• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Polskojęzyczne gestapo". Tablice zakłamują historię

Jan Szkudliński
27 grudnia 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Na tym budynku, znajdującym się przy ul. Abrahama w Gdyni, zawisła jedna z tablic, z której treścią nie zgodzi się żaden z rzetelnych historyków. Na tym budynku, znajdującym się przy ul. Abrahama w Gdyni, zawisła jedna z tablic, z której treścią nie zgodzi się żaden z rzetelnych historyków.

Tuż obok maleńkiej piekarni, przy ul. Abrahama 23 zobacz na mapie Gdyni w Gdyni, wisi na ścianie pamiątkowa tablica. Upamiętnia ona aresztowanie Lucjana Cylkowskiego, harcerza, uczestnika antyniemieckiego ruchu oporu. Nie byłoby w niej nic dziwnego, gdyby nie to, że z inskrypcji wynika, że sprawcami aresztowania była "polskojęzyczna grupa gestapo przemianowana po 1945 r. na UB".



Przyznam, że dotychczas kwestia "polskojęzycznej grupy gestapo" pozostawała zupełnie na uboczu moich zainteresowań naukowych. Co prawda byłem świadom, że niektóre z osób spokrewnionych z członkami "Gryfa Pomorskiego" niezwykle emocjonalnie traktowały i traktują przeszłość tej organizacji. Wojenne i powojenne prześladowania, a zwłaszcza działalność Jana Kaszubowskiego, który z dużą łatwością ze współpracownika gestapo przeistoczył się we współpracownika Urzędu Bezpieczeństwa, pozwalają zrozumieć, dlaczego wśród osób pozostających przez lata na celowniku obu tych organizacji zrodziło się przeświadczenie, że pozostawały one w instytucjonalnej i personalnej zmowie.

Do tego dochodzi jeszcze konflikt wewnętrzny we władzach "Gryfa Pomorskiego" pomiędzy Józefem DambkiemJózefem Gierszewskim. Zakończył się on pozbawieniem Gierszewskiego funkcji, a później zastrzeleniem go - najpewniej na rozkaz Dambka - w połowie 1943 r.

Tablica upamiętniająca aresztowanie harcerza i działacza niepodległościowego Lucjana Cylkowskiego na pierwszy plan wysuwa fakt, że został aresztowany przez nigdy nieistniejącą "polskojęzyczną grupę gestapo". Tablica upamiętniająca aresztowanie harcerza i działacza niepodległościowego Lucjana Cylkowskiego na pierwszy plan wysuwa fakt, że został aresztowany przez nigdy nieistniejącą "polskojęzyczną grupę gestapo".
Aresztowania członków "Gryfa Pomorskiego" przez gestapo budziły podejrzenia, że przyczyną ich była zdrada, donosy i działalność "polskojęzycznych gestapowców". Oczywiście korzystanie przez niemiecką policję polityczną ze znających język polski agentów wydaje się całkowicie wiarygodne i z pewnością miało miejsce, czego przykładem jest wzmiankowany Jan Kaszubowski.

Ale żeby w gestapo działała cała polskojęzyczyna grupa? Postanowiłem pogłębić nieco swoją wiedzę na ten temat.

Na stronie internetowej prowadzonej przez "Zespół do spraw upamiętniania etosu Tajnej Organizacji wojskowej Gryf Pomorski" znajduje się lista twórców i członków tej grupy.

Jest na niej Jan Kaszubowski, czemu dziwić się nie można.

Plejada twórców rzekomej komórki gestapo



Jednakże kolejne przewijające się nazwiska pokazują, do jak bardzo absurdalnych konkluzji dojść może ludzki umysł. Owa "Polskojęzyczna grupa gestapo" miała być powołana w 1933 roku w Gdańsku przez szefa NSDAP w Wolnym Mieście Gdańsku Alberta Forstera i... Bolesława Bieruta, ówczesnego członka Komunistycznej Partii Polski i współpracownika NKWD. Członkami tejże "polskojęzycznej grupy" - w myśl niektórych prezentowanych na tej stronie materiałów - mieli rzekomo być wspomniany już Bierut, Michał Rola-Żymierski, Konstanty Rokossowski, czy nawet... generał Elżbieta Zawacka, jedyna "Cichociemna", przez lata niestrudzenie działająca na rzecz upamiętniania tradycji Armii Krajowej, dama Orderu Orła Białego.

Na tej samej stronie cały szereg historyków zasłużonych dla badania dziejów "Gryfa Pomorskiego", jak Andrzej Gąsiorowski, Bogdan Chrzanowski, Mirosław Golon, Krzysztof Steyer czy Elżbieta Grot jest nazywany "fałszerzami historii". Historycy ci są autorami podstawowych badań dotyczących tematyki
pomorskiego antyniemieckiego podziemia. Jednakże prowadzili swoje badania w sposób naukowy, analizując krytycznie dostępne dokumenty i przekazy i wyciągając na tej podstawie niezależne wnioski.

Do zatajania zbrodni owej "polskojęzycznej grupy" powołany miał zostać zresztą Instytut Pamięci Narodowej, a jednym z pracowników Gdańskiego Oddziału IPN oskarżanych o "zatajanie zbrodni gestapo i NKWD" jest Piotr Szubarczyk. Każdy, kto choćby pobieżnie się zapoznał z działalnością IPN i wymienionych osób dostrzeże, jak bardzo absurdalnym jest oskarżanie ich o jakiekolwiek działania mające na celu ukrywanie zbrodni dokonanych przez niemieckich nazistów czy też radzieckich i polskich komunistów.

Sądzę, że to krótkie podsumowanie wystarczy, by uzmysłowić sobie absurdalność propagowanych przez wzmiankowany "Zespół" twierdzeń, budzących przede wszystkim smutek.

Bo właśnie smutne są konfabulacje osób przez naszą burzliwą historię dotkniętych. Jako że przeraźliwie emocjonalnie traktujemy własną historię, stąd też wiele, zwłaszcza starszych osób, z głębokim przekonaniem wygłasza sądy biegunowo odległe od historycznej prawdy. I jakąkolwiek próbę poddania tych sądów w wątpliwość traktuje jako świętokradztwo wynikające nie z dobrej woli, ale z antypolskiego spisku.

Wspomnienia mniej wiarygodne niż dokumenty



Każdy chyba historyk zajmujący się którymś z aspektów polskiej historii najnowszej był świadkiem najróżniejszych absurdalnych twierdzeń, głoszonych jednak z pełnym przekonaniem, by nie rzec, że z żarliwą wiarą. Niekiedy tworzone są "relacje świadków historii", w których po wielu dziesiątkach lat najprawdziwsi uczestnicy wydarzeń wypowiadają z pełnym przekonaniem całkowicie nieprawdziwe sądy. Czy kłamią? - bynajmniej! Kłamstwo zakłada świadome przeinaczenia. A ludzie ci naprawdę wierzą, że mówią najprawdziwszą prawdę.

Słusznie pisali Andrzej Gąsiorowski i Krzysztof Steyer, że:

"Im większy był dystans czasowy od tamtych wydarzeń, tym więcej powstawało zniekształconych lub nawet całkowicie fałszywych przekazów pisanych przez członków Gryfa".
Ta słabość, ulotność pamięci jest czymś, co każe traktować wszelkie relacje ustne z niebywałą ostrożnością i ściśle je weryfikować w porównaniu z dokumentami, lub z innymi, niezależnymi relacjami. Zasady te wpaja się studentom historii już na pierwszym roku, gdyż niezwykle łatwo wierzyć w sugestywną opowieść osoby, która tkwiła w "samym środku" wydarzeń i w ten sposób zniekształcać przekazywane następnie w książkach treści.

Gdzie grał Marco van Basten



Zresztą dotyczy to nie tylko historii. Czy nikt nie słyszał kiedyś, jak jego bliski po latach zniekształca wspomnienia ze swojego życia, by - porównawszy przytaczaną z pamięci opowieść na przykład z rodzinnymi fotografiami - stwierdzić swoją pomyłkę? Dotyczy to wielu innych wydarzeń. Sam nie tak dawno w prywatnej rozmowie stwierdziłem, że oglądałem w 1988 r. najlepszego wówczas piłkarza Marco van Bastena w barwach PSV Eindhoven, a przecież kilka kliknięć wystarczy, by się przekonać, że w tym klubie nigdy nie grał. Zapamiętane przeze mnie z dzieciństwa mecze były częścią Mistrzostw Europy z tego samego roku. Pamięć jest bardzo zawodnym źródłem.

Niehistoryczne tablice w przestrzeni miejskiej



Dlaczego jednak w przestrzeni publicznej znalazła się tablica głosząca przechodniom o jakowejś "polskojęzycznej grupie"? Żaden rzetelny historyk pod treścią tej tablicy nigdy by się nie podpisał. Z racji przytoczonych wyżej treści pewnym zdaje się, że nie poproszono o to nikogo z gdańskiego oddziału IPN. Dowiadywałem się w biurze Plastyka Miejskiego i Miejskiego Konserwatora Zabytków w Gdyni, ale także i te instytucje nie wiedzą nic o jakichkolwiek publicznych zgodach na umieszczenie tablicy. Można domniemywać, że zawisła bez żadnych konsultacji.

Tablic głoszących absurd "polskojęzycznej grupy gestapo przemianowanej po 1945 r. na UB" jest więcej. Kolejna wisi przy północnym wyjściu z dworca Gdynia Główna, inne w Wejherowie.

Tablica upamiętniająca udany zamach na oficera gestapo, umieszczona na budynku dworca Gdynia Główna. Tu także pojawia się informacja o "polskojęzycznej grupie gestapo", której istnienia nie potwierdzają żadne znane historykom dowody. Tablica upamiętniająca udany zamach na oficera gestapo, umieszczona na budynku dworca Gdynia Główna. Tu także pojawia się informacja o "polskojęzycznej grupie gestapo", której istnienia nie potwierdzają żadne znane historykom dowody.
W ten sposób niestety prawdziwa przeszłość i konfabulacje o niej splatają się w jeden, w tym wypadku utrwalony w granicie przekaz. Zresztą nie jest to przecież jedyny przypadek, gdy treści historyczne w dość oczywisty sposób nieprawdziwe w przestrzeni publicznej funkcjonują. Zapewne więc tablice informujące o "polskojęzycznej grupie gestapo przemianowanej na UB" będą wisiały nadal, bo któż mógłby administracyjnie nakazać ich zmianę? Ceną wolności wypowiedzi jest w końcu także możliwość głoszenia najróżniejszych treści, także tych dalece rozbieżnych z ustaleniami historyków i zdrowym rozsądkiem.

Widok owych tablic służyć więc może przypomnieniu, że nie wszystkie opowieści świadków historii są bezwzględnie całkowicie prawdziwe. Zwłaszcza po upływie wielu lat.

O autorze

autor

Jan Szkudliński

- doktor historii, badacz historii Gdyni i Pomorza, pracownik Muzeum Gdańska.

Opinie (283) ponad 20 zablokowanych

  • nic nie zrozumiałem! (1)

    Oczekiwałem odpowiedzi na pytania:
    Czy była w Gestapo jakaś komórka zbudowana z funkcjonariuszy/agentów polskojęzycznych?
    Czy (jeśli była) po wojnie ludzie ci budowali na pomorzu struktury UB?

    Zamiast odpowiedzi znalazłem rozważania nad rzetelnością badań historycznych.

    • 20 0

    • jeśli coś nawet takiego było,ie powinniśmy się o tym dowiadywać

      z tablicy, lecz z sensacyjnego artykułu poważnej gazety lub z tv

      • 3 0

  • Panie Janie . Rzeczywiście sformułowanie "przemianowana"nie jest zbyt fortunna (2)

    ale wbrew temu co twierdzą "zasłużeni" na ulicach Gdańska i Gdyni w 1970, 1981 , UB nie różniła się od gestapo zwalczającej wszelkie przejawy walki przeciwko okupantom.
    Niestety komunistyczna gangrena wielbiąca bieruta i wszystkich kolejnych zdrajców do jaruzelskiego włącznie oraz ich kolaboranci , do dzisiaj podnoszą łby i usiłują opluwać wszystkich tych którzy marzyli o prawdziwie wolnej Polsce.
    W/g mnie przejęzyczenie to nie świadczy o prawdzie historycznej , lecz o ułomności we władaniu poprawną Polszczyzną, o co Pana jako historyka nie podejrzewam.

    • 9 6

    • w/g jest błędem (1)

      piszmy "wg" bez kropki

      • 0 0

      • Nie pretenduję do tytułu mistrza

        ale za uwagę dziękuję.

        • 1 0

  • Ból tyłka (2)

    Polaków co myślą, że rodacy to byli super i walczyli za ojczyznę. Polacy rownież mordowali swoich i to była wojna oraz inne czasy, których my nie będziemy rozumieć z tego względu, że musielibyśmy znaleść się w tej samej sytuacji. W książkach tego nie powiedzą, bo jak to tak...

    • 10 6

    • No, a ty kradniesz bo wszyscy kradną, takie czasy... co, ból tyłka dopadł? (1)

      • 2 1

      • No ale właśnie o to chodzi...

        Tak samo jak teraz są złodzieje i mordercy, ale także bardzo porządni ludzie (zapewne większość), tak samo wtedy wśród Polaków zdarzały się kanalie.

        • 4 0

  • "polskojęzycznej grupie gestapo" (2)

    skandal - i kto to zatwierdził? to jakaś subiektywna teza złośliwego rodaka...

    • 3 1

    • Bo takie było.

      I nie oznacza to, że byli Polakami, a posługiwali się jedynie językiem polskim.

      • 4 1

    • A ciemniaki z Kościerzyny i okolic są zadowoleni .Można wyprać mózgi? Można !

      • 0 1

  • (2)

    W czasie wojny dla nas Polaków bardziej niebezpieczni byli gestapowcy lokalni niż ci gestapowcy, którzy przybyli z głębi Niemiec. Ci lokalni znali język polski, często również znali gwarę lokalną. Znali powiązania rodzinne i polskie zwyczaje. Byli oni związani z niemiecką V-kolumną , należeli do nich m.in. Hans Kassner vel Jan Kaszubowski. Był on mordercą tysięcy Polaków, głównie żołnierzy Gryfa. Inwigilacją Polaków zajmowała się również cała jego rodzina, dwie siostry (jedna z nich w czasie wojny pracowała na Poczcie Głównej w Gdyni), matka oraz brat. Po wojnie oprócz jednego brata wszyscy pozostali w Polsce po wojnie współpracowali z UB i otrzymali osobiście od B. Bieruta wysokie emerytury.

    • 17 1

    • z kolei dla Żydów najgroźniejsi byli Polacy, bowiem to oni znali Żydów, ich zwyczaje

      i po gwarze ich poznawali

      • 4 5

    • Jakiego Bieruta?
      Osobiście od Stalina, na polecenie samego Gehlena! Po co się ograniczać?

      • 1 1

  • Na tablicy są błędy (2)

    "NR. 1." - zbędne obie kropki!
    Całość napisana wielkimi literami, lecz "r." jest małe... Powinno być po prostu bez R/r.

    • 2 0

    • Człowiecze !! Masz jakieś fobie ?? (1)

      Nie wszyscy drążą filologię !

      • 0 5

      • tu nie chodzi o drążenie filologii, bo sam jestem inżynierem;

        tu wystarczy być dobrym maturzystą z polskiego (nie miałem piątki, a szóstek nie było)

        • 1 0

  • "polskojęzyczna grupa gestapo przemianowana po 1945 r. na UB" (1)

    Faktycznie brzmi to jakby UB była spadkobierczynią Gestapo, a nie NKWD.

    Zgodnie z prawdą to powinno brzmieć: polskojęzyczna grupa gestapo, która w w 1945 rozpoczęła współpracę z NKWD/UB.

    • 13 0

    • Tylko po co filozofować

      kiedy widać, że chodzi o brednie odklejonego umysłu

      • 2 1

  • "który z dużą łatwością ze współpracownika gestapo"

    To w końcu współpracownik czy funkcjonariusz Gestapo?
    Raz piszą, że pracował w urzędzie osiedleńczym i przesiedleńczym SS i policji w Gotenhafen. Później że, został funkcjonariuszem Gestapo. Jeszcze innym razem, że miał stopień Unterscharfürera SS.

    • 0 0

  • nie no jak kasxub coś wymyśli to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać

    • 2 4

  • "Można domniemywać, że zawisła bez żadnych konsultacji"

    tablice nie podlegają prawnym procedurom?

    • 5 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Gdańsku znajdowała się Góra Wisielców?

 

Najczęściej czytane