• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Powrót północnych Kaszub do Polski i pierwsze lata w II RP

Bronisław Poźniak
19 grudnia 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Północne Kaszuby w mrokach wojny. Część II

Północne rubieże Prus Królewskich wróciły do Polski w lutym 1920 roku i znalazły się w nowym województwie pomorskim ze stolicą w Toruniu. Powiat pucki objął w całości terytorium byłego landkreis Putzig, natomiast wejherowski został okrojony o dziewięć obszarów dworskich i jedną gminę wiejską - Kniewo, które poza obszarem dworskim Okalice leżały na północnym-zachodzie byłego landkreis Neustadt / Westpreussen. Ponadto na przeciwległym krańcu Sopot z obszarami leśnymi Gręzlewo (Grenzlau) i Renuszewo (Renneberg) włączono do Wolnego Miasta Gdańska zabranego Niemcom, ale niedanego Polsce.



Poniższy artykuł jest trzecią częścią opowieści Bronisława Poźniaka o historii północnych Kaszub. Część pierwsza opowiadała o historii powiatu puckiego w czasach I Rzeczpospolitej, część druga prezentowała historię tych ziem pod zaborem pruskim.


Tak wyglądały północne Kaszuby po wyznaczeniu granic traktatem wersalskim z 28 czerwca 1919 r., który wszedł w życie 10 stycznia 1920 r. Polskie wojsko przejmowało te ziemie z rąk administracji niemieckiej w okresie od 17 stycznia do 10 lutego 1920 r.

Pierwotnie przygotowany projekt przebiegu traktatowej granicy polsko-niemieckiej przedstawiony zainteresowanym stronom 7 maja 1919 r. został odrzucony przez Niemcy. Projekt ten przewidywał przyznanie Polsce na Pomorzu terytorium Prus Królewskich bez powiatów wałeckiego i człuchowskiego, części powiatu złotowskiego, które pozostawiano Niemcom.

Na rzecz Wolnego Miasta Gdańska przeznaczono oprócz samego miasta powiaty Gdańskie Wyżyny i Gdańskie Niziny oraz żuławską część powiatu malborskiego.

Na Powiślu, podobnie jak na Mazurach i Warmii, miał być przeprowadzony plebiscyt.

Ponadto zgodnie z projektem Polska miała dostać też część powiatu lęborskiego z prowincji Pomorze (45 miejscowości zamieszkałych przez 10 tys. mieszkańców) i część powiatu niborskiego (nidzickiego z Działdowem) z prowincji Prusy Wschodnie.

Strona niemiecka odrzuciła ten projekt i wywierając nacisk na premiera Wielkiej Brytanii Davida Lloyd Georga, spowodowała zmianę granic na niekorzyść Polski. Na Pomorzu granicę przesunięto na wschód i zamiast dodatkowych dwudziestu kilometrów brzegu morskiego oddano Niemcom część gmin z powiatu wejherowskiego.

Dlaczego Polska utraciła 10 wsi wejherowskich oraz Ziemię Lęborską i Bytowską



Z powiatu wejherowskiego przyznano Niemcom następujące wsie:

  • Toliszczek (gutsbezirk Burgsdorf) - 78 mieszkańców (w tym 76 ewangelików),
  • Prusewo (gutsbezirk Prüssau) - majątek Fliessbachów, mających swoje dobra w powiecie lęborskim (165 mieszkańców wyznania ewangelickiego),
  • Brzyno (gutsbezirk Reckendorf) właściciel Fliessbach (227 mieszkańców - 168 ewangelików i 59 katolików),
  • Strzebielinko (gutsbezirk Fredrichsrode) - 114 mieszkańców (87 ewangelików i 27 katolików),
  • Czymanowo (gutsbezirk Rauchendorf) - dawne Szymanowo zamieszkałe przez 102 osoby w 8 domostwach (wszyscy ewangelicy),
  • Opalino (gutsbezirk Oppalin) - własność Ernsta Strehlke (118 ewangelików i 70 katolików),
  • Rybno (gutsbezirk Rieben) - razem z folwarkiem Prynkowo i Rybieńską Karczmą - 252 mieszkańców (po połowie katolicy i ewangelicy),
  • Kolkowo (gutsbezirk Kolkau) - 106 ewangelików i 79 katolików,
  • Kniewo (gemeinde Kniwenbruch) - dawne Kniewskie Błota z potomkami Olędrów sprowadzonych 300 lat wcześniej przez starostę puckiego Jana Wejhera, w 1910 r. liczyło mieszkańców 413, przeważnie wyznania luterańskiego, tylko nieliczna grupa katolików.


Decydowała religia, a nie tożsamość narodowa



W tym przypadku przeważyła zasada etnograficzna, którą zarówno strona niemiecka, jak i popierający ją Brytyjczycy podnieśli w swoim proteście. Przyjęte było, że katolik to Kaszub opowiadający się za Polską, a ewangelicy ("Lutry") to ludność niemiecka. Ponadto właścicielami dworów w tych miejscowościach byli Niemcy mający też posiadłości po drugiej stronie granicy na Ziemi Lęborskiej, którą mocarstwa sprzymierzone pozostawiły Niemcom.

Również zasada etnograficzna, którą prezydent Woodraw Wilson wprowadził jako podstawę w rozwiązywaniu sporów granicznych w Europie, przesądziła o przyznaniu Niemcom Okalic (Ockalitz). Na 197 mieszkańców wsi aż 157 było ewangelikami. Dodatkowo w 1906 r. magistrat Lęborka, odległego tylko o 11 km, zakupił większość gruntów w Okalicach jako ujęcie wody pitnej dla miasta. Te argumenty były nie do przebicia.

W powiecie lęborskim odsetek ludności kaszubskiej wyznania katolickiego, a zatem znającej język polski, był niewielki. Mieszkała ona we wschodniej części na pograniczu z Prusami Królewskimi.

Zresztą podział administracyjny między tymi prowincjami - Pomorzem i Prusami Zachodnimi - nie miał większego znaczenia dla miejscowej ludności zamieszkującej pogranicze. Zgodnie z tezą prof. Wojciecha Skóry nikt nie wymagał od nich określenia tożsamości narodowej. Ci, którzy byli katolikami, modlili się w kościele po polsku, a luteranie po niemiecku, ale w domu i do siebie mówili po kaszëbskù.

Kaszubi lęborscy, tak samo jak bytowscy, stali się elementem konfrontacji wrogo do siebie nastawionych dwóch nacji - niemieckiej i polskiej. Działo się to po I wojnie światowej przegranej przez Cesarstwo Niemiec i odrodzeniu się po latach zaborów państwa polskiego. Manifestacje organizowane w Lęborku w 1919 r. przez działaczy polonijnych Szczepana GraczaStefana Hazukę zakończyły się aresztowaniem inicjatorów. Wraz z nimi do więzienia trafił Bernard Werra, organizator protestów w powiecie bytowskim.

Szczepan Gracz był lekarzem weterynarii przybyłym do Lęborka z Sypniewa na Krajnie, a Stefan Hazuka był synem słowackiego górala i Katarzyny Abramowskiej ze szlachty kaszubskiej. Jako młodzieniec przyjechał do szkoły do Lęborka i tam się osiedlił. Bernard Werra był Kaszubem z Płotowa.

Po wyjściu z więzienia w marcu/kwietniu 1919 r. dwaj pierwsi uciekli do Poznania, wolnego od Niemców, a Werra wrócił do rodzinnego Płotowa i organizował wśród miejscowych Kaszubów ruch polonijny.

Jak Nadole pozostawiono Polsce



Jedynie lokalna akcja protestacyjna przeprowadzona w Nadolu, nie licząc protestów na Gochach, przyniosła sukces. Mieszkańcy tej wsi położonej na zachodnim brzegu Jeziora Żarnowieckiego, znając już przebieg traktatowej granicy, która ich wieś oddawała Niemcom, zorganizowali na miejscu plebiscyt.

Za namową Augustyna Konkola, którego ojciec w 1912 r. kupił wieś z jeziorem od rodziny Ceynowa, zdecydowana większość opowiedziała się za Polską.

Art. 27 pkt. 7 traktatu wersalskiego tak opisywał granicę niemiecko-polską na odcinku pomorskim:

"linja, która będzie oznaczona na miejscu, a pozostawi w tym okręgu linję drogi żelaznej Piła - Chojnice całkowicie na terytorjum niemieckiem; stamtąd granica Poznańskiego ku północo-wschodowi aż do krańca występu, który ta granica tworzy mniej-więcej o 15 km na wschód od Złotowa; stamtąd ku północno-wschodowi aż do punktu zetknięcia się rzeki Kamionki z południową granicą powiatu chojnickiego, mniej-więcej o trzy kilometry na północny wschód do Gronowa: linja, która będzie oznaczona na miejscu a pozostawi Polsce następujące miejscowości: Jazdrowy, Lutowo, Lutówko, Witkowo, a Niemcom następujące miejscowości: Buczek Wielki, Szyszkowo, Batorowo, Buk (Nowa Wieś), Gronowo; stamtąd ku północy granica pomiędzy powiatami (Kreise) chojnickim i człuchowskim aż do punktu, gdzie ta granica przecina rzekę Brdę; stamtąd aż do punktu granicy Pomorza, położonego o 15 kilometrów na wschód od Miastka: linja, która będzie oznaczona na miejscu i pozostawi następujące miejscowości Polsce: Konarzyny, Kiełpin, Brzeźno, a Niemcom następujące miejscowości: Sępolno (Sampohl), Nowawieś, Szteinfort, Pietrzykowy; stamtąd ku północy granica pomiędzy Pomorzem a Prusami Zachodniemi aż do punktu nad rzeką Redą (mniej-więcej o 3 kilometry na północo-zachód od Góry), gdzie ta rzeka otrzymuje dopływ, idący od północo-zachodu; stamtąd aż do zakrętu rzeki Piaśnica mniej więcej o 1,5 kilometra na północo-zachód od Warzkowa: linja, która będzie oznaczona na miejscu; stamtąd bieg rzeki Piaśnicy w dół rzeki, następnie środkiem jeziora Żarnowieckiego i wreszcie granica Prus Zachodnich aż do morza Bałtyckiego".
Choć wynik plebiscytu w Nadolu nie był wiążący, to Międzysojusznicza Komisja Delimitacyjna, mająca uprawnienia do korekty przebiegu granicy, przyznała Polsce całe jezioro z enklawą na zachodnim brzegu, jaką było Nadole.

Dom Konkola w Nadolu nad Jeziorem Żarnowieckim. Zdjęcie z 1915 r. Dom Konkola w Nadolu nad Jeziorem Żarnowieckim. Zdjęcie z 1915 r.
Aby dostać się do Polski, Kaszubi z Nadola musieli przeprawić się na drugi brzeg jeziora. Zapewniono też lokalną drogę transgraniczną.

W 1924 r. Mieczysław Orłowicz w "Ilustrowanym przewodniku po województwie pomorskim" tak pisał o Nadolu:

"że wieś (...) położona na zachodnim brzegu naprzeciw Góry Zamkowej przyznano ze względu na prawa rybackie i zasadę etnograficzną Polsce. Jest to wioska malowniczo położona, zamieszkała przez rybaków kaszubskich a posiada ona stojącą wśród lip przyzwoitą gospodę Stielmana o kilku pokojach gościnnych. Dostać się do niej można albo łodzią z Lubkowa lub też pieszo z Kartoszyna drogą jezdną przez Czymanowo (Rauschendorf), przyczem jednakże należy zachować ostrożność, gdyż do Polski należy jedynie prawa (bliższa jeziora) strona gościńca, podczas gdy jeżeli ktoś przez nieuwagę zejdzie na lewo od gościńca, bywa aresztowany przez niemiecką straż pograniczną i odstawiany z powrotem okrężną drogą po załatwieniu formalności i ukaraniu grzywną (ewentualnie aresztem) w mieście powiatowem Lęborku. Także dla dostępu do Nadola z polskiej strony wymagana jest przepustka, wydawana przez starostwo w Pucku".

Przejścia graniczne z Niemcami



Na północy Kaszub, na 60-kilometrowej granicy z Niemcami, przejścia były w Strzebielinie (kolejowe i drogowe - po drugiej stronie Bożepole Wielkie/Gross Boschpol i Małe/Klein Boschpol), w Zamostnym (drogowe - po drugiej stronie Kniewo/Kniewenbruch), w Kartoszynie - przeniesione w 1923 r. do Czymanowa (drogowe do Nadola, po drugiej stronie Rauchendorf) i w Żarnowcu (też drogowe, a po drugiej stronie Wierzchucino/Wierschutzin).

Mapa dróg powiatu morskiego - Wejherowo 1929 r. Kolorem zielonym oznaczono przejścia graniczne Strzebielino, Zamostne, Czymanowo i Żarnowiec, a żółtym lokalne w Górze i Warszkowie. Mapa dróg powiatu morskiego - Wejherowo 1929 r. Kolorem zielonym oznaczono przejścia graniczne Strzebielino, Zamostne, Czymanowo i Żarnowiec, a żółtym lokalne w Górze i Warszkowie.
Urzędy celne były w Wejherowie i Kartoszynie (do 1923 r.), a rok wcześniej otwarto drogowe w Żarnowcu i w Zamostnym. Oprócz nich były też przejścia w małym ruchu granicznym, które na mocy konwencji polsko-niemieckiej otwarto w Górze, a właściwie w Grabowinie należącej do Zelewa (po drugiej stronie folwark Chynowiec/Brandswerder) i w Prajsowie/Warszkowo (po drugiej stronie Kniewo, a właściwie Krähoff). W tych przejściach kontrolę celną sprawowali strażnicy celni, a od 1928 r. Straż Graniczna.

Dworzec graniczny Gross Boschpol - Bożepole Wielkie. Dworzec graniczny Gross Boschpol - Bożepole Wielkie.

Przejście drogowe w Klein Boschpol - Bożepole Małe. Przejście drogowe w Klein Boschpol - Bożepole Małe.

Przejście drogowe Zamostne - Kniewo i dom celny w Riebenkrug. Przejście drogowe Zamostne - Kniewo i dom celny w Riebenkrug.

Przejście graniczne Żarnowiec - Wierschutzin. Zdjęcia z tablicy gminy Krokowa umieszczonej w Żarnowcu niedaleko mostu na Piaśnicy. Przejście graniczne Żarnowiec - Wierschutzin. Zdjęcia z tablicy gminy Krokowa umieszczonej w Żarnowcu niedaleko mostu na Piaśnicy.

Przejście graniczne Żarnowiec - Wierschutzin. Zdjęcia z tablicy gminy Krokowa umieszczonej w Żarnowcu niedaleko mostu na Piaśnicy. Przejście graniczne Żarnowiec - Wierschutzin. Zdjęcia z tablicy gminy Krokowa umieszczonej w Żarnowcu niedaleko mostu na Piaśnicy.


Struktura etniczna powiatów puckiego i wejherowskiego



Według pierwszego w wolnej Polsce spisu ludności z 1921 r. północne Kaszuby, oprócz miejscowej ludności, która określiła się jako polska, zamieszkiwała też w 11 proc. mniejszość niemiecka. Na 27 826 mieszkańców powiatu puckiego 12,3 proc. podało narodowość niemiecką. W samym Pucku na 2790 mieszkańców - 559, tj. 20 proc., a jeszcze więcej w obszarach dworskich - 22,7 proc.

Rozmieszczenie ludności polskiej w województwie pomorskim według spisu z 1921 r. Fragment części północnej opracowany przez Stanisława Pawłowskiego. Mapa ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni. Rozmieszczenie ludności polskiej w województwie pomorskim według spisu z 1921 r. Fragment części północnej opracowany przez Stanisława Pawłowskiego. Mapa ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni.
Były też jednostki administracyjne, gdzie mniejszość niemiecka przeważała (Hel, Karwieńskie Błota, Krokowa, Minkowice, Sulicice oraz folwarki Łętowice, Szary Dwór i Połchówko). Pozostałe gminy zdecydowanie, bo ogółem w 91,3 proc. opowiedziały się za narodowością polską.

Podobnie w powiecie wejherowskim liczącym 43 809 mieszkańców zdecydowana większość, bo 90,4 proc. określiła się jako polska. W Wejherowie zamieszkałym przez 8849 osób mniejszość niemiecka stanowiła 1824 osoby (20,6 proc.). W obszarach dworskich ten odsetek był znacznie mniejszy, bo na 7102 mieszkańców narodowość niemiecką wpisało 566 osób (8 proc.). W gminach zamieszkałych przez 27 858 osób 93,4 proc. (26 027 osób) określiło się Polakami, a 6,6 proc. (1831 osób) Niemcami.

Źródła niemieckie podają, że w 1905 r. w powiecie puckim językiem polskim (kaszubskim) mówiło 70 proc. mieszkańców, a w powiecie wejherowskim 50 proc. Na pewno po przegranej wojnie i po powrocie tych ziem do Polski wielu Niemców (nauczyciele, urzędnicy i mundurowi) wyjechało do Rzeszy, a niektórzy do Wolnego Miasta Gdańska.

Jednak wielu pozostało, przede wszystkim ci, którzy posiadali majątki i gospodarstwa gburskie oraz nieruchomości w miastach. Był to ich dorobek życiowy.

Zgodnie z art. 91 traktatu wersalskiego oraz art. 4 traktatu mniejszościowego (traktat mniejszościowy zwany też małym traktatem wersalskim Polska podpisała 28 czerwca 1919 r. z mocarstwami sprzymierzonymi łącznie z traktatem wersalskim jako warunek jego zawarcia, gwarantował on poszanowanie i obronę praw mniejszości narodowych) Niemcy urodzeni na ziemiach przyznanych Polsce oraz mający stałe miejsce zamieszkania na tych ziemiach mieli prawo do otrzymania obywatelstwa polskiego.

Ci, którzy osiedlili się na tych terenach w okresie od 1 stycznia 1908 r. do 10 stycznia 1920 r., mogą nabyć polskie obywatelstwo po otrzymaniu zgody państwa polskiego. Wszyscy dorośli mieli prawo wyboru opcji do 1922 r., czy chcą polskie obywatelstwo, czy też wybierają niemieckie i opuszczają tereny przyznane Polsce w ciągu 12 miesięcy.

Większość Niemców opuściło te tereny jeszcze przed ustanowieniem na nich polskiej państwowości.

Arystokracja ziemska na północy Kaszub



Aby zaspokoić głód ziemi i uspokoić radykalizację nastrojów na wsi, przystąpiono do reformy rolnej. W 1920 r. Sejm RP przyjął ustawę o przymusowej parcelacji majątków ziemskich powyżej 180-400 ha na różnych obszarach państwa za odszkodowaniem w wysokości połowy ceny rynkowej ziemi.

Ustawy nie wprowadzono jednak w życie, gdyż uchwalona w marcu 1921 r. konstytucja RP gwarantowała prawo własności. W 1925 r. osiągnięto kompromis zakładający dobrowolną parcelację majątków powyżej 180 ha, a na Kresach Wschodnich powyżej 300 ha po cenach rynkowych.

Majątki uprzemysłowione mające słodownie, gorzelnie, olejarnie, browary, wytwórnie płatków ziemniaczanych, młyny przemysłowe itp. limit ten miały podwyższony do 700 ha.

  • Hrabina Henriette Marie Antonie Karoline Anna von Quistorp i jej mąż Gustaw Karl Theodor von Below przed ślubem w 1887 r. i 50 lat później podczas złotych godów w Sławutówku. Źródło: Beiträge zur Genealogie Und Geschichte der Familie Quistorp, quistorp.de)
  • Hrabina Henriette Marie Antonie Karoline Anna von Quistorp i jej mąż Gustaw Karl Theodor von Below przed ślubem w 1887 r. i 50 lat później podczas złotych godów w Sławutówku. Źródło: Beiträge zur Genealogie Und Geschichte der Familie Quistorp, quistorp.de)
W odrodzonej Polsce, w powiatach puckim i wejherowskim, zdecydowana większość majątków dworskich pozostała w rękach ich niemieckich właścicieli. Hrabia Döring von Krockow, hrabia Heinrich von Keyserlingk, Leo von Grass, Gustaw von Below, Fritz Alexander Rodenacker, żeby wymienić najbogatszych, wybrali opcję pozostania w swoich zamkach i pałacach, przyjmując polskie obywatelstwo.

W 1930 r. w powiecie morskim (powstał w 1927 r. z  powiatu puckiego i części powiatu wejherowskiego z siedzibą w Gdyni; rok później połączono z resztą powiatu wejherowskiego, a w 1929 r. wyłączono Gdynię, która została powiatem grodzkim) na 206 właścicieli dużych majątków ziemskich około 30 było narodowości niemieckiej.

Z największych Heinrich Keyserlingk oprócz zamku i cegielni w Wejherowie miał dobra w Bieszkowicach, Gowinie, Nanicach, Nowym Dworze Wejherowskim, Pętkowicach, Sopieszynie, Śmiechowie, Ustarbowie i Zbychowie.

Pałac Below w Sławutówku. Pałac Below w Sławutówku.
Döring Krockow nadal posiadał zamek i majątek w Krokowej oraz dobra w Lisewie, Łętowicach i Parszczycach, a Gustaw Below wraz z żoną Henriettą rezydował w pałacu w Sławutówku. Zamek w Rzucewie z folwarkiem i Osłoninem powierzył w opiekę wnukowi Albrechtowi Krockow. Był też posiadaczem majątków w Żelistrzewie i Widlinie, a Grassowie mieli Starzyński Dwór, Kłanino, Sulicice i Połchówko (Buchenrode), Rodenackerowie Celbowo, Hannemann Połczyno, a Frieböse Tyłowo.

Potomkowie osadników holenderskich w Karwieńskich Błotach i Sławoszynie mieli majątki powyżej 100 ha. Najbogatsi po 1925 r. musieli oddać na cele parcelacji część swoich gruntów, oczywiście za odszkodowaniem.

"Kamerdyner" przewodnikiem po rzeczywistości północnych Kaszub



Aby lepiej zrozumieć niuanse społeczne wsi kaszubskiej na północnym krańcu RP w latach 20. po odzyskaniu tych ziem po latach zaboru pruskiego, trzeba przeczytać powieść historyczną "Kamerdyner" (autorstwa kwartetu Paweł Paliński, Mirosław Piepka, Marek Klat i Michał Pruski) lub obejrzeć film Filipa Bajona pod tym samym tytułem.

Wprawdzie autorzy powieści i scenariusza stworzyli fikcyjne postaci, to fabuła odzwierciedla sytuację wsi puckiej w latach 1900-1945.

W filmie "Kamerdyner" Filipa Bajona postać Bazylego Miotka, granego przez Janusza Gajosa, stylizowana jest na Antonim Abrahamie, zwanym "królem Kaszubów".
W filmie "Kamerdyner" Filipa Bajona postać Bazylego Miotka, granego przez Janusza Gajosa, stylizowana jest na Antonim Abrahamie, zwanym "królem Kaszubów".
Wymyślony pruski junkier, hrabia von Krauss, jest jednocześnie grafem von Krockow, faktycznie tam mieszkającym i posiadającym majątki po obu stronach granicy, a także bogatym ziemianinem, rodem z Gdańska - Leonardem von Grassem. Natomiast jego żona Gerda von Krauss chociażby poprzez tragiczną śmierć z rąk czerwonoarmistów w marcu 1945 r. przypomina hrabinę Henrietę von Below ze Sławutówka.

Również postać Bazylego Miotka stylizowana była na Antonim Abrahamie. Też był nazywany "królem kaszubskim", też był serwisantem maszyn do szycia marki "Singer" oraz kolporterem polskiej "Gazety Gdańskiej". Tak jak Abraham agitował miejscowych Kaszubów za polskością.

Antoni Abraham reklamował się w prasie jako dostawca maszyn do szycia. Antoni Abraham reklamował się w prasie jako dostawca maszyn do szycia.
W jednej ze scen filmu, w której pokazany jest przyjazd na Kaszuby urzędnika z Warszawy i jego rozmowa z "królem kaszubskim" na temat parcelacji dóbr hrabiego po odzyskaniu przez Polskę Pomorza, widzimy, jak układały się wzajemne relacje między dworem a wsią. Krauss jako Niemiec i jako ziemianin, choć nie lubił mieszkańców kaszubskiej wsi, to nie był traktowany przez nich jak obcy. Miotke nie cieszył się z tego, że majątek Kraussa będzie parcelowany, gdyż narusza to "święte prawo własności", a Kraussowie mieszkają tu od ponad stu lat.

Polska nieufna wobec Kaszubów



Ani powieść, ani film nie pokazały jednak, jak cieszących się z powrotu do Polski w 1920 r. i następnych latach Kaszubów potraktowała nowa władza. Przejmująca od Niemców ziemię kaszubską Błękitna Armia gen. Józefa Hallera potraktowała ją jak zdobycz wojenną. Gwałt i rabunek, publiczna chłosta, pijaństwo, upokarzanie miejscowej ludności przede wszystkim tam, gdzie stacjonowały formacje graniczne - tak wyglądała sytuacja wsi w 1920 r. To spowodowało zainteresowanie parlamentu Rzeczypospolitej. Przybyła na miejsce komisja sejmowa potwierdziła "ekscesy" wojskowych i nastąpiła wymiana formacji granicznych.

Nieufność była obustronna. Miejscowi rozczarowali się nową władzą i bez sympatii patrzyli na przybyszów z głębi Polski, nazywając ich "bosymi Antkami". Ci znowuż czuli niechęć do regionalizmu kaszubskiego. Język kaszubski, skoro go nie rozumieli, brzmiał dla nich obco, a dążenia do jakiejkolwiek kaszubskiej autonomii wyciszano.

Wielu badaczy tych czasów stawia pogląd, że polskość Kaszubów w oczach przybyłych nie była tak oczywista. Najważniejsze stanowiska w regionie jak starosta powiatu nie były proponowane miejscowym.

Wyjątkiem był Stefan Dąbrowski, Kaszub ze Strzebielina, ziemianin i prawnik związany z Naczelną Radą Ludową, który był pierwszym komisarycznym starostą w Wejherowie. Jednakże został wkrótce odwołany i przeniesiony do Torunia na posadę urzędniczą. Powodem były pomówienia o rzekome sprzyjanie Niemcom.

Kaszub co najwyżej mógł być wójtem czy burmistrzem, jak Antoni Miotk w Pucku, Augustyn Dybowski w Wejherowie i Jan Radtke w Gdyni.

Znamienna jest też postawa Aleksandra Majkowskiego, lekarza i działacza kaszubskiego. W czasie powrotu Pomorza do Polski był zaangażowany w ruch niepodległościowy jako członek Rady Ludowej, dziennikarz i współpracownik Międzynarodowej Komisji Granicznej. Jednak wkrótce wycofał się z tej działalności i osiadł w Kartuzach, oddając się praktyce lekarskiej i pracy literackiej. Rozczarowany postawą władz polskich w sprawach Kaszubów nie zrezygnował z walki o ich tożsamość. Został prezesem Zrzeszenia Regionalnego Kaszubów mającego na celu przeciwdziałanie dyskryminacji miejscowej społeczności przez władze w Warszawie i osadników przybyłych na Pomorze oraz neutralizowanie propagandy niemieckiej skierowanej na Kaszubów.

Popularność Kaszub przybliżyła region Polakom



Północne Kaszuby, szczególnie nadmorskie wsie po ich powrocie do Polski, stały się atrakcyjne turystycznie. Grunty w tych miejscowościach były nabywane przez Polaków z głębi kraju.

Miejscowy rybak z Wielkiej Wsi Leon Torliński odsprzedał Henrykowi Bagińskiemu 20 ha ziemi, która stała się zaczątkiem nowej osady - Hallerowa.

Nowy właściciel, oficer ze sztabu generała Józefa Hallera, wraz z sąsiednimi gruntami należącymi do małżonków TorlińskichAleksandra Andrzejewskiego uzyskał zgodę podziału na działki budowlane. Tak powstała osada letniskowa, w której plac miał również sam generał Haller. Powstawały w niej pensjonaty i wille, do których ściągały elity warszawskie.

Nowy dworzec w Hallerowie oddany w 1927 r. Po dwóch latach zmieniono nazwę na Wielka Wieś-Hallerowo. Stacja Wielka Wieś była dwa kilometry dalej u nasady Półwyspu Helskiego. Źródło: biblioteka kolekcji prywatnych bikop.eu Nowy dworzec w Hallerowie oddany w 1927 r. Po dwóch latach zmieniono nazwę na Wielka Wieś-Hallerowo. Stacja Wielka Wieś była dwa kilometry dalej u nasady Półwyspu Helskiego. Źródło: biblioteka kolekcji prywatnych bikop.eu
Obok, w Cetniewie, zorganizowano obóz wojskowy dla młodzieży, a w Chłapowie miejscowi rybacy wynajmowali izby letnikom. Te osady wraz z Jastrzębią Górą zostały połączone z Wielką Wsią szosą zbudowaną z bazaltowej kostki.

W 1922 r. dociągnięto linię kolejową ze Swarzewa do Helu ze stacjami w Wielkiej Wsi, Chałupach, Kuźnicy i Jastarni. Dzięki temu można było pociągiem dojechać z głębi Polski nad morze. Wybrzeże od Dębek po Hel stało się celem dla letniego wypoczynku Polaków. Do tego trzeba dodać modny już Puck oraz Orłowo i Gdynię.

Bezpośrednio można było też dojechać z Warszawy do Krokowej, a stamtąd już niedaleko było do Karwi i Dębek. Pod koniec lat 20. doszła nowa stacja kolejowa w Juracie i oddano dworzec Wielka Wieś - Hallerowo.

Hotel Lido w Juracie oddany w 1933 r. Hotel Lido w Juracie oddany w 1933 r.
W 1928 r. spółka akcyjna o nazwie "Jurata" na 150-hektarowym obszarze wydm porośniętych lasem sosnowym postanowiła wybudować kąpielisko morskie. Osada stała się modnym uzdrowiskiem z hotelem "Lido", licznymi ekskluzywnymi pensjonatami i willami. Swoje letnie rezydencje mieli m.in. prezydent RP Ignacy Mościcki, minister spraw zagranicznych Józef Beck, hrabiowie PotoccyTyszkowiczowie. W Juracie wypoczywały polskie elity polityczne i ze świata kultury oraz ci, których było na to stać.

Bibliografia

  1. Jolanta Nitkowska "Ślady na drodze. Bernard Werra - bojownik o polskość" Zbliżenia Rok VI (1983) nr 37(240).
  2. Życie Podkarpackie z dnia 26 czerwca 2019 r. - dodatek historyczny IPN o/Rzeszów z okazji 100. rocznicy podpisania Traktatu Wersalskiego3/Ludwik Krzywicki "Spis ludności i zwierząt gospodarskich z dnia 30 września 1921 roku" Główny Urząd Statystyczny Warszawa 1923.
  3. Ludwik Krzywicki "Spis ludności i zwierząt gospodarskich z dnia 30 września 1921 roku" Główny Urząd Statystyczny Warszawa 1923.
  4. Wiesław Szczurek "Liczba i rozmieszczenie ludności niemieckiej na Pomorzu w okresie II Rzeczypospolitej" Państwo i Społeczeństwo II: 2002 nr 2 s. 163-175.
  5. Cezary Obracht-Prondzyński "Epicka opowieść o kaszubskim pograniczu? O filmie "Kamerdyner" w reżyserii Filipa Bajona" Kultura Liberalna z 25 września 2018 r. Nr 507 (39/2018).
  6. Magazyn Kaszuby z dnia 30 sierpnia 2018 r. "Kamerdyner" - co w nim jest, a czego nie ma? -t.slomczynski@magazynkaszuby.pl.
  7. Józef Borzyszkowski, Przemysław Hauser (oprac.), Sejm Rzeczypospolitej o Pomorzu w 1920 roku. Sprawozdanie Komisji Pomorskiej, Gdańsk 1985.
  8. Strzebielëno/Strzebielino-wieś kaszubska w pradolinie Redy-Łeby. Znani mieszkańcy. Stefan Dąbrowski (www.strzebielino.eu).
  9. Lata 20 - Władysławowo (wladyslawowo.pl/cms/18282/lata_20_wladyslawowo).
  10. Jurata Królowa Bałtyku na Półwyspie Helskim - historia (Jurata.net.pl/historia.html).
Bronisław Poźniak

Opinie (121) ponad 10 zablokowanych

  • (1)

    Kawał ciekawej historii,dzięki za ten interesujący artykuł.

    • 90 2

    • Kiedy powrót Kaszub do macierzy ?

      • 9 8

  • Dobry artykuł, ale ze sporymi brakami w faktach. (6)

    Linki są tu od razu usuwane, więc jako uzupełnienie artykułu polecam wygooglać sobie:

    - Ułańska fantazja czyli batem w Kaszubę. Jak Polska zaślubiała Pomorze
    - Ułańska fantazja czyli batem w Kaszubę. Jak Polska zaślubiała Pomorze

    • 28 8

    • (2)

      "Wojska polskie wkroczyły na teren Kaszub na przełomie stycznia i lutego.

      Ludność kaszubska wszędzie witała z wielką radością polskich żołnierzy, a kaszubscy ochotnicy zaciągali się do armii polskiej, by walczyć w wojnie polsko-bolszewickiej.

      Zmiany polityczne spotkały się z pozytywnym przyjęciem Kaszubów, jednak zaledwie po kilku miesiącach sytuacja uległa zmianie. Wpływ na to miały głównie trzy czynniki: zachowanie się armii polskiej, sytuacja gospodarcza oraz napływ ludności polskiej i preferowanie jej przy obsadzaniu różnych stanowisk.

      Największe szkody wyrządzało Kaszubom wojsko polskie. Żołnierze, pochodzący głównie ze wschodnich obszarów państwa polskiego, często będący analfabetami, brutalnie traktowali ludność kaszubską (rekwizycje, rewizje, zajmowanie mieszkań, kradzieże, porwania kobiet).
      Te zachowania oraz trwające cały czas trudności gospodarcze spowodowały, że część Kaszubów domagała się przyłączenia do Wolnego Miasta Gdańska. Kaszubi unikali też poboru do wojska polskiego lub optowali za Niemcami i opuszczali Polskę.

      Kaszubi zaczęli również z sentymentem wspominać czasy niemieckie, co w praktyce objawiało się np. głosowaniem na niemieckie listy wyborcze.

      Złe traktowanie Kaszubów zostało dostrzeżone w Warszawie, o czym świadczy sprawozdanie sejmowej Komisji Pomorskiej z 1920 r.
      Sytuacja uległa jednak poprawie tylko w niektórych kwestiach, głównie w postępowaniu wojska."

      • 40 9

      • Tak jakby nic się nie zmieniło.... :/

        • 7 3

      • Z opowieści rodzinnych wiem że nie do końca tak było ,ale taka jest historia przekazywana z pokolenia na pokolenie ,czasami mija się z ustaleniami historyków.

        • 4 1

    • "Kaszubi, odcięci od dostaw z Prus i możliwości handlu z np. Bytowem, który znalazł się po niemieckiej stronie, próbowali zaopatrywać się nielegalnie. Pewien oficer straży granicznej zwykł karać przemytników - jak czytamy w sprawozdaniu Sejmowej Komisji Pomorskiej - chłostą. Za przeniesienie przez granicę piętnastu (jednego mendla) jaj wymierzał 25 batów, a jeśli żołnierz akurat był w złym humorze, przenoszący jedzenie Kaszuba otrzymywał batów 50."

      • 21 4

    • (1)

      Artykuły na stronie Magazyn Kaszuby. (z marca 2016)

      • 3 1

      • To jest nic w porównaniu z zachowaniem Niemców w Lesie Piaśnickim

        Czy zachowaniem Czerwonej Armii, opisanych przez tego samego autora w artykule: ,,Wyzwolenie. Rok 1945 na Pomorzu - trauma i tabu''

        • 11 5

  • Może czas oderwać Kaszuby od Polski? (20)

    Polska to twór autodestrukcyjny, po co nam ona?

    • 56 81

    • Nawet trza. Albo duża autonomia, jak za Odrą.

      • 7 8

    • No to popłyńmy w te klimaty (1)

      Jakie tereny chciałbyś odłączyć od Polski i jak to sobie wyobrażasz? Może jakaś granica, cło, ale rozumiem, że na tych Kaszubach będzie też jakaś elektrownia, no nie? A może jeszcze przemieszczenie ludności? Nie Kaszubów poza Kaszuby, a Kaszubów spoza Kaszub do nowej ojczyzny?
      Przedstaw proszę swoja wizję szczęśliwego Kraju Kaszubskiego wydzielonego z Polski i przekonaj pozostałych Kaszubów.

      • 14 11

      • W czasach UE wystarczy wydzielić woj. Pomorskie, logistycznie nie jest to aż tak skomplikowane.

        Przemieszczania ludności dobrowolne tak jak 1920, czyli jak chcesz zostać obywatelem przyjmujesz obywatelstwo, jak nie to zostajesz, ale nie masz prawa wyborczego zgodnie z prawem unijnym. Typowy rusk szuka problemów gdzie ich nie ma.

        • 8 9

    • Nie odrywać. (2)

      Autonomia Kaszub w ramach państwa polskiego.

      • 8 17

      • tak, ale nie z tymi elitami co są teraz.

        • 6 5

      • Jo dlô autonomië- Tak dla autonomii

        Môcë Wë prôwdã. Szerok aùtonomiô w òbremieniém pòlsczégò państwa je nôbëlniészą òpcją dlô Kaszëb i Kaszëbów. Më, Kaszëbi, jesmë baro sparłãczeni z Pòlską i cëzé nama są dążenia do twôrzeniégò apartnégò kaszëbsczégò państwa. Chcemë równak móc w wiãkszim stãpniu decidowac ò wôrtnich dlô naji zëmi sprawach (w tim ò najich dëtkach),chcemë, tak jak miemiecczé landë, czë spansczé aùtonomiczné pòspólnotë miec gwôsny rząd, mający władzã w bënowich sprawach, gwôsné ùrzãdë, szkòlni sistem i pùbliczné media, chternë bë nadawałë pò kaszëbskù. Chcemë, abë kaszëbsczi jãzëk bëł ùrzãdowim na cawnych Kaszêbach i òbòwiązkòwo ùczoni w szkòłach na Kaszëbach.Leno teli i jaż teli.

        • 1 0

    • Większość Kaszubów podpisała w czasie wojny Volkslistę, były 4 kategorie Volksdeutschów (7)

      • 6 20

      • (1)

        Nie było żadnego podpisywania list .Kłamiesz.

        • 11 6

        • kaszuby

          Bylo podpisywanie masowe. Nie mieli innego wyjscia.

          • 7 10

      • Pomyliło Ci się (1)

        z góralami.

        • 11 4

        • Goralenvolk

          • 5 1

      • Kilkadziesiąt tys. dusz z Lasu Piaśnickiego i Stutthof

        Przeczy twoim bredniom.
        PS. Czterej pancerni to słabe źródło historyczne, mające zdyskredytować Kaszubów i wybielić jaruzelowa jauzelowicza.

        • 11 1

      • Bzdury. (1)

        Był obowiązek wypełnienia ankiety, gdzie m. in. pytano o język i wyznanie. I dostawało się odpowiednią kategorię narodowościową. Każda kategoria to były inne prawa, przywileje i obowiązki.

        • 5 1

        • i bilet na front w Wehrmachcie

          • 1 0

    • NIe potrzebujesz Polski to wyjedź (2)

      a nie ujadaj. My też tu takich typków nie potrzebujemy. Zabieraj się stąd.

      • 9 8

      • A moze ty wyjedź? Bo ja jestem tu u siebie

        • 9 5

      • Kaszubi

        Tu są A tzw panstwa się zmieniają. Wróć do korony

        • 5 1

    • Tuskowi coś takiego się marzyło swego czasu.

      • 4 1

    • Jestem za! Ale to wy wyjedzcie do swoich Niemiec, a nasza Polske opusccie. (1)

      Polakami nie jestescie, nie byliscie i nigdy nie bedziecie.
      Zniemczeni slowianie.

      • 2 11

      • nie mów tak

        przeginasz grubo, jak byś kilku znał osobiście to byś tak nie napisał. to dobrzy ludzie.

        • 5 0

  • Gdańsk nie jest stolicą Kaszub (24)

    • 109 18

    • Nie jest. (19)

      Jest średniowieczną stolicą regionu większego od Kaszub - Pomorza, jego ziemie zamieszkiwały różne plemiona Pomorzan (Słowian), w tym Kaszubi.

      • 33 6

      • Czyli czas zlikwidować tabliczki na wjazdach do Gdańska (16)

        Albo zamienić na inne

        • 34 7

        • (14)

          Tabliczki czas postawić w Gdyni.
          Największym kaszubskim miastem jest Gdynia, w której zamieszkuje ok. 80 tys. osób z kaszubskim pochodzeniem. W Gdańsku raptem ok. 40 tys.

          • 15 12

          • Gdynia i Gdańsk

            W Gdyni kwestie Kaszubów są normalne i naturalne. Wszyscy wiedzą, że to miasto powstało na kaszubskich gruntach, dzięki inicjatywie państwa polskiego i roli ludności, która tu przyjechała z głębi Polski. Gdynia to otwarte "miasto z morza i marzeń" dla Kaszubów i innych Polaków, nie ma tu etnicznych animozji, głupich ambicji (w stylu kto jest u siebie), ani nie potrzeba żadnych tabliczek na rogatkach. Inaczej jest w Gdańsku, w którym robi się jakieś sztuczne święta, wywiesza flagi, ogłasza kolejną stolicę - to jest robione jakoś na siłę.

            • 23 5

          • zgadza się (1)

            w gdyni cały czas słyszę jo,jo,jo

            • 20 1

            • jo, tak właśnie jest)

              • 11 0

          • ja rozumiem wasze gdyńskie kompleksy (10)

            twój podpis jest dowodem. macie raptem 90 lat historii i hasło że Gdańsk jest niemiecki. ok... lepiej wam bose antki?

            • 17 11

            • (6)

              Potomkiem bosych antków zza Buga, z Kongresówki lub Galicji to jesteś ty.
              Ja jestem stąd - urodzony w Gdyni, tak samo jak rodzice i dziadkowie.
              Nawet w Gdyni na cmentarzu są groby moich pra-pradziadków zmarłych przed wojną w Gdyni w 1929 roku.
              Wszyscy moi pradziadkowie urodzili się przed pierwszą wojną na terenie Prus Zachodnich. w powiatach: wejherowskim, kartuskim oraz Gdańskie Wyżyny. Od Klukowa, Matarni, przez Przodkowo, Szarłatę, Bielawy, Orle po Bojano i Kielno koło Gdyni.
              Wszyscy dziadkowie urodzeni w II RP w międzywojennym województwie pomorskim.
              I kogo ty nazywasz bosym antkiem?

              • 18 9

              • Z całym szacunkiem

                Ale ilu jest takich 100procentowych autochtonów jak ty. Zbyt dużo czasu minęło od lat 20 i tylko w powiecie kartuskim że wskazaniem na Sierakowice mają problemy z małą pulą genów.

                • 5 2

              • Ciebie nazywam bosym antkiem

                Powtarzaj sobie na przemian że Gdańsk jest niemiecki albo zabużański. Prawda taka że bose antki to biedota i analfabetyzm z waszych dzielnic Meksyk, Pekin itp. Mój pradziadek zginął broniąc poczty i nie będzie mi jakiś wsiun z gdyni, miasta bez histori, osiedlonego przez patologię powojenną, bosych antków, mówił że gdańsk jest niemiecki albo że jestem zza Buga. Wieśniaki gdyńskie podszyły się pod kaszubów. Dobre.

                • 15 15

              • To że jesteś z Gdyni wynika już z pierwszego zdania. Reszta jest oczywista, nie musiałeś nawet tego pisać.

                • 2 1

              • Mam tak samo. (2)

                Mój mąż jest pierwszym "obcym", takim bosym antkiem, od kilkunastu pokoleń w rodzinie. Dziadkowie i rodzice urodzeni w Gdyni, pradziadkowie z Kartuz i Chmielna, a także z Bytowa, Tuszków i Rumii.

                • 1 2

              • Twój mąż wzbogaca waszą marną pulę genetyczną (1)

                Poczytaj, poszperaj w tym temacie, nie hejtuj od razu. Kaszubi mają z tym poważny problem. Ps. bose antki to była polska ludność zaboru rosyjskiego. Nazywali ich tak Polacy z zaboru pruskiego i to nie na Kaszubach ale w Polsce centralnej. Na Kaszubach błędnie nazywano tak wszystkich Polaków, a ci przybywali po 1 wojnie obsadzać stanowiska w administracji i wojsku, budować struktury państwo jako osoby zasłużone Polsce np. w powstaniach, np. z Mazowsza, Małopolski, Wielkopolski. Niestety ale przez 1000 lat w tworzeniu państwowości Kaszubi nie osiągnęli niczego. Dlatego przybyli do tej roli inni.

                • 2 5

              • Ale ja doskonale wiem o tym ;)

                Że wzbogaca pulę. Problem jest taki, że mój mąż pochodzi z grupy etnicznej równie hermetycznej, a może nawet bardziej. 3 pokolenia wstecz jego rodziny leżą na jednym cmentarzu w jednej miejscowości. Rodzina matki mojego ojca jest bardziej wymieszana, więc akurat nie mamy problemu z niedoborem LCHAD (słynny kaszubski gen). Doskonale również wiem, kim jest bosy Antek. Akurat problem z tym genem jest większy w okolicy Kartuz. Pzdr :)

                • 1 0

            • To akurat prawda (2)

              ze Gdansk jest bardziej związany z Niemcami wiec obecny lokalny patryjotyzmu jego mieszkańców je niepoważny.

              • 5 2

              • Kiedyś się śmiałem z mojego brata, który z powodu miłości przeniósł się na Lubelszczyznę (1)

                Pytał: co u was tak nawiązuja do Wolnego Miasta Gdańska? Połowę czasu istnienia WMG to historia hitlerowskich Niemiec, a i pierwsza połowa nie odznaczała się niczym dobrym dla Polaków tam zamieszkujących. "Eeee tam, przesadzasz" - mówiłem mu. Ale teraz widzę, że to jednak prawda. Ostatnia akcja malowania tramwajów w barwach tramwajów z WMG, to co najmniej zastanawiające. Wiceprezydent mówi o "słowu przeciwko słowu" - co oznacza, że to Polacy byli winni wojny, że oni byli stroną "atakującą". W mieście, gdzie 90% mieszkanców deklarowała się jako Niemcy...Polacy prowokowali. Mądre to i głębokie. Rondo Graniczne Wolne Miasto Gdańska - Rzeczpospolita Polska (1918-1939). Biorąc pod uwagę prawdę historyczną, mozna było postawić w okolicy tablicę informacyjną. Ale od razu tak nazywać rondo? Z drugiej strony zaniedbania dotyczące Westerplatte. brak pozwolenia na wykopaliska to był prawdziwy policzek. Nie, bo NIE. gdyby Westerplatte nie przejęło państwo, to by do dzisiaj nic nie wiedziano o poległych żołnierzach polskich tam jeszcze pochowanych. Wstyd !!!

                • 7 1

              • głupoty propagandowe powielasz

                wykopaliska były wcześniej, widziałem osobiście

                • 0 0

        • Adamowicz już nie rządzi, to można wywalić.

          Chcę piękne witacze od strony Kaszub.

          • 0 1

      • Który rok jest wyznacznikiem i dlaczego?

        • 0 0

      • Gdańsk jest stolicą Pomorza Gdańskiego.

        Które dziwnym przypadkiem zamieszkiwane było w większości przez Kaszubów, o Pomorze Środkowe( Stolica Słupsk-Koszalin) i Pomorze Zachodnie( Stolica Szczecin) historycznie Polska rzadko się upominała a Gdańsk nie miał na nie większego wpływu. Bosy Antek to stan umysłu.

        • 1 0

    • Gdańsk nie jest stolicą kaszub i nigdy nie był.

      • 29 8

    • Kaszuby to historyczna ciekawostka a nie region tym bardziej z jakakolwiek stolica

      • 1 8

    • jesli gdansk nie bedzie kaszubski, to bedzie niemiecki. o to wam chodzi panstwo Dulscy?

      • 2 10

    • I to jest właśnie ciekawa dyskusja.

      Stolica nie musi być jedna. Wiele państw ma po 2, a nawet 3 stolice. Z Kaszubami mi się wydaje tak, że głównie jest Gdańsk i Wejherowo. No, bo błagam... Kościerzyna? Kartuzy?

      • 0 0

  • (2)

    Oni nigdy wracać do Polski nie chcieli , wielokrotnie to potwierdzali .To własnie onich mówiono ze maja czarne podniebienie.

    • 10 60

    • Wracaj za Buga biegać z motyka za kozami

      • 24 11

    • Wuju bany. Czarne podniebienie wymyślili Niemcy, którzy nie darzyli szacunkiem Kaszubów. Pogardliwie porównywali ich do psów, zwierzęta te mają bowiem ciemne podniebienia.

      • 24 2

  • I po diabła były te granice? Tylko kłopotów narobiły, gwałtów a ostatecznie doprowadziły do wojny (2)

    Sztarfy za przekroczenie gościńca, dużo pracy dla strażników granic, którzy zawsze będą wykazywali konieczność swojej obecności. W poprzednim wieku ludzie podróżowali po całej Europie, robili biznesy ale potem im się zachciało zostać "narodami" i pozamykać się w bańkach. A Kaszubi nawet w tych hakatowych Prusach nie byli tak traktowani jak w nowo powstałej Polsce. Tak samo było na Śląsku i w Wielkopolsce. W tych dzielnicach dużo ludzi żałowało, bo się okazało, że narodowe idee to tylko utopia. Ale jest to dowód, że byli w 1920 Polakami, bo głupimi zostali po szkodzie:)

    • 34 17

    • właśnie! po co granice. wyskakuj z kasy i auta, to nie bedziesz miał klopotów i niepotrzebnej wojny ze mną :D

      • 1 1

    • Nie do końca - Kaszubi nie są głupcami

      Wystarczy spojrzeć na wyniki wyborów. My zawsze dajemy sobie radę. Ślązaki tak się drą, a głosują na PiS. Teraz mają.

      • 3 2

  • No to czekamy na 4 część opowieści

    • 10 1

  • Narodowe idee to nie utopia (1)

    Ale konieczna obrona przed faszyzmem i komunizmem - ideologiami zniewolenia narodów

    • 19 8

    • Leczenie kiły rzeżączką nie daje efektu

      • 1 2

  • Brawo. Taki jest sens regionalnego portalu. Wojny (kulturowe, polityczne itp.) zostawcie na marginesie

    • 20 2

  • A propos (4)

    Latem, po kilku latach, postanowiłem znów odwiedzić na rowerze pałac w Sławutówku, o którym wspomina się w powyższym artykule. Na miejscu, zamiast historycznych obejść, zastałem duże parkingi samochodowe, dużą plebejską głośną komercję rozrywkową i obok... opuszczony, popadający w ruinę pałac wraz z rosnącymi wokół chaszczami. Do grobu rodziny von Below nie sposób już było się dostać. Pomimo znacznej liczby korzystających z parku rozrywki, wokół pałacu nie było nikogo, nikt się nim nie interesował. Kiedyś lubiłem tamtędy przejeżdżać na moich wycieczkach rowerowych. Można było też wejść do środka. Po tym, jak zobaczyłem sposób traktowania przez obecnych Polaków dziedzictwa kulturowego (tu akurat nieważne, że nie polskiego), chociaż niełatwo mi się do tego przyznać jako starszemu już facetowi, popłakałem się tam jak bóbr. To jest jeden z wielu powodów stopniowej utraty przeze mnie szacunku dla polskiego narodu. Jest mi wstyd, że jestem Polakiem, a właściwie też, że człowiekiem.

    • 31 14

    • Głęboka myśl (1)

      Zgadzam się z Tobą, zabrać, zniszczyć... W wąskim mózgu przybysza ze wschodu nie ma miejsca na szacunek dla tradycji, rodu szlacheckiego, ani podziwu dla pracy pokoleń.

      • 9 2

      • dzisiejsi właściciele to nie przybysze ze wschodu

        co najwyżej potomkowie wysiedleńców ze wschodniej Polski, przybysze byli 75 lat temu i większość z nich już nie żyje. Obecna Polska to jedno z najbardziej jednorodnych społeczeństw w Europie i stare podziały na kresy czy bosych antków już dawno się zatarły. Ostali się co najwyżej Kaszubi, Górale i Ślązacy.

        • 1 0

    • to chcesz aby ktoś za ciebie coś zrobił, a ty tylko na rowerze jeździsz i płaczesz

      kiedyś tacy jak ty podpisywali Volkslistę, Volksdeutsch to jest dla ciebie

      • 3 11

    • Nie generalizuj.Gros Polaków to zajefajni,porządni ludzie.Normalność wróci.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwsze uzdrowiska w Sopocie wybudował:

 

Najczęściej czytane