• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

ORP Orkan, czyli skutki zlekceważenia marynarskiego przesądu

Michał Lipka
11 stycznia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
ORP Orkan wpływa do Gibraltaru po zwłoki gen. Władysława Sikorskiego. ORP Orkan wpływa do Gibraltaru po zwłoki gen. Władysława Sikorskiego.

Na ścianie kościoła św. Michała Archanioła na Oksywiu umieszczono tablicę upamiętniającą załogi okrętów zatopionych podczas II wojny światowej. Swoje miejsce mają tu również marynarze ORP Orkan, którego historia jest przykładem, że lekceważenie morskich przesądów może zakończyć się tragicznie.



ORP Orkan podczas II wojny światowej. ORP Orkan podczas II wojny światowej.
ORP Orkan podczas jednego z rejsów. ORP Orkan podczas jednego z rejsów.
Przeniesienie na Orkana zwłok gen. Władysława Sikorskiego. Przeniesienie na Orkana zwłok gen. Władysława Sikorskiego.
Kościół Michała Archanioła na Oksywiu z tablicami upamiętniającym załogi polskich okrętów wojennych. Kościół Michała Archanioła na Oksywiu z tablicami upamiętniającym załogi polskich okrętów wojennych.
Dzisiejszy Orkan wszedł do służby w 1992 r. Dzisiejszy Orkan wszedł do służby w 1992 r.
W 1942 roku Polska Marynarka Wojenna przejmowała kolejne okręty dzierżawione od Brytyjczyków. Wśród nich znajdował się nowo ukończony niszczyciel typu "M", HMS Myrmidon. Jego nazwa wywodziła się od mieszkańców Enginy, dzielnych, aczkolwiek niezwykle brutalnych wojowników którzy towarzyszyli Achillesowi w wojnie trojańskiej. W tamtym okresie okręty tego typu były najnowszymi i najnowocześniejszymi w swojej klasie - wystarczy powiedzieć, że posiadały większą wyporność niż okręty typu Grom i dodatkowo posiadały całkowicie zabudowane wieże artylerii głównej - niespotykane wcześniej w polskiej flocie.

18 listopada 1942 roku na okręcie podniesiono polską banderę i zyskał on nazwę OPR Orkan. Jego dowódcą został kmdr Stanisław Hryniewiecki, który przeszedł z zatopionego Groma wraz z większością dawnej załogi. Początki szkolenia nie wyglądały zbyt ciekawie - sternicy wachtowi mieli problemy ze sterowaniem, sygnaliści angielscy nie mieli doświadczenia, a polscy byli niezgrani. Nauka obsługi dział szła dobrze tylko wtedy, gdy okręt nie miał przechyłów, a i tak skończyło się dwoma urwanymi palcami jednego z marynarzy.

Wobec drastycznego braku okrętów eskortowych zadecydowano, że dalsze szkolenie będzie przebiegało w warunkach bojowych. Pierwszym zadaniem była eskorta ciężkich okrętów brytyjskich polujących na niemieckie okręty Scharnhorst i Prinz Eugen, które planowały przejść do portów norweskich, jednakże wykryte przez Brytyjczyków zawróciły na Bałtyk. Załoga Orkana stała się bardziej zgrana i coraz lepiej wypełnia swe obowiązki. Kolejnym zadaniem postawionym przed polskim okrętem był udział w konwoju do Murmańska. Nieustanne naloty, zagrożenie ze strony U-bootów a nade wszystko skrajnie niesprzyjająca pogoda wystawiły załogę na ciężką próbę, którą zdała celująco - wykryła m.in. nieprzyjacielską torpedę zmierzającą w kierunku brytyjskiego pancernika HMS Anson. Ostrzeżony w porę okręt zdołał wymanewrować grożące mu niebezpieczeństwo. W rewanżu Brytyjczycy zaprosili Polaków na gorącą herbatę.

Dzień 5 lipca 1943 roku nie zapowiadał się specjalnie ciekawie - cumując przy nabrzeżu uzupełniono paliwo, uzbrojenie i prowiant. Odpoczynek załogi przerwany został nagłym rozkazem przejścia do Gibraltaru. Dopiero po wyjściu w morze dowódca poinformował załogę o tragicznym wypadku lotniczym, w którym zginął Naczelny Wódz, gen. Władysław Sikorski. Orkan miał przewieźć ciało generała do Wielkiej Brytanii. Nie jest tajemnicą, że kmdr Hryniewiecki nie chciał się zgodzić na tę misję - w tradycji marynarskiej trumna na okręcie to zapowiedź szybkiej śmierci. Niemniej jednak rozkaz pozostał rozkazem i trzeba go było wykonać. Droga do Gibraltaru była niezwykle ciężka - przechyły okrętu sięgały 40 stopni.

Ceremonia w Gibraltarze nie trwała długo - trumnę z ciałem umieszczono na platformie działa przeciwlotniczego. Władze brytyjski chciały jeszcze przekazać trumny z pozostałymi ofiarami, ale kmdr Hryniewiecki zdecydowanie się temu sprzeciwił. Również w drodze powrotnej szalał silny sztorm. Po przekazaniu ciała Naczelnego Wodza, Orkan uzupełnił paliwo i wyruszył w morze. Tuż przed wypłynięciem oficer nawigacyjny okrętu kpt. mar. Stanisław Pohorecki zobaczył kilka szczurów, które uciekły z okrętu. Kolejny znak, wywodzący się z marynarskiej tradycji zachował jednak dla siebie.

Admiralicja wysyłała teraz polski okręt wraz z dwoma kanadyjskimi jednostkami na patrol przeciwpodwodny na wody Zatoki Biskajskiej. Podczas którejś nocy, na pokładzie usłyszano wołania o pomoc. Po zastopowaniu okazało się, że w morzu pływają niemieccy marynarze z zatopionych okrętów podwodnych. Ci, którzy na wołania rozbitków odpowiadali zwykle strzałami z karabinów maszynowych, teraz sami potrzebowali pomocy... Jeden z uratowanych niemieckich oficerów zaczął dowodzić swoimi marynarzami podczas akcji ratunkowej. W pewnym momencie podziękował ppor. mar. Erykowi Sopoćko za uratowanie przez...portugalski niszczyciel. Gdy dowiedział się, że znajduje się na polskim okręcie wojennym, mina mu zrzedła. Historia znała już takie przypadki. Podczas jednej z poprzednich akcji ratowniczych, w której uczestniczył inny polski okręt, niemieccy rozbitkowie podejmowani już niemal na polski pokład, w ostatniej chwili zawrócili i, prawie łamiąc sobie wiosła, odpłynęli w kierunku jednostki brytyjskiej.

Na początku października 1943 roku ORP Orkan wraz z brytyjskimi niszczycielami oczyszczał drogę konwojów z niemieckich łodzi podwodnych. Niestety 8 października Orkan został storpedowany przez U-378 dowodzony przez kpt. Ericha Mädera. Nowoczesna torpeda akustyczna trafiła w zbiorniki ropy, których wybuch zabił wszystkich obecnych na pomoście bojowym, w tym dowódcę okrętu. Kolejne eksplozje zmieniły pokład okrętu w piekło. Orkan praktycznie od razu zaczął tonąć. W pamięci uratowanych zapisał się makabryczny widok zastępcy dowódcy kpt. mar. Michała Różańskiego, który w palącym się kożuchu stał na pokładzie i spokojnie gestykulował jak gdyby z kimś rozmawiał. Kolejny wybuch i ogień przysłoniły jednak i ten widok.

W wodzie znalazło się około 63 rozbitków z liczącej 243 marynarzy załogi. Wraz z okrętem zginęli m.in. znakomity pisarz marynista ppor. mar. Eryk Sopoćko i kpt. mar. Stanisław Pierzchlewski - obaj pływali wcześniej na ORP Orzeł a tuż przed wyjściem w jego ostatni patrol przeszli na Orkana. Jak widać śmierci nie da się oszukać.

Dla rozbitków będących w wodzie dramat jeszcze się nie skończył. Aby podnieść swych ludzi na duchu, najstarszy stopniem kpt. mar. Pohorecki, postanowił zachęcić wszystkich do wspólnego śpiewu. Poza pieśnią znaną z kościoła nic innego nie przyszło mu do głowy, zatem nad zimnymi falami niebawem zaczęły rozbrzmiewać słowa "Chwalcie łąki umajone". Dopiero po upływie półtorej godziny z ratunkiem przyszedł im HMS Musketeer, któremu udało się uratować 44 ludzi w tym zaledwie 1 oficera. Zatonięcie ORP Orkan było największą stratą, jaką poniosła Polska Marynarka Wojenna na zachodzie. Była to niemalże połowa strat poniesionych podczas całej wojny. Jakby na pocieszenie można dodać, że sprawca zatopienia Orkana nie wrócił do swej bazy. U 378 został zatopiony przez samoloty bazujące na lotniskowcu Core.

Po prawie 50 latach nazwę Orkan otrzymał nowy okręt polskiej floty. Chrzest i uroczyste podniesienie bandery odbyło się 18 września 1992 roku w porcie wojennym na Oksywiu. Niedawno okręt zakończył gruntowną modernizację połączoną z montażem wyrzutni rakietowych. Obecna załoga pielęgnuje tradycje swego sławnego przodka, co znajduje swe potwierdzenie w nagrodach dla najlepszego okrętu bojowego oraz w pochwałach po zakończeniu międzynarodowych ćwiczeń Strong Resolve, Baltops, czy Bilatex.

Opinie (83) ponad 10 zablokowanych

  • opinia na temat kriegsmarine

    Rycerska kriegsmarine po storpedowaniu statku czestowali rozbitkow :kawa czekolada,papierosami ,salutowali,udzielali pomocy lekarskiej.Podobnie jak to czynil rycerski Whermacht w Polsce i Rosji.To ze jak polski pilot w 1939r. wyskakiwal z plonacego mysliwca P-11c ratujac zycie,to rycerskiemu lotnikowi z Luftwaffe jakos niechcacy obsunela sie na drazku sterowym reka tracajac o spust kaemow.Powiedzialbym -nerwy,no dobrze kij tam polskim podczlowiekiem. Do tlumu uciekinierow na drogach strzelali ci rycerze z luftwaffe jak do kaczek,kurka coja pisze? przeciez to bylo polskie bydlo niemcy mieli prawo bo to byl rozkaz Feuhrera.Weszli do Polski bez wizy,zaproszenia,mordowali,kradli,wywzili na roboty,zostawili po sobie groby ,zrujnowany kraj,niemal w 100% i teraz mamy to gebelsostwo gloryfikowac,wspolczuc,uwazac ich ofiary? Nie wydawajcie guanIARZE swoich opini jak nie przezyliscie wojny,stawianie jakichkolwiek pomnikow ,tablic i.t.p niemcom poleglym w wojnie powinno byc z cala bezwzglednoscia surowo karane.

    • 2 1

  • Lipa

    szkoda czytać wać panie z artykułu coraz Lipniej.

    • 1 0

  • Dopadł go przesąd

    Co by nie powiedzieć - jest to w jakimś stopniu prawda, podobnie jak fatum, wiszące nad niektórymi imionami okrętów czy statków. Nasz "DP" - Biała Fregata lub Weisses Vollschiff, odbyła pod nazwą "Pomorze" tylko jeden w życiu rejs. Po Sieci i poza nią krążą opowiastki, jakoby nazwę statku zmieniono na DP, by nie prowokować losu, bowiem wcześniej jakoby morscy diabli wzięli z załogą niemiecki żaglowiec "Pommern" (czyżby ten od Laeiszów?) Jakkolwiek tam było z żaglowcem, na pewno morscy diabli porwali pancernik "Pommern" (zbudowany w Szczecinie!) z całą załogą. Grecy nazwali pewien swój wycieczkowiec "Lakonią", nie zwracając uwagi na straszny los poprzedniej "Lakonii" (brytyjskiej i pisanej przez C). No i statek "bombła rąba" pod koniec grudnia 1963 roku: spłonął na Atlantyku, poprzednio przesłużywszy ponad 30 lat pod znakami SM "Nederland", jako "Johan van Oldenbarnevelt".

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Św. Wojciech odwiedził Gdańsk w 997 roku:

 

Najczęściej czytane