• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ucieczka ORP Żuraw. Porwali okręt, zapłaciły za to całe rodziny

Michał Lipka
21 maja 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (99)
ORP Żuraw jeszcze przed buntem załogi ORP Żuraw jeszcze przed buntem załogi

Historia ucieczki ORP "Żuraw" do Szwecji mogłaby być scenariuszem do dobrego filmu sensacyjnego. Niestety nie skończyła się ona happy endem i to nie tylko dla samych marynarzy, ale i dla ich najbliższych.



Miałe(a)ś kiedyś ochotę na stałe wyemigrować z Polski?

W sierpniu 1951 r., gdy ORP "Żuraw" wykonywał prace hydrograficzne, grupa marynarzy pod przewodnictwem st. mar. Henryka Barańczaka sterroryzowała ukradzioną wcześniej bronią kadrę oficerską i skierowała okręt ku szwedzkiemu Ystad.

Po przybyciu na miejsce marynarze poprosili o azyl polityczny, a ten, ku wielkiej irytacji Warszawy, został im przyznany. Początkowo grupa była liczna, ale podczas rozmów z dowódcą okrętu por. mar. Arkadiuszem Ignatowiczem część z nich zdecydowała się zostać na okręcie. Ostatecznie w Szwecji pozostało 12 marynarzy.

Okręt z resztą załogi wyruszył w drogę powrotną do Polski. Tam już czekała gotowa do działań Informacja Wojskowa. Przeprowadzono ekspresowe, bo 16-godzinne dochodzenie, w wyniku którego:
  • dowódca okrętu, por. mar. Arkadiusz Ignatowicza, za "oddanie nieprzyjacielowi okrętu bez walki" skazany został na 15 lat więzienia,
  • szef Biura Hydrograficznego MW kmdr. ppor. Jerzy Iwanow otrzymał taki sam wyrok,
  • natomiast pełniący funkcję oficera politycznego por. mar. Zygmunt Bogumił miał za kratami spędzić 12 lat.

Pozostałych marynarzy skazano na wyroki od 5 do 10 lat więzienia. Internowani zostali skazani zaocznie na karę śmierci.



Aresztowali nawet rodziny marynarzy



Uprowadzenie ORP Żuraw zniszczyło życie wielu rodzin. Uprowadzenie ORP Żuraw zniszczyło życie wielu rodzin.
Co warte podkreślenia, wszyscy skazani na mocy amnestii z 1956 r. opuścili więzienie, ale dalej byli przez ówczesne władze postrzegani jako element wrogi. Sam okręt nie mógł już nosić tak zhańbionej nazwy i odgórną decyzją stał się ORP "Kompas".

Represje dotknęły nie tylko marynarzy. Zachowała się notatka dyrektora Departamentu Śledczego MBP z 9 sierpnia 1951 r. w związku ze zdradą ojczyzny 12 marynarzy z okrętu wojennego HG-11 "Żuraw". Czytamy w nim, że w oparciu o art. 27 KK w związku z rozporządzeniem prezydenta RP o granicach* zapadła decyzja o aresztowaniu najbliższych uciekinierów. I tak m.in. z rodziny Henryka Barańczaka miano aresztować jego ojca Mariana, z rodziny Władysława Cesarza jego stryja Józefa i siostrę Stefanię, a z rodziny Henryka Szopy - jego rodziców (Adama i Paulinę) oraz brata Jana.

Poczęstowała pierożkami, a oni zrobili jej kipisz



Co spotkało Stefanię Cesarz? Wieczorem do 11 sierpnia 1952 r. do mieszkania, w którym mieszkała wraz z ciotką w gdańskim Wrzeszczu, zapukało dwóch mężczyzn. Jako że byli bardzo mili, ciocia poczęstowała ich pierożkami oraz piwem. Mili panowie zjedli, wypili, po czym... rozpoczęli rewizję. Stefania dostała do podpisania wydany przez Urząd Bezpieczeństwa nakaz aresztowania.

Po rewizji, podczas której tak naprawdę nic nie znaleziono, przewieziono oskarżoną do siedziby UB na ulicę Okopową. Stefania była przekonana, że to - jak sądziła - nieporozumienie zostanie szybko wyjaśnione, a ona będzie mogła wrócić do domu. Tak się jednak nie stało - była wzywana na przesłuchania, podczas których miała szczegółowo tłumaczyć, kim byli adresaci znalezionych u niej listów (głownie były to szkolne przyjaźnie czy dawne miłości).

Tomasza Jabłońskiego, ojca Wacława Jabłońskiego, jednego z organizatorów buntu, zatrzymano również 11 sierpnia. Jego żona dopiero w połowie listopada poznała powód zatrzymania - pisała prośby o zwolnienie go do Bolesława Bieruta, ale pozostały one bez odpowiedzi. W przypadku rodziców Jerzego Czanieckiego było znacznie gorszej. Oboje zostali aresztowani 12 sierpnia. W ich niewielkim gospodarstwie przeprowadzono szczegółową rewizję (policzono cały sprzęt domowy, a nawet pościele i koszule). Cały inwentarz został przekazany "pod opiekę" sąsiadom, a sam dom zamknięto. Podczas przesłuchań ojciec Jerzego - Bronisław - starał się argumentować, że nie można jego i jego żony przetrzymywać w więzieniu za winy syna. Wskazywał, że syn jest pełnoletni i sam odpowiada za swoje czyny. Twierdził, że od długiego już czasu nie mieli wpływu na syna, jako dowód wskazując fakt, iż do Marynarki zaciągnął się w tajemnicy przed rodzicami i bez ich zgody.

Rodziny skazane. "W ich środowisku wychowali się dezerterzy"



Dowody były niezwykle kruche albo nie było ich wcale. Niemniej jednak Departament Śledczy MBP zdecydował się połączyć wszystkie śledztwa w jedno. Objęło ono ostatecznie 16 osób. Nieco kuriozalnie brzmi akt oskarżenia. Możemy w nim wyczytać, że oskarżeni "są najbliższymi członkami zbiegłych za granicę dezerterów i zdrajców. W ich środowisku wychowali się dezerterzy. Ze względów prewencji ogólnej i szczególnej wniosek o wymierzenie kary obozu pracy jest całkiem uzasadniony".

Komisja Specjalna, przed którą toczyło się postępowanie, rozpoczęła pracę 10 marca 1952 r. (!). Wszyscy zostali uznani za winnych i skazani na proponowane przez prokuratora kary od pół roku do 2 lat więzienia. Tylko w niektórych wypadkach na poczet kary zaliczono czas pobytu w areszcie. Dodatkowo wszyscy otrzymali 5-letni zakaz pobytu w swoim dotychczasowym miejscu zamieszkania.

Wróćmy jeszcze do głównego organizatora buntu - Henryka Barańczaka. Nie miał zbyt dobrej opinii wśród przełożonych. W jednej z opinii oficera politycznego możemy przeczytać, iż Barańczak w obecności całej załogi miał powiedzieć "mnie zajęcia polityczne są wcale niepotrzebne, wpajają komuś ciemnotę i myślą, że ktoś będzie wierzył".

Dezerterom nie odpuścili. Zamach na życie nawet w USA



Po udanej ucieczce Barańczak wyemigrował ze Szwecji do Stanów Zjednoczonych, gdzie założył rodzinę oraz firmę budowlaną. W latach 70. poprzez znajomego nawiązał kontakt z pozostającą w kraju rodziną. Niebawem SB zorientowała się w sytuacji - u rodziny Barańczaka przeprowadzono rewizję, a nią samą objęto szczególną obserwacją. W tym samym czasie Barańczak zaginął. Być może miało to związek z nieudanym zamachem na jego życie - pewnego dnia jego żona pożyczyła jego samochód. Była w nim ukryta bomba, która ciężko raniła Mary Barańczak, która nigdy już nie wróciła do pełnej sprawności. Po tym wydarzeniu Barańczak wyszedł z domu i nigdy już nie wrócił. Nie wiemy, co się z nim dalej stało.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (99)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Do czego wykorzystywano w XVII wieku wieżę obecnego Muzeum Archeologicznego w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane