• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ptaszki polskiej floty

Michał Lipka
16 maja 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Trałowce w porcie. Trałowce w porcie.

Były pierwszymi jednostkami od podstaw zaprojektowanymi i wybudowanymi w polskich stoczniach. Choć daleko im do wielkich krążowników, aktywnie walczyły w kampanii wrześniowej, a cześć z nich powróciła pod polską banderę po zakończeniu II wojny światowej. Mowa o trałowcach typu Jaskółka, zwanych potocznie "ptaszkami".



Poniemieckie "ptaszki" w porcie. Poniemieckie "ptaszki" w porcie.
Budowa jednego z trałowców. Budowa jednego z trałowców.
Jeden z trałowców podczas prób morskich, jeszcze bez uzbrojenia. Jeden z trałowców podczas prób morskich, jeszcze bez uzbrojenia.
OORP "Czajka" i "Rybitwa" podczas wychodzenia z portu. OORP "Czajka" i "Rybitwa" podczas wychodzenia z portu.
ORP "Jaskółka" podczas prac wyposażeniowych. ORP "Jaskółka" podczas prac wyposażeniowych.
ORP "Rybitwa" na morzu. ORP "Rybitwa" na morzu.
Smutny koniec ORP "Żuraw". Smutny koniec ORP "Żuraw".
ORP "Żuraw" w okresie powojennym. Widać na nim już nowe uzbrojenie. ORP "Żuraw" w okresie powojennym. Widać na nim już nowe uzbrojenie.
Jeden z "ptaszków" podczas służby w marynarce wojennej PRL. Jeden z "ptaszków" podczas służby w marynarce wojennej PRL.
Zdjęcie wraku jednego z "ptaszkow" wyrzuconego na brzeg pomiędzy Brzeżnem a Jelitkowem, na wysokości pasa startowego dawnego lotniska. O tym wraku pisze Gunter Grass w swojej książce "Kot i mysz". Zdjęcie zostało wykonane na przełomie lat 40 tych i 50 tych. Wrak był holowany przez Niemców do stoczni w Gdańsku i zerwał się z liny holowniczej. Za zdjęcie i opis historii wraku dziękujemy naszemu czytelnikowi, panu Bogusławowi Michalczonkowi. Zdjęcie wraku jednego z "ptaszkow" wyrzuconego na brzeg pomiędzy Brzeżnem a Jelitkowem, na wysokości pasa startowego dawnego lotniska. O tym wraku pisze Gunter Grass w swojej książce "Kot i mysz". Zdjęcie zostało wykonane na przełomie lat 40 tych i 50 tych. Wrak był holowany przez Niemców do stoczni w Gdańsku i zerwał się z liny holowniczej. Za zdjęcie i opis historii wraku dziękujemy naszemu czytelnikowi, panu Bogusławowi Michalczonkowi.
Pierwsze "ptaszki"

Gdy na mocy Traktatu Wersalskiego Polska uzyskała dostęp do morza, pojawił się problem obrony kraju od strony Bałtyku. Polska Misja Morska rozpoczęła starania o uzyskanie okrętów z floty państw pokonanych - niestety zabiegi te okazały się bezskuteczne. Ostatecznie, w roku 1920, za kwotę przeszło 7 milionów marek, kupiono cztery stare poniemieckie trałowce typu FM, które lata świetności miały już za sobą.

Po przybyciu do kraju okrętom nadano nazwy OORP "Jaskółka", "Czajka", "Rybitwa" oraz "Mewa" i skierowano do służby patrolowo - szkoleniowej. Niestety pełne ich wykorzystanie stanowiło kwestię dość problematyczną - niezwykle ubogie wyposażenie nawigacyjne pozwalało na podróże szkolne w rejonie "małego morza", czyli na trasie Gdańsk - Gdynia - Hel. Niestety szybko postępujące zużycie mechanizmów i nieopłacalność dalszych remontów spowodowały, że w roku 1931 skreślono wszystkie jednostki ze stanu floty. Rozpoczęto też prace nad rodzimymi projektami.

Polskie ptaszki

Polskie dowództwo miało już dość fuszerek i niekończącego się przeciągania budowy okrętów we francuskich stoczniach. Kontradmirał Jerzy Świrski, przy aprobacie marszałka Piłsudskiego, zadecydował, aby rozpisać przetarg na projekt i budowę trałowców w kraju. Wygrał projekt inż. Aleksandra Potyrały, a same okręty miały powstać w stoczni w Modlinie.

Przyszłe ptaszki, a miało ich być w sumie sześć, były 45-metrowymi, blisko 200-tonowymi jednostkami, uzbrojonymi w armatę 75 mm, ciężkie karabiny maszynowe i mogły dodatkowo zabrać po 20 min. Choć ich prędkość nie była może zbyt imponująca - 17,5 węzła - to rekompensowała to doskonała dzielność morska.

Sam proces budowy był dość osobliwy - okazało się, że Stocznia Modlińska nie dysponuje mocą przerobową, aby zwodować wszystkie sześć jednostek. Ostatecznie w Modlinie zbudowano 2 okręty (OORP "Rybitwa" i "Czajka"), w Warsztatach Portowych Marynarki Wojennej w Gdyni powstały trzy jednostki (OORP "Jaskółka", "Czapla" i "Żuraw" - dwie ostatnie zamówione zostały niejako w drugim rzucie i weszły do służby 31 sierpnia 1939 roku nie do końca gotowe), a w cywilnej Stoczni Gdyńskiej - ostatnia - ORP "Mewa".

Projektanci od samego początku borykali się z różnymi problemami, m.in. z formowaniem blach, rozwiązaniami wewnątrzokrętowymi oraz związanymi z budową siłowni, ale prace postępowały sprawnie. W efekcie z "ptaszków" i dwóch kanonierek utworzono Dywizjon Minowców, który w latach poprzedzających wojnę wykonywał działania szkoleniowe oraz wizyty kurtuazyjne w portach zagranicznych.

Działania wojenne

Wojna zastała "ptaszki" w porcie wojennym na Oksywiu. Niedługo potem Dywizjon otrzymał rozkaz wzięcia udziału w operacji "Rurka", której celem było postawienie dużej zagrody minowej na wodach Zatoki Gdańskiej, a w której udział miały wziąć prawie wszystkie jednostki nawodne naszej floty.

Jednak niedługo po opuszczeniu portu polski zespół zaatakowany został przez nieprzyjacielskie samoloty. Choć żaden okręt nie został bezpośrednio trafiony, uszkodzenia i straty były bardzo poważne - na stawiaczu min ORP "Gryf" poległ dowódca, kmdr Stefan Kwiatkowski i czterech marynarzy, a kilkunastu innych było ciężko rannych. Z ptaszków najbardziej ucierpiała "Mewa" - przeszło półtonowa bomba wybuchła w bezpośredniej bliskości burty jednostki, uszkodziła poszycie i zabiła oraz raniła większą cześć załogi znajdującej się na pokładzie. Ciężko uszkodzona jednostka została doholowana do portu w Helu, gdzie 3 września, podczas jednego z licznych ataków lotniczych, została zatopiona przy nabrzeżu.

Inne jednostki dywizjonu wyszły obronną ręką z ataków. Pozostałe trałowce zostały niebawem przebazowane do portu w Jastarni, gdzie polskie dowództwo, wobec ogromnej przewagi nieprzyjaciela w powietrzu, starało się chronić ostatnie pełnowartościowe jednostki morskie, jakimi dysponowało.

W tym czasie "Gryf" i "Wicher" pełniły już rolę pływających baterii, a "Żuraw" i "Czapla", wobec niepełnej gotowości i licznych usterek w mechanizmach sterów, nie odegrały już większej roli w kampanii wrześniowej.

Ciężar wykonywania zadań bojowych spoczął zatem na "Jaskółce", "Czajce" oraz "Rybitwie". Pierwszy sukces odnotowała 7 września "Jaskółka". Wraz z "Rybitwą" przeprowadzała patrol w poszukiwaniu zestrzelonych niemieckich lotników, gdy została zaatakowana przez samotny nieprzyjacielski samolot. Krótko po otwarciu ognia na "Jaskółce" zacięły się karabiny maszynowe, działo pokładowe nie zdążyło oddać ani jednego strzały, gdy, ku ogólnemu zdziwieniu załogi, Junkers nie wyszedł z lotu nurkowego i wbił się w wodę.

Niedługo po tych wydarzeniach przed trałowcami postawiono zadanie ostrzelania wojsk niemieckich rejonie Rewy. Udało się uzyskać efekt zaskoczenia - niemiecka kolumna zupełnie nie spodziewała się ataku ze strony morza i musiała się wycofać. Po powrocie do Jastarni na okręty czekał kolejny rozkaz - postawienie zagrody minowej w rejonie półwyspu Helskiego. I choć początek nie był łatwy, bo okręty weszły na mieliznę, zakończenie było w pełni udane, gdyż postawiono zagrodę liczącą 60 min.

14 września ptaszki ponownie wspierały swym ogniem polskie oddziały atakujące pozycje nieprzyjaciela od strony Mostów i Mechelinek, a czyniły to na tyle skutecznie, że przejściowo udało się nawet odbić Rewę.

Niestety były to już ostatnie działania polskich okrętów - po ich powrocie do Jastarni na port nastąpił silny nalot nieprzyjacielskiego lotnictwa. Efekty ataku były tragiczne - na "Jaskółce" nastąpił wybuch amunicji i zapłon ropy, kadłub "Czapli" został wygięty na całej długości i poszycie w niektórych miejscach zostało zerwane, "Rybitwa" była uszkodzona trafieniami dwóch bomb, które na szczęście okazały się niewypałami. Niedługo potem, decyzją dowództwa z okrętów, zdemontowano uzbrojenie, a załogi zasiliły oddziały lądowe.

W służbie niemieckiej i ponownie pod polską banderą

Po kampanii wrześniowej Niemcy wydobyli i wyremontowali "Mewę", "Rybitwę", "Czajkę" oraz "Żurawia", wcielając je do swojej floty jako poławiacze torped i patrolowce. Po zakończeniu działań wojennych, dawne polskie okręty zostały przypadkowo odkryte przez polską Misję Morską w porcie Travemunde i wróciły pod biało czerwoną banderę.

Początkowo wykonywała działania trałowe i patrolowe. "Mewę", "Rybitwę" i "Czajkę" przekształcono następnie w jednostki szkolne Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej. "Żuraw" natomiast wypełniał zadania hydrograficzne. Ostatni okres z funkcjonowania jednostek był mało chwalebny - pełniły rolę barek koszarowych. Ostatecznie "Mewę" złomowano w 1981 roku, "Rybitwę" w 1972, a "Czajkę" w 1977 roku. "Żuraw" zapisał się w historii udaną ucieczką części załogi do Szwecji, a następnie procesem pokazowym dowództwa okrętu. Nazwa "Żuraw", jako plamiąca honor ludowej bandery, nie mogła już istnieć, dlatego okręt przemianowano na ORP "Kompas". Ostatecznie jednostkę złomowano w 1998 roku.

Opinie (39) 4 zablokowane

  • ... na ostatnim zdjęciu to nie jest nasz trałowiec "ptaszek" tylko niemiecki okręt (a raczej to co z niego pozostało) typu 41. ... podczas holowania przez niemców był się zerwał i tak osiadł na brzegu.

    • 0 0

  • Masakra

    Tego sie nie da porównać z niczym totalne dno jak zawsze!. Szanowna redakcja nie czyta opini. Szkoda komentować.

    • 0 0

  • Glasisch ma racje w 100%. Słabe badania :(@ndrew TPS

    • 0 0

  • Świetny artykuł ! (3)

    Fajne nazwy trałowców. Panie Michale poslkie historie warte uwagi.
    No i trzeba uznać zasługę Pana Bogusława Michalczonka.

    • 1 3

    • Zasługa p.Michalczonka

      jest bezsprzeczna w kwestii rozpoznania na wraku jednego z "ptaszków". Tu nawet niewidomy widzi, że nijak ten okręt sylwetką do "ptaszków" nie pasuje.

      • 0 0

    • Bogusław Michalczonek - uczestnik II Światowego Zjazdu Gdańszczan.

      • 0 0

    • ???

      "No i trzeba uznać zasługę Pana Bogusława Michalczonka"
      a ten to kto??

      • 1 0

  • (1)

    djęcie wraku jednego z "ptaszkow" wyrzuconego na brzeg pomiędzy Brzeżnem a Jelitkowem, na wysokości pasa startowego dawnego lotniska. O tym wraku pisze Gunter Grass w swojej książce "Kot i mysz".

    absolutnie nie, radzę zajrzeć do jego "Kota i myszy". To nie jest mewa, ale Flotentorpedoboot "T 40", który zerwał się z holu w marcu 1945 r., kiedy holowano nie gotowy jeszcze kadłub z Elblaga do Kilonii. I nie będzie inaczej. Minus panie adiunkcie. Nierzetelne badania.

    • 5 0

    • Jakie badania ??

      Pozbierane ze starych książek i wikipedii - stąd tekst na poziomie gimnazjum

      • 1 0

  • przestańcie publikować tego ignoranta

    Redakcjo,

    Proszę przestać robić ludziom wodę z mózgów i wprowadzać ich w błąd przez publikowanie tekstów tego NIEWIARYGODNEGO oraz CZĘSTO POPELNIAJĄCEGO POWAŻNE BŁĘDY autora.

    Droga redakcjo, proszę o pokazanie autorowi tych komentarzy:

    http : // fow . az . pl / forum / viewtopic . php ? f = 32 & t = 6851

    http://fow.az.pl/forum/viewtopic.php?f=32&t=6851

    http : // fow . az . pl / forum / viewtopic . php ? f = 23 & t = 6797 & hilit = lipka

    http://fow.az.pl/forum/viewtopic.php?f=23&t=6797&hilit=lipka

    ... i poproszenie go, żeby (naukowo, a jakże - w końcu jest BADACZEM historii) ustosunkował się do... / obalił twierdzenia z tych komentarzy, które kłócą się z jego własnymi stwierdzeniami i teoriami (m.in. z publikacji, które tu puszczacie).

    • 3 0

  • (6)

    Pracuję w wojsku na codzień i powiem wam że po jaki h...j jest utrzymywany ten skansen na wodzie to nie wiem.Generałów,oficerów i innych tysiace a kilka strych okretów....patologia.

    • 49 6

    • Przez "ch" proszę, przez "ch...."

      • 0 0

    • Zgadzam się

      ale z pominięciem ORP "BŁYSKAWICA" - jest to nasza historia, duma i chwała. Cała reszta na Oksywiu to faktycznie bezużyteczny złom, który jedynie generuje koszty społeczeństwu.

      • 1 0

    • PO to żeby leniwe garbusy brały co miesiąc kasę za nic (3)

      a po 15 latach mieć możliwość przejścia na zasłużoną (wcześniejszą) emeryturę.
      Chlanie na okrętach i w zaciszu gabinetów AMW mocno wykańcza organizm.
      A głupi naród i tak zagłosuje na POlityków utrymujących ten skansen.
      ważne żeby mieć tzw. poczucie bezpieczeństwa, że mamy armię a to, że jej wartość bojowa jest bliska zeru to inna sprawa.

      • 15 15

      • Sorry, ale.. (2)

        ..dziwią mnie ludzie, którzy jak chcą coś napisać z dwoma literami "p" oraz "o" piszą je z dużej litery.. Nerwice natręctw można leczyć!
        Wracając do tematu - sprawa nie nowa, za PO nie powstała. Poprzednie ekipy nic też nie robiły w tym kierunku..powiem więcej, okręty powstawały za komuny, ale czy to znaczy, że tęsknimy za nią? :P

        • 21 4

        • Ten kraj juz jest sprzedany to po co inwestowac w wojsko i marynarke (1)

          to by sie nie spodobalo przyjacielowi naszego premiera panu Putinowi

          • 7 8

          • PISzesz głupoty. Lecz się na nogi bo na głowę już za późno.

            • 4 7

  • I znowu to samo - nieuk do kwadratu (1)

    "Ostatecznie, w roku 1920, za kwotę przeszło 7 milionów marek, kupiono cztery stare poniemieckie trałowce typu FM, które lata świetności miały już za sobą."

    Szkoda, że nie sprawdził roku budowy.

    "Choć ich prędkość nie była może zbyt imponująca - 17,5 węzła - to rekompensowała to doskonała dzielność morska."

    A jakiej prędkości wymagać od małego trałowca ?

    itd. itd. ............. aż strach, że młodzież uczy się od ignoranta

    • 5 1

    • A jakiej prędkości wymagać od małego trałowca ?

      - zawrotnej.

      • 0 0

  • (3)

    zajęli by się czym pożytecznym. Ludziom oczy mydlić i obiecywać pokazywać jakieś stare badziewia potrafią ale miejsc pracy to już nie potrafią zrobić. Zachwalać jakie to dobre było i w ogóle ....było minęło i już nie wróci na pewno nie dopóki
    Klich będzie ministrem

    • 3 3

    • Robią miejsca pracy. Wyburzają starą olejarnie i zbudują fabrykę lub wieżowiec. Tak więc historię można zostawić w spokoju i nie trzeba jej okaleczać /wycinać z pamięci/.

      • 0 0

    • Pisanie o historii jest pożyteczne.

      • 1 0

    • Było minęło? Powiedz to któremukolwiek weteranowi prosto w oczy. Minęło, i owszem, ale pamiętać wypada.

      • 1 0

  • obserwator (4)

    Prawda !Najnowsze okręty podwodne od Norwegów, ok.50 lat, super nowoczesne ORP Puławski i ORP Kosciuszko, od naszych sojuszników z US Nawy,ok.30 lat, jedyny ORP Orzeł , młodzieniec 25 letni od byłych sojuszników.
    W porównaniu do floty przedwojennej ! Co tu porównywać, wstyd.

    • 30 3

    • Czepiasz się. Posłuchaj ministra, obecnie modernizujemy flotę marynarki. (2)

      • 3 4

      • ortografia (1)

        PUŁASKI a nie PułaWski. Wstyd!!!!!!

        • 3 3

        • obserwator

          Widżę rze marz plpblem !

          • 0 0

    • Zapomniałeś, że w stoczni MW już od 20 lat chyba kończą budowę supertajnej jednostki, która będzie najwspanialsza w dziejach.

      Ten okręt odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest okręt na skalę naszych możliwości. Co my robimy tym okrętem? My tym okrętem otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest okręt społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije. I co się wtedy zrobi? Protokół zniszczenia...
      Dostajemy za ten okręt jako konsultanci 20% ogólnej sumy kosztów i już. Więc im on jest droższy, ten okręt tym... no? Koniaczek?
      Podwójny...Stać mnie!

      • 5 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Majówka z Twierdzą Wisłoujście

35 zł
w plenerze, wykład / prezentacja, warsztaty, pokaz

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy ORP Błyskawica wrócił do Polski?

 

Najczęściej czytane