• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Już 80 lat temu jedliśmy ryby spoza Bałtyku

Jarosław Kus
22 grudnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Podróż koleją z Gdyni do Szwecji przez Bałtyk
Wyładunek beczek ze śledziami w porcie w Gdyni. Lata 30. XX wieku. Wyładunek beczek ze śledziami w porcie w Gdyni. Lata 30. XX wieku.

Choć 80 lat temu Bałtyk jeszcze nie był tak przełowiony jak obecnie, to na stołach mieszkańców Pomorza dominowały ryby ze Szwecji, Anglii i Lofotów.



Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że rok 1937 przyniesie mieszkańcom Pomorza prawdziwie białe Boże Narodzenie. Na szczęście zima była raczej łagodna (według prognozy "Gazety Gdańskiej" z 20 grudnia): "pochmurna" i "mglista", z opadami śniegu, umiarkowanymi wiatrami oraz temperaturą zbliżoną do zera), czyli zupełnie inna niż - chociażby - ta łotewska (na Łotwie szalały w tym czasie "silne burze śnieżne").

Spodziewając się podobnej pogody na naszym wybrzeżu, włodarze wielu pomorskich miejscowości przypominali mieszkańcom, że "w związku z nadchodzącymi opadami śnieżnymi i mrozami", właściciele budynków zobowiązani byli "oczyszczać chodniki przed swoją realnością ze śniegu, tak żeby nie był tamowany odpływ ścieków deszczowych, względnie opadowych".

"Dmuchać na zimne" wolały też władze gdyńskiego portu, w którym - co prawda - "pokrywanie się trwałą powłoką lodową basenów" portowych i "wód zatoki" nie było zjawiskiem zbyt częstym, ale jednak istniało niebezpieczeństwo "mniejszego lub większego zamarznięcia portu".

W związku z tym Urząd Morski zakontraktował "na stałe" "potężny lodołamacz z Estonii". "Tasuja", "statek o dużej mocy, wynoszącej 1200 koni mechanicznych i specjalnie opancerzonym kadłubie", był już doskonale znany gdynianom, bowiem na początku roku oswobodził port z "lodowych okowów", o czym donosiła "Gazeta Gdańska" z 5 lutego.

Na razie jednak port w Gdyni działał bez utrudnień, choć "przedświąteczny ruch w porcie rybackim był bardzo ożywiony", co - biorąc pod uwagę wigilijną miłość Polaków do ryb - nie powinno nikogo dziwić.

Osiemdziesiąt lat temu, przed Świętami, największym wzięciem cieszyły się "szproty i śledziki świeże, sprowadzane ze Szwecji", a także importowane z Anglii "śledzie świeże w lodzie".

Jednak dla miejscowych rybaków grudzień nie był najszczęśliwszym miesiącem, gównie dlatego, że szprotów z polskich połowów było w tamtym roku wyjątkowo mało.

Więcej szczęścia mieli (patriotyczni) miłośnicy innych gatunków ryb, tym bardziej, że wprost z Lofotów ("między Norwegią a Islandią"), zmierzał do Gdyni trawler "Barbara" z transportem: "200 skrzyń seelachs, 160 skrzyń selfiszy, 200 skrzyń makreli, 40 skrzyń szczupaków morskich oraz innych ryb", które "miały być dostarczone na święta".

Powody do zadowolenia mieli też amatorzy śledzi "krajowych", ponieważ kilka dni wcześniej do gdyńskiego nabrzeża przycumowały dwa "lugery", "Mewa 2" i "Mewa 3", które z łowisk na Morzu Północnym przywiozły prawie tysiąc beczek ze śledziami solonymi.

Dużą część ryb sprzedawano od razu na miejscu, organizując "przedświąteczne propagandowe sprzedaże", resztę natomiast wysyłano do wielu miejsc w całej Polsce, dlatego też "władze kolejowe w Gdyni zamierzały wydać szereg zarządzeń celem sprostania zwiększonym wysyłkom rybnym do kraju".

Boże Narodzenie to nie tylko czas zwiększonej konsumpcji "owoców Bałtyku", ale również czas, w którym wielu z nas przypomina sobie o bliźnich w potrzebie (jednocześnie zapominając o nich przez pozostałą część roku). W okresie międzywojennym na pomoc "zimową", a więc nieograniczającą się jedynie do Świąt, mogli liczyć, między innymi, bezrobotni. W organizację "Pomocy Zimowej dla Bezrobotnych" zaangażowało się wiele instytucji, organizacji i osób, wśród których były najważniejsze osoby w państwie: Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej (Ignacy Mościcki), Naczelny Wódz (Edward Rydz-Śmigły), ministrowie i... warszawscy tramwajarze.

Akcję pomocy aktywnie wspierał Kościół katolicki, który za pośrednictwem biskupów apelował do wiernych o jej aktywne wspieranie. "Przemówienie przed mikrofonem Rozgłośni Pomorskiej Polskiego Radia" "na temat akcji pomocy zimowej na terenie Pomorza" wygłosił "J.E. Ks. Biskup-Ordynariusz Dr. Okoniewski".

Na terenie całego kraju powstawały "Komitety Miejscowe Pomocy Zimowej Bezrobotnym", które energicznie włączały się w akcję pomocową. Tak było na przykład w Wejherowie, gdzie na apel kierowanego przez burmistrza Teodora Bolduana Komitetu odpowiedziały liczne firmy i osoby prywatne. Bierną nie pozostawała również polska społeczność Wolnego Miasta Gdańska.

Czas Świąt to czas szczególny, w którym ustaje, ustalony codziennymi przyzwyczajeniami, bieg zwykłych spraw: pustoszeją ulice, zamiera handel, a różne instytucje zamykają swe podwoje. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia AD 1937 zamierała praca gdańskich urzędów pocztowych a zmęczeni pocztowcy mogli nareszcie odpocząć po wzmożonym, przedświątecznym wysiłku. Nie narzekali wówczas zapewne na brak pracy, ponieważ "przesyłki świąteczne" nadane "do dnia 22 bm. włącznie (szczególnie paczki)", gdańska poczta zobowiązana była dostarczyć przed Wigilią. Na chwilę wytchnienia mogli też liczyć kolejarze, gdyż znacznym ograniczeniom w okresie Świąt ulegał również ruch pociągów.

Boże Narodzenie to czas cudów i radości: również w roku 1937 nie zabrakło ani jednego, ani drugiego, a strony "Gazety Gdańskiej" przynosiły kolejne doniesienia o ludziach, którzy pokonali śmierć (urzędową), czy o szczęśliwych wygranych na loterii (co zawsze jest powodem wielkiej radości, nie tylko w okresie świątecznym)...

...dlatego też, pozostaje już tylko życzyć wam, drodzy czytelnicy, byście i wy - nawet bez wysokiej wygranej pieniężnej - "mogli wesoło spędzić nadchodzące święta Bożego Narodzenia"!


Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 292 z 20 grudnia 1937 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (27)

  • My jedliśmy, czy nasi przodkowie? (4)

    • 12 7

    • My, naród

      • 10 2

    • Edzio stara oliwa??? (2)

      • 0 6

      • Tak, stara, zjełczała (1)

        • 7 1

        • tylko nie stara, tylko nie stara! a zjełczła może byc!

          • 2 1

  • Nihil novi teraz też jemy bo w bałtyckim ryb nie ma

    • 7 3

  • ale tytuł! (2)

    Gdańszczanie jedli ryby nie z Bałtyku duuużo wcześniej. Podejrzewam, że już w XVII wieku
    jedli ryby z Morza Śródziemnego, a wcześniej jeszcze z Morza Pólnocnego

    • 6 3

    • w XII wieku słowiańskie (pomorskie) wyprawy pustoszyły tereny obecnej Danii i Szwecji (1)

      ...i sprawiały lanie Wikingom.
      W celu "poprawy" stosunków z germańskim władcą Marchii Pólnocnej oraz tradycyjnej "wymiany towarowej". Więc była szansa na bezpośrednia eksplorację Morza Pólnocnego. I to były chyba ostatnie czasy, gdy sąsiedzi z Polska sie liczyli... ;)

      • 0 3

      • No i nie nalezy zapominać o dostępie do Morza Czarnego

        ...za Jagiellonów. Na pewno również w ramach wymiany handlowej...
        Jesiotr zawsze był w cenie...

        • 1 1

  • przy kawce na Frauengasse

    pamiętam jedno z tych wydań Gazety Gdańskiej ...

    • 9 1

  • Jak to przecież szprotki tam juz łowili

    • 4 1

  • (2)

    Mnie nie stać na jedzenie ryb. Unia Europejska to uczyniła. Ale mi to nie przeszkadza. Świadomość, że mogę przekroczyć granicę raz na 5 lat, bez wyjmowania paszportu z kieszeni jest dla mnie wartością bezcenną. Wiwat Unia, Wiwat Timmermans, Wiwat Tusku!

    • 18 11

    • Mnie stać na jedzenie ryb. Unia Europejska to uczyniła. W 2003 r zarabiałem 2 tys. zł, teraz zarabiam 7 tys. zł. I bardzo mi to na rękę. Świadomość, że mogę przekroczyć granicę raz na pół roku, bez wyjmowania paszportu z kieszeni jest dla mnie wartością bezcenną. Wiwat Buzek, Miller, Mazowiecki i wszyscy rozsądni polscy politycy, którzy do tego doprowadzili.

      • 15 8

    • Cokolwiek ale tego

      tchorzliwego eunucha Timmermansa to mozesz z czystym sumieniem usunac. Bo to zwykla plaszczaca sie przed Junckerem i Schulzem swinia a nie czlowiek.

      • 4 7

  • A teraz Baltyk przelowiony

    i floty dalekomorskiej brak. Jemy azjatycki albo hodowlany szajs lub zarabiaja na nas obcy. I gitara. Mamy wolnosc, hehe.

    • 11 1

  • Ciekawy artykuł a wiele wątków aktualnych do dziś.

    Rabunkowe przetwórstwo ryb na paszę przez Duńczyków Szwedów i kiedyś PRL doprowadziło do tragicznego przełowienia ryb na Bałtyku.Pomoc dla ubogich jak kiedyś u Polaków była powszechna od święta tak i teraz jest tak samo! Wiem 95%narodu ma resztę w nosie jest coraz gorzej!przewrócisz się -uznają cię za pijanego i nikt ci nie pomoże bo pijany to nie człowiek brat,siostra,ojciec,itd-to nawet nie zwierzę!

    • 9 3

  • (1)

    Niestety ze świeżą rybą prosto z morza od rybaków jest coraz trudniej.Dorsz świeży staje się czymś niemal nie zdobycznym.

    • 10 0

    • to zakrawa na kpiny, nie ma świeżych ryb na Wybrzeżu, tylko mrożone! skąd je przywieziono? z Alaski?

      • 1 1

  • Niemen o tym śpiewał...

    • 6 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak naprawdę nazywał się tytułowy bohater "Ballady o Janku Wiśniewskim"?

 

Najczęściej czytane