, bo do samej krypty rodzina Marszałka nie wpuściła intruzów.

        • 10 4

  • co do ulic to (2)

    Hafnera w Sopocie też się nie zmieniła przed, w czsie i po wojnie.

    • 7 3

    • pudło (1)

      Pudło. Obecna Haffnera to dawniej Wilhelmstrasse, dawna Haffnera to obecnie Sobieskiego.

      • 0 0

      • A po wojnie...

        ... to była Bolka Bieruta

        • 0 0

  • Ksiązka

    Jeżeli ten temat kogoś bardziej zainteresuje to polecam pieknie wydana ksiazke "Daniela Chodowieckiego dziennik z podróży do Gdańska z 1773 rok", opr. Małgorzata Paszylka, Oficyna Wydawnicza Finna, 2002 r.

    • 5 1

  • (1)

    pan Marcin zapomniał o 2 najważniejszych faktach, znając które jeden z komentujących nigdy nie nazwałby Chodowieckiego "zwykłym rysownikiem":

    1. prowadził bardzo dochodową pracownię ilustracji książkowej. ilustrowane powieści i kroniki były towarem luksusowym.

    2. piastował stanowisko rektora Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych.

    zatem na brak splendoru i bogactwa z pewnością nie narzekał.

    • 4 0

    • a paint-a miał?

      • 0 0

  • Może powstałby pomnik Daniela Chodowieckiego w Gdańsku ?

    • 4 3

  • (3)

    PASTOR JENIN CZY WAM KOGOŚ PRZYPOMINA? :):):):)

    • 14 3

    • sławoj flaszka g.?

      • 4 0

    • tucznika

      • 6 1

    • Nabzdyczony i nadęty jak Jarosław

      • 10 9

  • Chodowiecki

    w zeszłym roku-byłam na wystawie prac Chodowieckiego w małym muzeum na Piwnej- "Strefa Historyczna Wole Miasto Gdańsk".wystawę jego szkiców zorganizował prezes Towarzystwa Przyjaciół Gdańska -Piotr Mazurek

    • 2 1

  • hafnera - bieruta

    z tego co mi wiadomo ul. hafnera długi czas była ul. bieruta

    • 0 0

  • ciekawe, że wraz ze śmiercią I RP padł solidarnie Gdańsk. (3)

    • 14 3

    • No tak...solidarność sięga korzeniami już I RP? (1)

      Niedawno ktoś pisał,że czerwień to prawie jak zieleń (Lechistan i te sprawy),widzę ostatnio wśród pewnych Gdańszczan ogromny wysyp przerostu nad treścią.

      • 0 10

      • czytanie ze zrozumieniem

        boli

        • 7 0

    • Niestety lata złotej wolności odeszły w piz.u. Ale co nasi antenaci przeżyli i poużywali to im nikt nie odbierze.

      • 7 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto ufundował pomnik Jana III Sobieskiego, stojący w centrum Gdańska?

 

Najczęściej czytane