• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Opowieść o dwóch statkach i jednym okręcie

Jarosław Kus
26 października 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate"
Statek pasażerski s/s "Kościuszko" widoczny od strony dziobu podczas przeładunku w porcie w Gdyni. Widoczne portowe urządzenia przeładunkowe oraz wagony kolejowe. Statek pasażerski s/s "Kościuszko" widoczny od strony dziobu podczas przeładunku w porcie w Gdyni. Widoczne portowe urządzenia przeładunkowe oraz wagony kolejowe.

Koniec października roku 1938 był niespokojny: w powietrzu wyczuwało się już pierwsze oznaki nadchodzącej zimy (na którą - w każdych czasach - dobrą receptą może być ciepły przyodziewek i gorąca herbata...), zaś na morzu szalały sztormy.



Prawie na całym Bałtyku "spienione fale miotały okrętami": "burza wyrządziła szczególnie duże szkody w porcie kłajpedzkim", uszkadzając urządzenia portowe i cumujące tam statki. Z kolei, "na wysokości granicy litewsko-niemieckiej" sztorm "chwycił na pełnem morzu 14 statków rybackich z Neukuhren" (obecnie rosyjski Pionierskij, pol. Kurowo), szczęśliwie jednak zdążyły w porę schronić się w porcie w Kłajpedzie.

Co ciekawe, ówczesna prasa podkreślała estetyczną stronę szalejącego żywiołu: "powierzchnia morza na Bałtyku otwartym" i "zatoce Gdańskiej", "dzięki spienionym falom, dochodzącym do jednego metra", miała "przedstawiać się niezwykle malowniczo".

Tym razem wzburzone fale oszczędziły "brzegi polskie na odcinku Puck-Orłowo Morskie", dając za to ujście niszczycielskiej furii na "Bałtyku otwartym od Karwi po Hel", gdzie "wody były znacznie wzburzone i silnie atakowały mierzeję". "Niezwykle wysokie fale" zalały też "całkowicie plaże na odcinkach pomiędzy Jastrzębią Górą a Helem", zaś dziesięciometrowe grzywacze z wściekłością "rozbijały się u mola zachodniego, portu rybackiego Władysławowa".

Ale porywisty, północny wiatr przynosił mieszkańcom Wybrzeża nie tylko znaczne ochłodzenie, oprócz bowiem "bardzo znacznego spadku temperatury", sztormy "zwykle przynosiły pomyślne połowy". I tak było również osiemdziesiąt lat temu, gdy "pierwsze ławice szprotów (...) pojawiły się na morzu polskiem" tuż po październikowym sztormie, stając się zapowiedzią "połowów szprotów" "pomyślniejszych niż w ub. Roku".

W Gdyni tymczasem, przystąpiono do "rozbudowy istniejącej stoczni rybackiej": polscy rybacy coraz śmielej spoglądali teraz ku łowiskom oddalonym od naszego wybrzeża, dlatego też konieczną stała się "budowz serji większych kutrów rybackich", zdolnych łowić i na dalszych, takich jak "Niemieckie", morzach.

"Wielka burza" dotarła również do Gdyni i Gdańska - gwałtowny wiatr, wiejący w porywach do 30 metrów na sekundę, "utrudniał komunikację" na ulicach Gdyni oraz paraliżował pracę tutejszego portu, tak że "ruch statków (...) prawie zupełnie zamarł"; również "w ciągu nocy statki nie opuszczały portu". Na szczęście, "żadnego wypadku w porcie nie zanotowano", zaś szkody "w Gdyni i okolicy" były "nie wielkie" [!] i ograniczały się do "pozrywanych anten, powywracanych drzew przydrożnych i.t.p."

W Gdańsku (z którego w gazecie literówka zrobiła Gdynię) niewiele brakowało, by "ostatnia burza (...) o mało co nie zakończyła się katastrofą, w której mógł ucierpieć polski transatlantyk "Kościuszko"", akurat wtedy "znajdujący się w pływającym doku Stoczni Gdańskiej, gdzie przeprowadzał się doroczny jego remont". Na szczęście, dzięki całonocnej pracy portowych holowników, niebezpieczną sytuację udało się opanować i mógł "Kościuszko" szczęśliwie wypłynąć w kolejny rejs do Ameryki...

Sztormowa pogoda nie miała wpływu na pracę stoczni gdyńskiej, gdzie trwała akurat budowa "pierwszej [budowanej w niepodległej Polsce] większej jednostki morskiej", pełnomorskiego drobnicowca SS "Olza". Ale chociaż budowę statku rozpoczęto w roku 1938, to przed wybuchem wojny nie udało się jej ukończyć: dlatego też 8 września 1939 r. niedokończoną "Olzę" celowo zwodowano w taki sposób, by zablokować stoczniową pochylnię.

Nie uniemożliwiło to jednak Niemcom dokończenia jej budowy i statek ostatecznie zwodowano w maju roku 1941 jako "Westpreussen" (co ciekawe, na wyposażeniu pozostawiono oryginalną, polską maszynę parową, wyprodukowaną specjalnie dla "Olzy" w Hucie Zgoda w Świętochłowicach). Po wojnie drobnicowiec trafił do Związku Sowieckiego, gdzie do roku 1970 służył jako statek baza kaliningradzkiej floty rybackiej pod nazwą "Inguł", zaś na początku lat siedemdziesiątych został zezłomowany.

Znacznie więcej szczęścia miał inny, "nowy polski statek towarowy m/s. "Lida", który spuszczono na wodę 28 sierpnia rb. [co ciekawe, dokładnie tego samego dnia położono stępkę pod "Olzę] w stoczni angielskiej w Newcastle".

W czasie wojny "Lida" wsławiła się brawurową ucieczką z Casablanki, opanowanej przez kolaborujących z Niemcami Francuzów. W sierpniu roku 1940 "Lida", dowodzona przez kpt. ż.w. Jerzego Święchowskiego, przedarła się do Ponta Delgada na Wyspach Azorskich (na Azorach znajdowały się alianckie bazy lotnicze i morskie).

Polski statek handlowy Lida podczas pierwszego rejsu. Polski statek handlowy Lida podczas pierwszego rejsu.
Kolejny raz szczęście uśmiechnęło się do "Lidy" 20 stycznia 1941 roku: tego dnia statek został bezpośrednio trafiony niemiecką bombą lotniczą, lecz... bomba ześlizgnęła się za burtę, eksplodując w wodzie i powodując jedynie niewielkie uszkodzenia poszycia! Po wojnie "Lida" wróciła do kraju i - po przemianowaniu na "Gliwice" - nadal pływała pod polską banderą.

17 października 1938 roku w Holandii zwodowano innego pechowca, czyli "nowy okręt podwodny polski ORP "Sęp", z racji rozmiarów nazwany "gigantycznym cygarem". Jego parametry - "długość 84 m, szerokość ok 7 m, wyporność nawodna 1100 tonn, a podwodna 1.450 tonn" - czyniły go, "wraz ze swoim starszym bratem "Orłem"", jednym z "najsilniejszych okrętów swego typu na wodach Bałtyku", wyposażonym w "najnowocześniejsze uzbrojenie w kategorji olbrzymich okrętów podwodnych".

"Sęp" nie był wprawdzie aż takim wielkim pechowcem jak "Olza", ale do najszczęśliwszych też trudno go zaliczyć. Okręt wszedł do służby i nawet zdążył wziąć udział w działaniach wojennych - niestety, wojna zakończyła się dla "Sępa" 17 września roku 1939, kiedy to został rozbrojony i internowany przez Szwedów, w jednym ze szwedzkich portów.

Po powrocie do kraju, w roku 1945, pech "Sępa" nie opuszczał: już sześć lat później ośmiu członków załogi bezpodstawnie oskarżono o spisek, co dla jednego z nich skończyło się karą śmierci, dla pozostałych zaś - długoletnim więzieniem. W grudniu roku 1964 na "Sępie" eksplodowały akumulatory, powodując wybuch pożaru, który pochłonął życie ośmiu osób... Chociaż po rocznej naprawie okręt wrócił do służby, to już nigdy więcej nie pozwolono mu się zanurzyć: "Sępa" wycofano ze służby w roku 1969 i zezłomowano w latach 1971-72.

Jednak, jak się miało już wkrótce okazać, chyba największego pecha miała "wielka budowa, której na imię Mocarstwowa Polska"...



Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 242 z 22-23 października 1938 r. oraz "Ilustrowany Kurier Codzienny", nr 287 z 17 października 1938 r., nr 288 z 18 października 1938 r., nr 289 z 19 października 1928 r., nr 290 z 20 października 1938 r., nr 291 z 21 października 1938 r., nr 292 z 22 października 1938 r. i nr 294 z 24 października 1938 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej i Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (25)

  • Jak to było

    krótko przed wybuchem II wojny światowej. Historia w pigułce...

    • 18 0

  • Gdynia - plo , dalmor, transocean , marynarka Wojenna to już historia i wspomnienia (4)

    • 27 1

    • POst komuna zaorała a POpaprańcy dokończyli. No i nadzwyczajna kasta sędziów też ma swój udział (2)

      • 9 15

      • Nadzwyczajna kasta to PiSiory których prokurator nie rusza

        A wyroki sądu nazywają ustaleniami grupy kolesi...

        • 13 3

      • och się widzę rozczulili za peerelem

        i komunistyczną 'równością'. teraz wszystko ku temu idzie więc głowa do góry - może lata 70te wrócą.

        • 4 5

    • Nie zmieniło się tylko jedno....

      To ciągle jest wioska rybacka.

      • 2 7

  • Dziwne skojarzenia z współczesnymi czasami

    • 11 1

  • czytanie o przedwojennych złudzeniach o "Mocarstwowej Polsce" na niecały rok przed jej końcem nieuchronnie przywodzi na myśl dzisiejszą partyjną propagandę

    • 23 6

  • Sęp to był przykład absurdalnej strategii MW

    Najnowocześniejsze okręty przeznaczono do ewakuacji i do garażu"choć społeczeństwo z wielkim wysiłkiem się na nie składało!Jedynie helska bat.150mm dała w kość pancernikom,a podwodniacy wtedy spali"

    • 16 7

  • moje trzy grosze (4)

    Jest jeszcze trzeci Batory. Makieta w skali w Muzeum Emigracji. Miał tam stanac model statku, ale jak to zwykle w Gdyni Prezydenta Szczurka bywa projektu nie ukonczono bo doszlo do konfliktu z autorem prpjektu. Model stoi w Muzeum Emigracji nie wykonczony, tylko ze zmieniono jego nazwe na "Batory w budowie" Moral z twgo taki ze w lact 30-tych potrafiono zbudowac transatkantyk, a Szczurek i kjego ekipa nie sa w stanie nawet wykonczyc modelu tego transatlantyka. Pamietajmy ze Batory to nie byl jedyny nasz transatkantyk przez II wojna i byulo nas stac. No ale wtedy nie było Szczurka. Gratulacje wyborcom Szczurka za suoer wyb0w w trakcie wyborow

    • 28 9

    • (1)

      Musisz sie pogodzić z tym, ze masz inne poglądy niz większość mieszkańców. Możesz ich obrażać, wyzywać ale to tylko pogorszy sprawę. Mam tylko nadzieje, ze nie będziesz chciał wymienić mieszkańców Gdyni, zamknąć ich w jakimś obozie, przesiedlić lub zmusić do emigracji...

      • 2 2

      • Tu nikt nikogo nie wyzywał

        • 2 0

    • dobrze że nie wygrał Horała bo byś zamiast Batorego oglądał makietę tupolewa

      • 4 1

    • Prezydent Gdyni odpowiedzialny ?

      Za stan polskij floty . za jej likwidacje ?

      Ladnie ciebie pogibalo.

      Kazdy kolejny rzad dolozyl swoja lapke do likwidacji floty i marynarki wojennej .

      Zgroza. Panstwo z dostepem do morza bez swojej floty .

      Gratulacje .Tkzw politycy.

      • 0 0

  • Zawsze ciekawie napisane. (4)

    Pozdrawiam.

    • 9 0

    • Po tym interesującym artykule (3)

      Widać jak PO sprzedała i zniszczyła polską gospodarkę.

      • 12 26

      • Tak

        widać jak PO kolaborowała z Hitlerem

        • 14 4

      • weź pigułkę, weź pigułkę

        a merytorycznie to pretensje raczej do PZPR
        niewiedza i nienawiść cię nie usprawiedliwiają

        • 17 1

      • batory i inne to prywatne jednostki były.

        przedwojenny armator GAL to nie było nic państwowego. z wożenia do usa biedaków emigrantów zrobili biznes a bidole płacili za tych z I klasy. batory i inne to przykłady.

        • 5 2

  • (1)

    Trochę po tym naszym Bałtyku pływałem ale 10-cio metrowych fal nie widziałem.
    Chyba że przedwojenne metry były krótsze :)

    • 9 1

    • A widziałeś wielkie ławice szprotów?

      Bo teraz też są te ławice dosyć mizerne. Co nie oznacza, że w 1938 prasa kłamała. Świat się zmienia...

      • 1 2

  • Bardzo ciekawy artykuł (1)

    Jednak ostatni akapit bardzo niestosowny.

    • 2 1

    • Niestosowny? Prawdziwy...

      • 1 1

  • nazewnictwo (1)

    statek i okręt to synonimy

    • 0 1

    • nawet jeśli

      - tak pisała prasa przedwojenna...
      "Statek wodny – dość szerokie i nie do końca sprecyzowane pojęcie, zawężające określenie jednostki pływającej do takich jednostek, które mogą poruszać się samodzielnie, lub też, w myśl innych definicji, są wykorzystywane ogólnie jako środek transportu (z własnym napędem lub bez)."
      "Okręt – zwykle uzbrojona jednostka pływająca w służbie państwa, tj. jego sił zbrojnych – marynarki wojennej pod banderą wojenną, często przeznaczona do wykonywania zadań bojowych."
      Hasła-definicje wg internetu

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Majówka z Twierdzą Wisłoujście

35 zł
w plenerze, wykład / prezentacja, warsztaty, pokaz

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Główna droga wylotowa z Gdyni do Rumi dawniej nazywała się:

 

Najczęściej czytane