- 1 Te zabytki otwierają się po remontach (79 opinii)
- 2 Przymorze kiedyś i dziś. Porównujemy zdjęcia (144 opinie)
- 3 "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate" (35 opinii)
- 4 Nietypowa willa prezesa banku nad miastem (55 opinii)
- 5 Duży gmach w centrum powstał w 8 miesięcy (40 opinii)
- 6 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (11 opinii)
"My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę...", czyli o cenie honoru
Osiemdziesiąt lat temu nad Gdańskiem rozszalała się potężna burza - tym razem jednak nie z piorunami: jak się bowiem miało wkrótce okazać, była od niej znacznie groźniejsza...
Przypomnijmy zatem, jak się to wszystko zaczęło: 28 października roku 1938 Adolf Hitler zażądał od Polski zgody na włączenie do Rzeszy Wolnego Miasta Gdańska i przeprowadzenia przez polskie Pomorze eksterytorialnego korytarza (z autostradą i linią kolejową), łączącego Niemcy z Prusami Wschodnimi. W zamian za to obiecywał zgodę na poprowadzenie polskiej autostrady i linii kolejowej przez terytorium gdańskie oraz zapewniał Polsce możliwość sprzedaży towarów w Gdańsku, gwarantował wzajemne uznanie granic obu państw i przedłużenie niemiecko-polskiej deklaracji o nieagresji na lat dwadzieścia pięć.
Gdy w marcu roku 1939 III Rzesza sięgnęła po litewską Kłajpedę, dla wszystkich stało się oczywiste, że kolejnym jej celem będzie Gdańsk. Jednak rząd polski, odrzuciwszy w specjalnym memorandum niemieckie żądania, dał jasno do zrozumienia, że jakakolwiek próba zmiany statusu Gdańska oznaczać będzie wypowiedzenie wojny, po czym zawarł z Wielką Brytanią i Francją dwustronne układy obronne.
28 kwietnia, a więc dokładnie w tydzień po opisywanych tutaj niedawno urodzinach Hitlera, przemawiając w Reichstagu tenże uznał wspomniane układy za pogwałcenie przez II Rzeczpospolitą polsko-niemieckiej deklaracji o nieagresji z roku 1934, co automatycznie oznaczać miało jej "anulowanie". Oskarżył też Polskę o "powołanie pod broń oddziałów wojskowych, pomimo jak najbardziej pokojowych tendencyj niemieckich i braku jakichkolwiek akcyj ze strony Niemiec o charakterze wojskowym".
Prawda wyglądała jednak zupełnie inaczej: według doniesień prasowych, zgodnie z niemieckimi planami "15 000 żołnierzy niemieckich miało wkroczyć do Gdańska" już w dniu 18 kwietnia...
Tymczasem 3 maja Polska świętowała doroczne Święto Narodowe Trzeciego Maja: odbywające się w całym kraju uroczystości przebiegały pod znakiem wielkich manifestacji patriotycznych. W Gdańsku "naród polski" domagał się "w sposób kategoryczny poszanowania swych odwiecznych praw, swobodnego dostępu do morza na terenie W. M. Gdańska i zabezpieczenia praw ludności polskiej (...)".
W Gdyni natomiast "Kaszubi swą wierność manifestowali Ojczyźnie", potwierdzając, że "niema Kaszub bez Polonji, a Kaszub bez Polski".
Nie obyło się bez incydentów, takich jak ten "przed kościołem św. Stanisława we Wrzeszczu" oraz innych prowokacji niemieckich.
Dwa dni później, 5 maja, na specjalnym posiedzeniu Sejmu RP, przemawiał minister spraw zagranicznych II RP, Józef Beck. Historyczne przemówienie zakończył słowami, które przytaczamy w całości:
"Słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dn. 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduję się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań - to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da! Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na okres pokoju zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor".
Po tych słowach w sali sejmowej wybuchła burza oklasków: przemówienie Becka zostało owacyjnie przyjęte zarówno przez posłów zasiadających w ławach sejmowych, jak też przez lożę prasową. Przemówienia słuchali z uwagą nie tylko posłowie, ale także korpus dyplomatyczny i zagraniczni dziennikarze (wręczono im tekst przemówienia przetłumaczony na język francuski): wielkie zainteresowanie wzbudziło również za granicą - mowę Becka transmitowały bowiem krajowe i zagraniczne rozgłośnie radiowe.
Całą Polskę ogarnął entuzjazm, choć przemówienie przysporzyło Beckowi ogromnej popularności nie tylko w Polsce. W Warszawie tramwajarze zorganizowali pochód poparcia: kierując się z ul. Młynarskiej na Woli ruszyli pod gmach MSZ przy ul. Wierzbowej - wtedy do pochodu zaczęli przyłączać się spontanicznie przypadkowi przechodnie - w rezultacie przed ministerstwo dotarł tłum liczący aż 20 tysięcy osób!
"Wielotysięczne polonia Gdańska" przesłała "Panu Ministrowi wyrazy czci i słowa głębokiej wdzięczności za stanowisko, jakie zajął (...) [on] i cała Polska w sprawie Wolnego Miasta Gdańska".
Również "Gdynia słuchała mowy min. Becka z najwyższym napięciem", a wrażenia, "które odniosła" po jej wysłuchaniu znalazły podsumowanie w "słowach, którymi z zadowoleniem określił swe uczucie uśmiechnięty i wzruszony kelner jednej z kawiarni gdyńskich: "Ale dostał!".
Na punkcie Gdańska oszalała również prasa: w tych dniach trudno było na łamach dzienników znaleźć inny temat.
Ale o Gdańsku pisały nie tylko dzienniki: magazyn ilustrowany "Światowid" opublikował ilustrowany materiał o "wolnym mieście w dawnej Polsce".
Dodajmy tylko, że przemówienie ministra Becka w nie najlepszy humor wprawiło Niemców, nie tylko zresztą tych z terenu Wolnego Miasta, co w rezultacie zaważyło na powstaniu innego, równie historycznego wystąpienia, tym razem wygłoszonego w dniu 1 września 1939 r. na antenie Polskiego Radia, a zaczynającego się od słów: "a więc wojna...". Ich autorem był prezydent Warszawy, Stefan Starzyński.
Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 104 z 5 maja 1939 r., "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 123 z 5 maja 1939 r., "Dziennik Bydgoski" nr 103 z 5 maja 1939 r., "Tygodnik Ilustrowany" nr 22 z 28 maja 1939 r. oraz "Światowid" nr 19 z 7 maja 1939 r. oraz 20 z 14 maja 1939 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Łódzkiego.
Opinie (131) 5 zablokowanych
-
2019-05-06 21:31
Nie, nie powiem Francuzom, że w latach 1914 - 1918 reprezentowali najgłupsza postawę świata
Ponieważ:
1. W przypadku Francji AD 1914, podobnie jak w Polsce AD 1939, zapewne również wygłaszano płomienne przemowy nawołujące do walki do ostatniej kropli krwii. Jest jednak spora różnica: Francja "grala" wówczas z Niemcami na jednym poziomie ligowym w aspekcie militarnym. Polska w przededniu wybuchu IIWS sklasyfikowana byłaby pewnie w niskiej dywizji, Niemcy zaś dysponowaly najlepsza machina wojenna. Reasumując: w drugim przypadku istniała ogromna dysproporcja sił, wręcz przepaść. I nie powinno się mówić o zaskoczeniu naszych elit - jeśli faktycznie był to dla nich szok, to źle sledzili rzeczywistość lub osiedli na laurach po wiktorii w wojnie polsko-bolszewickiej.
2. Francj nie była odosobniona. Osłabieniem Niemiec zainteresowana była również sasiednia Wielka Brytania. W naszym przypadku, owszem, i Francja i Brytania nam slubowaly, ale cóż z tego? To nasi sąsiedzi? Traktowai nas po partnersku, poniewaz połączeni byliśmy z nimi trwałymi związkami gospodarczymi?Istnielismy na mapach od zawsze, ktoś się z nami liczył? Przykad losu Czechosłowacji w Monachium nikomu nie otworzył oczu? Chyba nie, lepiej było trwać w samozadowoleniu i pysze. A ta ostatnia kroczy przed wiadomo czym...
Ponadto jeśli się uderza publicznie w struny honoru i powinności narodu - to jako osoba to wypowiadajaca/kreując taka optykę spojrzenia na powinności społeczeństwa względem Ojczyzny, nie uciekam i nie zostawiam reszty społeczności na pastwę barbarzyńców (już w pierwszych dniach konfliktu Niemcy dopuścili się wielu zbrodni). Zostaję, daje byc może się uwiezic i zabić i w ten sposób ukazać światu tragedię Narodu; Narodowi - nie podcinam skrzydel poprzez pokazanie, że ma pracować i w razie czego ginąć za mnie, który plawie się w luksusach na obczyźnie. Tego,jak zachowały by się elity francuskie w przypadku przegranej, nie dane było sprawdzić, ponieważ, jak napisałem, ma froncie panowała mniej więcej równowaga sił.
PS
Zgadzam się calkowicie w kwestii szoku, ktoryego doznała część podbitych narodów w naszej części Europy - nikt ne spodziewał się takiego zezwierzecenia Niemców.- 3 1
-
2019-05-11 07:19
piekne slowa o honorze a co z tego wyszło
polska stanełą na przeiwko machiny hitlera bez szans na cokolwiek pytnie a co mozna było zrobic w tamtej sytuaci niewiem i nikt tego nie wie moze wariant czeski czy wegierski nie wiem
- 0 1
-
2019-06-01 13:23
My Polacy
Mamy frajerstwo we krwi niestety. Ulanksa fantazja itp. ale w ogólnym rozrachunku zawsze dostajemy w d*pe. Zamiast unosić się honorem i liczyć na pomoc innych, powinniśmy sami kombinować i zawiazywac takie sojusze, które gwrantowalyby zwycięstwo. A poza tym samemu być niekiedy agresorem, a nie zawsze obrońca ucisnionych.
- 0 0
-
2019-06-17 10:37
g**da
Beck powinien zostać powieszony.
Jego głupota i krótkowzroczność studiowana przez każde Polskie dziecko obok Biblii.
Wrzucił nas do rozgrzanego pieca. Honor kosztował nas kilka pokolen startych w puch ludzi.
Nie panie Beck. Ty gnido powinieneś zostać powieszony, potem rozdarty końmi a resztki rzucone świniom.
Polacy polityka to nie jest zabawa w honor. To zabawa w interesy. A interes Polski nie był, nie jest i nigdy nie będzie wystawić się na gonga i przyjąc cały impet natarcia 2 ogromnych mocarstw.
Beck to największa świnia w historii Polski.- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.