• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pierwszy taki parlament w Polsce

Marzena Klimowicz-Sikorska
23 listopada 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Jedne z pierwszych obrad Parlamentu Studentów Politechniki Gdańskiej. Jedne z pierwszych obrad Parlamentu Studentów Politechniki Gdańskiej.

Czym była komisja stołówkowa, jak studiowało się na uczelni technicznej bez komputerów i internetu i co dzisiejsi studenci tracą, mając coraz bardziej komfortowe warunki studiowania? 55-lecie Parlamentu Studentów Politechniki Gdańskiej, pierwszej takiej organizacji w Polsce, to okazja do spojrzenia wstecz na to jak studiowało się ponad pół wieku temu.



Tak się bawiono ponad pół wieku temu na PG. Tak się bawiono ponad pół wieku temu na PG.
Parlament Studentów Politechniki Gdańskiej zawiązał się w 1957 r. i był wówczas pierwszą taką organizacją na polskich uczelniach. W sobotę 24 listopada obchodzi swoje 55-lecie.

Wszystko zaczęło się od wyjazdu do Szwecji Andrzeja Konopackiego, wówczas studenta tej uczelni, który z wyprawy przywiózł nie tylko z tęsknotę za Zachodem, ale i pomysł na organizację studencką wzorowaną na demokratycznym parlamencie. Koncepcję dopracowali dwaj inni studenci: Bogusław SakowiczCzesław Druett i tak, 25 listopada 1957 r. zainaugurował swoją działalność pierwszy studencki parlament w Polsce.

Czy na studiach udzialałeś(łaś) się w jakichś organizacjach?

Te czasy dobrze pamięta absolwent PG, kapitan Jacek Jettmar. - Studia rozpocząłem w 1956 r. i niemal od początku istnienia parlamentu włączyłem się w jego działalność. Byłem m.in. przewodniczącym zespołu poselskiego Wydziału Budowy Okrętów - wspomina kapitan Jettmar. - Nasz parlament przypominał strukturę parlamentu w ustroju demokratycznym. Wybieraliśmy więc naszych przedstawicieli, których nazywaliśmy posłami, a na czele stał premier, obowiązywał też system kadencyjności. Jednak odcinaliśmy się od polityki.

Nie przypomina sobie jednak, by władza PRL-owska w jakikolwiek sposób inwigilowała członków parlamentu studenckiego. - Mnie partia nie inwigilowała, nigdy do żadnej partii nie należałem, także ona się mną nie interesowała - mówi. - Nie wiem też nic o tym, by próbowała inwigilować któregoś z moich kolegów. Ale to też duża zasługa rektorów PG, wychowanych przed wojną. Część z nich to była typowo lwowska profesura, z określonymi tradycjami i poglądami. Nie było więc na uczelni serwilistycznego stosunku do PRL-owskich władz.

Studencki parlament skupiał się przede wszystkim na działalności rekreacyjnej, kulturalnej i artystycznej. Ale też dbał o sprawy studenckie, z odżywianiem włącznie. - Mieliśmy na przykład tzw. komisję stołówkową. Pilnowaliśmy więc, by jedzenie, które miało trafić do studentów mających tzw. stypendium stołówkowe, uprawniające do tańszych posiłków, nie trafiało przypadkiem do personelu obsługującego stołówki, co czasem się zdarzało - dodaje Jacek Jettmar.

Z tamtego okresu kapitan pamięta też atmosferę studiowania, bez dzisiejszych technologicznych udogodnień, które jego zdaniem nie sprzyjają zacieśnianiom przyjaźni, tak jak to było pół wieku temu. - Wówczas życie studenckie było bardziej zintegrowane niż dziś. Nie było komputerów, internetu, nie było dwuosobowych pokojów z umywalką, jadło i myło się we wspólnych pomieszczeniach, a w pokoju były piętrowe łóżka. I tak, na kilku metrach kw. mieszkało nawet po 6 osób - mówi. - Dzięki temu oraz wspólnym hobby, w moim przypadku było to żeglarstwo, zacieśniały się więzi między studentami, które podtrzymujemy do dziś.

Działalność w studenckim parlamencie miała spory wpływ na jego osobowość. I to właśnie jemu zawdzięcza wiele rzeczy. - Wpoiła mi umiejętność współpracy w zespole, przywództwa, sposobu organizowania sobie czasu - musiałem godzić wówczas aktywność w parlamencie ze studiami i żeglarstwem, nauczyła podejmować działania obywatelskie - dodaje kapitan. - Wielu aktywnych działaczy w parlamencie zrobiło mniejsze lub większe kariery i dobrze radzi sobie w życiu.

24 listopada, od godz. 11 na Politechnice Gdańskiej rozpoczynają się obchody 55-lecia działalności Parlamentu Studentów Politechniki Gdańskiej. Wstęp jest wolny, ale ilość miejsc na różne wydarzenia artystyczne związane z obchodami, jest ograniczona.

Wydarzenia

55 lat Parlamentu Studentów PG

jubileusz

Miejsca

Opinie (21) 5 zablokowanych

  • piękne czasy... (3)

    kobiety się szanowały a mężczyzni mieli zasady!

    • 15 3

    • (2)

      Co by nie mówić tzw. kindersztuba w latach socjalizmu w Polsce miała się na wysokim poziomie. Teraz wszechobecne buractwo i znieczulica na każdym kroku. Niegdyś zwykły maturzysta, 19latek to był oświecony, wyedukowany i wychowany koleś. W tych czasach statystyczny 19latek maturzysta to zwykły kmiot w dresie, słuchający techno z najnowszą komórką u boku.

      • 10 1

      • Wybacz, ale jakoś nie mogę się zgodzić. (1)

        Młodzi ludzie są różni - tak samo jak są różni "starsi dorośli" w każdym wieku. Są 19-letnie kmioty, ale są też normalni.

        Tak samo jak nie brakuje agresywnych dziadków i chamskich babć. Jakoś trudno mi uwierzyć, że kiedyś byli takimi-wspaniałymi-młodymi-ludźmi i schamieli na starość?

        • 2 1

        • Rożnica jest tylko taka, że kiedyś wykształcenia jakiekolwiek mogli zdobyć tylko normalni.

          Dziś może każdy burak. Ot cała różnica. Również wtedy była cała masa głąbów chlejących całymi dniami z słownictwem nieco bardziej rozbudowanym od przedszkolaka i to głównie o wulgaryzmy, tyle, że wtedy nikomu nie przyszłoby nawet do głowy by taką osobę w ogóle dopuścić do matury.

          Druga sprawa, że z racji większych uprawnień nauczycieli potrafili utrzymać porządek w szkole. Dziś im nic nie wolno. I nie mówcie mi tutaj o tym, że gdyby prowadzili lekcje w interesujący sposób to byłby porządek, bo niestety nie jest to prawdą, gdyż zbyt dużo mamy idiotów, których nie da się zainteresować tematem.

          • 1 0

  • Tradycje morskie? (2)

    Nie wiem, ale większość studentów nie chce się zaszczepić miłoscią do morza, a PG stoi tyłem do wody, jak i cały Gdańsk. A przecież to nie tylko przekłada się na pracę studentów OiO, ale i nawet architektury (potem narzekamy, że ławki są tyłem do kanałów, albo brakuje nam osiedli z widokiem na morze/rzekę). Myślę, że PG powinno zachęcać do zainteresowania się tematem wody nie tylko poprzez wspieranie ograniczonej grupy żeglarzy sportowych zbierających trofea, ale też próbując przybliżyć morze zwykłym studentom. To przełoży się na wszystkie dziedziny życia - zobaczymy problemy i zalety z posiadania dostępu do wody, a tak żyjemy jakby Motława i morze było przekleństwem! Czas na zmiany - czas na barki kontenerowe z Gdańska do Warszawy, czas na piękne aleje spacerowe wzdłuż kanałów, czas na rozwijanie pasji żeglarskich, na barki domy wzdłuż nabrzeży, na nowoczesny transport wodny. To otworzy nam nowe perspektywy rozwoju i może ruszy nasze stocznie!

    • 34 0

    • Coś tam próbuje.

      A to starty w wyścigach łodzi solarnych, a to regaty, a to kółko kajakowe.

      • 0 0

    • tak tojest, jak w mieście nadmorskim władzę lata temu przejęły "elity" z głębokiej wsi kontynentalnej

      • 1 0

  • Były przewodniczący Samorządu (4)

    Szkoda, że nie zadano sobie trudu zaproszenia byłych członków Samorządu Studenckiego PG

    • 5 1

    • zbędny

      Jaką spuściznę po sobie zostawiłeś, taką masz...

      • 1 0

    • Jejkuś (1)

      Jacy wy delikatni jesteście
      trzeba było po prostu przyjść
      i zarejestrować się przed wejściem na imprezę!

      • 3 2

      • Kultura, dobry obyczaj

        To dla was już zupełnie obce sprawy.

        • 3 3

    • Cieżko jest dotrzeć do wszystkich. Możesz podziękować kolegom i koleżankom którzy dostali informację i nie przekazali jej Tobie.

      • 6 1

  • Ludzie na zdjęciach wydają się .. starzy.

    Nie wiem czy to kwestia zdjęć, ubiory, fryzur czy jeszcze czegoś innego, ale takie mam wrażenie, porównując z nimi to dzisiejsi studenci to dzieciaczki.

    Bo rozumiem, że ci ludzie na zdjęciach mają ok. 19-25 lat? Czy wtedy wyglądało się po prostu starzej? A może studiowało się w późniejszym wieku? :) Ktoś mi wyjaśni? :)

    • 1 1

  • (1)

    Droga Pani redaktor - miejsca są rzeczownikiem policzalnym, w związku z czym mówimy o liczbie, a nie ilości. Pozdrawiam

    • 8 0

    • Taka z niej redaktor, że wiesz..
      W Trójmieście możesz pracować po Wyższej Szkole Byleczego, tylko musisz mieć wejścia.

      • 1 0

  • Eh jak będzie boleć za jakieś pięć lat (4)

    jak się okaże, że ten boom na inżynierów był sztucznie nadmuchany i połowa z nich nie znajdzie żadnej roboty w swoim zawodzie bo jest przesyt a robić to nie ma komu. To już teraz się zaczyna. Tak zawsze kończy się moda na dany kierunek.

    • 10 16

    • (3)

      Przecież od dawna już nie ma pracy dla inżynierów w Polsce. Ludzie po prostu wierzą w tę nagonkę w tv, że brakuje 1000000 inżynierów. To, że w jakieś firmie od miesięcy zalega ogłoszenie, i trudno znaleźć kolesia znającego się na zaawansowanym programowaniu sterowników firmy krzak, albo kogoś kto zna się na budowie i programowaniu urządzenia na taśmie produkcyjnej z lat 80tych, nie znaczy, że brakuje inżynierów. Znam mnóstwo bezrobotnych mgr inżynierów, także tych z doświadczeniem i nie tylko po chemii czy budowie okrętów. Po prostu w Polsce brak przemysłu i firm.

      • 9 3

      • (2)

        Uważam, że się mylisz. Może oferty pracy nie są jakieś niesamowicie atrakcyjne, ale jest zapotrzebowanie na ludzi umiejących programować, automatyków, elektroników - wystarczy przejść się po korytarzu ETI czy EIA. Jasne, mam kolegów-absolwentów, którzy nie mogą znaleźć pracy ale kiedy ktoś plagiatował projekty, ściągał na egzaminach i samemu się nie rozwijał to żadne studia mu nie pomogą! Dla mnie programowanie jest pasją i politechnika dała mi bardzo dużo, mimo że czasem miałem jej dość.

        • 8 4

        • (1)

          Ilość etatów i stanowisk w Polsce jest skończoną liczbą, zawsze sporo mniejszą niż ilość osób kwalifikujących się na dane miejsce. Liczba ludzi wykwalifikowanych (także inzynierów) rośnie w dużo wyższym tempie niż ilość etatów dla nich. Nieważne co potrafisz, skoro nawet nie ma gdzie złożyć CV, jeśli wszędzie obsadzone są wszystkie stanowiska i tych CV nikt nie przyjmuje nawet. Ratunkiem są tylko znajomości. Owszem w skali studiów artystycznych, gdzie nie ma w ogóle pracy, humanistycznych, gdzie jest 1200 osób na miejsce pracy, humanistycznych (800 osób na miejsce) i inżynierskich, to te ostatnie mają teoretycznie najlepiej bo jest około 400 osób na miejsce :) Ale sytuacja i tak jest beznadziejna.

          • 2 2

          • Ja jestem na semestrze 7 i pracuję na 0.5, pracę znalazłem w tydzień. Wieczne narzekanie i wymyślanie wymówek to nie jest dobra droga ale idzie nią całkiem spore grono absolwentów. Nie możesz znaleźć pracy na cały etat? Bierz połówkę i gromadź doświadczenie. Nie masz już możliwości rozwoju? Załóż firmę i sam stawiaj sobie cele.
            Liczba miejsc pracy dla inżynierów rośnie szybciej, niż nam się wydaje. 10 lat temu była podobna liczba absolwentów a gospodarka była znacznie mniej nowoczesna, nie mówiąc już o ekspansji internetu, sieci komórkowych czy rozwoju elektroniki.
            400 osób na miejsce? Wpisz sobie Java w wyszukiwarce ofert pracy i masz 800 ofert pracy! Znajomości pomagają ale tylko te oparte na pozytywnym wrażeniu, jakie zrobiłeś na stażu, praktyce itp. Nikt nie weźmie człowieka bez umiejętności i potencjału, bo jak coś spieprzysz to straty są wymierne.

            • 5 1

  • Nie komplikujmy przepisów

    Niech politycy stworzą łatwiejsze przepisy dla przedsiębiorców, będzie łatwiej więc popyt na inżynierów też wzrośnie!

    Pozdrawiam

    • 9 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Charakterystyczny gdański napitek alkoholowy, to:

 

Najczęściej czytane