• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nieznana fotomapa Westerplatte

Jan Szkudliński
13 maja 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Fotomapa Westerplatte. Na odbitce czerwonym kolorem zaznaczono m.in. wartownie, Nowe Koszary, Elektrownię oraz strzelnicę. Fotomapa Westerplatte. Na odbitce czerwonym kolorem zaznaczono m.in. wartownie, Nowe Koszary, Elektrownię oraz strzelnicę.

Zasoby oddziału wojskowego niemieckiego Archiwum Federalnego we Fryburgu Bryzgowijskim skrywają jeszcze niejedną ciekawostkę dotyczącą dziejów Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. Jedną z takich ciekawostek jest teczka zachowana w zespole akt wywiadu niemieckiej marynarki wojennej, który naturalnie interesował się wszelkimi polskimi instalacjami wojskowymi na Wybrzeżu. Zawarte w teczce dokumenty dowodzą, jak wiele zainteresowania okazywano Westerplatte, polskiej enklawie u wejścia do gdańskiego portu.



Wobec przejęcia władzy w Niemczech przez nazistów Polska, wdrażając politykę równowagi pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim, nie zaniedbywała przygotowań obronnych. Ponieważ Senat Wolnego Miasta Gdańska już od roku 1933 został zdominowany przez NSDAP, a wszelkie umiarkowane stronnictwa w mieście zaczęły być brutalnie zwalczane, pojawiło się ryzyko niespodziewanego napadu niemieckiego na Wojskową Składnicę Tranzytową. Jej szczupła załoga mogłaby łatwo ulec, zwłaszcza w przypadku zaskakującego uderzenia. Z tej przyczyny podjęto decyzję o wzniesieniu na terenie Składnicy lekkich umocnień, co miało wydatnie zwiększyć możliwości odparcia ataku do czasu dostarczenia wsparcia, którego miała udzielić nasza Marynarka Wojenna.

Prace na terenie Składnicy rozpoczęto w roku 1934. Sporządzono przede wszystkim plan umocnienia półwyspu. Autorem tego planu był kpt. inż. Mieczysław Kruszewski, oficer wojsk inżynieryjnych i zdolny fortyfikator. Zaplanowano wybudowanie pierścienia wartowni wokół umocnionych Koszar, stanowiących rdzeń obrony. Wartowni wzniesiono pięć - cztery nowe budynki, oznaczone 1, 2, 4 i 5, były niewielkimi, dwukondygnacyjnymi obiektami posiadającymi stanowiska dla broni strzeleckiej i maszynowej w części górnej, w dolnej zaś jedno lub dwa stanowiska dla ciężkich karabinów maszynowych na tzw. podstawach fortecznych, co umożliwiało bardzo precyzyjne prowadzenie ognia. Ostatnia, wartownia nr 3, powstała poprzez umocnienie betonem podpiwniczenia jednej ze znajdujących się na Westerplatte willi.

Fotografia lotnicza Westerplatte, strzałką zaznaczono wznoszony budynek Nowych Koszar. Fotografia lotnicza Westerplatte, strzałką zaznaczono wznoszony budynek Nowych Koszar.

System obmyślony w każdym szczególe

Największym z budynków były wspomniane wyżej Nowe Koszary, nazwane tak dla odróżnienia od Starych - jednego z budynków dawnego kurortu wykorzystywanego w roli koszar, który nie zapewniał żołnierzom odpowiednich warunków bytowych, zwłaszcza z powodu braku ocieplenia. Nowe Koszary były jednym z najnowocześniejszych tego rodzaju budynków użytkowanych przez ówczesne Wojsko Polskie. Poza wszelkimi udogodnieniami dla załogi, szkieletowa konstrukcja budynku z żelbetowymi stropami zabezpieczała przed artylerią stromotorową i bombami lotniczymi. W kabinie bojowej Koszar znalazły się także stanowiska ciężkich karabinów maszynowych na podstawach fortecznych, których ogień pokrywał międzypola wartowni od strony lądu.

Cały ten system był skrupulatnie przemyślany. Musimy pamiętać, że dzisiaj na dostępnym publicznie terenie Westerplatte znajduje się bardzo niewiele zabudowań. Tymczasem w latach 30. wciąż stały tam pojedyncze wille, duży budynek Kasyna Podoficerskiego (dawnego domu zdrojowego), wspomniane wcześniej Stare Koszary, oraz cały szereg magazynów i zabudowań gospodarczych.

Rozmieszczone wśród nich wartownie nie wyróżniały się znacząco spośród nich. W czasie walk 1939 r. Niemcy nie potrafili skutecznie rozpoznać stanowisk polskich na Westerplatte. Przygotowując atak na Wojskową Składnicę Tranzytową, opierano się wyłącznie na przestarzałym planie półwyspu pochodzącym z okresu przed utworzeniem składnicy. Ponadto, 26 sierpnia na podstawie obserwacji wzrokowej prowadzonej najpewniej z masztów stojącego wówczas naprzeciw Westerplatte pancernika sporządzono szkic, na którym z obiektów obronnych znalazły się tylko Nowe Koszary i Wartownia Nr 2.

Świetne zamaskowanie

Pozostałe obiekty obronne - zwłaszcza umocnienia polowe placówki "Prom", wykonana z pni drzew zapora przeciwczołgowa oraz pozostałe wartownie, na których Niemcy mieli połamać sobie 1 września zęby - pozostały niezauważone, bezpiecznie skryte pod osłoną porastającego Westerplatte gęstego lasu oraz maskowania. W efekcie po rozpoczęciu walk ostrzał i ataki Niemcy prowadzili w większości na ślepo. Ponieśli przy tym bardzo ciężkie straty. Kompania Szturmowa na kilka dni utraciła zdolność do walki, przez co Niemcy mieli problem ze znalezieniem sił zdolnych do ponownego ataku na Westerplatte.

Czy oznacza to, że wielkie prace podjęte przez naszych żołnierzy na Westerplatte w latach 30. udało się utrzymać w ścisłej tajemnicy? Bynajmniej. Zachowane we fryburskim archiwum dokumenty niemieckiego wywiadu dowodzą, że zainteresowanie Niemców Westerplatte było bezustanne i sięgano po wszelkie sposoby celem stwierdzenia, co Polacy poczynają na półwyspie. Jednym z tych sposobów było wykorzystanie obserwacji lotniczej.

Niemiecki marynarz przy jednej z podstaw fortecznych dla (na zdjęciu zdemontowanego) ciężkiego karabinu maszynowego, prawdopodobnie w kabinie bojowej Wartowni nr 1. Niemiecki marynarz przy jednej z podstaw fortecznych dla (na zdjęciu zdemontowanego) ciężkiego karabinu maszynowego, prawdopodobnie w kabinie bojowej Wartowni nr 1.

Szpiegowanie z powietrza i tajemniczy agent

I tak oto w  1936 r. do zadania sfotografowania półwyspu skierowano samoloty Landesfliegergruppe XVI, jak nazywano zglajszachtowane pod szyldem Narodowosocjalistycznego Korpusu Lotniczego wszelkiego rodzaju stowarzyszenia lotnicze. Jeszcze na wczesnym etapie budowy Nowych Koszar wykonano zdjęcie lotnicze budowanych fundamentów gmachu. Jednakże najbardziej spektakularne wyniki uzyskali Niemcy w ciągu kilku przelotów 20 lutego 1936 r.

Wykonane wówczas zdjęcia połączono następnie w jedną, dużą odbitkę, stanowiącą fotograficzną mapę półwyspu. Zdjęcia wykonano w warunkach optymalnych dla rozpoznania nowych budowli - na ziemi zalegała warstwa śniegu, zaś bezlistne drzewa nie zapewniały żadnej osłony przed okiem obiektywu. Jak widać na fotomapie, wszystkie zabudowania znajdujące się na Westerplatte na tle zaśnieżonej ziemi były znakomicie widoczne. Niemcy, znając rzecz jasna usytuowanie budowli wzniesionych na Westerplatte przed powstaniem Wojskowej Składnicy Tranzytowej, mogli bez żadnego trudu dostrzec wszystkie nowe budowle.

W teczce, poza fotomapą, znajduje się szereg dokumentów dowodzących, że Niemcy nie poprzestali na samych zdjęciach lotniczych. Jak wynika z raportu wywiadowczego, fotomapa po wykonaniu została okazana informatorowi niemieckiego wywiadu celem sporządzenia dokładnego opisu dostrzeżonych budowli. Na zdjęciu zaznaczono kredką nowe wartownie, elektrownię, niektóre spośród magazynów amunicyjnych oraz strzelnicę, która znajdowała się w rejonie obecnego pomnika. Agent zgodnie z prawdą powiedział, że wartownie posiadają stałe stanowiska dla broni maszynowej, wiedział też, że strzelnice cekaemów są przez stronę polską maskowane w obawie przed ich odkryciem. Świadom był też, że pod górną kondygnacją wartowni znajdują się schrony. Te informacje wiele mówiły o charakterze polskich umocnień.

Niemieccy marynarze podczas oględzin Wartowni Nr 4 po zakończeniu walk. Budynek wartowni zachował się do dzisiaj, choć przebudowany, na terenie wojskowym. Niemieccy marynarze podczas oględzin Wartowni Nr 4 po zakończeniu walk. Budynek wartowni zachował się do dzisiaj, choć przebudowany, na terenie wojskowym.

Niemiecki szpieg wśród załogi Westerplatte?

Czy oznacza to, że ktoś z żołnierzy czy pracowników Składnicy zdradził Niemcom tajemnicę wojskową? Byłby to wniosek zbyt daleko idący. W opisie agenturalnym fotomapy napisano między innymi, że stanowiska obronne Koszar znajdują się na ich dachu, gdzie można było - zdaniem agenta - umieścić trzy karabiny maszynowe i trzy moździerze. W rzeczywistości główna broń Koszar znajdowała się w położonej w podpiwniczeniu, zachowanej do dzisiaj w ruinie izbie bojowej, nazywanej też Wartownią nr 6. Jeszcze bardziej nieprecyzyjny był opis samych wartowni, które w myśl informacji przekazanej przez agenta miały mieć wymiary 10 na 10 metrów, wysokość 5-6 metrów, głęboki na 2,5 metra schron, oraz żelbetowe ściany grubości 30 cm, co jest sporym wyolbrzymieniem.

Kolejną przesłanką, która każe odrzucić możliwość zwerbowania kogoś z Westerplatte przez Niemców jest fakt, że agent nie znał właściwej numeracji wartowni, niewłaściwie zaznaczył na planie sektory ognia ze strzelnic broni maszynowej, nie wiedział, że ciężkie karabiny maszynowe znajdują się właśnie w schronach (kabinach bojowych) w dolnych częściach wartowni, oraz nie wiedział o budowaniu w podpiwniczeniu budynku Willi Podoficerskiej wartowni nr 3, która nie była nowym budynkiem, a jedynie głęboką przebudową podpiwniczenia budowli już istniejącej.

Sądzić należy zatem, że niemiecki agent był osobą z zewnątrz, która przypadkiem i tylko krótko mogła spoglądać na trwające prace budowlane. Względnie agent opierał się na informacjach zdobytych od kogoś innego, niedokładnych, wynikających może bardziej z gadulstwa czy nieostrożnej rozmowy w publicznym miejscu, nie zaś ze świadomej działalności agenturalnej na szkodę Polski. Wreszcie - choć to jedynie luźne przypuszczenia - strona polska mogła chcieć uprzedzić niemiecki wywiad, podrzucając mu niedokładne informacje, wyolbrzymiające odporność wzniesionych na Westerplatte umocnień. W końcu faktu wznoszenia na terenie Składnicy nowych zabudowań nie można było całkowicie ukryć. Możliwości jest wiele.

Niemieccy marynarze podczas oględzin Wartowni Nr 3, umieszczonej w podpiwniczeniu Willi Podoficerskiej. Betonowe podpiwniczenie zachowało się do dzisiaj. Niemieccy marynarze podczas oględzin Wartowni Nr 3, umieszczonej w podpiwniczeniu Willi Podoficerskiej. Betonowe podpiwniczenie zachowało się do dzisiaj.

Fatalne przygotowanie Niemców do szturmu

Niepełne, uzyskane w wyniku rozpoznania lotniczego i agenturalnego z 1936 r. informacje pozwoliły Niemcom przynajmniej poznać dokładną lokalizację stałych umocnień polskich na Westerplatte. Skąd zatem tak wiele niekompetencji po stronie niemieckiej podczas walk w 1939 r.? Skąd przywoływane przez polskich obrońców ze zdumieniem pytania Niemców o znajdujące się rzekomo na Westerplatte połączone podziemnymi chodnikami potężne schrony z pancernymi kopułami?

By odpowiedzieć na to pytanie, należy zbadać dokumentację wywiadowczą, która rzeczywiście znajdowała się w dyspozycji sił niemieckich atakujących Westerplatte w 1939 r. Tak jak w każdych siłach zbrojnych, także w niemieckim Wehrmachcie przygotowywano regularnie opracowania zbierające wszelkie informacje o siłach zbrojnych potencjalnego przeciwnika. Nie inaczej było w niemieckiej Kriegsmarine, gdzie broszura ta nosiła tytuł "Handbuch für Admiralstabsoffiziere" (pol. "Podręcznik dla oficerów sztabowych marynarki"). W broszurze tej - poza wieloma informacjami na temat Gdyni, Helu i składu polskiej Marynarki Wojennej - zamieszczono orientacyjny szkic ukazujący wygląd umocnień polskich na Westerplatte.

Szkic ten - w kontekście informacji zdobytych w 1936 r. dzięki obserwacji lotniczej - zadziwia swoją niedokładnością. Choć zaznaczono na nim cztery wartownie, ich umiejscowienie było błędne. Co więcej, jako jeden z obiektów obronnych zaznaczony został budynek położony nieopodal Basenu Amunicyjnego, czyli zachowana do dzisiaj Elektrownia na Westerplatte. Słowem, informacje podawane oficerom marynarki przez własny wywiad, w założeniu służące przecież do planowania rzeczywistych działań bojowych, były bardzo niedokładne i w żadnym razie nie dorównywały wiedzy, jaką zdobyto na temat Westerplatte w roku 1936 na podstawie fotografii lotniczych. Z nieznanych przyczyn oficjalna broszura wiedzy tej nie zawierała.

Budynek Nowych Koszar po walkach. Budynek Nowych Koszar po walkach.

Niemcy połamali sobie zęby na Westerplatte

Strona niemiecka dała w 1939 r. popis nieprzygotowania w ogóle. Otóż, jak wynika z badań historyków szwedzkich, zainteresowanych obroną polskiego Wybrzeża w 1939 r., na pokładzie pancernika w ogóle nie było egzemplarza wyżej wymienionej broszury. Pancernik "Schleswig-Holstein", Kompania Szturmowa i inne niemieckie jednostki podlegające kmdr. Gustavowi Kleikampowi przystępowały do planowania uderzenia na Westerplatte (nieprzewidzianego wcześniej, ale to inna historia) i do dalszych działań przeciwko polskiemu Wybrzeżu, nie mając nawet oficjalnej broszury wywiadu, podsumowującej ustalenia dotyczące polskiej obrony. W dniach poprzedzających atak prowadzono obserwację wzrokową z wysokich budynków Nowego Portu, z nadbudówek i masztów okrętu, czego rezultatem był zamieszczony w dokumentach kolejny, wspomniany wyżej, bardzo niedokładny szkic.

Dowódca Kompanii Szturmowej, por. Wilhelm Hennigsen, wszelkimi sposobami usiłował dowiedzieć się czegokolwiek o terenie, który jego żołnierze mieli niedługo atakować, prowadzono rozpoznanie wzrokowe i powietrzne. Z uwagi na porastający Westerplatte gęsty las oraz umiejętne polskie maskowanie nie zdołał dostrzec wiele, zaledwie Wartownię nr 2 oraz Koszary, w dodatku nie będąc nawet pewnym, który z tych budynków rzeczywiście pełni funkcje obronne. Nie dostrzegł rdzenia obrony, na którym jego kompania miała połamać sobie zęby. W efekcie Niemcy ponieśli 1 września bardzo ciężkie straty w ludziach, śmiertelnie ranny został też sam Hennigsen. O tym, jak dobrze zaplanowano obronę Westerplatte i jak biegli w maskowaniu byli żołnierze polscy niech świadczy cytat z raportu Kompanii Szturmowej napisanego, gdy Niemcy lizali swe rany po walkach 1 września: "kompania w czasie walk nie dostrzegła ani jednego żołnierza przeciwnika".

Mityczne bunkry

Tak skuteczny opór, nieskuteczność ostrzału z broni maszynowej i ciężkiej artylerii pancernika oraz krwawa łaźnia sprawiona przez polskich obrońców Kompanii Szturmowej sprawiły, że Niemcy łatwo uwierzyli w kolejne niesprawdzone informacje. W dokumentacji wywiadu niemieckiej marynarki wojennej znalazł się datowany 1 września "pilny meldunek" z Berlina, w którym na podstawie "informacji agenta" donoszono o istnieniu na Westerplatte "przynajmniej 20 nowoczesnych, połączonych pod ziemią, bardzo silnych betonowych bunkrów". W takiej sytuacji wojska lądowe, które przejęły od marynarki kierowanie uderzeniem na Westerplatte, przystąpiły do działań oblężniczych.

Z głębi Niemiec ściągnięto pionierów - saperów pola walki - wyposażonych w miotacze ognia i ładunki wybuchowe oraz specjalnie szkolonych do niszczenia fortyfikacji stałych. Prowadzono ogień nękający mający wyczerpać załogę. Usiłowano podpalić las, celem pozbawienia polskich umocnień osłony. Czas nie odgrywał już roli - z dzienników działań bojowych niemieckich związków operacyjnych działających przeciw polskiemu Pomorzu wynika, że po 3 września i włączeniu się do wojny Wielkiej Brytanii i Francji Berlin przestał przykładać wagę do szybkiego zdobycia Westerplatte. Teraz Niemcom chodziło o metodyczne zlikwidowanie polskiego oporu, opartego - zdaniem Niemców - o "bardzo silne betonowe bunkry". O te mityczne "bunkry" dopytywali się 7 września Niemcy, przejmując poddaną Składnicę.

Relikty dawnego systemu umocnień

Zwiedzając Westerplatte dzisiaj możemy dostrzec zachowane elementy polskich umocnień, podążając trasą ścieżki edukacyjnej. Wartownia nr 4 jest widoczna - dzisiaj może aż za bardzo - wśród drzew na terenie wojskowym. Aby dostać się do niej, stojąc przed koszarami należy skręcić w prawo, w kierunku bramy. Podpiwniczenie wartowni nr 3 znajduje się po lewej stronie promenady wiodącej do Pomnika Obrońców Wybrzeża, za koszarami. Wartownia nr 1, z czynną w sezonie letnim ekspozycją Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, znajduje się nieopodal parkingu i pawilonów.

Trzeba pamiętać, że w 1967 r. została ona dzięki staraniom westerplatczyków i społeczników przesunięta o kilkadziesiąt metrów celem uchronienia jej przed zniszczeniem podczas rozbudowy terenów portowych. Z pozostałych, wartownia nr 5 została zniszczona trafieniami niemieckich bomb 2 września, dziś w jej miejscu znajduje się Cmentarzyk Obrońców Westerplatte. Najbardziej eksponowana w 1939 r. wartownia nr 2 została w trakcie walk na wpół zburzona wskutek niemieckiego ognia i nie zachowała się. Opisy i plany systemu obrony oraz wykonane po zakończeniu walk fotografie polskich umocnień znajdują się na odpowiednich tablicach ścieżki edukacyjnej.

Dr Jan Szkudliński - historyk, pracownik Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Zajmuje się m. in. badaniami kontrowersji związanych z obroną Westerplatte.


Zobacz nasz film z sierpnia ubiegłego roku, na którym można podziwiać Pomnik Obrońców Wybrzeża z lotu ptaka

O autorze

autor

Jan Szkudliński

- doktor historii, badacz historii Gdyni i Pomorza, pracownik Muzeum Gdańska.

Miejsca

Opinie (90) 7 zablokowanych

  • zglajszachtowane

    zglajszachtowane - co to znaczy?

    • 5 5

  • Moja propozycja

    Proponuję aby w pobliżu pomnika na Westerplatte postawić wysoki maszt, na którym by powiewała polska flaga (wielkości podobnej do tej w Warszawie). Taki widok jest częsty na wyspach greckich, czy wybrzeżu Turcji.

    • 12 6

  • Bzdury (4)

    "Kompania Szturmowa na kilka dni utraciła zdolność do walki, przez co Niemcy mieli problem ze znalezieniem sił zdolnych do ponownego ataku na Westerplatte"

    Bzdury. Kompania Szturmowa miała być wprowadzona do walki 2 września zaraz po przygotowywanym bombardowaniu lotniczym. Wskutek błędnych decyzji na szczeblu dowódczym tak się nie stało. 2 września wydano decyzję o dyslokacji kompanii saperów z Rosslau, która wzięła udział w rozpoznaniu walką Westerplatte 7 września. Szkudliński nieudolnie posługuje się wiedzą z książki znienawidzonego przez niego autora p. Wójtowicza-Podhorskiego, jedynej jak dotąd monografii o walkach na Westerplatte (skoro pracownicy naukowi Muzeum II WŚ tak krytykują tą pozycję, to dlaczego nie opracowali lepszej mając 8 lat czasu i miliony na badania?).

    Termin "Nowe Koszary" został ukuty przez również znienawidzonych przez Szkudlińskiego członków Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej WST na Westerplatte oraz badacza dziejów WST pana Wójtowicza-Podhorskiego dla odróżnienia od "starych koszar" w celach projektowych. Wcześniej nikt tej nazwy nigdy nie używał. Były po prostu "koszary", a nie jakieś "Nowe Koszary".

    Gdyby się Szkudliński przez 8 lat nie obijał w Muzeum II WŚ to by stworzył coś więcej niż dwa nędzne artykuliki o Westerplatte powstałe z wyników wyjazdów za państwowe pieniądze po archiwach w świecie oraz nie musiał przywłaszczać wyników badań historyka Krzysztofa Dróżdża, któremu Szkudliński swoimi "badaniami" do pięt nie dorasta.

    Czas słodkiego nic nie robienia właśnie się skończył. Wkrótce nastąpi rozliczenie z efektów 8 letniej pracy badawczej i artykulik na trojmiasto.pl tego nie zamaskuje. Nastąpi też rozliczenie z ogromu zbiorów jakie posiada Muzeum II WŚ odnośnie obrony Westerplatte, a jest to dokładnie 5 (słownie: pięć) przedmiotów, w tym tak "unikatowe" i "cenne" jak: otok z czapki marynarza ze Schleswig-Holsteina (na ebay co chwila na aukcjach) oraz pocztówka z XIX w. niemieckiego kurortu na Westerplatte. Resztę życzliwie przemilczę, ale to nędza. Nędza!
    Takie "zbiory" miało pokazać Muzeum II WŚ na ekspozycji w swoim muzeum za pół miliarda złotych??? Resztę pewnie miały dopełnić setki tabletów i dekoracja z karton-gipsu.

    Informacje na "wystawie" na Westerplatte też opatrzone dziesiątkami poważnych błędów, ale to nie dziwne, skoro współautorem jest właśnie Szkudliński.

    • 18 25

    • Pisanie samemu o sobie w trzeciej osobie lp...

      ... dowodzi jednak pewnej megalomanii.
      Natomiast wcielanie się w różne osoby i podpisywanie komentarzy różnymi nickami, to z kolei objaw nasuwający skojarzenia ze schizofrenią, panie W-P.

      Pozdrawiam ;)

      • 12 2

    • Słodki Jezu!

      "tĘ" pozycjĘ, a nie "tĄ" pozycjĘ.

      • 3 0

    • (1)

      ,, Nastąpi też rozliczenie z ogromu zbiorów jakie posiada Muzeum II WŚ odnośnie obrony Westerplatte, a jest to dokładnie 5 (słownie: pięć) przedmiotów,.. ... Resztę życzliwie przemilczę, ale to nędza. Nędza!."

      Ciekawi mnie ileż to cennych eksponatów zgromadziło ,,prężnie" działające
      Muzeum Westerplatte

      • 5 2

      • Z tego

        co wiadomo, to niejaki MWP rozpieprzyl wszystko "prężnie"

        • 6 1

  • i jeszcze raz bzdury

    "Przygotowując atak na Wojskową Składnicę Tranzytową, opierano się wyłącznie na przestarzałym planie półwyspu pochodzącym z okresu przed utworzeniem składnicy"

    Bzdura. W monografii "Westerplatte 1939. Prawdziwa historia" jest opis i reprodukcja dokumentu i planu stworzonego przed wybuchem wojny przez Abwehrę, gdzie dokładnie wskazano umiejscowienie wszystkich wartowni na Westerplatte, ich pól ostrzału oraz dokładnie opisano jakim uzbrojeniem każda z tych wartowni dysponowała, włącznie z ilością obsady. Może zbadaj Szkudliński skąd o tym Niemcy wiedzieli zamiast przepisywać cudze prace badawcze?

    Zamiast się obijać i z nudów oraz pieniądze podatnika robić sobie doktorat z jakiś bzdetów mogłeś Szkudliński wziąć się za solidne badania albo chociaż za solidną lekturę tego co już zbadano i opisano przez lepszych od Ciebie, czego do dziś nie możesz przeżyć :)

    • 18 25

  • Zdjęcie nr.3

    Na 1000% zdjecie nr 3 nie przedstawia kabiny bojowej w W1. Takie rzeczy tak dostojny historyk i znawca powinien wiedzieć. Ale nie wie. Bo korzysta z czyichś wyników pracy, swoich nie mając prawie wcale. Koszary i wartownie nie były żadną tajemnicą, Niemcy wiedzieli o nich zanim jeszcze wbito pierwszą łopatę. Obiekty te były budowane oficjalnie, za zgodą Rady Ligi Narodów. Nie ma co tu robić tajemnicy. Niewiadomą dla Niemców były może szczegóły uzbrojenia, liczebność, zdolnośc bojowa (ewentualnie dlaczego atakujący o tym nie wiedzieli, bo Abwehra posiadała te informacje). Mieli nierozpoznane umocnienia i stanowiska polowe. W momencie ataku wiedzieli skąd się mogą spodziewać ostrzału - wartownie, ale ich plan został wywrócony przez placówkę Prom, i Szamlewskiego z Wału. Chaosu dopełniła nasza artyleria. Dlatego w niemieckich relacjach możemy wyczytać o "ostrzale zewsząd, strzelcach na drzewach". Elektrownia była potraktowana przez Niemców jako potencjalny obiekt umocniony - był sporym budynkiem, więc zakładali, ze może być broniony, poza tym już samo przeznaczenie - elektrownia - kazało ująć go jako budynek strategiczny. I dlatego też zaznaczony jest na planie. Pycha, nonszalacja i zlekceważenie były przyczynami jatki (a więc klęski) niemieckiego ataku. Takie rzeczy panie Szkudliński powinien pan wiedzieć, a nie pisać idiotyczny artykulik w gazetce. No i jak można nie wiedzieć, co pokazuje zdjęcie nr 3! :D Wstyd.

    • 14 16

  • Warto by

    Warto by pomyśleć o publikacji większej ilości lotniczych zdjęć niemieckich z walk na Wybrzeżu w 1939 roku. Z rynku zniknie każda ilość publikacji tego typu. Warto też byłoby na zawsze pozbyć się z życia publicznego ludzi szkalujących majora Sucharskiego i jego żołnierzy. Takiej działalności nie prowadziła nawet Abwehra podczas wojny. Dopiero pewien "prawdziwy Polak"...

    • 8 6

  • fotki to niemcy mieli

    ale żaden szwabski ćwok PSa nie potrafił ściągnąć i jakość zdjęć marna

    • 1 5

  • Żaden tytuł nie uchroni (1)

    Wbrew temu co pisze tutaj "nieutytułowany historyk", przedstawione tu ufortyfikowane obiekty Westerplatte nie były Niemcom znane. Co więcej, w świetle obowiązującego wówczas prawa były nielegalne. Stąd tajemnica. Że polska nielegalna działalność okazała się dalekowzroczna i słuszna dowiodły tego dalsze wypadki. Żeby to wiedzieć tytułów żadnych nie potrzeba. Przed opowiadaniem natomiast głupstw żaden tytuł nie uchroni, czego dzisiaj dowody mamy niemal codziennie. Brak tytułów również.

    • 11 4

    • Rzeczywiście nie uchronił

      Proszę nie manipulować. Zgoda, że jako ufortyfikowane, były nielegalne. Ale one oficjalnie były nieufortyfikowane, były, czy też przedstawiano je, jako wartownie dla załogi, czyli służby wartowniczej. I jako takie zostały oficjalnie zbudowane. Niemcy o tym wiedzieli, a konkretnie mieli przekonanie, że są to zwykłe budynki wartownicze. Na Westerplatte odbywały sie inspekcje Ligi Narodów oraz WMG, dlatego też strzelnice były zamaskowane, a wszystkie elementy mogące zdradzić prawdziwe przeznaczenie obiektów ukryte, ale istnienie tych obiektów nie było tajemnicą. Bo i być nie mogły, choćby z tego względu, że Składnicę odwiedzali cywilni petenci, i jakby ich nie prowadzić po terenie, to conajmniej jedną z wartowni musieli zobaczyć. W lecie może gorzej, ale w zimie, kiedy roślinność była pozbawiona liści, nie trudno było zobaczyć wartownie. Może łaskawy adwersarz wypowie się w temacie stref na terenie WST? Zalecam również dokładniejsze czytanie - podpisałem się jako "nieutytułowany NIEHISTORYK", więc wycieczki odnośnie ochrony przez tytuły to zwykłe czepialstwo.

      • 7 3

  • i znowu zdziwieni

    technologia była zawsze pieta Achillesowa w Polsce.

    • 0 3

  • Dziwne rzeczy wypisujecie... (4)

    Fryburg Bryzgowijski zamiast Freiburg, kilka dni wcześniej Iwano Frankiwsk zamiast Stanisławów.

    • 6 2

    • Freiburg im Breisgau - w odróżnieniu od Freiburga w Szwajcarii. Jeśli już się czepiać, to wiedzieć wypada ciut więcej

      • 4 3

    • (1)

      https://pl.wikipedia.org/wiki/Fryburg_Bryzgowijski

      • 0 2

      • Czyli po wolskiemu frajer obryzgany i O.K.

        • 1 0

    • Hmmm, założe się, że gdyby napisano Trewir zamiast Trier, to byś cie pan nie czepiał

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Do jakiego zakonu należał Sopot od 1316 roku?

 

Najczęściej czytane