• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ruiny Trójmiasta: nastawnia kolejowa

Jakub Gilewicz
28 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Dalsze popadanie w ruinę, a w końcu rozbiórka - to obecnie najbardziej prawdopodobny scenariusz dla nastawni bramowej, która od ponad 100 lat stoi nad torami kolejowymi we Wrzeszczu. Nie powiodła się bowiem próba ratowania zabytku podjęta przez Polskie Koleje Państwowe.



Czy w Trójmieście dba się o zabytki związane z kolejnictwem?

- W ciągu pięciu, sześciu, może dziesięciu lat zostanie rozebrana ze względu na zagrożenie, jakie będzie stwarzać dla ruchu kolejowego - kreśli czarny scenariusz Henryk Jursz, pasjonat historii kolejnictwa i autor książki "Koleją z Wrzeszcza na Kaszuby".

Bo unikatowa nastawnia bramowa, która stoi na nasypie kolejowym w rejonie skrzyżowania ulic Zator-Przytockiego i Konopnickiej zobacz na mapie Gdańska, z roku na rok niszczeje coraz bardziej.

Wiatr hula przez pozbawione szyb okna, dziurawy dach nie jest w stanie bronić budynku przed deszczem, a do tego każdy otwór to zaproszenie dla ptaków. Góra odchodów systematycznie rośnie.

- Panie, to największy gołębnik w okolicy - rzuca pracujący w pobliżu robotnik.

- A ja jeszcze pamiętam, jak siedziały tam panie i machały, i gwizdały, kiedy pociąg jechał - wspomina pani Maria, która przez okna swojego mieszkania widzi, jak niszczeje zabytek.

Ponad stuletni budynek był niegdyś częścią systemu kierowania ruchem pociągów. Jak wyjaśnia autor książki "Koleją z Wrzeszcza na Kaszuby", nastawnię wzniesiono jeszcze przed I wojną światową w ramach rozbudowy dworca we Wrzeszczu i przebudowy połączenia kolejowego między Gdańskiem i Sopotem. Jak na region, w którym powstał, był to obiekt podobno nietypowy.

Kobiety i niemieckie urządzenia

Stara pocztówka przedstawiająca dworzec we Wrzeszczu. Stara pocztówka przedstawiająca dworzec we Wrzeszczu.
Na pierwszym planie przedwojenny policjant, na drugim nastawnia. Na pierwszym planie przedwojenny policjant, na drugim nastawnia.
- Tego typu nastawnie budowano raczej na terenach podgórskich, gdzie ograniczone miejsce nie pozwalało na postawienie ich obok torów czy w pobliżu stacji - wyjaśnia Henryk Jursz.

Podobny problem był we Wrzeszczu. Z jednej strony nasyp dzieliła niewielka odległość od budynków stojących przy Schwarzer Weg zobacz na mapie Gdańska (dziś ul. ks. Zator-Przytockiego). Z drugiej znajdowały się zabudowania przy Weißer Weg zobacz na mapie Gdańska (dziś ul. Biała). Naturalnym rozwiązaniem była więc nastawnia bramowa. Jak podają koleje, wzniesiona została nad torami w 1913 roku.

- Początkowo prawdopodobnie nie pełniła jednak swojej roli w 100 procentach, gdyż do końca I wojny światowej nie zakończono rozbudowy wrzeszczańskiej stacji. Stało się to dopiero po II wojnie światowej wraz z budową linii Szybkiej Kolei Miejskiej. Wtedy to nastawnia zaczęła pełnić swoją rolę. Kierowała ruchem na torach dalekobieżnych i na torach podmiejskich SKM - opowiada autor książki "Koleją z Wrzeszcza na Kaszuby".

Załoga nastawni, w okresie PRL-u, składała się głównie z kobiet, a system był zmianowy: na każdym 12-godzinnym dyżurze pracował jeden nastawniczy. I tak było do 1991 roku, kiedy obiekt został wyłączony z użytkowania, a wyposażenie zdemontowano.

Funkcję zamkniętej nastawni przejęła inna, znajdująca się na terenie tak zwanej indiańskiej wioski. W jej wnętrzu do dziś znajdują się takie same urządzenia.

- Jest tu skrzynia zależności, aparaty blokowe, rząd dźwigni przebiegowych i dźwignie nastawcze. Faktycznie takie same urządzenia- tłumaczy Arkadiusz Kosiorek, naczelnik działu automatyki w Zakładzie Linii Kolejowych w Gdyni.

- Niektóre z urządzeń mają tabliczki znamionowe z polskimi napisami, ale mechanizmy są niemieckie. Po prostu polskie tabliczki zamontowano po wojnie, kiedy przejmowano mienie - dodaje inny kolejarz.

W nastawni u zbiegu ulic Zator-Przytockiego i Konopnickiej było podobnie. Od ponad 20 lat budynek stoi jednak pusty i niszczeje.

Brak odpowiedzi i kluczowe schody

Zobacz, jak trzy lata temu wyglądała nastawnia.

Drewniane ołtarze wykonano w Bawarii, a sklepienia wzorowano na średniowiecznych. Poznaj historię kolegiaty, która znajduje się przy tej samej ulicy, co nasyp kolejowy z nastawnią bramową.

Wybudowano ją dla pilotów myśliwców, a po II wojnie światowej mieszkały w niej rodziny z Wilna. Poznaj historię wiejskiej enklawy na terenie Dolnego Wrzeszcza, gdzie stoi działająca jeszcze nastawnia.

Nie dalej jak trzy lata temu, w artykule Spór o unikalną nastawnię kolejową, opisywaliśmy próbę poprawy losu obiektu. Pasjonaci historii ze Stowarzyszenia Gertruda w 2011 roku złożyli wniosek do wojewódzkiego konserwatora o wpisanie nastawni do rejestru zabytków.

- Od tamtego czasu nie otrzymaliśmy jednak żadnej odpowiedzi - informuje Wojciech Trzebiatowski, prezes stowarzyszenia.

- Za taką sytuację wypada mi w imieniu urzędu przeprosić. Jednocześnie możemy zapewnić, że na wszystkie pisma w tej chwili urząd odpowiada o wiele szybciej i sprawniej. Jednostka przeszła poważną reorganizację, jest nam łatwiej pracować i z pewnością takie ważne zapytania społeczne nie będą urzędowi umykały - tłumaczy Marcin Tymiński, rzecznik wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Marian Kwapiński, który wówczas pełnił ten urząd, zapytany przez Trojmiasto.pl o sprawę wpisu przekonywał, że "Obiekt zasługuje na ochronę, ale nie przewidujemy wpisania go do rejestru. To nie rozwiąże problemu nastawni".

Budynek ostatecznie trafił do gminnej ewidencji zabytków. Tymczasem gdański Oddział Gospodarowania Nieruchomościami PKP S.A. starał się o zgodę na budowę dojścia do nastawni z poziomu chodnika przy ul. Zator-Przytockiego. Plany zakładały bowiem sprzedaż lub dzierżawę obiektu, a do tego niezbędne były schody.

Koncepcję, którą na zlecenie kolei przygotowała pracownia architektoniczna, zaakceptował zarówno miejski konserwator zabytków, jak i Zarząd Dróg i Zieleni w Gdańsku.

- Zbudowanie schodów do nastawni mogłoby spowodować wprowadzenie tam funkcji komercyjnej, a to jednocześnie uratowałoby obiekt - uzasadnia Janusz Tarnacki, miejski konserwator zabytków.

Na koncepcji jednak się skończyło, schody do dziś nie powstały. - Dalsze działania nie były kontynuowane, ponieważ potencjalni najemcy wycofali swoje zainteresowanie obiektem. Dlatego nie zdecydowaliśmy się na zrealizowanie projektu budowlanego - tłumaczy Maciej Bułtowicz z Departamentu Marketingu PKP S.A.

Tymczasem stan nastawni z roku na rok coraz bardziej się pogarsza. Jak twierdzą pasjonaci ze Stowarzyszenia Gertruda, dzieje się tak między innymi przez brak zabezpieczeń.

Szansa na przetrwanie i nietypowy pomysł na ratunek

- Wystarczyłoby zabić deskami otwory okienne, uzupełnić ubytki w dachu, a także obłożyć obiekt plandeką, aby degradacja nastawni nie postępowała tak szybko - wylicza Wojciech Trzebiatowski.

- Ze względów bezpieczeństwa, nastawnia jest zabezpieczona przed wejściem osób postronnych - odpowiada Paulina Jankowska z Departamentu Marketingu PKP S.A., zapytana przez portal o zabezpieczenia.

- Nie przemawia to do mnie. Sam opiekuję się kilkoma obiektami, w których udaje się utrzymać zabezpieczenia. To kwestia zaangażowania i chęci - komentuje Michał Klugmann, wiceprezes Stowarzyszenia Gertruda.

Zabezpieczenia miałyby dać nastawni szansę na przetrwanie kolejnych kilku, może kilkunastu lat. Tyle że - jak twierdzi anonimowo jeden z robotników pracujących dla kolei: - Filar od strony środka nasypu, na którym stoi nastawnia ma niewielką szerokość i jest w niezbyt dobrym stanie. Metalowe elementy w jego wnętrzu są skorodowane.

Niektóre osoby śledzące losy nastawni, zastanawiać zaczęły się więc nad rozbiórką obiektu m.in. za pomocą potężnych żurawi samojezdnych i przeniesieniem nastawni w inne miejsce. Jeśli nawet byłoby to możliwe, to operacja byłaby bardzo kosztowna.

Z kolei Polskie Koleje Państwowe zapytane o plany wobec zabytkowej nastawni informują: - Na polecenie Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Gdańsku została zlecona ekspertyza techniczna obiektu. Dopiero po jej otrzymaniu możliwe będzie podjęcie konkretnych postanowień - tłumaczy Jankowska.

Ruiny Trójmiasta to cykl opowiadający o dziejach obiektów, które w czasach swojej świetności wzbudzały zachwyt, a dziś niszczeją i czekają na ratunek. Jeśli chciał(a)byś zaproponować obiekty do kolejnych odcinków cyklu lub chciał(a)byś podzielić się informacjami i zdjęciami, napisz na adres j.gilewicz@trojmiasto.pl


Przed wiekami należał do sławnych gdańskich patrycjuszy, po wojnie działał tu pegeer, a dziś to ruina. Poznaj losy XVIII-wiecznego Dworu Rębowo na południu Gdańska.

Po sławnym browarze pozostały piwnice i fragment bramy, a ocalały z wojennej pożogi dwór niszczeje i czeka na ratunek. Poznaj historię Browaru i Dworu Fischera w Nowym Porcie.

Miejsca

Opinie (104) 1 zablokowana

  • A Norwegowi to się głos nie zmienia przez lata.

    • 2 0

  • zabytki

    6lat temu zniesiono zabytek z ponad 100letniej kamienicy zdegradowano ją na lokale socjalne bo jest na wyspie spicgrzów. adamowicz i jego świta daży do rujnowania zabytków . bo parcele są wartościowe , co im historia zabytki liczą się zyski a zabytek to wydatki. konserwatora nic nie obchodzi tańczy jak mu zagrają.

    • 0 0

  • nastawnia

    jak chcialem azeby moje okno w wybudowanym strychu bylo wyzsze o 20 cm. to konserwator sie nie zgodzil a tu zabytki popadaja w ruine i jest okej ciemno-grodzianie obudzcie sie bo p.o. was wykonczy

    • 1 0

  • opo

    Gertruda może Greta.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym miejscu w latach 70. znajdował się lunapark?

 

Najczęściej czytane