• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Północne Kaszuby w mrokach wojny. Część II

Bronisław Poźniak
9 kwietnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Mapa Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie z podziałem administracyjnym obowiązującym w  sierpniu 1943 r. Okręg był podzielony na trzy rejencje: gdańską, bydgoską i kwidzyńską. Mapa Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie z podziałem administracyjnym obowiązującym w  sierpniu 1943 r. Okręg był podzielony na trzy rejencje: gdańską, bydgoską i kwidzyńską.

Po fali okrutnego terroru, tysięcy egzekucji, masowych aresztowań osób z list proskrypcyjnych i mężczyzn w wieku poborowym oraz wysiedleń na skalę dotąd niespotykaną, Północne Kaszuby jak całe Pomorze pod koniec 1940 roku zostały w znacznym stopniu "oczyszczone z elementów wrogo nastawionych do niemczyzny".



Poniższy artykuł jest drugą częścią opracowania Bronisława Poźniaka, które opublikowaliśmy 31 marca: Północne Kaszuby w mrokach wojny. Część I.

Ziemie te od roku znajdowały się w rejencji gdańskiej Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie (Regierungsbezirk Danzig im Reichsgau Danzig - Westpreußen).

Oprócz wydzielonych miast Gdańska, Sopotu i Gdyni (Danzig, ZoppotGotenhafen) na północy rejencji były powiaty wejherowski i kartuski (Landkreis Neustadt, Landkreis Karthaus).

Według spisu z grudnia 1939 r. na prawie 2,2 mln mieszkańców nowo powstałego "Reichsgau" obywatele gdańscy stanowili 408 tys., obywatele niemieccy (Reichsdeutsche) 277 tys. i obywatele polscy 1,5 mln.

Mieszkańcy Wolnego Miasta Gdańska (wyłączając Polaków i Żydów) otrzymali obywatelstwo Rzeszy.

Pozostali jeszcze obywatele państwa, którego w opinii władz niemieckich już nie było. Okupant objął ich "szczególną opieką" - Schutzangehörige. Nie dotyczyło to oczywiście obywateli polskich pochodzenia niemieckiego, których było ok. 158 tys. osób.

Liczącą w Okręgu grupę 14,5 tys. Żydów po części zgładzono, osadzono w obozie, wysiedlono do GG, oznakowano żółtą gwiazdą Dawida i zamknięto w getcie (w Gdańsku - w spichlerzach na ul. Owsianej). Tylko nielicznym - blisko 1000 osobom - pozwolono wyemigrować.

Polityka niemiecka wobec mieszkańców Pomorza



Zgodnie z planem szybkiego zniemczenia (schnelle Eindeustschung) Pomorza, a właściwie jego regermanizacji po wcieleniu do III Rzeszy, należało jednostki przywódcze tworzące polską inteligencję eksterminować, napływową ludność z innych regionów Polski wysiedlić, miejscową poddać procesowi zniemczenia poprzez wpisanie na DVL (Deutsche Volksliste), a opornych zesłać do obozów lub wysłać na przymusowe roboty do Rzeszy.

Powyższy plan realizowany przez namiestnika III Rzeszy Alberta Forstera miał przynieść oczyszczenia prowincji z elementów polskich i żydowskich.

80 lat temu na Pomorzu wprowadzono DVL - Deutsche Volksliste



4 marca 1941 r. minister spraw wewnętrznych III Rzeszy i jednocześnie komisarz do spraw umacniania niemieckości (Reichkomissar für die Festigung deutschen Volkstums - RKFDV) Heinrich Himmler wydał rozporządzenie wprowadzające volkslistę na ziemiach wschodnich wcielonych do III Rzeszy.

Według Doris Bergen, kanadyjskiej historyk badającej okres II wojny światowej i Holokaust, terminu Volksdeutsche po raz pierwszy użył Adolf Hitler w memorandum z 1938 r.

Dla odróżnienia od zamieszkałych w Rzeszy obywateli niemieckich i austriackich, których nazwał Reichsdeutsche, to etnicznych Niemców, tj. ludzi niemieckojęzycznych o niemieckich korzeniach, ale mieszkających poza Rzeszą, określił jako Volksdeutsche.

W latach II wojny światowej termin ten nadano osobom, które zostały wpisane na niemiecką listę narodowościową, i zaklasyfikowano ich do najwyższej kategorii.

Pierwszą volkslistę wprowadzono jeszcze pod koniec 1939 r. Gauleiter "Kraju Warty" (Reichsgau Wartheland) rozpoczął rejestrację wszystkich miejscowych Niemców, wpisując ich na DVL - niemiecką listę narodowościową (polski skrót NLN).

Doświadczenia te zostały wyżej wymienionym rozporządzeniem Himmlera wprowadzone na pozostałych ziemiach wcielonych do III Rzeszy: na Pomorzu Gdańskim i na Górnym Śląsku oraz w rejencji ciechanowskiej.

Wbrew powszechnemu poglądowi nie było podpisywania volkslisty. Procedura wyglądała następująco: do ludności pochodzenia niemieckiego i osób zamieszkałych na Pomorzu jeszcze przed 1920 rokiem wysyłano ankietę (Fragebogen), która zawierała szczegółowe pytania o dane osobowe, przynależność wyznaniową, od kiedy rodzina mieszkała w danym miejscu, jakie szkoły ukończono i jakim językiem się posługujesz, a jakie znasz, o krewnych w Niemczech itd.

Poniżej przedstawiam większość pytań z ankiety na podstawie jej wzoru zamieszczonego na stronie internetowej Instytutu Herdera w Marburgu:

Ankieta dla określenia nabycia obywatelstwa niemieckiego mieszkańców anektowanych ziem wschodnich (należy odpowiedzieć w ciągu maksymalnie dwóch tygodni)
Fragebogen zur Feststellung des Erwerbs der deutschen Staatsangehörigkeit in den eingegliederten Ostgebieten (Innerhalb längstens 2 Wochen zu beantworten).

Dane osobowe: nazwisko i imię, stan cywilny, urodzony, miejsce zamieszkania Familienname, Vorname, Geburstname, Familienstand, geborne, Wohnort und Anschrift

Narodowość Staatsangehörigkeit
a) Danziger Staatsangehöriger am 31.08.1939? ja nein (obywatel gdański do... tak/nie).
b) Polnischer Staatsangehöriger am 25.10.1939? ja nein (obywatel polski do... tak/nie).
c) Staatenlos am 25.10.1939, aber früher polnischer Staatsangehöriger? ja nein (bezpaństwowiec do 25.10.1939 r., ale wcześniej obywatel polski tak/nie).

Niepotrzebne skreślić Nicht Zutreffendes streichen

Język ojczysty Muttersprache: deutsch polnisch kaschubisch tschechisch  
Znajomość języków Sprachkenntnis: deutsch polnisch kaschubisch tschechisch

Czy służyłeś? Haben Sie gedient?
a) W wojsku niemieckim bei einem deutschen Truppenteil?
b) W wojsku austriacko-węgierskim bei einem österreichisch-ungarischen Truppenteil?
c) W wojsku polskim bei einem polnischen Truppenteil?

(Jeśli tak, z jaką jednostką, od kiedy do kiedy, jaka jest ostatnia ranga?)
(Falls ja, bei welchem Truppenteil, von wann bis wann, welches ist der letzte Dienstgrad?)

Do jakich niemieckich lub polskich partii, klubów, stowarzyszeń, związków zawodowych, organizacji zawodowych lub innych należałeś lub do których należysz? Welchen deutschen oder polnischen Parteien, Vereinen, Verbänden, Gewerkschaften, Berufs- oder sonstigen Organisationen gehören oder gehörten Sie an?

Jakie pochodzenie etniczne ma lub miał twój mąż/żona? Welche Volkszugehörigkeit hat oder hatte Ihr(e) Ehe (mann)? (frau)?
niemieckie, polskie, kaszubskie, czeskie deutsch, polnisch, kaschubisch, tschechisch

Jakie inne informacje możesz podać na temat swojej przynależności do narodu niemieckiego (np. uczęszczanie do szkoły, świadkowie, prześladowania, w szczególności kary pozbawienia wolności i grzywny, niekorzystna sytuacja ekonomiczna, uprowadzenia)? Welche Angaben über Ihre Zugehörigkeit zum deutschen Volkekönnen Sie sonst noch machen (z. B. Schulbesuch, Zeugen, Verfolgungen, insbesondere Gefängnis- und Geldstrafen, wirtschaftliche Benachteiligung, Verschleppungen)?

Zapewniam, zgodnie z moją najlepszą wiedzą i przekonaniem, że żaden z moich czterech dziadków (ani ze strony matki, ani ojca) nie należał do żydowskiej rasy lub religii Ich versichere nach bestem Wissen und Gewissen, dass keiner meiner 4 Grosseltern (mütterlicher- wie väterlicherseits) der jüdischen Rasse oder Religion angehört oder angehört hat

Potwierdzam, że przyjmuję obywatelstwo niemieckie. Ich versichere, dass ich mich zum deutschen Volkstum bekenne.

Data Podpis Datum Unterschrift


Podział na cztery kategorie niemieckiej listy narodowościowej



Na podstawie ankiety urzędnicy kwalifikowali do jednej z czterech grup:

  • DVL1: Volksdeutscher/etniczni Niemcy (aktywne politycznie osoby narodowości niemieckiej),
  • DVL2: Deutschstämmige/pochodzenie niemieckie - diaspora niemiecka (bierne politycznie osoby narodowości niemieckiej),
  • DVL3: Eingedeutschte/"obróceni Niemcy" (autochtoni uważani przez Niemców za częściowo spolonizowanych oraz Polacy niemieckiego pochodzenia),
  • DVL4: Rückgedeutschte/"ponownie zniemczony" (spolonizowane osoby pochodzenia niemieckiego).

Ankiety spływały do specjalnej komórki przy landratach i nadburmistrzach miast wydzielonych - Zweigstelle der Deutschen Volksliste.

W ich pracach uczestniczyli wójtowie i sołtysi oraz przedstawiciele Niemców mieszkających na danym terenie.

Na Północnych Kaszubach takie komórki działały w Gdyni, Wejherowie i Kartuzach oraz w Gdańsku.

Urzędnik przed podjęciem decyzji klasyfikacyjnej mógł wezwać składającego ankietę o jej uzupełnienie.

Dokumenty dla mieszkańców niemieckiego Pomorza



Po wpisaniu do jednej z czterech grup wydawano dokument - Ausweis der deutsche Volksliste (dowód osobisty).

Zaliczeni do DVL1 i DVL2 otrzymywali dowody w kolorze niebieskim, zaliczeni do DVL3 w kolorze zielonym, a do DVL4 - czerwone.

Dwie pierwsze grupy otrzymały obywatelstwo niemieckie, trzecia grupa (eingedeutschte) otrzymała obywatelstwo warunkowo na okres do 10 lat, a  grupa czwarta na zasadzie wyjątku.

Kenkarty miały różny kolor, w zależności od grupy, do jakiej zaliczono ich właściciela. Kenkarty miały różny kolor, w zależności od grupy, do jakiej zaliczono ich właściciela.
Do rozpatrywania ewentualnych odwołań w sprawie decyzji o wpisanie nie do tej grupy lub od odrzucenia wpisu na listę utworzono centralną instytucję - Sąd Najwyższy ds. Przynależności Narodowej na Wcielonych Ziemiach Wschodnich.

Ci, którzy nie złożyli ankiety albo których nie zaliczono do jednej z czterech grup i odrzucono ich wniosek, oraz ci, do których nie wysłano ankiety, byli objęci "opieką" państwa niemieckiego i otrzymywali jako dokument o nazwie Kennkarte (karta rozpoznawcza) z dopiskiem schutz angehöriger (eingegliederte Ostgebiete).

Byli obywatelami drugiej kategorii, a właściwie niewolnikami, podludźmi (Untermenschen).

  • Kenkarta Polaka pod "opieką" państwa niemieckiego zarejestrowanego w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie. Pieczęć o zarejestrowaniu na drugiej stronie karty.
  • Kenkarta Polaka pod "opieką" państwa niemieckiego zarejestrowanego w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie. Pieczęć o zarejestrowaniu na drugiej stronie karty.
Jako bezpaństwowiec pod opieką państwa niemieckiego (Schutzangehöriger) zarejestrowany na anektowanych ziemiach wschodnich (eingegliederte Ostgebiete) posiadacz takiej karty w każdej chwili mógł być wydalony z tych ziem bądź zesłany do pracy w Rzeszy czy też wysłany do obozu koncentracyjnego.

Obowiązek złożenia ankiety o wpis na volkslistę



Wypełnianie ankiety w sprawie volkslisty było na Pomorzu i na Górnym Śląsku obowiązkowe w odróżnieniu od Wielkopolski, której wielkorządca - gauleiter Arthur Greiser - prowadził własną politykę narodowościową.

Wpisanie na DVL było nagrodą dla etnicznych Niemców i dla tych, u których było co najmniej 50 proc. krwi niemieckiej. Dlatego też w Poznańskiem był najniższy procent wpisania mieszkańców na DVL3 (tylko 65 tys. osób, co stanowiło 13 proc. wszystkich wpisanych na Deutsche Volksliste i tylko 2 proc. ludności polskiej zamieszkałej w "Kraju Warty" w 1944 r.).

Na Pomorzu gauleiter Albert Forster przyjął następujące kryteria wpisu osoby na listy narodowościowe:
  • jak się zachowywała w latach 1920-1939 i jaki miała stosunek do III Rzeszy,
  • czy miała niemieckich przodków,
  • ocena wartości rasowych,
  • kwalifikacje zawodowe,
  • stosunek do miejscowych Niemców.

W sytuacji pozytywnej oceny ogólnej i wpisaniu na listę rodzinę taką należało objąć opieką takich organizacji jak DAF (Niemiecki Front Pracy), Hitlerjugend, BDM (Ligę Niemieckich Dziewcząt) oraz NSV (Narodowosocjalistyczna Ludowa Opieka Społeczna).

Ich rolą miało być kontrolowanie i wychowanie nowych członków wspólnoty niemieckiej w duchu narodowosocjalistycznym.

Na pierwszy rzut miano zniemczyć około 100 tys. Kaszubów i Polaków. Forster określił nawet kontyngenty dla powiatów, które wahały się od 1,5 tys. dla Wąbrzeźna po 15 tys. dla Wejherowa.

Pierwszy rok obowiązywania volkslisty na Pomorzu nie przynosił pożądanych efektów (w okręgu gdańskim tylko 43 tys., a w bydgoskim - 25 tys. osób), dlatego też gauleiter Albert Foster 22 lutego 1942 r. wydał odezwę, w której za odmowę złożenia ankiety narodowościowej do 31 marca 1942 r. groził wysiedleniem do Generalnego Gubernatorstwa albo wysłaniem do obozu.

"Każdy, kto odrzuci to wezwanie, musi mieć jasność, że w przyszłości nie będzie traktowany jako przynależny do niemczyzny i zostanie oznakowany jako Polak. To, że w ten sposób związany zostanie z najgorszymi wrogami niemieckiego narodu, rozumie się samo przez się" - napisał.
Zdjęcie oryginalnej odezwy Alberta Forstera z 22.02.1942 r. znalezionej na strychu i wystawionej na Allegro w grudniu 2020r. Zdjęcie oryginalnej odezwy Alberta Forstera z 22.02.1942 r. znalezionej na strychu i wystawionej na Allegro w grudniu 2020r.
Richard Hildebrandt, szef policji w Gdańsku i pełnomocnik RKFDV w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie w raporcie do Himmlera z 31 października 1942 r. donosił, że po odezwie gauleitera wzrosła liczba ankiet o wpis na volkslistę.

"Polacy zgłaszają się z obawy, że zostaną zesłani do obozu lub wywiezieni do Generalnego Gubernatorstwa".
Do wywierania presji dochodziło również poprzez zmniejszanie racji żywnościowych i wykwaterowania do gorszych lokali oraz zwolnień z pracy i pozbawianie prawa wykonywania zawodu.

Kaszubi i Polacy mający niemieckiego przodka byli wzywani do urzędu bezpieczeństwa (SD) i zmuszani do złożenia ankiety w wersji skróconej.

Ten, kto odmówił, był osadzany w areszcie i zsyłany do "wychowawczego" obozu pracy w Potulicach lub bezpośrednio do KL Stutthof.

Na volkslisty wpisano blisko milion Pomorzan



Według dokonanego przez Forstera w listopadzie 1943 r. podsumowania akcji zniemczania ankiety wręczono 1,2 mln mieszkańcom całego Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie (55 proc. populacji).

Należy wspomnieć, że w 1943 r. w Okręgu mieszkało już ok. 650 tys. Niemców, licząc razem z przesiedlonymi z Besarabii, Wołynia i Estonii oraz Niemców z Wolnego Miasta Gdańska, którzy nie musieli składać ankiety.

Na listy wpisano:
  • po 100 tys. do grup I i II,
  • ponad 700 tys. do grupy III jako Niemców "do odwołania" (bis Widerrufung),
  • kilka tysięcy do grupy IV.

Około 300 tys. wniosków odrzucono (dane z narady aktywu partyjnego 26.11.1943 r. za Dieterem Schenkiem w pracy "Albert Forster, gdański namiestnik Hitlera. Zbrodnie hitlerowskie w Gdańsku i w Prusach Zachodnich").

Był to efekt polityki szybkiego zniemczenia Pomorza realizowany przez Forstera, który metodami szykan i represji w powiązaniu z poluzowaniem kryteriów rasowych pozwolił urzędnikom na wpisywanie miejscowej ludności na DVL.

Odznaka noszona przez niektórych członków wspólnoty (gemainschaft) volksdeutschów, czyli tych, którzy zostali wpisani na niemiecką listę narodowościową w najwyższej kategorii. Odznaka noszona przez niektórych członków wspólnoty (gemainschaft) volksdeutschów, czyli tych, którzy zostali wpisani na niemiecką listę narodowościową w najwyższej kategorii.
Gauleiter tuż po zajęciu Pomorza jesienią 1939 r. ogłosił, że za pięć lat oczyści Prusy Zachodnie z Polaków.

Forster nie zamierzał ograniczać akcji niemczenia tylko do osiadłych tutaj od wieków Kaszubów, Kociewiaków i Pomorzan oraz Polaków przybyłych jeszcze w czasie Prus Królewskich. Wyrażał opinię, że wśród osób przybyłych z Galicji, a nawet z Kongresówki, można znaleźć rodziny podatne na germanizację.

Akcja wpisywania na listę narodowościową zakończyła się w połowie września 1944 r. Dane dla całego Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie wskazują, iż na volksliście znalazło się około miliona osób, tj. prawie 50 proc. ogółu ludności.

Ryszard Kaczmarek w pracy "Polacy w Wehrmachcie" podaje liczbę 1 mln 153 tys., prof. Stanisław Waszak w artykule "Liczba Niemców w Polsce w latach 1931-1950" na podstawie raportów landratów pomorskich i bydgoskiego podliczył wpisanych na 1 mln 009 tys. Natomiast historycy niemieccy podają liczby 976 tys. (Wilhelm Deist) i 937 tys. (Martin Broszat).

Okręg Gdańsk-Prusy Zachodnie w 1944 r. zamieszkiwało prawie 2,2 mln osób, w tym ponad 650 tys. Niemców (przybyłych z Rzeszy jako kadra zarządzająca, przesiedlonych z Europy Wschodniej, gdańszczan niemieckich oraz osób z rejencji kwidzyńskiej, będącej dotąd w Prusach Wschodnich).

Poza listą narodowościową DVL znalazło się ok. 605 tys. Polaków, Kaszubów, Kociewiaków i innych Pomorzan traktowanych jako kategoria B.

Jeśli od tego odliczymy Niemców, to wskaźnik ten znacznie wzrośnie. Tylko na Górnym Śląsku, w którym zamieszkiwało 2,5 mln mieszkańców, na volkslisty wpisano ok. 1,5 mln. Tamtejszy gauleiter Fritz Bracht uważał miejscową ludność za Wasserpolen, czyli "rozwodnionych Polaków", których należy zniemczyć.

Na zajętym przez III Rzeszę terytorium Drugiej Rzeczypospolitej na niemieckie listy narodowościowe (DVL) wpisano ponad 3 mln obywateli polskich, z tego tylko 120 tys. w Generalnym Gubernatorstwie (70 proc. wpisów na volkslistę w GG stanowili miejscowi Niemcy).

Na 9,5 mln mieszkańców ziem polskich wcielonych do III Rzeszy (Górny Śląsk, Wielkopolska - z Łódzkiem, Pomorze i Północne Mazowsze) nadal 6 mln było Schutzangehörige ("pod opieką" państwa niemieckiego) byłych obywateli polskich, w tym Kaszubów, Ślązaków, Mazurów - najwięcej w "Kraju Warty", bo ponad 3,5 mln.

Do dwóch pierwszych grup volkslisty wpisano milion osób, do trzeciej - 1,7 mln, a do czwartej tylko 83 tys. osób (Górny Śląsk - 55 tys., Kraj Warty - 25 tys., Pomorze - 2 tys. i na Północy Mazowsza - 1 tys.).

Nie zachowały się imienne listy mieszkańców Pomorza wpisanych na DVL. Źródła niemieckie podają, że do roku 1944 w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie (bez WMG i rejencji kwidzyńskiej) na volkslisty wpisano 937 tys. osób, w tym na DVL1 - 115 tys., na DVL2 - 95 tys., na DVL3 - 725 tys. i  na DVL4 - 2 tys.).

Profesor Stanisław Waszak na podstawie raportów landratów pomorskich obliczył, że do 1944 r. wpisano do grupy I - 120 tys., do grupy II - 104 tys., do grupy III - 782 tys. i do grupy IV - 2 tys. Łącznie daje to milion osób.

Volkslista na północy Kaszub



Według oceny Forstera wypowiedzianej na spotkaniu z Hitlerem w 1942 r. to "na północy (Okręgu) można zniemczyć 4/5 ludności, a na południu odświeżyć krew mieszkańców, przenosząc tam kilka garnizonów wojskowych".

Hitler zaakceptował politykę narodowościową Forstera w jego Okręgu pomimo sprzeciwu Himmlera, który ją krytykował z powodu odstępstw od kryteriów rasowych w procesie niemczenia ludności miejscowej.

Hitler uznał, że w stosunku do Słowian poddanych germanizacji należy brać pod uwagę to, czy rokują nadzieję na wrośnięcie w naród niemiecki, czy mają "cechy negatywne, takie jak u Żydów" (rozmowa z 12.05.1942 r. w Kwaterze Głównej w Berlinie z udziałem Martina Bormanna, osobistego sekretarza Hitlera i szefa Kancelarii NSDAP (H.Picker, "Hitlers Tischgesprache In Fuhrerhauptquartier 1941-1942", Bonn 1951, za: Czesław Madajczyk "Polityka narodowościowa władz hitlerowskich na Pomorzu", s. 24, Najnowsze Dzieje Polski, 1939-1945, t. IX, 1965)).

Według szacunków w 1944 r. odsetek wpisanych na volkslisty w powiatach na terenach Kaszub wynosił odpowiednio: w chojnickim - 88 proc. ogółu mieszkańców, w kościerskim - 81,7 proc., w kartuskim - 59 proc., w wejherowskim (dawnym morskim) - 85,2 proc. i w Gdyni - 65,8 proc. mieszkańców.

W zamieszkałym przez ponad 100 tys. osób Kreis Neustadt (pow. wejherowski) do dwóch pierwszych grup DVL wpisano 18 tys., a do trzeciej 65,5 tys. Tylko 870 wejherowian nie wpisano na volkslistę.

To samo dotyczyło nadmorskiej ludności kaszubskiej zajmującej się rybactwem. Od Dębek po Hel i Rewę wysiedlono prawie wszystkich napływowych Polaków. Wrócili rybacy pochodzenia niemieckiego, przeważnie z Wolnego Miasta Gdańska.

Władze niemieckie uzależniały otrzymanie zezwoleń połowowych od wpisu na DVL. W zasadzie zawodu rybaka nie mógł wykonywać ktoś spoza volkslisty.

W 1944 r. w Gdyni mieszkało 27 tys. Niemców, 66 tys. osób z trzeciej grupy DVL i 34 tys. ludności polskiej, łącznie z Kaszubami, którzy nie byli wpisani na volkslisty. Nie wszyscy z nich mieszkali w Gdyni przed wrześniem 1939 r.

Na zbiorowość niemiecką składało się ok. 9 tys. miejscowej mniejszości, 15 tys. przybyłych z Rzeszy i Gdańska oraz 3 tys. przesiedlonych tzw. Baltendeutschen.

Jeżeli chodzi o mieszkańców, których wpisano do trzeciej grupy, to większość z nich do wojny mieszkało w Gdyni bądź w okolicznych powiatach.

Na przykład w Chyloni do pierwszej grupy wpisano 5 proc. mieszkańców, do drugiej 10 proc. a do trzeciej 40 proc. Ok. 30 proc. mieszkańców nie podpisało volkslisty. Pozostałe 15 proc. wysiedlono do Generalnej Guberni.

Ci, którzy nie byli na listach DVL, jako Schutzangehörige stanowili niewolniczą siłę roboczą, tak potrzebną dla portu i stoczni.

W Kreis Karthaus, gdzie miejscowa ludność liczyła ok. 64 tys. osób, do grupy III wpisano ponad połowę (52 proc.). W samych Kartuzach na DVL znalazło się 2556 mieszkańców (w 1944 r. w mieście mieszkało ok. 6 tys. osób, z tego prawie 5 tys. Kaszubów).

Największy odsetek wpisanych na volkslisty był w miejscowościach przylegających do Wolnego Miasta Gdańska: Klukowo, Matarnia, Bysewo, Kokoszki, Rębiechowo Banino, Pępowo, Tuchom, Warzno, Czeczewo oraz Połęczyno i Egiertowo. Jako przedwojenną mniejszość niemiecką wpisano ich do grupy II.

Konsekwencje wpisu na volkslistę



Wpisanie na niemiecką listę narodowościową było odseparowaniem ludności o niemieckich korzeniach od reszty, rasowo traktowanej jako "mniej wartościowej".

Pomorskie volkslisty, szczególnie najliczniejszej grupy III tzw. "angedojczów", były w większości sporządzane w wyniku terroru psychicznego i pod przymusem. Często odmowa złożenia ankiety, a tym bardziej rezygnacja z wpisu, kończyła się osadzeniem w obozie, w tym w KL Stutthof. Odmowę traktowano jako przestępstwo przeciwko III Rzeszy.

Ludność miejscowa stanęła przed trudnym moralnie dylematem. Na Śląsku utarł się taki wierszyk:

"Jak nie podpiszesz twoje wina, zaraz cię wyślą do Oświęcimia, a jak podpiszesz, ty stary ośle, zaraz cię Hitler na Ostfront pośle".
A więc i tak źle, i tak niedobrze.

Jako przywileje dla wpisanych na volkslisty można wymienić:

  • zwiększone racje żywnościowe na otrzymywanych jako Niemcy kartkach,
  • utrzymanie dobytku nie tylko ruchomego, ale i gospodarstw rolnych czy sklepów,
  • podtrzymanie prawa wykonywania zawodu,
  • uniknięcie zwolnienia z pracy i wykwaterowania z lokalu mieszkalnego,
  • nauka dzieci w szkołach.

Te wszystkie przywileje kontrował jeden problem - pobór do Wehrmachtu oraz pozyskanie siły roboczej dla gospodarki Rzeszy.

Służba wojskowa wpisanych na volkslistę



Kaszubi w wojsku niemieckim byli już w 1939 r. (jako obywatele niemieccy z okolic Człuchowa, Lęborka i Bytowa).

W 1940 r. do Wehrmachtu i innych formacji powoływano gdańskich Kaszubów. Najpierw do wojska brano tych z grupy II, a po załamaniu się frontu wschodniego sięgnięto po grupę III.

Potrzebne było uzupełnienie armii nowym rekrutem.

W rejencji gdańskiej były trzy komendy wojskowe (Wehrbezirkskommando): Gdańsk, Starogard i Wejherowo. W miastach powiatowych były wojskowe urzędy meldunkowe (Wehrmeldeamt). Na północy Kaszub wojskowe urzędy meldunkowe były w Gdyni, Kartuzach i Wejherowie.

Rybaków kaszubskich kierowano do Kriegsmarine, a pozostałych do Wehrmachtu.

Szacuje się, że ok. 100 tys. Pomorzan, przeważnie Kaszubów, dostało powołanie do wojska. Część z nich zdezerterowała i zasiliła oddziały partyzanckie (na terenie Pomorza działała partyzantka - były oddziały Armii Krajowej, organizacji wojskowej "Gryf Kaszubski", przekształcony w 1941 r. w "Gryfa Pomorskiego", Polskiej Armii Powstania oraz Tajny Hufiec Harcerzy z Gdyni i Wejherowa), inni przechodzili linię frontu wschodniego i poddawali się niewoli sowieckiej, a najwięcej na Zachodzie, zasilając Polskie Siły Zbrojne.

W końcówce wojny, gdy Niemcy brali do oddziałów Volkssturmu najmłodsze roczniki, to wielu chłopców i do tej pory jeszcze niezmobilizowanych miejscowych mężczyzn uciekało z miast na wieś lub do lasu. Proces ten nazwano Volkssturmkrankenheit - "chorobą chroniącą przed volkssturmem".

Na wszystkich frontach w mundurze niemieckim zginęło 4,5 tys. Kaszubów. Mieli być "mięsem armatnim" - Kanonenfutter.

Jako element nie do końca pewny otrzymywali w wojsku "opiekunów", których zadaniem było ich pilnowanie i wychowywanie. W plutonie było ich co najwyżej dwóch lub trzech.

Mogli awansować co najwyżej do stopnia gefrajtra, czyli starszego szeregowego. Były co prawda jednostkowe przypadki oficerów, nawet w Waffen-SS, ale dotyczyło to wyłącznie wpisanych do grupy II (volksdeutsche).

Powojenne konsekwencje wpisania na volkslistę



Wielu odczuło skutki wpisania na volkslistę dopiero po zakończeniu wojny.

Po powrocie Pomorza do Polski - w drodze urzędowej procedury określonej w ustawie z dnia 6 maja 1945 r. o wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego wrogich elementów - jego mieszkańcy musieli przejść proces weryfikacji.

Osoby z grupy III volkslisty, a ich było setki tysięcy, składali "Deklarację wierności narodowi i państwu polskiemu" na ręce specjalnie powołanych komisji. Była to droga administracyjna odzyskania praw obywatelskich.

Komisja wystawiała tymczasowe zaświadczenie na sześć miesięcy i ogłaszała publicznie o złożonej deklaracji. Jeżeli w tym czasie nikt nie podważy tej deklaracji, to organ administracji ogólnej (starosta, prezydent miasta) wydawał zaświadczenie stałe.

Powojenne polskie dokumenty przeznaczone dla osób, które po wpisaniu w czasie wojny na volkslistę deklarowały wierność Polsce. Powojenne polskie dokumenty przeznaczone dla osób, które po wpisaniu w czasie wojny na volkslistę deklarowały wierność Polsce.
Podważona deklaracja trafiała na drogę sądową. Ci, którzy byli na volksliście w grupie II, rehabilitacji mogli dochodzić wyłącznie w sądzie grodzkim.

Osoby, które nie poddały się rehabilitacji w drodze administracyjnej bądź sądowej albo zostały negatywnie zweryfikowane, zostały umieszczone w obozach przymusowej pracy i pozbawione praw publicznych oraz skazane na utratę majątku.

Osobny problem był z ludnością polską zamieszkałą dotąd w Wolnym Mieście Gdańsku oraz na "ziemiach odzyskanych" (w naszym wypadku w Elblągu, Kwidzynie, Sztumie i Malborku oraz w Lęborku).

Powojenne polskie dokumenty przeznaczone dla osób, które po wpisaniu w czasie wojny na volkslistę deklarowały wierność Polsce. Powojenne polskie dokumenty przeznaczone dla osób, które po wpisaniu w czasie wojny na volkslistę deklarowały wierność Polsce.
Ludność niemiecka, zgodnie z układem jałtańskim, miała zostać wysiedlona za Odrę. Pozostała ludność miejscowa, tzw. autochtoni, aby uniknąć deportacji w głąb Związku Radzieckiego albo osadzenia w obozach pracy, musiała poddać się weryfikacji.

Komisje badały, czy mieli polskie pochodzenie i nie należeli do nazistowskich organizacji (NSDAP, Hitlerjugend itp.). Musieli też złożyć pisemną deklarację wierności narodowi i państwu polskiemu.

W Gdańsku takich wniosków było prawie 15 tys., a komisja przy Zarządzie Miasta odrzuciła 1805 poprzez negatywną weryfikację.

W województwie gdańskim pozytywnie ten proces przeszło 37 750 osób (bez dzieci poniżej 14 lat). Pozytywnie zweryfikowani mogli ubiegać się o polskie obywatelstwo, którego dotąd nie mieli.

Ludność kaszubska - ale i Kociewiacy oraz inni Pomorzanie - byli przymusowo wpisani na niemiecką listę narodowościową w zdecydowanej większości do grupy III i po dwuletnim okresie terroru, gdy za rozmowę po polsku trafiano do obozu, a w najlepszym przypadku dostać można było "po gębie".

To była Rzesza, gdzie nie wydawano polskiej prasy, gdzie wyeliminowano polskie szyldy i napisy, a w kościele modlić i spowiadać się należało wyłącznie po niemiecku.

Tego wpisu na listę nie powinno się zrównywać z formą kolaboracji z okupantem. Tym bardziej nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej.

Temat volkslisty, nie tylko na Kaszubach, ale i na innych terenach byłej II RP wcielonych do III Rzeszy, jest nie tylko mało znany, ale też wstydliwy i rzadko poruszany, nawet wśród swoich. Już samo nazwanie tych ludzi autochtonami (z greki autochthon - "tuziemiec") było i jest stygmatyzujące.

Bibliografia

  1. Czesław Madajczyk, "Polityka narodowościowa władz hitlerowskich na Pomorzu", Najnowsze Dzieje Polski, t. IX, 1965 - rocznik Instytutu Historii PAN.
  2. Alina Kilian, "Hitlerowskie dążenia pozbawienia obywatelstwa polskiego ludności Pomorza Gdańskiego jako naruszenie prawa międzynarodowego", Muzeum Stutthof w Sztutowie Zeszyty Muzeum nr 2 z 1977 r.
  3. Konrad Ciechanowski, "Pobór Polaków z Pomorza Gdańskiego od armii niemieckiej i zmilitaryzowanych oddziałów roboczych w latach II wojny światowej", Muzeum Stutthof w Sztutowie, Zeszyty Muzeum nr 6 z 1985 r.
  4. Piotr Semków, "Pobór Polaków z Pomorza do Wehrmachtu", Komentarze Historyczne, s. 63-67.
  5. Ryszard Kaczmarek, "Kolaboracja na terenach wcielonych do Rzeszy Niemieckiej" w Pamięć i Sprawiedliwość, nr 1(12), 2008, s. 159-179.
  6. Mariusz Kardas, "Okupacja hitlerowska Helu. Wybrane aspekty", Zeszyty Naukowe Akademii Marynarki Wojennej, rok LII, nr 2 (185), 2011.
  7. Stanisław Salmonowicz, "O losach ludności rodzimej Pomorza Gdańskiego w latach 1939-1950", Acta Cassubiana nr 15, 2013, s. 263-277.
  8. Daniela Wołos, "Czy wszyscy volksdeutsche byli zdrajcami?", Ciekawostki Historyczne: CiekawostkiHistoryczne.pl/HistoriaPolski (dostęp: 15.06.2016 r.).
  9. Sylwia Bykowska, "Rehabilitacja i weryfikacja narodowościowa ludności polskiej w województwie gdańskim po II wojnie światowej", Gdańsk 2012.
  10. Bogdan Chrzanowski, "Główne założenia hitlerowskiej polityki germanizacyjnej" referat na sesji popularnonaukowej w dniu 19.11.2002 r. "Wysiedlenia Polaków z Gdyni w latach 1939-1945 przez okupanta niemieckiego" - Stowarzyszenie Gdynian Wysiedlonych w tomie z 2002-2003 roku, Gdynia 2006.
  11. Piotr Olejniczak, "Pomorze na samym dnie piekła" - rozmowa z prof. Bogdanem Chrzanowskim z 9.07.2013 r.
  12. Janusz Kutta - recenzja pracy doktorskiej mgr Bogusława Brezy nt. "Historia Miasta i Gminy Wejherowo w okresie międzywojennym".
  13. Grzegorz Berendt, "Ludność Gdyni 1939-1945 - znaki zapytania", Dzieje Najnowsze 37/4 z 2005 r., s. 193-205.
  14. Ks. Mirosław Gawron, "Cierpienia i straty ludności polskiej w okresie okupacji niemieckiej 1939-1945 na podstawie relacji mieszkańców Gdyni-Cisowej", Zeszyty Gdyńskie nr 8/2013, s. 103-142.
  15. Temat 13: "Losy Kaszubów w czasie II wojny światowej", Historiô Kaszëbów (13) pdf (kaszebsko.com/uploads/historia).
  16. Herder Institut fur historische Ostmitteleuropaforschung (Institut der Leibnitz-Gemeinschaft)/ Suche nach Dokumenten und Materialen/ Deutsche Besatzungspolitik In Polen 1939-1945/ Erwerb der deutsche Staatsangehorigkeit In den eingegliederten Ostgebieten.
  17. Carl von Ossietzky, "Deutsche Volksliste", Universitat Oldenburg z 21.08.2020 r. (OME-Lexikon/D-Deutsche Volksliste).
  18. Dieter Schenk, "Albert Forster, gdański namiestnik Hitlera. Zbrodnie hitlerowskie w Gdańsku i w Prusach Zachodnich", polskie wydanie z 2002 r.
Bronisław Poźniak

Opinie (148) 7 zablokowanych

  • I to jest dobry merytoryczny artykuł - brawo Panie Bronisławie i prosimy o więcej (10)

    • 97 5

    • taki sam artukuł jakby teraz ... (8)

      ukraincy pisali jak ich rodaków spolszczali we lwowie . to niczemu nie służy a tylko drąży podziały .

      • 1 20

      • Otóż służy...

        Suweren, zwłaszcza z Podkarpacia nie rozumie dramatu Polaków ze Śląska, Pomorza i Kaszub. Dlatego potem tak łatwo łyka historie o "dziadku Tuska" i wypisuje brednie o niemieckich sługusach. Młode pokolenie, zamiast brutalnej prawdy o II wojnie światowej, dostaje komiksowe brednie w stylu "Czas honoru", "Wojenne dziewczyny", "Ludzie i bogowie"...

        • 32 7

      • Nie ma zadnej analogii (6)

        Lwów był polskim miastem

        • 12 4

        • Niemcy tak samo mówili o Gdańsku... (5)

          Lwów był polski wyłącznie z punktu widzenia Polaków.

          • 5 15

          • Z tą róznicą (2)

            że Gdańsk nie był niemiecki.

            • 3 5

            • A jaki był?

              • 2 2

            • W 1939 roku 90% mieszkańców WMG mówiło po niemiecku,

              czuło się Niemcami. Więc jaki był Gdańsk? Na pewno nie polski.

              • 2 0

          • wiedzę też masz małą chłopcze

            • 2 2

          • Zwłaszcza po rzezi gdańszczan w 1308 i po II zaborze

            • 4 0

    • cała prawda o "wolnym" mieście

      jako Pomorzak od pokoleń - dziękuję za ten artykuł

      • 14 0

  • Ciekawe. W Wehrmachcie, w różnych fazach wojny, służyło około 500 tys. Polaków (1)

    Wiekszość ze Śląska.
    Na Kaszubach większość stawała przed wyborem obóz rodziny, albo służba (podpisanie listy).

    • 32 2

    • to Polaków czy Ślązaków bo przed wojną to była dość istotna różnica.

      • 4 4

  • Iza (10)

    Bardzo dobry artykuł.Moją prababkę Niemcy wywieźli na roboty przymusowe do Ułan Bator a Pradziadka zesłali do obozu koncentracyjnego w Petersburgu.

    Pamiętajmy to byli Niemcy nie Naziści.

    Cześć i chwała bohaterom!

    • 39 12

    • Haha (1)

      Bóbr humus włoszczyzna

      • 7 14

      • Panie Jankes

        Marna Twoja prowokacja . Nie rób z siebie błazna

        • 8 1

    • a moja babka była Gdańszczanką (1)

      i dobrze jej się żyło w WMG zanim nie przyszli faszysci i zaczęły się wojenki Polsko-Niemieckie . Tu byli Gdańszczanie, Niemcy, Żydzi, Polacy , Francuzi i wszyscy żyli w zgodzie do czasu kiedy głupców nie opanowała fanatyczna ideologia nacjo-patriotyzmu

      • 12 4

      • Gdańsk ,był bardzo mały ,Orunia i Wrzeszc to nie był Gdańsk .Chyba ,że chodzi Ci o WMG.

        • 3 1

    • Słaby troll. Kiedy niby Niemcy wywozili do przymusowych prac w Mongolii ? (2)

      • 7 1

      • Iza (1)

        Jeden mądry wylałapał Mongolię

        • 4 2

        • Jej chodzi o czerwonych ,,Niemców,,po 17 września

          • 3 0

    • (2)

      Naprawde tylu tu imbecyli dalo 18 razy lapke w gore ?
      Niemcy do przymusowych prac wywozili do siebie w glab Rzeszy, a nie na daleki wschod Azji.
      W Petersburgu nie bylo zadnego obozu koncentracyjnego, Petersburga nawet nie bylo wtedy, to byl Leningrad, a nawet gdyby byl to po co Niemcy mieliby kogos wywozic do Rosji?
      Dawno takich bzdur nie czytalem.
      Napisz jeszcze ze Mussolini byl krolem Polski i ze bylismy pod zaborem Bangladeszu.

      • 9 0

      • Korwin powiadasz. A foliowy berecik już masz?

        • 3 4

      • W artykule stoi o wysyłaniu na wschodni front, a korwinek patrzy na to ze strony kacapi dla których to był zachodni front.

        • 0 0

  • Mój dziadek otrzymał III grupe. Cieszę się z tego powodu. Inaczej by skończył w Sttuthof. A gospodarkę Niemcy i tak mu zabrali. Waserpolak = autochton. I Niemcy i Polacy zmuszają nas do wyboru. Nie możemy być tutejsi, musimy być albo tym albo tamtym.

    • 36 2

  • Można jeszcze gdzieś to podpisać czy sie przedawniło? (1)

    • 13 22

    • Padłem! Świetny komentarz!

      Inteligentny człowiek.

      • 3 4

  • I gdzie te Północny Kaszuby? (4)

    Treść niezgodna z tytułem. Od kiedy Gdańsk, Kartuzy, Klukowo, Matarnia, Bysewo, Kokoszki, Rębiechowo Banino, Pępowo, Tuchom, Warzno, Czeczewo, Połęczyno, Bytów i Egiertowo to północ Kaszub? Gdzie Puck, Hel, Krokowa, Wielka Wieś (Władysławowo) etc.? O Wejherowie też bardzo lakonicznie. Autorowi poradzę pierw naukę geografii. Północna Polska może tak, ale na pewno nie Północne Kaszuby. Dramat.

    • 9 14

    • W porównaniu z Chojnicami jako południem to wszystko przy morzu( zatoka też część morza) jest północą. (3)

      Bytów wspomniany mimochodem, tak jak Śląsk, tak więc radzę naukę czytania.
      PS. Historycznie Kaszuby zaczynały się już od Odry, tylko żeby dotrzeć do tych informacji trzeba rozszerzyć swoje źródła poza fejsbóczka. Na początek proponuje mapy z czasów świętego cesarstwa rzymskiego.

      • 3 4

      • Mówimy o XX wieku, a nie początkach średniowiecza, więc nie wyjeżdżaj mi z tym co było ponad tysiąc lat temu. Znajdź mi współczesną mapę Kaszub Północnych, która obejmuje Gdańsk i okolice. Nie doczekanie. Artykuł zdecydowanie dotyczy Kaszub, a nie Kaszub Północnych.

        • 4 0

      • No nie wiem (1)

        Wiele miejscowości wspomnianych jest mimochodem. Szkoda, że prawie żadne z nich nie leży na Kaszubach Północnych w dzisiejszym ich rozumieniu.

        • 2 0

        • Kaszuby Północne (Norda) to powiaty: pucki, wejherowski, lęborski, Gdynia.

          Kaszuby środkowe to m.in. powiat kartuski.

          Kaszuby południowe to m.in. powiat kościerski i okolice.

          • 5 0

  • Tragiczne czasy, tragiczne losy... (3)

    A patrząc od początku, wszystko zaczęło się od "śmiesznego" krzykacza który w latach 20tych XXw zebrał wokół siebie niewielką grupkę roboli rojących sobie bajkowe wizje o wyższości ich narodu nad innymi. Zaczęło się od "śmiesznych" deklaracji i bufonady przemówień, a kiedy 10 lat później doszedł on do władzy w państwie zaczął stosować terror na szeroką skalę i za kolejne ~10 działy się już opisywane tutaj rzeczy ;( Kto w latach 20tych XXw myślałby że "radykalne kwestie rozstrzygnięć żydowskich" mogą choć w najmniejszym stopniu wyjść poza chore umysły i bajania frustratów. A 20 lat później?... Obyśmy tylko mieli na tyle oleju w głowie by dostrzegać takie analogie teraz i w przyszłości.

    • 27 2

    • (2)

      Dokładnie tak, aczkolwiek naszego firerka bardziej zdaje się pociągać ZSRR lat 30.
      Podoba mi się stwierdzenie o zebraniu grupki roboli - taka prawda...

      • 2 1

      • Ty jestes pewno "yntelygent" w pierwszym pokoleniu?

        • 1 0

      • Nie sądzę. Przecież wyjechał do Belgii do roboty.

        • 1 1

  • Takie rzeczy powinny być uczone w szkole, zamiast dwóch godzin religii tygodniowo. (2)

    • 34 5

    • Jest dokładnie odwrotnie - dlatego się uczymy takich rzeczy, bo nie uznawano Boga ...

      • 3 5

    • Pozwolę sobie się nie zgodzić.

      W Piaśnicy, Stuthof itp. mordowano właśnie kaszubskich księży, jeżeli ktoś nie potrafi ekstrapolować z tego to mu współczuję.

      • 5 1

  • Janusz (5)

    Urodziłem się w Gdańsku, moi rodzice również i nie mam nic wspólnego z Kaszubami. Jesteśmy po prostu Polakami.

    • 22 20

    • .

      Ktoś cię w ogóle o to pytał? XD Pewnie to twój jedyny ''sukces'' jaki odniosłeś w życiu.

      • 9 13

    • (1)

      A mój ojciec był Gdańszczaninem, matka Kaszubką, dziadkowie pochodzili z kresów, a ja jestem też po prostu Polakiem jak cała moja rodzina.

      • 9 4

      • Jeżeli dziadkowie z kresów to ojciec i matka też, podstawy biologii i logiki się kłaniają.

        Jesteś Bosym Antkiem co zresztą potwierdza logika twojej wypowiedzi.

        • 9 5

    • Janusz napisz skąd pochodzisz? (1)

      Czyli gdzie są groby twoich dziadków, pradziasków oraz pra pra dziadków (takie dane z 300 lat wstecz są) I napisz że urodziłeś się w Gdańsku a pochodzisz z ..................

      • 7 3

      • Nie wiem jak Janusz, ale ja znam swoje drzewo genealogiczne do 6 pokoleń wstecz. (Można sobie przeszukać zbiory online Archiw Państwowych).

        Ograniczę się tylko do pradziadków i prababek urodzonych przed pierwszą wojną.

        3 prababki i 3 pradziadków - wszyscy urodzeni w Cesarstwie Niemieckim, w Prusach Zachodnich.

        1 prababka, 1 pradziadek - urodzeni w Cesarstwie Niemieckim, na Górnym Śląsku.

        • 3 3

  • Drobne pytanie do autora (1)

    Skoro "Pomorzu jeszcze przed 1920 rokiem wysyłano ankietę (fragebogen)" a wzór tej ankiety pyta o przyszłość (1939) to zabrakło słowa "podobną"? Czy III Rzesza w 1920 r. miała jakieś plany już na rok 1939?

    • 9 0

    • Nie jestem autorem, ale z tego co się orientuję ,

      ankieta z 1920 miała na celu wykazanie że Pomorze Gdańskie jest niemieckie i traktat wersalski powinien być zrewidowany, jednak Kaszubi opowiedzieli sią za Polską za co w 1939r niemcy się krwawo zemścili w Lasach Piaśnickich, Stuthofach itd. czy to Ci wystarcza?

      • 10 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku Gdańsk otrzymał prawa miejskie?

 

Najczęściej czytane