- 1 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (95 opinii)
- 2 Ambona i wieża ciśnień liczą na dotacje (87 opinii)
- 3 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (9 opinii)
- 4 Konie i samoloty. Wyspa widziała wszystko (44 opinie)
- 5 Dwa miesiące pracy nowego konserwatora (201 opinii)
- 6 Ten gmach znany jest tylko od strony wody (66 opinii)
Polana, która stała się oknem na świat. Historia Opery Leśnej w Sopocie
Liczy sobie 113 lat i jest jednym z najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych na świecie trójmiejskich obiektów. Opera Leśna - bo to o niej mowa - przeszła długą drogą: od leśnego teatru, przez jeden z głównych ośrodków festiwali wagnerowskich, miejsce propagandowych imprez w czasach PRL-u, aż po arenę dla najbardziej znanych polskich festiwali. Poniżej prezentujemy jej historię.
- Pomysłodawcą budowy otwartej sceny w sopockim lesie był Paul Walther-Schaffer, kapelmistrz Teatru Miejskiego w Gdańsku, który w 1909 roku, podczas jednego ze spacerów po leśnych wzgórzach otaczających Sopot, natrafił na rozległą polanę otoczoną stromymi wzgórzami, porośniętymi starymi drzewami, charakteryzującą się doskonałą akustyką. To miejsce okazało się idealną przestrzenią do utworzenia sceny na wolnym powietrzu - mówi Monika Ostrowska, rzeczniczka BART.
Walther-Schaffer przekonał do realizacji swojego pomysłu ówczesnego burmistrza Sopotu - Maxa Woldmanna, który zainteresował się projektem, pomagając uzyskać zgodę na jego realizację.
Budowa amfiteatru - choć nie da się ukryć, że wyglądem nie przypominał on jeszcze dzisiejszej Opery Leśnej - ruszyła wiosną 1909 roku i trwała cztery miesiące. Po zakończeniu inwestycji na widowni znajdowało się 2 tys. miejsc siedzących oraz liczne miejsca stojące, a scena była przygotowana na obecność 80 muzyków oraz 200-osobowego chóru.
Bilety pokryły koszty budowy
Pierwszy spektakl - "Obóz nocny w Grenadze" Conradina Kreutzera - pokazano w Operze Leśnej 11 sierpnia 1909 roku. Co ciekawe, zainteresowanie okazało się tak duże, że zysk ze sprzedaży biletów pozwolił pokryć zarówno koszty budowy amfiteatru, jak i gaże dla artystów.
Dla pierwszego okresu działania Opery Leśnej kluczowa okazała się I wojna światowa. Najpierw spowolniła ona, a później dosłownie zahamowała rozwój obiektu. Działalność amfiteatru wznowiono dopiero w 1919 roku. Trzy lata później odbył się zaś w operze pierwszy festiwal wagnerowski, co na lata zmieniło jej charakter.
Sopot nowym Bayreuth, czas festiwali wagnerowskich
Można bowiem powiedzieć, że praktycznie cały okres międzywojenny stał w sopockim amfiteatrze pod znakiem muzyki Ryszarda Wagnera. Nie bez kozery Sopot nazywano wówczas drugim Bayreuth (miasto w Bawarii, do którego w latach 70. XIX wieku przybył Wagner, gdzie też do dziś odbywają się słynne na całym świecie festiwale wagnerowskie).
Sama scena Opery Leśnej była już wówczas większa - mieściła 130 muzyków oraz 500-osobowy chór. Warunki te wykorzystał nowy dyrektor opery - Hermann Merz. Wraz z żoną - Hermanną, autorką scenografii do przedstawień wagnerowskich - rozsławił on obiekt w całej Europie. W rekordowym pod tym względem roku 1936 na widowni zasiadło łącznie ponad 30 tys. osób.
Moniuszko i propagandowy paździerz
Pasmo sukcesów ponownie przerwała wojna, tym razem II wojna światowa. Już po niej zaczął się dla amfiteatru okres stagnacji.
- Potencjał amfiteatru wykorzystywano sporadycznie, głównie w celach propagandowych, dla organizowania imprez artystycznych, które towarzyszyły obchodom świąt państwowych. W repertuarze znalazły się między innymi popularne melodie polskiego kompozytora Stanisława Moniuszki. Na scenie wystąpili wówczas pianiści, m.in. profesor Władysław Walentynowicz, późniejszy twórca szkolnictwa muzycznego w Sopocie - opowiada Ostrowska.
To właśnie wówczas ulica prowadząca do Opery Leśnej zyskała swoją dzisiejszą nazwę i stała się ul. Stanisława Moniuszki. W roku 1955 odbył się też pierwszy gruntowny remont obiektu. Dopiero jednak sześć lat później, w roku 1961, zaczął się kolejny złoty okres w historii amfiteatru.
Powrót z zaświatów: festiwal piosenki w Sopocie
Pomysłodawcą stworzenia w Operze Leśnej cyklicznego, międzynarodowego festiwalu piosenki był Władysław Szpilman - pianista i kompozytor.
- W latach 1961-1963 Opera Leśna poddana została modernizacji. Przebudowano scenę oraz widownię. Obiekt został po raz pierwszy po wojnie zadaszony. Zmodernizowany amfiteatr spełniał kryteria zarówno pod kątem akustycznym, jak i reprezentacyjnym. W czasach PRL-u sopocki festiwal wydawał się być "oknem na świat". Wywoływał emocje i cieszył się sympatią widzów - mówi Ostrowska.
Festiwal w Sopocie przyczynił się zresztą do wylansowania wielu ówczesnych gwiazd polskiej estrady. W Sopocie występowali między innymi: Irena Santor, Sława Przybylska, Violetta Villas, Halina Kunicka, Zdzisława Sośnicka, Maryla Rodowicz, Irena Jarocka, Anna Jantar, Izabela Trojanowska, Hanna Banaszak, Czesław Niemen, Krzysztof Krawczyk, Zbigniew Wodecki, Michał Bajor, Czerwone Gitary czy Skaldowie.
Festiwal wykreował także gwiazdy wśród konferansjerów - przykładem może być tu Lucjan Kydryński.
Interwizja kontra Eurowizja
W 1977 roku formuła festiwalu uległa zmianie. Jego edycje organizowane w latach 1977-1980 odbyły się pod nazwą Międzynarodowy Festiwal Interwizji. Była to swoista alternatywa dla zachodniej Eurowizji.
Występ Boney M. w 1979 roku na Festiwalu Piosenki w Sopocie:
W Polsce w okresie PRL piosenka "Rasputin" była zakazana jako godząca w ZSRR
- Koncerty Interwizji organizowano z rozmachem. Wydarzenia, początkowo trzydniowe, a później czterodniowe, transmitowane były do krajów Bloku Wschodniego, a także do krajów Europy Zachodniej. Miesiącem festiwalowym w Sopocie był sierpień. Miasto zmieniało się wówczas nie do poznania. Na ulicach pojawiały się kolorowe dekoracje z charakterystycznym słowikiem - opowiada Ostrowska.
Kolejnym przełomem był upadek w Polsce komunizmu. Wówczas to na scenie Opery Leśnej pojawiać zaczęły się również prawdziwe gwiazdy z zachodu: Alison Moyet, OMD, Marillion, Erasure czy La Toya Jackson.
Zresztą nie tylko muzyków znanych z MTV można było zobaczyć podczas festiwali ery transformacji ustrojowej. Na jednym z nich rolę prezentera, wraz z Grażyną Torbicką, pełnił Paul King, postać kultowa dla wszystkich widzów ówczesnej telewizji muzycznej.
Fani wtargnęli na scenę podczas koncertu Kim Wilde. Opera Leśna, 1988 rok:
W 2003 roku odbyła się z kolei pierwsza edycja festiwalu TOP Trendy organizowanego przez telewizję Polsat. W 2004 roku Sopot podpisał z kolei pięcioletnią umowę z TVN na organizację właściwego festiwalu. Wtedy też - po raz pierwszy - jego realizacja została powierzona telewizji komercyjnej.
Gruntowny remont Opery Leśnej
W 2005 roku opracowany został projekt przebudowy Opery Leśnej. Prace rozpoczęto jesienią 2009 roku. Przebudowana widownia posiada 5047 miejsc siedzących. Po złożeniu czterech sektorów, położonych najbliżej sceny, liczba miejsc siedzących wzrasta do 5579.
Widownię przykrywa całoroczny dach o powierzchni 3600 m kw. Jego wysokość od poziomu posadzki wynosi w najwyższym punkcie 32 m. Obecnie kanał orkiestry posiada 130 miejsc dla muzyków.
W ubiegłym roku obchodziliśmy jubileusz 60-lecia sopockich festiwali.
Dziękujemy Muzeum Sopotu i BART za udostępnienie zdjęć i materiałów do publikacji.
Opinie wybrane
-
2022-10-23 12:04
Bilety z jednej imprezy pozwoliły sfinansować całą budowę i koszty tej imprezy (5)
Qrde, jak powtórzyć taki biznes!
- 50 0
-
2022-10-24 05:33
Egzekucja Plugawego Karła
I jego pachołków. Chętnie sporo zapłaciłbym za bilet
- 8 4
-
2022-10-23 13:06
Wystarczy koncert Zenka i można przekop mierzei wiślanej zrobić. (1)
- 9 4
-
2022-10-23 14:36
jak by zeno, oświetleniowce, dzwiękowce, grajki i biletery, oraz fiskus dali darmola
se už nevrati- 2 0
-
2022-10-23 12:22
Niemcy byli wykonawcami nie ma się co dziwić.
- 9 3
-
2022-10-23 12:17
W obecnych czasach się nie da za dużo znajomych krolika.
I każdy chce skubnąć coś dla siebie.
- 16 1
-
2022-10-24 08:50
Kiedy ostatnio w tej "operze" można było zobaczyć spektakl operowy?
- 13 1
-
2022-10-23 17:28
(1)
Kiedyś to był festiwal wspaniałych artystów na najwyższą poziomie, a teraz słuchać się nie da muzyka grana na weselu lub gorzej!!
- 38 3
-
2022-10-24 13:10
Dlatego, że jak przyjechał jakiś drugorzędny zespół z "zachodu"...
...to było święto, jakby bogowie zstąpili z Olimpu. Pachniało ze sceny Peweksem.
Kraj wygłodniały wszystkiego, jak dzisiaj KRLD, więc wszystko dostawało oprawę godną lepszej sprawy. Smutne to i groteskowe, po prawdzie.- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.