• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Morska tragedia polskiej załogi "Athenian Venture"

Michał Lipka
20 stycznia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Ponad 25 lat po katastrofie wciąż nie ustalono, dlaczego tankowiec "Athenian Venture" przełamał się i wybuchł na nim pożar. Ponad 25 lat po katastrofie wciąż nie ustalono, dlaczego tankowiec "Athenian Venture" przełamał się i wybuchł na nim pożar.

Wśród komentarzy, jakie ukazały się pod artykułem dotyczącym katastrof polskich statków, kilkukrotnie wspomniano o mało znanym wypadku statku "Athenian Venture". Załogę tego statku, pływającego pod cypryjska banderą, stanowiło 24 Polaków, a w ostatnim, pechowym rejsie dodatkowo towarzyszyły im żony pięciu z nich. Ich śmierć była jedną z największych polskich tragedii morskich.



W okresie rozwoju polskiej floty handlowej, który przypadał na lata 60. i 70. ubiegłego wieku, Polska Żegluga Morska zamówiła trzy zbiornikowce w szwedzkich stoczni Oskarshamns Varv. Miały to być jednostki na wskroś nowoczesne - prawie 170-metrowe o nośności 31 tys. ton, osiągające prędkość 15,2 węzła. Statki nazwano "Pieniny II", "Karkonosze" oraz "Tatry".

Nas najbardziej będzie interesowała ta druga jednostka.

Choć konstrukcję i sam proces budowy "Karkonoszy" należy uznać za udane, to w niektórych wspomnieniach możemy natrafić na informację, że już podczas pierwszego rejsu na jednostce pojawiły się liczne pęknięcia w kadłubie i inne uszkodzenia. Ponieważ jednak brak jest jakichkolwiek oficjalnych informacji na ten temat, jednoznacznie nie możemy dziś tego potwierdzić lub temu zaprzeczyć.

"Karkonosze" pływały w barwach PŻM zaledwie przez osiem lat. W 1983 roku jednostkę sprzedano greckiemu biznesmenowi Minosowi X. Kyriakou. Ten armator był związany z Polską już od jakiegoś czasu. Z racji swych komunistycznych przekonań musiał w 1949 roku opuścić Grecję i razem z innymi emigrantami udał się do Polski. Pod koniec lat 50. powrócił do swojej ojczyzny i zaczął inwestować w biznes morski. Po kilku latach kupił od Związku Radzieckiego kilka niewielkich tankowców.

Kyriakou nie zapomniał o nawiązanych w Polsce kontaktach - w 1983 w Warszawie otworzył filię swojej firmy Athenian Tankers. Zajęła się ona głównie pozyskiwaniem polskich marynarzy do pracy na stale powiększającej się flocie tankowców. Niestety, większość tych jednostek, była w złym stanie technicznym.

Po zmianie właściciela, "Karkonosze" zmieniły także nazwę - na "Athenian Venture". Już wtedy jednostce przydałby się dokowanie i remont, ale przez oszczędności naprawy ograniczono do minimum. Częściowo wymieniono rurociągi oraz wzmocniono zbiorniki służące do transportowania paliwa.

Załogę stanowiło 24 Polaków, ale już na początku pojawiły się problemy z ich zatrudnieniem, gdyż współpracy z armatorem odmówiła Agencja Morska w Szczecinie. Powodem były mocno zaniżone stawki ubezpieczeniowe ("Athenian Venture" ubezpieczono bowiem na zaledwie 8 mln dolarów) oraz płace samych marynarzy (podstawowa pensja marynarza wynosiła 500 dolarów - w wypadku jego śmierci rodzina otrzymywała pięciokrotność jego pensji).

Po wejściu na pokład polska załoga od razu musiała zająć się pilnymi remontami. Do najczęstszych z nich należało spawanie pękającego kadłuba. Potwierdzenie tego możemy odnaleźć chociażby w listach załogi do swych rodzin, gdzie pisali o pojawiających się 10 - 20 cm pęknięciach, przez które niejednokrotnie wyciekał transportowany ładunek. W tych relacjach widać wyraźnie, że stan "Athenian Venture" był fatalny, a armator nie robił nic, aby go poprawić.

Pikanterii temu dodaje fakt, iż wszystkie przeglądy certyfikacyjne jednostka przechodziła pomyślnie! Ostatnie odnowienie klasy statek przeszedł w listopadzie 1987 roku i otrzymał komplet dokumentów potwierdzających jego zdolność do pływania. Nie znajdziemy w nich jednak ani słowa o osłabionym, pękającym i nieustannie spawanym kadłubie czy problemach z maszynownią. Można by tu zadać pytanie jak zatem udało się uzyskać niezbędne pozwolenia na dalszą żeglugę ale odpowiedź chyba zna każdy z nas.

Do końca nie wiadomo skąd wziął się pomysł by w feralnym rejsie z Amsterdamu do Nowego Jorku wzięły również udział żony marynarzy. Ostatecznie propozycję tę przyjęło pięć pań.

22 kwietnia 1988 roku, gdy "Athenian Venture" z ładunkiem 10,5 mln galonów benzyny, znajdował się niedaleko wybrzeży Nowej Szkocji, na morzu rozpętał się silny, dochodzący do 10 stopni w skali Beauforta sztorm. Nieszczęście przyszło nagle - radiooficer zdążył nadać tylko komunikat "mayday" ale bez podania nazwy statku, ani jego dokładnej pozycji.

Bardziej konkretne wiadomości nadeszły od płynącego niedaleko innego statku, który powiadomił centrum ratownicze, że zaobserwował płonący na morzu obiekt. Do akcji przystąpiła amerykańska straż przybrzeżna, oraz znajdujące się niedaleko inne jednostki, w tym dwie polskie: "Gen. Jasiński" oraz "Stefan Starzyński".

Po przybyciu na miejsce okazał się makabryczny widok - "Athenian Venture" przełamał się na pół, rufa znajdowała się już w pewnym oddaleniu od dziobu a obie części trawione były przez ogromne pożary.

Ratownikom udało się wyłowić jedno ciało, jak się potem okazało Andrzeja Szukalskiego z załogi maszynowni. Był jedynym, którego odnaleziono...

Niedługo potem ostatecznie zatonęła część dziobowa jednostki. Gdy na oderwanej rufie pożar wygasł, weszli na nią hiszpańscy rybacy. Znaleźli tam m. in. szczątki kilku marynarzy oraz brudnopis dziennika maszynowego. Zapiski w nim zawarte były przerażające - opisy licznych spawań wykonywanych w portach i na morzu, cała lista występujących uszkodzeń budziła grozę.

Niebawem podjęto decyzję o odholowaniu wraku do portu - chciano w ten sposób poznać możliwe przyczyny tragedii. Niestety podczas tej operacji, niedaleko wybrzeża Hiszpanii, rufa nagle pogrążyła się w falach i zatonęła.

Jakie były zatem przyczyny tej tragedii w której zginęło 29 osób?

Jednoznacznie nie wiemy tego do dziś. Krótko po wypadku marynarze, którzy wcześniej pływali dla greckiego armatora, twierdzili, że remonty, o ile w ogóle były, były czystą fikcją. Rdzę pokrywano nowymi warstwami farby, rurociągi nieustannie przeciekały, a pękający kadłub ciągle wymagał napraw.

Armator zasłaniał się co prawda atestem wydanym przez Polski Rejestr Statków, ale biorąc pod uwagę, że również inne certyfikaty bezpieczeństwa budziły wątpliwości, także ten najpewniej został wydany z naruszeniem prawa.

Dziś mówi się o dwóch hipotezach.

Pierwsza zakłada, że silna fala lub fale uderzyły w kadłub w miejscu dokonywania najczęściej spawów, w efekcie czego kadłub przełamał się na pół i wtedy doszło do eksplozji paliwa.

Druga wskazuje, że nie zadziałał system odpowietrzający zbiorniki, przez co doszło do zapłonu benzyny i eksplozji, która przełamała statek.

Obie z tych hipotez są tak samo prawdopodobne.

Na tragicznym pożarze i zatonięciu statku nie skończył się dramat załogi. Na lądzie pozostało bowiem 19 wdów i blisko 43 sieroty po marynarzach. Armator robił wszystko, co mógł, aby w ogóle nie wypłacić im odszkodowań lub wypłacić je w minimalnym stopniu (uznał na przykład że ubezpieczenie nie obejmowało żon marynarzy gdyż w wzięły one udział w rejsie... na własną odpowiedzialność).

Lista ofiar "Athenian Venture"

Marek Umięcki, Mieczysław Bogusz, Bogdan i Michalina Krasoń, Tadeusz Wojciechowski, Jan Szczęsny, Krzysztof Konieczny, Jan Soboń, Czesław i Jadwiga Szulkowscy, Ryszard i Edwarda Urbanowicz, Jerzy Sałamacha, Gerard Plichta, Stefan Jaskowski, Mieczysław Brękiewicz, Ryszard Stelmaszyk, Ryszard Lipowski, Henryk Olek, Jan Mączka, Włodzimierz i Maria Pasławscy, Henryk Mazurowski, Zbigniew Jurszo, Waldemar Pawłowski, Tadeusz i Hanna Jezierscy, Eugeniusz Bednarski.

Opinie (62) 6 zablokowanych

  • Dzieci "Kiriaka" (3)

    Prócz "Venture" i "Fidelity" były także wypadki na innych jednostkach kończące się śmiercią. Np. na "Athenian Xenophon" w trakcie postoju na stoczni w Warnie na skutek eksplozji podczas czyszczenia zbiornika startowego SG uległ poparzeniu i zmarł po kilku dniach mot. Marcin Goździalski.
    Cześć Jego Pamięci!
    Nie będę pisał o powodach eksplozji i kto zawinił.
    Przez sześć lat pracy u "Atheniana" niejedno widziałem.

    • 14 1

    • Na athenian ventury zginal tez pirwszy oficer 2.Ii.1987 roku (1)

      Bardzo mi przykro ze nie ma zadnej wzmianki ze moj maz tez zginal na tym statku tylko w innych warunkach statek byl w skandalicznych warunkach maz chodzil do ladowni z kolkami szmatami i mlptkiem by zatykac dziury ktore pojawialy sie na okraglo bylam na statku dwa tygodnie w drugi dzien swiat bozego narodzenia do 12.Stycznia 1987r statek plywal tak jakby byl na warunkowych przystankach ciagle byly przejazdy tankowanie i wydawanie ladunku maz nie mial czasu zemna nawet porozmawiac wiem ze byl w pracy ale on nie mial nawet czasu sie polozyc by troche odpoczac chodzilam do niego gdzie bylo sporo zegarow jeden mial czerwona wskazowke jak biegal do szustego luku kazal mi patrzec czy czerwona wskazowka jest juz u gory bo moze byc zle poczem biega spowrotem i tak wkolko prosilam by wracal do domu ale chcial zarobic troche usd dla swoich wnukow bo czekal na zarobek szesc lat by sie dostac bo wiadomo ile zarabiali marynarze na polskich statkach usd pewnie ze mogl wysylac marynarza by tto zrobil od tego mial ludzi ale nie chcial nikogo narazac bo wiedzial czym to grozi 12.0i.1987 lecialam samolotem do gdanska byla straszna zima na dworcu w warszawie czekalam na pociag z hania jezierska zona kucharza ona miala pociag do poznania wczesniej a ja doczekalam sie juz 13.0i bo bylo po 24-tej.G. Ale co mi tam moze zrobic 13-ty jade od meza wioze pieniadze i dla innych zon listy i pieniadze no i przyjezdzam do ganska wchodze do domu i dowiaduje sie ze moja mama o 7.00 rano wlasnie zmarla nie doczekala sie na moj powrot bylam zalamana dzwonie do meza ale nic mu nie mowie ze mama moje ne zyje nie chcialam go martwic 2.Ii.87 przychodzi telegram ze maz miaal zawal i nie zyje corka moja zemdlala ja zdruzgotana po jakims czasie przychodzi drugi telegram ze maz zginal na statku musieli sie porozumiec z armatorem co robic okazalo sie ze maz wchodzil do szustego luku ktorego sie bardzo obawial i tam pewnie oparami sie udusil i spadl do ropy czy jakiegos paliwa kture nie chcialo sie wydostac stali na redzie podobno nie bylo zadnego dojazdu by sie nim zjac pytam tylko gdzie byl kapitan gdzie byla zagoga dlaczego go nie asekurowala przeciez powinien byc uwiazany jakas lina ktos powinien go nadzorowac dlaczego musial tak starasznie zginac zawsze maz mowil ze gdyby mialal zginac to tylko masowo bo sam to by bylo straszne no i mial pecha minelo tyle lat a ja ciagle mysle czy on lezy w trumnie ubrany bo nie pozwolono go otworzyc jest to straszne zginal sam i nawet nie ma o nim wwzmianki pozdrawiam zasmucona zona

      • 1 0

      • zona marynarza

        wspołczuje pani rosołowicz, moge sobie wyobrazić co pani przezywała ,ogromna tragedia dla wszystkich rodzin,wdów ,sierot, moj mąż tez jest marynarzem codziennie modle sie za niego, za całe zalogi ,ludzi ,którzy ciezko pracuja na chleb na morzu,a jest to bardzo niebezpieczny zawód ,od czasu kiedy moj mąż wypływa w rejsy a pływa od niedawna i tez pod tanimi banderam nie przespałam spokojnie ani jednej nocy a kazdy telefon ktory odbieram od meża stawia mnie na równe nogi inigdy nie wiem czy moj maż nie powie mi,ze cos sie stalao, na morzu czy statku ta praca marynarza to wielka niewiadoma ryzyko ,czesc pamieci wszystkich ofira tragedii morskich

        • 0 0

    • Xenophon

      bylem na nim umarl tam jeden czlowiek(motorzysta), II oficer nic nie zrobil dopiero Greccy stoczniowcy ,ktorzy naprawiali nam kotly zadzwonili satelitarnym po smiglowiec ,lecz bylo juz za pozno:(.DO Grecji przyleciala juz wdowa z dwojka dzieci:(Statek cieszyl sie zla slawa kilka ludzi zginelo.Jeden zawisl w ladowni nadzany na katownik:(.Pierwsze manewry po zmianie zalogi pod Bejrutem "strzela' rufowa ja lece kilka metrow,kolega "nowy"zlamana reka wraca do kraju.Brka odszkodowania.Na statku bieda nie bylo co jesc a pod Grecja na oczekiwany prowiant przyplywa dżonka z workiem cebuli i ziemniakow.Statek dziurawy instalacji w wiekszosci nie pracujace .....tyle wspomnien kiriaka.....pozdrawiam wszystkich z atheniana(zalogi)Konrad

      • 0 0

  • (2)

    "Do końca nie wiadomo skąd wziął się pomysł by w feralnym rejsie z Amsterdamu do Nowego Jorku wzięły również udział żony marynarzy." żony miały możliwość towarzyszenia swoim mężom w rejsach, nie było to w tamtych czasach nic nadzwyczajnego.

    Bogdan i Michalina Krasoń - pamiętamy.

    • 25 0

    • Hmmm......tamte czasy, możliwość ujrzenia " innego swiata" -NY, pobyt z mężem który pływał więcej niż bywał w domu-bezcenne, tez utraciliśmy rodziców na AV. pozdrawiam was Michalina i Bogdan

      • 8 0

    • moja Mama

      miała też jechać z Tatą ale miałem pierwszą komunię niedługo. szczęście w nieszczęściu. a boga nie ma.

      • 6 3

  • Minos X. Kyriakou (8)

    Jak zwykle u p. Lipki dbałość o prawdziwość faktów jest porażająca: "Ten armator - pisze p. Lipka - był związany z Polską już od jakiegoś czasu. Z racji swych komunistycznych przekonań musiał w 1949 roku opuścić Grecję i razem z innymi emigrantami udał się do Polski."
    Drogi Panie, w 1949 roku p. Kyriakou miał 7 lat i nie za bardzo wierzę, że miał wówczas jakiekolwiek przekonania polityczne!

    • 13 2

    • (1)

      Rodzice mieli i dlatego musial zabrac sie z nimi.

      • 3 0

      • Mnie nie należy tego tłumaczyć, ale z tekstu wynika, że to p. Kyriakou miał te przekonania.

        • 4 0

    • (4)

      Jak widac sa ludzie inteligentni i mniej...czy autor zawsze musi wszystko pisac jak przyslowiowej krowie na rowie?! Zawsze znajdzie sie jakis sfrustrowany polaczek ktory musi sie do czegos przyczepic zeby swoje ego poprawic...wazne dla mnie jest to ze autor opisal tu malo znana teagedie polskich marynarzy....

      • 6 9

      • (3)

        Adamko, Marynista w sposób kulturalny zwraca uwagę na nierzetelność tego, o czym pisze p. Lipka, tymczasem Ty posuwasz się do inwektyw, zarzucasz braki inteligencji, wyzywaszc go od "polaków". Nieładnie! A jeśli zajrzysz na Forum Okrętów Wojennych i zagłębisz folder "marynistyka", przekonasz się jak "twórczość" Pama ML oceniają znajacy temat. Pomimo wszystko, pozdrawiam

        • 7 0

        • (2)

          Tam pojawił się błąd literowy. Ma być oczywiście, cytując Adamko - "sfrustrowany polaczek".
          Widzę jednak, że word koryguje to na "polaków"

          • 1 1

          • (1)

            Nie interesuja mnie jakies fora. Na tym statku zginal moj dobry kolega i dobrze ze ktos o tej tragedii przypomnial a czepianie sie szczegolow typu "bo pan twgo nie napisal inaczej"jest dla mnie smieszne. Wazne ze pamiec o tych co zgineli bedzie zachowana. Przepraszam jesli kogos urazilem ale moim zdanirm materual jest ciekawie i dibrze napisany

            • 8 3

            • Prezentujesz bardzo nieskomplikowaną osobowość. Trochę Ci tego zazdroszczę.

              • 4 3

    • Fakt

      Taki Research to naprawdę max 1 minuta

      • 0 0

  • Athenian Venture i inne tankowce

    Będąc w zeszłym tygodniu w gdyńskiej "Róży Wiatrów" miałem w ręku IV tom książki "Ginące frachtowce" (podtytuł Polacy pod obcymi banderami), gdzie historia tego (m.in.) "Atheniana" została szczegółowo opisana

    • 3 0

  • Sztorm..? (2)

    Pan redaktor pisze: "na morzu rozpętał się silny, dochodzący do 10 stopni w skali Beauforta sztorm". Zdjęcie, którym opatrzono tekst, wykonano następnego ranka, około 6-7 godzin po katastrofie. Czy tak wygląda Północny Atlantyk, po takm rozszalałym sztormie...? Niech Pan pomyśli!

    • 10 2

    • master

      oj chłopie , to jeszcze mało widziałeś, bardzo mało. Popracuj na morzu to ci da wieksze doświadczenie , bo uczelnia wszystkiego nie nauczyła.

      • 2 1

    • Oczywiście, dlaczego by nie?
      Falowanie ustaje bardzo szybko po ustaniu wiatru (np. przejściu frontu, czy cokolwiek sztorm spowodowało)

      • 2 0

  • Spawalnik

    Panie Michale poprawna forma to naprawianych spoin a nie "spawów". Spaw to można puścić po przyjęciu zbyt dużej ilości alkoholu.

    • 5 0

  • Marynarz a górnik

    A te czarne ciule zawsze twierdzą że im się należy, bo oni ciężko pracują i w niebezpiecznych warunkach. Pojechałby jeden z drugim na 6 miesięcy za 1500 usd (podzielić przez dwa bo na urlopie zero) bez ŻADNYCH dodatkowych świadczeń, emerytury i ZUS-u. Ja nie narzekam bo tak wybrałem ale właśnie dlatego tak mnie wkurzają te zacietrzewione roszczeniowe czarne warchoły.

    • 21 3

  • jestem wdzieczny

    mialem tam byc .ostatni list ojca do matki. slawka nie wezmiemy bo ma zle oceny dzieki Tato teraz mam 42 lata i slicznego wnuka. Moi rodzice to Czeslaw Szulkowski i Jadwiga Szulkowska a matka nie plynela z ojcem bo byly swieta a dla tego ze kontrakty podpisywane przez marynarzy byly ok 9 miesieczne to nie ma co sie dziwic ze i teskno bylo w wieku 16 lat bylem zly ze mnie nie wezmie ze soba

    • 8 0

  • To juz wiemy ze taka fikcyjna oszukancza gospodarka Grecji ma spora tradycje. To jest w greckiej krwi.Pracowalem z nimi na morzu raz i nigdy więcej. A teraz doja UE złodzieje.

    • 5 1

  • tylko wspomnienie

    Witam. Nie będę się za bardzo rozpisywał ale mogę tylko potwierdzić opinię o kompletnej ignorancji i wręcz mafijnego podejścia do wszelkiego rodzaju inspekcji morskich.Byłem w Athenianie parę ładnych lat i po wspomnianych wypadków wypisałem się z firmy.To co zobaczyłem u Norwegów cxzy Belgów na statkach dało mi coś do zrozumienia........Byłem na Fidelu przed wypadkiem,pracowałem tam dobrych parę miesięcy i powiem szczerze ,że nigdy więcej z Polską załogą.
    Chodzi mi o tak zwane kolesiostwo a jak jesteś spoza klanu to spadaj.Potem było tak jak się stało.Pozdrówka dla pana kpt.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się okręt muzealny, który na stałe cumuje przy Skwerze Kościuszki w Gdyni?

 

Najczęściej czytane