- 1 Nazistowski ośrodek w żydowskiej willi (137 opinii)
- 2 "Bombowe" wojny gangów na zdjęciach (201 opinii)
- 3 Historia odbudowy Wrzeszcza po wojnie (100 opinii)
- 4 Najlepsza pamiątka z Gdyni? Torpeda! (4 opinie)
- 5 Hotel Grand w Sopocie zmieni właściciela? (98 opinii)
- 6 Okręt Sokół zwiedzimy przed wakacjami (98 opinii)
Odwiedził to miejsce po 80 latach. Zostawił list w skrzynce i zdjęcia
- Całkiem dobrze pamiętam, jak wyglądał dwór w środku. W tamtych czasach przed wejściem nie było ganku. Pasuje on teraz estetycznie jak pięść do oka. (...) Szczególnie ciekawie było na strychu. Znalazłem tam gramofon i kilka płyt. Tak dawny dwór w Jasieniu opisał potomek właścicieli Hans Reber. Odwiedził to miejsce po prawie 80 latach. Swoimi wspomnieniami podzielił się z Magdaleną Nowicką, mieszkanką Jasienia i autorką książki o historii dzielnicy.
Dwór z folwarkiem zamienił się po wojnie w siedzibę Gromadzkiej Rady Narodowej, potem była tam przychodnia, a dzisiaj niższa cześć zabudowy jest zamieszkana. Wyższa nie ma lokatorów i niszczeje.
Zespół dworsko-pałacowy obecnie zajmuje powierzchnię ok. 2 ha. Zachowany budynek dworu jest murowany z cegły i pochodzi z I połowy XIX wieku.

Wizyta i wspomnienia spisane w liście
Do potomka właścicieli dworku, wnuka Brunona i Elsy d'Heureuse, którzy mieszkali tam do końca wojny, napisała autorka książki o Jasieniu Magdalena Nowicka.
Zaczęło się od pozostawionej we wrześniu 2021 r. odręcznie napisanej kartki wrzuconej do skrzynki na listy przy dworku dla obecnych właścicieli. Informację zostawił Hans Reber - przedstawiając się i przekazując zdjęcia i kontakt. A do Gdańska udał się za namową syna, z którym przebywał na wakacjach w Ustce. Skorzystali wiec z okazji i odbyli podróż sentymentalną do Jasienia.
Notatka ze zdjęciami trafiła do Magdaleny Nowickiej, która wysłała do Hansa Rebera list i książkę. Ten w odpowiedzi napisał o wielkiej niespodziance, jaką sprawiło mu zainteresowanie losami byłych gospodarzy dworu w Nenkau, dosłał też fotografie. Przywołał w pamięci wygląd dworu i osoby z nim związane.
On sam - Hans Reber - urodził się w 1935 r. we Wrzeszczu. Ostatni raz w Nenkau (przed wizytą w 2021 r.) był w 1943 r. Wychowywał się 1,2 tys. km od Gdańska, w południowo-zachodnich Niemczech.
- Ale bywałem regularnie w Nenkau na Boże Narodzenie, podczas Wielkanocy i w czasie letnich wakacji. Nawet jeśli podczas ostatniej wizyty miałem zaledwie 8 lat, to dobrze pamiętam szczegóły z czasów dzieciństwa - wspomina Reber.
Dobrze pamiętam ten dwór
Z listu wynika, że dość dobrze zapamiętał dwór sprzed prawie ośmiu dekad. Choć dzisiaj to już nie to samo miejsce, podobnie jak droga tam prowadząca od strony Emaus.
- Na próżno szukałem po prawej stronie skrzyżowania starej kuźni pana Klepscha (Dziś Zwierzyniecka 2 i budynek mieszkalny) (...) Po kilkuset metrach po prawej stronie przy obecnie brukowanej ulicy (Zwierzynieckiej) znajdował się staw, w którym kiedyś koniom pozwalano się schłodzić po skończonej pracy. Niestety znajdował się tam tylko duży dół, prawdopodobnie glinianka, i staw trudno było rozpoznać - czytamy w liście.
Sam dwór przywołany w jego pamięci wygląda tak:
- W tamtych czasach przed wejściem nie było kubicznego ganku. Pasuje on teraz estetycznie jak pięść do oka. Dobudówka garażu po prawej stronie również wówczas nie istniała. Samochód dziadka stał w lewej części dużego budynku stajni - pisze.
W prawej, wyższej części domu, tuż za wejściem, znajdowało się wejście do pokoju dziadka, w którym zawsze unosił się zapach dymu cygarowego, dalej na prawo był pokój babci, a za obydwoma, połączona drzwiami, duża jadalnia ze schodami do ogrodu. Między pokojem dziadka a jadalnią znajdowały się, jak sądzę, schody na piętro. Tam było duże pomieszczenie, w którym zimą suszono pranie i z którego wychodziło się co najmniej do jeszcze jednego pokoju.
Na lewo od wejścia, w odnowionej części domu, znajdowały się sypialnie dziadków. Ilekroć ich odwiedzałem, miałem pokój po lewej stronie szczytu pod dachem. Na lewo znajdowała się łazienka.
Centralny zbiornik na wodę również był na górze budynku - nie było wówczas publicznego zaopatrzenia w wodę pitną. Wieczorem włączano pompę, która pracowała aż do napełnienia zbiornika.
"Szczególnie ciekawie było na strychu"
- Tam znalazłem stary gramofon z tubą i kilka płyt. Gdy już udało mi się ustawić igłę we właściwy rowek, zabrzmiała cudowna muzyka: męski głos i chór. Ponieważ nie umiałem przeczytać, co było na płycie, nie wiedziałem, co to jest za utwór. Wiele lat później uczestniczyłem w przedstawieniu "Czarodziejski flet" Mozarta. Kiedy zaśpiewał Sarastro i dołączył chór, fragment ten wydał mi się bardzo znajomy i powoli uświadomiłem sobie, że właśnie to słyszałem na strychu u dziadka.
Kuchnia i spiżarnia znajdowały się w piwnicy po lewej stronie. W tamtych czasach gotowano na piecu, którego ogień rzadko wygasał. Ponieważ wówczas nie było elektrycznych lodówek, do chłodzenia używano lodu wybieranego zimą ze stawu. Lód przechowywano w stosie pod drzewami, w pobliżu miejsca, w którym obecnie znajduje się dobudówka garażu. Babcia z tego lodu ze stawu potrafiła zrobić nawet pyszne lody.
Wspomnienia dawnych mieszkańców Nenkau
Hans Reber wraca także we wspomnieniach do osób, które zapamiętał z czasów dzieciństwa. To miedzy innymi kowal Heins Klepsch, syn starych Klepschów z Nenkau. W latach 50. zjawił się u rodziców Hansa w Kaiserlautern, gdzie prawdopodobnie znalazł pracę.
- Byłem też w kuźni w Nenkau i patrzyłem, jak jeden z koni dziadka dostawał nowe buty. Frau Klepsch do dziś dobrze pamiętam, bo mówiła pięknym, bogatym i nieco twardym dialektem gdańskim jeżyka niemieckiego - wspomina Reber.
..oraz losy swoich dziadków
Bruno Werner Hermann d'Heureuse urodził się w Niderlandin, niedaleko Berlina, a Else d'Heureuse z domu Schonermark pochodziła z gospodarstwa rolnego na Pomorzu.

- Bruno był potomkiem protestanckiej rodziny hugenotów, która w XVI wieku musiała uciekać z Francji ze względu na wiarę. Hugenoci osiedlili się w kilku regionach Niemiec, a gałąź rodu d'Heureuse w okolicach Berlina ok. 1850 r.
Jeszcze przed ślubem, w 1914 r., Bruno był dzierżawcą majątku Lissau [Lisewo - dop. red.], położonego na południe od Gdańska. Trudności ekonomiczne zmusiły go pod koniec lat 20. lub na początku lat 30. do porzucenia działalności rolniczej w Lissau i kupienia znacznie mniejszej posiadłości (tzw. resztówki) w Nenkau.
Ponieważ powierzchnia kupionego gospodarstwa wynosiła zaledwie 120 akrów (30 ha), dziadek Bruno został zmuszony podjąć pracę w Danziger Viehverwertung [Gdańska Rzeźnia Miejska, później Zakłady Mięsne w Gdańsku - dop. red.]. Nazwę tej firmy usłyszałem po wojnie od mojej mamy. Było jasne, że w tym czasie duża rodzina, mająca zaledwie 30 ha ubogiej, piaszczystej gleby, nie mogła się utrzymać bez dodatkowego źródła pieniędzy, mimo że gospodarka wojenna, inaczej niż wcześniej w Lissau, potrzebowała tego rolnictwa.
Do czasu ucieczki dziadkowie Hansa byli właścicielami resztówki majątku w Nenkau przez niecałe 20 lat.
Po ucieczce z Nenkau z pomocą najmłodszej córki d'Heureusowie przedostali się w okolice Eberswalde (na terenie dzisiejszej Brandenburgii). Do śmierci Brunona mieszkali w Meyenburgu, niedaleko miejsca jego urodzenia dziadka. Elsa udała się do kościelnego domu starców w Eberswalde, prowadzonego przez córkę Esti.
Dziadkowie mieli szóstkę dzieci:
- Helga, 1915-2010 (moja matka; mieszkała w Kaiserslautern)
- Irmgard, 1917-1997 (niezamężna; mieszkała w Augsburgu)
- Gerda, 1918-1999 (mężatka, mieszkała w Lubece)
- Gerhard, 1921-? (jako żołnierz zaginiony pod Stalingradem)
- Peddy, 1923-1987 (wojnę przeżył dzięki polio [choroba Heinego-Medina - dop. red.]; ożenił się w Bielefeld)
- Esti, 1925-2001 (niezamężna; jako jedyna mieszkała w ówczesnym NRD)
Artykuł powstał dzięki uprzejmości p. Magdaleny Nowickiej, która przekazała nam list od Hansa Rebera oraz zdjęcia z jego rodzinnego archiwum.
Opinie wybrane
-
2023-11-19 08:18
0runia Dolna i nie tylko tam (4)
Nie chcemy niemieckich napisów na budynkach w Polsce
- 30 112
-
2023-11-19 13:25
Czasami milczenie jest złotem.
- 17 4
-
2023-11-20 06:24
to się wyprowadź z dolnej Oruni
ja tam mieszkam i sobie chwalę. Napisy w niczym mi nie przeszkadzają. dobrze jest znać historię miejsca zamieszkania.
Swoją drogą jakim musisz byś wrażliwcem i bystrzakiem, że zauważasz te tak trudno widoczne napisy.
Jestem dumna z nich bo przypominają o ludziach i miejscach z historii Gdańska.
Może napisz petycję do Włodarzy Gdańska i uzasadnij ją w kulturalny sposób, chociaż domyślam się, że może być trudno. Przesyłam pozdrowienia - mieszkanaka Oruni.- 6 2
-
2023-11-20 08:49
Jest Orunia i Orunia Górna.
nie ma Oruni Dolnej, więc nie jesteś wart tej dzielnicy. milcz
- 3 0
-
2023-11-20 09:53
Zastanów się jakby brzmiał taki wpis:
Lwów - nie chcemy polskich napisów na budynkach i polskiego cmentarza orląt w Ukrainie.
Wilno - nie chcemy licznych polskich śladów językowych na Litwie.
Historia to nie polityka. Jest wielowątkowa i ma mnóstwo odcieni szarości. A ślady dawnych mieszkańców (często mających korzenie dłużej niż obecni) tylko czynią miejsceLwów - nie chcemy polskich napisów na budynkach i polskiego cmentarza orląt w Ukrainie.
Wilno - nie chcemy licznych polskich śladów językowych na Litwie.
Historia to nie polityka. Jest wielowątkowa i ma mnóstwo odcieni szarości. A ślady dawnych mieszkańców (często mających korzenie dłużej niż obecni) tylko czynią miejsce ciekawszym oraz prowokują do poważnych dyskusji o wspólnych wątkach historycznych. Mogą też pozwolić zrozumieć wiele rzeczy i rozładowywać nienawistne uczucia.- 4 0
-
2023-11-19 09:06
Miejscowa (2)
Jakie to przykre, że nowi, przyjezdni mieszkańcy Gdańska mają w sobie tyle nienawiści, zero wiedzy o historii, zero tolerancji. Nie szanują historii, nie zależy im na pokoju, sieją agresję słowną w komentarzach. Tak pokoju między sąsiadami nigdy nie będzie.
- 85 14
-
2023-11-19 11:51
Sama prawda (1)
Przyjezdni mają w sobie 0 tożsamościi. Na wszystko tutaj narzekają i wydaje im się ze są bardziej gdańscy od ludzi którzy sie tutaj urodzili. (jak jadą na święta do ojców to tam
obnoszą się swoją gdanskoscia jeszcze wkładają podkładki pod tablice Z rej NBA jestem z gda ska (hehe) ,gdziekoliwek zaś będąc poza swoją
wsią i gdanskiemPrzyjezdni mają w sobie 0 tożsamościi. Na wszystko tutaj narzekają i wydaje im się ze są bardziej gdańscy od ludzi którzy sie tutaj urodzili. (jak jadą na święta do ojców to tam
obnoszą się swoją gdanskoscia jeszcze wkładają podkładki pod tablice Z rej NBA jestem z gda ska (hehe) ,gdziekoliwek zaś będąc poza swoją
wsią i gdanskiem krytykują wszystko co gdanskie. Na tym forum też tylko jedna wielka krytyka. Szeryfuja i donoszą. Nie szanują tradycji i zwyczaji jakie mają rdzenni mieszkancy- 8 2
-
2023-11-19 23:08
Rdzenni widzisz gdzie mieszkają - w Niemczech
- 3 3
-
2023-11-18 22:47
dzwonie po 30 latach jest nie kulturalne . . . (2)
. . . ale po 80?? - rzekłby Dario
- 8 30
-
2023-11-19 15:15
ale to nie do mnie tak, nie do mnie ... :)
- 0 0
-
2023-11-19 15:26
"Niekulturalne", razem. Czemu rozdzielacie "nie" i przymiotniki/rzeczowniki? To już jest nagminne.
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.