• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kryminalne doniesienia z Gdyni i Gdańska

Jarosław Kus
23 listopada 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Marynarze, stewardessy i kelnerzy
  • Plac Kaszubski w Gdyni. Widok na pojawiający się parokrotnie w dzisiejszej opowieści szpital sióstr Miłosierdzia oraz ul. Starowiejską.
  • Uroczystość poświęcenia oddziału położniczo-ginekologicznego Szpitala SS. Miłosierdzia w Gdyni. Widoczni m.in.: biskup chełmiński Stanisław Okoniewski, komisarz Rządu w Gdyni Stefan Sokół (stoi przy łóżku), dyrektor szpitala Bronisław Skowroński. Zdjęcie z 1934 r.

Gdańska codzienność roku 1938 upływała pod znakiem aktywności hitlerowców. Sensacje gdyńskie nie miały brunatnego podłoża, ale też wywoływały emocje.



Ówcześni gdańszczanie rodzili się i umierali ("w porównaniu z początkiem roku bieżącego zmniejszyła się liczba mieszkańców naszego miasta o 4.500" - spadek liczby ludności nie musiał jednak oznaczać ujemnego przyrostu naturalnego, a jedynie narastającą emigrację) oraz chodzili do pracy (chociaż... "w październiku r.b. [t. j. 1938] wzrosła liczba bezrobotnych" na Ziemi Gdańskiej).

Miastu przybywało ulic nowo asfaltowanych i... nazywanych (zjawisko - skądinąd - powszechne i dzisiaj).

Rosnący ruch samochodowy zmuszał gdańskie władze do "obostrzenia przepisów komunikacyjnych": w samym tylko "czasokresie od 1 stycznia do 15 października odebrano w Gdańsku 46 pozwoleń na prowadzenie samochodów", w większości przypadków z powodu nietrzeźwości kierowców. Zarządzenie o zaostrzeniu kar dotyczyło jednak nie tylko kierowców - objęto nim również nietrzeźwych woźniców, rowerzystów, a nawet... pieszych ("zagrażających skutkiem opilstwa komunikacji").

Ale ówczesne, gdańskie życie - wbrew pozorom - wcale nie należało do najspokojniejszych, o co skutecznie "zadbali" miejscowi hitlerowcy. Podobnie jak i ich mocodawcy z III Rzeszy, jesienią roku 1938 konsekwentnie zmierzali ku ostatecznemu rozwiązaniu "kwestii żydowskiej": 23 listopada gdański Senat wprowadził specjalnym dekretem "ustawy rasistowskie, dotyczące zawierania małżeństw i spraw służby domowej".

Dekret nie pozostawiał wątpliwości "kto jest żydem, kto jest mieszańcem żydowskim i kto z narodowości żydowskiej uważany jest jako żyd" oraz wprowadzał zakaz zawierania "związku małżeńskiego pomiędzy żydem z jednej strony, a obywatelem gdańskim krwi niemieckiej lub innej rasy aryjskiej z drugiej strony".

Za nieważne uznawano więc małżeństwa zawarte wbrew tym postanowieniom, włączając w to te, które zostały zawarte poza granicami Wolnego Miasta; zakazano również jakiegokolwiek "stosunku" między "żydem a obywatelem gdańskim krwi niemieckiej lub innej rasy aryjskiej". Ponadto, "żydowskim gospodarstwom domowym" nie wolno było zatrudniać "kobiet aryjskich poniżej 45 lat"; zaś wszystkich gdańskich Żydów objęto zakazem "wywieszania flagi nar[odowo]. socjal[istycznej]".

Ofiarą gdańskiego antysemityzmu padł m.in. Salomon Julius Jewelowski (1874-1951), miejscowy polityk liberalny pochodzenia żydowskiego, w latach 1920-1923 i 1928-1930 zasiadający w Sejmie (Volkstagu), zaś w Senacie Wolnego Miasta odpowiedzialny za sprawy gospodarcze. Senator był gorącym orędownikiem normalizacji stosunków polsko-gdańskich oraz nawiązania bliższej współpracy gospodarczej ze Związkiem Sowieckim i Litwą, pełnił również funkcję konsula honorowego Turcji w Gdańsku.

Nic więc dziwnego, że jako tzw. Żyd ze Wschodu (Ostjude) - urodził się w Kownie - trafił na listę osób w Gdańsku niepożądanych, stając się obiektem nagonki ze strony środowisk nazistowskich, reprezentowanych przez narodowo-socjalistyczny dziennik "Der Danziger Vorposten", oskarżający byłego senatora o udział w "przeszachrowaniu kolei gdańskiej Polsce" (zdaniem "Gazety Gdańskiej", to - wyssane z palca - oskarżenie dowodziło jedynie tradycyjnie "niskiego poziomu, z jakim zwykliśmy się spotykać na łamach "D. V.").

Innego Żyda, niejakiego Jakuba Lindenstraussa, skazano z kolei na pół roku więzienia za - jak to określono - "znieważenie słowne". Czyli za to, że śmiał publicznie oświadczyć, iż: "Gdańsk należy do Pomorza", zaś "wódz narodu niemieckiego niema tu nic do mówienia i że doprowadził on Gdańsk do ruiny..."

Na szczęście (choć może to niezbyt trafne określenie w odniesieniu do spraw kryminalnych) gdyńskie problemy z przestępczością nie miały brunatnego odcienia narodowego socjalizmu, bo nawet jeśli polskie sądy wydawały jakieś wyroki na Żydów, to nie z powodu ich narodowości, a popełnionych przestępstw: tak było w przypadku pewnego "kelnera koszernej restauracji z Sopot", któremu udowodniono "przestępstwa dewizowe".

,Ale i bez antysemityzmu gdyński listopad roku 1938 obfitował w afery i skandale. Przed gdyńskimi sądami stanęli: goniec pracujący w składzie broni i żelaza przy placu Kaszubskim (za "systematyczne kradzieże")...

"założyciel fikcyjnego biura angażowania załóg na statki pod nazwą "Personopolis"" (za to, że "zaczął zwabiać naiwnych")...

...oraz pewien jegomość, który doznał nagłego przypływu uczuć ojcowskich (co doprowadziło do "większej rozprawy rodzinnej" - na szczęście nie tak tragicznej w skutkach, jak - spowodowana ciasteczkami - masakra na weselu w Chłapowie).

Nie wszystkie wydarzenia miały jednak tak dramatyczne podłoże, dowodem czego sprawa pewnej trupy teatralnej, "podszywającej się pod firmę Teatru Malickiej w Warszawie" i wystawiającej na deskach scen pomorskich "szumnie reklamowaną rzecz", czyli sztukę zatytułowaną "Odrobina miłości". Najwyraźniej jednak prawdziwej sztuki w sztuce tej było niewiele więcej niż tytułowej miłości, dlatego wywoływała ona "wśród nielicznej publiczności raczej niesmak".

Do wielu nadużyć dochodziło również w handlu, czemu sprzyjał powszechny brak cen i cenników: w roku 1938 praktyki te postanowiono ukrócić również i w Gdyni, nakładając na sprzedawców urzędowy obowiązek "ujawniania cen artykułów powszechnego użytku". Od tej pory "posiadacze wszelkiego rodzaju przedsiębiorstw sprzedaży" zobowiązani byli do udostępnienia klientom cenników, zawierających nazwę towaru, wraz z jego ceną, którą należało "nadto ujawniać (...) bezpośrednio na tych przedmiotach".

Aby jednak nie kończyć dzisiejszej podróży w minorowych nastrojach ("samobójstwo młodej kobiety", "tragiczny wypadek ucznia Szkoły Morskiej") może warto, wzorem gdyńskich rybaków, nie patrzeć w kierunku lądu, a ku dalekiej i mroźnej północy...
Plac Kaszubski w Gdyni. Widok na pojawiający się parokrotnie w dzisiejszej opowieści szpital sióstr Miłosierdzia oraz ul. Starowiejską. Plac Kaszubski w Gdyni. Widok na pojawiający się parokrotnie w dzisiejszej opowieści szpital sióstr Miłosierdzia oraz ul. Starowiejską.


Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 268 z 25 listopada 1938 r. oraz "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 326 z 25 listopada 1938 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej i Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (35) 4 zablokowane

  • Super (5)

    Fajny artykuł

    • 71 2

    • (4)

      Artykuł faktycznie z ciekawym materiałem, ale niejaki pan Jarosław Kus, niekoniecznie Żyd, przepisał tekst z gazet, których fragmenty również zamieści, powielając jedynie informacje. Ponadto Żydowi Jakubowi Lindenstraussowi pewnie przykro, że pan autor wypowiedział się o nim, delikatnie mówiąc lekceważący, określając go zwrotem "niejaki", jakby nie miał pewności, że był Żydem lub w ogóle istniał.
      Niemniej cały artykuł z ciekawością przeczytałem i zawsze z zainteresowaniem przeglądam zdjęcia, z żalem porównując z dzisiejszym, "zaplombowanym" Trójmiastem.

      • 1 3

      • Zwrot "niejaki" nie jest zwrotem o zabarwieniu pejoratywnym czy lekceważącym, (3)

        chociaż często jest tak rozumiany/używany. Według SJP, "niejaki" to:
        "1. «zaimek komunikujący, że dana cecha lub dany stan ujawniają się w niewielkim stopniu, który trudno bliżej scharakteryzować, np. Podjęła tę decyzję po niejakim wahaniu.»
        2. «zaimek komunikujący, że mówiący nie potrafi bliżej scharakteryzować osoby, którą wymienia z imienia lub nazwiska, np. Jesteśmy umówieni z niejaką Wiśniewską.»"
        - niepotrzebnie się oburzasz. Autor nikogo nie obraził :)

        • 3 0

        • (2)

          Na słowo "pejoratywny" jestem za głupi, więc się z tobą zgodzę. Bez urazy.
          A naród bez historii, religii i tradycji nie istnieje. Chwała za taki dział na Trójmieście.
          Pozdrawiam

          • 3 0

          • Pejoratywny, czyli o znaczeniu ujemnym - negatywnym (1)

            • 3 0

            • brawo

              można kulturalnie, można jeszcze raz barwo

              • 3 0

  • Opowieść jak z dnia dzisiejszego

    tylko skala wydarzeń nieco mniejsza :)

    • 35 2

  • Dzień jak codzień ,historia się powtaża . (3)

    • 26 6

    • "powtarza" Słownik się klania

      • 12 2

    • Zauważyłem że ty się już za czesto "powtażasz".

      Do szkoły cepie a nie do mediów...

      • 0 1

    • Puftusza nie powtaza

      • 1 0

  • "stan jego jest grozny"

    tez bym byl grozny jakby mnie przysypalo....

    • 21 1

  • I kogo to dzisiaj obchodzi? (7)

    • 2 69

    • Mnie obchodzi :) (4)

      • 21 2

      • Ciebie sie nie pytałem!!! :) (3)

        • 1 13

        • odpowiadam jako pełnomocnik osoby pytanej :) (2)

          • 10 1

          • Zamknijcie obydwaj glupie geby. (1)

            Jak nie macie o czym pisac.

            • 0 1

            • Co to jest "geba"?

              • 0 0

    • A w ogóle coś ciebie obchodzi?

      • 10 2

    • A jednak ciebie obchodzi, ponieważ tu zajrzałeś. Inaczej poszedłbyś grać w piłkę lub na mandolinie, a my nie musielibyśmy tworzyć tu dodatkowych komentarzy zaśmiecając forum.

      • 8 0

  • Dzisiaj RODO.

    Takie artykuły w prasie by nie przeszły.

    • 28 1

  • Super artykuł

    • 26 3

  • A w Gdańsku nadal POgoda dla przestępców

    i sądów na telefon.

    • 18 34

  • dziekuje za przypomnienie historii Gdyni czy Gdanska. (2)

    Moze tak cos na temat historii Dzialek Lesnych, czy dzielnicy Budapesztu.

    • 20 1

    • albo Adamowa ? (1)

      • 4 0

      • nie, rodzina najwazniejsza

        • 0 2

  • Zacnie to z woli Waszmości takije artykuły napominać

    azaliż i nadobnie natenczas się dzieye jak onegdaj w tey kolebcyje lajdactwa ino politykiery ochoczo tym występkom schlabiajo zakusy

    • 15 4

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Budowę Wielkiej Alei, dziś noszącej miano Alei Zwycięstwa, zainicjował w II połowie XVIII wieku:

 

Najczęściej czytane