• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O Hanzie i kaprach w dawnym Gdańsku

Michał Lipka
27 marca 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Sukcesy okrętu kaperskiego "Piotr z Gdańska" działały na wyobraźnię. W 1943 roku namalował go m.in. Adolf Bock w obrazie panoramy Gdańska z perspektywy Motławy. Sukcesy okrętu kaperskiego "Piotr z Gdańska" działały na wyobraźnię. W 1943 roku namalował go m.in. Adolf Bock w obrazie panoramy Gdańska z perspektywy Motławy.

U schyłku średniowiecza Hanza była potęgą porównywalną z suwerennymi państwami. Dysponowała ogromnymi wpływami gospodarczymi i politycznymi, a z jej decyzjami musieli liczyć się królowie. Jednym z miast hanzeatyckich był również Gdańsk.



Hanza była związkiem miast, które wzajemnie wspierały się i współdziałały w kwestiach gospodarczych. Obok hanzy angielskiej, która dążyła do przejęcia monopolu w handlu bawełną, najsłynniejszą była hanza niemiecka, które zdominowała wszystkie miasta nadmorskie leżące nad Morzem Bałtyckim i Północnym. Zyskując liczne przywileje przedstawiciele Hanzy prowadzili szerokie interesy, czym budzili zawiść kupców będących poza związkiem.

Co szczególnie ciekawe działalność Hanzy nie ograniczała się wyłącznie do zagadnień gospodarki. Kwestie bieżącej polityki były równie istotne - dysponując własnymi wojskami lądowymi i flota wojenną (!) związek odniósł zwycięstwa w wojnach z Danią, Norwegia i Czechami, o mniejszych potyczkach nie wspominając. Trzeba tu zaznaczyć, że wojska Hanzy były niejednokrotnie silniejsze, niż siły jakimi dysponowali władcy poszczególnych krajów.

Kierowanie tak rozległą organizacją wymagało niezwykle sprawnej administracji - co trzy lata odbywały się zatem zjazdy przedstawicieli miast członkowskich, a podjęte na nich decyzje obowiązywały wszystkich członków. Tematem tabu była druga, mroczna strona aktywności Hanzy - skrytobójcze ataki skierowane przeciwko jej przeciwnikom, szantaże i porwania, które nie należały do rzadkości.

W szczycie swej świetności Hanza liczyła przeszło 160 miast członkowskich. Jednym z takich miast był również Gdańsk.

W każdy swoim mieście Hanza miała przedstawiciela, który dbał o jej interesy. W Gdańsku taką osobą był m.in. Georg Kleefeld (Jerzy Klefeld) pełniący w latach 1558 - 1576 funkcję burmistrza. Ten wszechstronnie wykształcony doktor uniwersytetu w Orleanie, opowiadał się za wspólną polityką zewnętrzną Hanzy oraz aktywnie popierał działania angielskiej i niemieckiej Hanzy. Kleefeld początkowo chętnie współpracował z królem Zygmuntem II Augustem w sprawach dotyczących polityki morskiej, choć z królewskimi kaprami nie miał łatwego życia. Z jednej strony obawiał się, że ich zbyt radykalne działania ściągną w końcu chęć odwetu na Gdańsk (był to wtedy jeden z głównych portów królewskiej floty kaperskiej) a z drugiej cieszył go stały i niemały wpływ funduszy z działań kaperskich do kasy miasta.

Niestety, zbyt częste mieszanie się w sprawy morskie ostatecznie spowodowało przeniesienie siedziby floty do Pucka, co odcinało dopływ gotówki oraz znacznie ograniczało wpływy Kleefelda na działania floty. W odpowiedzi na to burmistrz uniemożliwił kaprom zakup żywności dla swych załóg, licząc że wpłynie to na zmianę decyzji i powrót floty do Gdańska. Niestety przeliczył się - kaprowie bowiem pozostawieni samym sobie (obiecane listy królewskie jeszcze nie dotarły) napadli na Kaszubów jadących na targ do Gdańska.

Kleefeld postanowił działać jeszcze bardziej radykalnie i w czerwcu 1568 r. skazano na śmierć i powieszono 11 kaprów królewskich. Zlekceważono przy tym zupełnie pisma królewskie. Mająca na miejscu zbadać wszelkie okoliczności zdarzenia Komisja królewska wróciła z niczym, gdyż nie wpuszczono jej na teren miasta. Rozsierdziło to monarchę, który obiecał gdańszczanom sowitą odpłatę. Częściowo spełnił tę obietnicę: gdy na Sejm Rzeczpospolitej przybyła delegacja z Gdańska, kazał uwięzić wszystkich, łącznie z burmistrzem Kleefeldem. Dopiero liczne zbiegi i zapewne kontrybucja, o której historia nie mówi, spowodowały zwolnienie z więzienia zatrzymanych.

W podzięce za usługi dla miasta, burmistrz i przedstawiciel Hanzy Georg Kleefeld pochowany został w Kościele Mariackim w Gdańsku.

Inną postacią związaną z gdańską Hanzą był Paweł (Paul) Beneke, kapitan statku "Piotr z Gdańska". Jednostka ta, jeszcze jako "Pierre de La Rochelle", w 1462 roku przypłynęła do Gdańska z transportem francuskiej soli. Ponieważ gabaryty statku uniemożliwiały wpłynięcie od razu na wody Motławy, zdecydowano się rozładować go częściowo, a potem zacumować przy nabrzeżu celem dalszego wyładunku. Jednakże podczas prac gwałtownie popsuła się pogoda, a jeden z piorunów uderzył w jednostkę, niszcząc główny maszt oraz wzniecając pożar. Uszkodzony statek przyholowano do Gdańska, gdzie wzbudził niemałą sensację, gdyż był pierwszą tak dużą jednostką, która zawinęła do portu (źródła podają, że statek miał ok. 50 metrów długości).

Naprawy nie przeprowadzono, głównie z powodów malwersacji finansowych oraz braku zaangażowania francuskiego armatora. Statek stał zatem przy nabrzeżu i niszczał. Po dziewięciu latach zdecydowano się na jego kasację. Uniknięto jej wyłącznie z powodu... wybuchu wojny Hanzy z Anglią i Francją. Rada Miasta zadecydowała wtedy o przejęciu statku i przystosowaniu go do działań wojennych. W stoczni na Lastadii rozpoczęto niezbędne prace i niebawem na wodę spłynął "Piotr z Gdańska" , który w sierpniu 1471 roku wypłyną w swój pierwszy rejs.

Nie odbył się on jednak bez przygód - podczas silnego sztormu okręt zaczął nabierać wody, co spowodowało potrzebę jego pilnego zadokowania. Podczas wyprawy osiągnięto jednak najważniejszy cel - samą swą obecnością okręt skutecznie odstraszył jednostki brytyjskie i francuskie od jakikolwiek akcji zaczepnych skierowanych przeciwko Hanzie.

Po powrocie do Gdańska wydarzyły się dwie ważne rzeczy - Rada Miasta sprzedała okręt spółce kupców gdańskich (oficjalnym powodem było zbyt drogie utrzymanie), a dowództwo nad okrętem objął Paweł Beneke. Wcześniej wsławił się on m.in. zdobyciem trzech brytyjskich statków, które uprowadził do Gdańska (co szczególnie istotne na jednym z nich znajdował się burmistrz Londynu) oraz innymi udanymi akcjami. Nie dziwi zatem fakt, iż Beneke otrzymał list kaperski który upoważniał go do operowania przeciwko wrogom Gdańska.

Swój największy sukces Beneke i załoga "Piotra z Gdańska" odnotowała 27 kwietnia 1473 r., kiedy to zdobyła statek, na pokładzie którego znajdowało się dzieło Hansa Memlinga pt. "Sąd Ostateczny". Okręt pływał jeszcze przez kilka miesięcy, aż wreszcie zawarto ugodę, na mocy której działania kaperskie zostały wstrzymane, a "Piotra z Gdańska" ponownie przystosowano do służby cywilnej. O pamiętnym starciu i zdobyciu dzieła Memlinga gdańszczanom przypominała ruchoma rzeźba będącą elementem kurantu, który znajdował się na wieży schroniska młodzieżowego na Biskupiej Górce, a który ukazywał walkę obu jednostek. Skądinąd warto by dziś pomyśleć o jego odnowieniu - byłaby to niewątpliwie dodatkowa atrakcja turystyczna.

Czytaj także: Zrekonstruowany Piotr z Gdańska nowym gdańskim muzeum

Należy jeszcze wspomnieć tu o kaprach w służbie Króla Polskiego, zwanych również Strażnikami Morza, którzy nie raz potykali się z okrętami Hanzy.

Pierwsza flota kaperska powstała na mocy decyzji króla Kazimierza Jagiellończyka, który potrzebował sił mogących zagrozić wojskom Krzyżackim od strony morza. Wtedy również określono tzw. listy kaperskie, które zawierały prawa i obowiązki kaprów, takie jak: niszczenie sił nieprzyjacielskich, walka z kontrabandą wojenną, ale także opiekę i łaskę królewską oraz prawo do 90 proc. wartości uzyskanych łupów.

Często jednak dochodziło do zatargów między kaprami królewskimi, a hanzeatyckimi lub w ogóle przedstawicielami Hanzy. Jako że pierwszym portem królewskiej floty kaperskiej był Gdańsk, często dochodziło do sprzeczek. Stwierdzenie, że kaprowie byli "legalnymi" piratami ma tu wiele racji - często bowiem dochodziło przekraczania uprawnień, a nawet atakowania przez kaprów jednostek neutralnych lub co gorsza sojuszniczych. Ostatecznie idea kaperstwa została zakazana dopiero na mocy traktatów zawartych w Paryżu w 1856 roku.

Opinie (19) 3 zablokowane

  • eh... (3)

    Kaper Królewski 6,2% alc; 20 blg
    to był browar :]
    zniszczony przez cwaniaczków z żywco-kijnekena

    • 55 1

    • Nie 6,2 tylko 9,2%. Kopał niczym dobre wino. :)

      • 12 2

    • a gdzie info o "Pannie wodnej" (1)

      ?

      Toż ona siała zamęt i strach zarówno u szwedziorów jak i anglików.

      • 6 2

      • Nie "Panna Wodna"...

        ...tylko Meerweib. Tak się nazywał ten okręt. "Panna Wodna" to tylko tłumaczenie tej nazwy na polski, dość swobodne. Ten okręt wchodził w skład królewskiej floty wojennej a nie był okrętem kaperskim. Hanza w tym czasie już praktycznie nie miała znaczenia. A to jest artykuł o kaprach i Hanzie.

        • 6 3

  • Georg Kleefeld (1)

    Typowo kaszubskie nazwisko

    • 8 8

    • Yhym, to chyba nosa z poza kaszeb nie wychylasz :D

      • 3 0

  • kurant na Biskupiej (3)

    Panie Prezydencie Adamowicz !
    Dlaczego przez tyle lat nie odrestaurowano zegara na Biskupiej Górce i nie udostępniono wieży zegarowej do zwiedzania jako punkt widokowy ???
    Zyskała by na tym dzielnica i Gdańsk. Odwiedzających było by co nie miara. A tak? Niszczeje, marnuje się. A milinu złotych idzie w błoto zwane budową nowych kościołów.

    • 24 6

    • Odwiedziny?

      Na Biskupiej Górce?
      Nie, dziękuję.
      Chcę cały wrócić do domu...

      • 3 11

    • ostatnio byłem na biskupiej górce i szczeże pisząc szkoda że ta dzielnica jest zaniedbana

      zresztą tak samo jak Orunia. A szkoda są miejsca w tych dzielnicach że aż żal patrzeć na niszczejące budynki czy skwery gdzie z pewnością przed latami było miło przysiąść.

      • 8 1

    • ??

      a to nie jest własność Policji jak cały teren wokoło??

      • 1 0

  • Kiedyś piraci z Gdańska łupili obywateli a teraz z Warszawy łupią i niszczą nas podatkami (1)

    Tylko ze teraz pirat ma biały kołnierzyk i krawat zamiast opaski na oku.

    • 24 5

    • Koledzy z cmentarnych parkingów?

      na czele tych piratów z Warszawy też stoi kaszub, którego kaszubi nie bardzo lubią

      • 7 2

  • A teraz rządzi "Budyń" i z Hanzy mamy "Kisiel" ; )

    • 25 2

  • żeby budowany okręt mógł być... (3)

    ...wierną repliką, musielibyśmy wiedzieć jak wyglądał oryginał. nie ma żadnych rysunków i szczegółowych opisów technicznych jednostek starszych niż XVIII-wieczne, a i to, co sie ostało w małym stopniu dotyczy floty bałtyckiej (jasne, jest książka Chapmana, ale ma niewiele wspólnego za Hanzą). jedyne, co wiadomo o wiekszości jednostek, to jaką miały wyporność (naukowcy pracują nad przeliczeniem łasztów na tony) i ewentualnie ile masztów. rzeczywiście, imponujący materiał, ale "fachowcy" na tej podstawie odtworzą wszystko. dzięki nim mamy kilka wizji Wodnika i Smoka, jedna "prawdziwsza" od drugiej.

    z innej strony, w Gdańsku wiele "odbudowano" własnie w ten sposób - jakaś rycina, jakiś wpis w pamiętniku i już konserwator zabytków domaga się wiernego odtworzenia pierzei. a to, że przy okazji w ogóle nie uwzględniono kształtu zabudowy całego kwartału, wysokości ulic w stosunku do przedproży to mały pikuś. wiecie, ile historii jest w gdańskich kamienicach? to raczej makiety historii, niż prawdziwa historia. tak samo będzie z rekonstrukcją "Piotra". ale kto za 20-30 lat będzie wiedział, że to wielki pic na wodę?

    grunt, żeby "historia zatoczyła koło".

    • 7 6

    • Iluzja (1)

      Prawie wszystko jest iluzją i co ciekawe, ci którzy o tym wiedzą, świetnie tym grają.

      • 2 0

      • Budyń zostanie wzięty za pierwowzór tego okrętu.

        • 1 0

    • Szczerze, to jeżeli jakaś dokumentacja nawet by istniała...

      ...to nie dokońca wykonawca by się jej trzymał bo opierali się na łokciach kciukach stopach i innych d*p@$ :D A to, że kamienice odbudowali to nam większość miast zniszczonych podczas wojny zazdrości bo u nich nie ma czegoś takiego jak starówka. A, że odbudowane na podstawie... ważne, że ma klimat oryginału...

      • 2 0

  • dobrze się czyta

    Cześć Michał, znamy się trochę, czytam któryś z rzędu Twój artykuł i jestem zdania że jesteś na dobrej drodze.

    • 12 5

  • Zwycięstwo in absentia

    W historii Hanzy była jedna bijatyka, wktórą w 1396 roku dzielni morscy żołnierze tejże stoczyli pod i na ulicach Visby, najpierw z duńskimi sojusznikami, a potem między sobą.
    Oczywisty brak systemu rozpoznawania ew. wroga - kto mógł marzyć o czymś takicm w czternastym wieku?! - doprowadził do niezwykle krwawej, bratobójczej bitwy dwóch flot, wysłanych w niemal jednym czasie przez pierwszą duńską JW Małgorzatę i Hanzeatów przeciw Braciom Witalijskim.
    Bractwo rąbało się nie na żarty - jeszcze po bitwie Hanzeaci powyrzucali za burty zdobytych statków niemal 80 Duńczyków!
    Potem, na ulicach Visby Lubeczanie spod znaku Hanzy rzucili się na Gdańszczan spod tegoż znaku i w spokojnym na ogół mieście rozgorzała kolejna bitwa.
    Jakież było zdziwienie Braci Witalijskich, gdy wracając z morza do swojej bazy stwierdzili, że właśnie odnieśli (zaocznie, czyli in absentia) świetne zwycięstwo nad ekspedycjami karnymi dwóch swoich najważniejszych wrogów...

    • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wejście w historię

wystawa, spotkanie

Promocja i dyskusja nad książką o historii 318. Dywizjonu Myśliwsko - Rozpoznawczego "Gdańskiego"

spotkanie

Sprawdź się

Sprawdź się

Głównym fundatorem klasztoru cystersów w Oliwie był:

 

Najczęściej czytane