• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

85 lat temu narodowcy doprowadzili do tragedii w Gdyni

Jarosław Kus
14 lipca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat "Tu mówi stacja wolnościowa Gdańsk"

Lipiec roku 1932 był na Pomorzu wyjątkowo gorącym miesiącem, nie tylko ze względu na pogodę. W Gdańsku był problem z autobusami, a w Gdyni z narodowcami, którzy doprowadzili do śmierci młodego człowieka.



Z wydania "Gazety Gdańskiej" z 12 lipca dowiadujemy się, że 7 lipca zatonął francuski okręt podwodny "Prométhée". Powodem katastrofy był niespodziewany brak sprężonego powietrza w zbiornikach służących do opróżniania zbiorników balastowych, co spowodowało zatonięcie okrętu w niespełna minutę, wraz z prawie całą załogą znajdującą się na pokładzie - z wypadku uratowało się jedynie 7 osób i to tylko dlatego, że znajdowały się na zewnątrz okrętu. W metalowej pułapce zostało uwięzionych 62 marynarzy i robotników portowych.

Na pomoc "Prometeuszowi" pospieszyły okręty francuskie, a wśród nich znalazł się też, zamówiony przez Polską Marynarkę Wojenną, niszczyciel ORP "Burza", którego budowę właśnie zakończono w pobliskiej stoczni Chantiers Navals Français. Okręt wziął udział w akcji ratowniczej jeszcze przed oficjalnym przekazaniem go stronie polskiej, co nastąpiło dopiero 12 lipca (oficjalnie banderę podniesiono miesiąc później, czyli 10 sierpnia).

Udział "Burzy" w poszukiwaniach miał wymiar nie tylko symboliczny, ponieważ okręt wyposażono w "specjalne aparaty", przy pomocy których "udało się dokładnie ustalić położenie "Prometeusza". Niestety, nawet "krążąc stale nad "Prometeuszem"" i "mając czynne odbiorcze aparaty", "Burza" nie była w stanie zarejestrować żadnego znaku życia z zatopionej łodzi - na ratunek dla uwięzionych pod wodą było już za późno.

Polski niszczyciel ORP Burza podczas rejsu na pełnym morzu. Polski niszczyciel ORP Burza podczas rejsu na pełnym morzu.
Jednak Gdańsk żył w tym czasie wydarzeniem zupełnie innego kalibru: w mieście doszło do "unieruchomienia komunikacji autobusowej". Wprawdzie nie oznaczało to całkowitego paraliżu komunikacyjnego miasta, ponieważ w Gdańsku działało wówczas wiele firm przewozowych, tym niemniej musiało spowodować - mniejszy lub większy - chaos w transporcie: wyobraźcie sobie, że dzisiaj zostają "unieruchomione kursujące na linjach miejskich autobusy", które są kierowane wyłącznie do obsługi ruchu podmiejskiego.

A właśnie w roku 1932 Dyrekcja Miejskiego Towarzystwa Komunikacyjnego postanowiła wycofane z ruchu miejskiego autobusy "użyć do końca miesiąca na linji Gdańsk-Sopot", stawiając tym samym na sezonową obsługę ruchu turystycznego.

Gdański autobus miejski przy Teatrze Miejskim na Targu Węglowym. Gdański autobus miejski przy Teatrze Miejskim na Targu Węglowym.
Jednak wakacyjne kłopoty Gdańska były niczym w porównaniu z tym, co wydarzyło się tego lata w Gdyni. Gdy "pod protektoratem p. Wojewody Pomorskiego Kirtiklisa" otwierano w mieście "dzielnicowy zlot Sokołów polskich na Pomorzu", nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii.

Parę słów wstępu. Organizacje sokole (czyli właśnie Sokoły) to powstające od drugiej połowy wieku XIX towarzystwa sportowe, których celem było podnoszenie sprawności fizycznej i duchowej młodzieży oraz rozbudzanie ducha narodowego. Ruchowi, rozwijającemu się wyłącznie w krajach słowiańskich, od samego początku przyświecała idea panslawizmu, czyli zjednoczenia politycznego, gospodarczego i kulturalnego Słowian.

Najwięcej zwolenników panslawizmu było w Czechach i Rosji, która miała motywację do objęcia swą "opieką" wszystkich narodów słowiańskich.

Pierwsza polska organizacja sokola powstała w roku 1866 we Lwowie, w cztery lata po pierwszym Sokole w Czechach, który był prekursorem całego ruchu. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w roku 1918, wszystkie gniazda sokole z ziem byłych trzech zaborów zostały zjednoczone w ramach jednej organizacji, pod nazwa Związek Towarzystw Gimnastycznych "Sokół" z siedzibą w Warszawie.

Zlot dzielnicy pomorskiej Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" w Gdyni w lipcu 1932 r. Zlot dzielnicy pomorskiej Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" w Gdyni w lipcu 1932 r.
Co ciekawe, w roku 1928 - dzięki zabiegom oraz pomocy finansowej prezesa organizacji, Adama Zamoyskiego - Związek szkolił polską reprezentację gimnastyczną na Letnie Igrzyska Olimpijskie w Amsterdamie (szkoda tylko, że polscy gimnastycy wzięli udział w Pokazie Narodów, nie biorąc przy tym udziału w rywalizacji medalowej).

Na gdyński zlot "Sokoła" przybyła "blisko dwutysięczna rzesza uczestników z prezesem związku Adamem Zamoyskim na czele" oraz "Sokoły czechosłowackie, jugosłowiańskie oraz delegacja Sokołów polskich z Ameryki". Uroczysta inauguracja odbyła się na stadionie miejskim, "w obecności przedstawicieli władz i tłumnie zebranej publiczności". Prezes Zamoyski w wygłoszonym przemówieniu "zaakcentował mocną politykę całego narodu polskiego, gdy chodzi o polskość Pomorza i dostęp Polski do morza", podkreślając przy tym, że "tu w Gdyni zacieśnia się nić braterstwa słowiańskiego od Adrjatyku do Bałtyku" i, że "brat musi wierzyć bratu, a Słowianin Słowianinowi". Następnie "uformował się długi pochód" Sokołów, który ruszył "ulicami Gdyni na 10 Lutego, gdzie odbyła się defilada" odbierana przez komisarza Rządu Zygmunta Zabierzowskiego.

Ślubowanie podczas gdyńskiego zlotu dzielnicy pomorskiej Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół". Ślubowanie podczas gdyńskiego zlotu dzielnicy pomorskiej Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół".
Niestety, "podniosły nastrój manifestacji sokolej nad polskim morzem w sposób brutalny i niebywały zakłócony został przez niepoczytalne elementy, szumnie mianujące się organizacją "narodową" Obozu Wielkiej Polski", które to "elementy" zapragnęły wziąć udział we wspomnianej defiladzie. Ponieważ jednak "władze zakazały udziału w pochodzie jakimkolwiek organizacjom postronnym poza członkami związku sokołów", "brama stadjonu została przez policję zamknięta". Wzburzony tłum przystąpił do szturmu na bramę, przewracając po drodze dwóch funkcjonariuszy państwowych: "pod naporem 200 ludzi brama została wysadzona, a słupy betonowe, które ją podtrzymywały, rozwalone".

Fragmenty zniszczonej bramy runęły na "znajdującego się po drugiej stronie bramy niejakiego Norberta Kosznika, 19-letniego chłopca, który przyjechał tego dnia z ojcem do Gdyni z powiatu kartuzkiego". Ranni zostali również dwaj policjanci znajdujący się na miejscu zdarzenia.

Po wydobyciu spod gruzów bramy rannego Kosznika okazało się, że "młodzieniec wskutek ran już dogorywał" i "przewieziony do Lecznicy Nadmorskiej wkrótce zmarł wśród ciężkich męczarń"... Ta tragedia tylko "na chwilę ostudziła wojowniczy zapał awanturników", którzy "ponownie uformowali pochód i łamiąc ponownie zakaz władz ruszyli drogą na Kamiennej Górze w stronę miasta". Tutaj jednak naprzeciwko "obwiepolaków" stanął "silniejszy oddział policji, który zagrodził demonstrantom drogę i przystąpił do ich rozpraszania".

Ostatecznie, "w wyniku zajścia przytrzymano 9 osób, m.in. 2 prowodyrów O.W.P. (...), co do których władze sądowe niezwłocznie zarządziły areszt śledczy".

Warto przypomnieć, że organizacja narodowa, która w roku 1932 "rzuciła cyniczną prowokację, nietylko pod adresem władz, lecz i całego sokolstwa, zgromadzonego w Gdyni, zakłócając nastrój jego pięknej uroczystości", poniosła konsekwencje swej działalności (bo gdyński incydent nie był jedynym jej "wystąpieniem") i została w dniu 28 marca 1933 r. zdelegalizowana z powodu "działalności kolidującej z kodeksem karnym i nakazami władz państwowych przez stałe inspirowanie ekscesów i zaburzeń, podsycanie nienawiści partyjnej i rasowej, urządzanie demonstracji i zgromadzeń z wyraźnym zamiarem podburzania ludności przeciwko władzom państwowym".

Mówią, że historia lubi się powtarzać.

Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 157 z 12 lipca 1932 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (86) ponad 20 zablokowanych

  • Pomijajac te wydarzenia w Gdyni to ciekawe bylo

    wspomniec o tragedii francuskiego okretu podwodnego "Prométhée". Nic o tym wydarzeniu nie bylo mi wiadomo. Znane byly dwa inne fakty zwiazane z okretami podwodnymi. Takimi jak zatoniecie w czasie prob angielskiego HMS Thetis w czasie prob w 1939 roku oraz amerykanskiego USS Squalus w tym samym roku.

    • 6 0

  • jak zwykle 'narodowe' bydło nie respektujace prawa (2)

    • 7 5

    • (1)

      Naaaarrrrooodoooowe byyydłllllooooo trzeba POzaaaaammmmykać

      • 2 5

      • Adaś nos w gazetę

        • 2 2

  • Niezależnie... (1)

    ... od epoki, narodowcy zawsze są oszołomami, którym się wydaje że wszyscy ich kochaja i wszędzie są mile widziani. Banda zakompleksionych smutasów.

    • 11 5

    • Oto rzecze Jakub syn Izaaka

      • 2 8

  • Gazeta Gdańska by Agora?

    • 3 8

  • Manipulacja (1)

    Ten artykuł to manipulacja historią

    • 4 9

    • O takich wydarzeniach

      pisała prasa kilkadziesiąt lat temu. Poczytaj wycinki. Gdzie tu jest manipulacja?

      • 6 3

  • Owp czy Onr (2)

    To jedna i ta sama patologia

    • 7 1

    • (1)

      tępić trzeba komunistów

      • 1 1

      • Jedni warci drugich.

        • 0 0

  • ubek Piotrowicz te głupoty napisał??

    • 0 2

  • Organizacja Wyzwolenia Palestyny

    OWP płynie dalej

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile lat ma Gdynia?

 

Najczęściej czytane