• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Królewicz Minionek i małżeńskie perturbacje Sobieskich w Gdańsku

Tomasz Kot
9 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Jan III Sobieski z żoną Marią Kazimierą d'Arquien oraz dziećmi. Obraz Henriego Gascara. Jan III Sobieski z żoną Marią Kazimierą d'Arquien oraz dziećmi. Obraz Henriego Gascara.

338 lat temu w Gdańsku urodził się drugi syn króla Jana III Sobieskiego, Aleksander Benedykt, z francuska zwany przez rodziców pieszczotliwie Minionkiem (fr. mignon), czyli pieszczochem. Królewicz przyszedł na świat podczas kilkumiesięcznej wizyty pary królewskiej w mieście.



Sobieski przybył do miasta 1 sierpnia 1677 r. Jego wjazd miał niezwykle uroczysty charakter. Oficjalnie król Polski przyjechał do Gdańska w sprawie swoich pomorskich posiadłości, a także w celu uspokojenia napięcia religijnego i społecznego w mieście, które ujawniło się w latach 1674-77 w serii wystąpień cechów przeciwko Radzie Miasta.

Polityczna podróż Jana III Sobieskiego

Bardziej dalekosiężnym celem Jana III było uzyskanie większego wpływu Rzeczpospolitej na Gdańsk przy okazji próby reformy ustroju miasta i negocjacje z wysłannikami króla Szwecji, mającymi doprowadzić do powstania sojuszu przeciwko Brandenburgii.

Ze względu na niewygodę, rada miejska nakłoniła monarchę do rezygnacji z zamieszkania w Zielonej Bramie, będącej formalnie oficjalną siedzibą królów Polski. Gdańszczanie przygotowali dla króla i jego dworu trzy kamienice przy Długim Targu, noszące numery 2-4, naprzeciwko fontanny Neptuna i Dworu Artusa.

Królowa Maria Kazimiera D'Arquien, będąca w zaawansowanej ciąży, nie uczestniczyła w uroczystościach powitalnych. W czwartek, 9 września 1677 r., we wspomnianych kamienicach przyszedł na świat Aleksander Benedykt Stanisław Sobieski, jedyny polski królewicz urodzony w grodzie nad Motławą (taką datę podaje m.in. Edmund Cieślak w monumentalnej i kanonicznej Historii Gdańska, t. III, cz. 1., s. 155). Noworodek był bardzo słaby. Maluchem wstrząsały często konwulsje, które w tamtych czasach mogły prowadzić do śmierci. W złej kondycji była także Maria Kazimiera.

Mimo to mieszczanie przyjęli narodziny królewskiego syna z wielką radością i przygotowali wielką fetę, z której rozpoczęciem obchodów wstrzymali się do października, kiedy to zarówno matka, jak i dziecko poczuli się lepiej. Wówczas urządzono trzydniowe ceremonie: udekorowano ulice, zorganizowano pokazy fajerwerków i przedstawienia teatralne.

Opiewany w hymnach pochwalnych

Ku czci królewskiego potomka powstał również okolicznościowy utwór w języku niemieckim do śpiewania na melodię pieśni "Der Pohlen König sey gegrüst" lub "Kehr umb, mein Seel, und traure nicht".

Nieznany autor wyraża w nim radość z powodu narodzin młodego królewicza i dziękuje Bogu za to, że obdarzył króla Polski i Litwy kolejnym potomkiem. Wyraża również pragnienie, aby nowo narodzony Aleksander był w przyszłości tak wielki, jak odznaczający się nadludzką siłą biblijny Samson, który przez dwadzieścia lat piastował godność sędziego w  Izraelu. Poeta prosi także Syna Bożego Jezusa Chrystusa, by był dla Aleksandra, tak jak dla starotestamentowego króla Salomona, dobrym ojcem (w literaturze okolicznościowej okresu baroku postać Salomona jest często przywoływana jako symbol idealnej władzy królewskiej).

Autor prosi Boga, by wokół młodego królewicza powstał mur chroniący go przed wszelkim wrogiem, a królestwo Polski i Litwy, w którym Aleksander będzie dorastał i w przyszłości być może zostanie jego władcą, było bezpieczne i stabilne.

Rymopis wyraża także życzenie, by wielkość i potęga Polski oparła się każdej aurze, a mury chrześcijaństwa pozostały bezpieczne w jedności, niepokonane przez wojska tureckie ani żadne inne. Jego zdaniem obywatele Gdańska winni dziękować Bogu za to, że w murach grodu nad Motławą narodził się potomek z królewskiego domu. "Z tej okazji Gdańszczanie cieszą się i radują, a fajerwerki unoszą się pod niebiosa. Z armat rozbrzmiewają salwy na cześć królewskiego dziecięcia. Organy i trąby chwalą Pana, króla Syjonu, który współuczestniczy w radości mieszczan gdańskich, przyglądając się ziemskim uroczystościom ze swych wysokości".

Imię polskiego królewicza "Printz Alexander von Pohlen" otrzymały dwa statki pływające pod gdańską banderą.

Gdańszczanie nie skąpili królowi i królewskiej rodzinie podarków. Rada zwróciła Sobieskiemu dochodowe starostwo puckie, trzymane przez nią w zastawie od 1656 r. oraz wszelkie regalia, należne królowi dochody i prawa, zwłaszcza morskie. Władze miasta przyrzekły również królowi wysoki dar pieniężny w wysokości 200 tysięcy zł dla niego samego, 60 tys. dla Marysieńki i 30 tys. dla pierworodnego syna królewskiej pary - Jakuba. Gdańszczanie wypłacali jednak darowiznę z opóźnieniami, czym prowokowali króla do monitów w tej sprawie.

Pobyt króla w Gdańsku nie był jednak dla niego w pełni udany. Janowi III nie udało się zwiększyć swoich uprawnień względem miasta. Fiaskiem zakończyły się również rokowania ze Szwedami.

Miłosne swary króla i Marysieńki

Tajemniczo rysuje się nagły wyjazd Sobieskiego z Gdańska. Prócz przeszkód natury politycznej, musiało się wydarzyć "coś" między małżonkami. W każdym razie 14 lutego 1678 r. Sobieski, incognito, w tajemnicy i w szczelnie zamkniętym powozie, nie żegnany przez nikogo, opuścił miasto i udał się do Malborka.

Listy Jana III Sobieskiego do królowej Marysieńki weszły do kanonu polskiej literatury epistolarnej. Te pisane z Gdańska zimą 1678 roku są jednak zaskakująco oschłe. Listy Jana III Sobieskiego do królowej Marysieńki weszły do kanonu polskiej literatury epistolarnej. Te pisane z Gdańska zimą 1678 roku są jednak zaskakująco oschłe.
Tajemnica była tak głęboka, że o wyjeździe Jana III nie wiedziała nic królowa Marysieńka. W liście, jaki wysłała do małżonka zaraz po jego wyjeździe skarży się na: "wstyd, jaki nagły króla wyjazd przyczynił jej, rodzinie i jemu samemu". Ponoć zrozpaczony 11-letni królewicz Jakub, biegając po pokojach krzyczał "papy nie masz".

Korespondencja została bez odpowiedzi.

W następnym liście królowa apelowała, aby Jego Królewska Mość przemyślał swoje postępowanie w "imię edukacji syna i w imię chwały domu oraz własnej wielkości", a także żeby raczył odpisać.

Jan III w odpowiedzi ubolewał, że nieżyczliwi ludzie martwią Marię Kazimierę plotkami, lekarze zaś odradzają królowej pisanie, a nawet czytanie listów, przez co małżonkowie nie mogą się porozumieć.

Zastanawiać może ton tych listów, jakże odmienny od pozostałej czułej korespondencji małżonków. W nagłówku listów Marysieńki zamiast Jachniczka i Jasieńka pojawiła się "Wasza Królewska Mość", a w podpisie nigdy wcześniej ani później nie używany zwrot "uniżona sługa".

W końcu królowa dołączyła do króla w Malborku i udali się w dalszą podróż.

"Żywy, dowcipny i urodziwy"

A co z małym Aleksandrem ? W rok po urodzeniu, we wrześniu 1678 r. królewicz został ochrzczony w Jaworowie. Według przekazów Aleksander Sobieski był "nadzwyczaj żywy, dowcipny i niezwykłej urody". Polski królewicz uchodził też za jedno z najładniejszych dzieci w Europie. Młodzian lubił też ponoć "ćwiczenia ciała, był silny, lubił także podarunki, ale odbierać a nie dawać". Królewicz znany był także z licznych i głośnych romansów. Ku rozpaczy matki nie chciał się ustatkować i założyć rodziny.

Niedoszły król Węgier i Polski

W historii Aleksander w poważnej roli pojawił się kilkukrotnie. Latem 1702 r. Charles de Caradas, markiz du Héron, poseł francuski w Rzeczypospolitej, wysunął koncepcję osadzenia Aleksandra na tronie węgierskim. Nic z tego nie wyszło, podobnie jak w przypadku tronu polskiego.

Podczas trzeciej Wojny Północnej (1700-21), król Polski August II Mocny został zdetronizowany. Wcześniej jednak uwięził braci Aleksandra: Jakuba Benedykta, swojego niedawnego przeciwnika podczas elekcji i Konstantego Władysława, uważając, że go zdradzili i chcą zawładnąć tronem Polski.

  • Konstanty Władysław Sobieski, brat Aleksandra Benedykta. Obraz Hiacynta Rigaud ze zbiorów muzeum w Wilanowie.
  • Jakub Ludwik Sobieski, brat Aleksandra Benedykta. Obraz Henri Gascara ze zbiorów muzeum w Wilanowie.
Aleksander Sobieski nie ustawał w zabiegach o uwolnienie braci. 14 kwietnia 1704 r. ogłosił w Warszawie manifest oddalający zarzuty Wettyna o rzekomy spisek przeciwko niemu. Wówczas za kandydaturą Aleksandra Sobieskiego do korony polskiej opowiedzieli się król Szwecji Karol XII, prymas Michał Stefan Radziejowski i hetman wielki koronny Adam Mikołaj Sieniawski. Sam zainteresowany propozycję jednak odrzucił.

Wybrany głosami szlachty Stanisław Leszczyński złożył na jego ręce tzw. asekurację z 24 czerwca 1704 r., zobowiązując się do oddania korony polskiej jego bratu, Jakubowi Ludwikowi Sobieskiemu natychmiast po jego uwolnieniu, określając siebie jako depozytariusza korony Sobieskich.

Miłośnik teatru i sztuk, przyjaciel artystów

Po uwolnieniu braci Aleksander wycofał się z polityki i skupił na kulturze i sztuce. Od 1710 r. osiadł na stałe w Rzymie. Jeszcze w 1709 r., pod przybranym nazwiskiem Armonte Calidio, wstąpił do rzymskiej akademii Arcadia, zgromadzenia pisarzy, artystów i uczonych. W czasie spotkań arkadyjskich odbywających się w jego rzymskiej rezydencji deklamował własne, pisane po łacinie poezje.

Pasją Aleksandra pozostawał teatr. Stworzył własną wersję arkadyjskiego przedstawienia - dramma nobile. W latach 1710-1713 zrealizował w swoim teatrze kilka spektakli operowych, we współpracy z kompozytorem Domenico Scarlattim i scenografem Filippo Juvarra. Czasami sam występował w swoich przedstawieniach.

Już we Włoszech Aleksander zapadł mocno na zdrowiu. Nękała go woda w płucach, bezsenność, a przede wszystkim gościec stawowy i serce. Choroba wywoływała straszliwe bóle, zwłaszcza kończyn. Lekarze, jak to często zdarzało się w tamtych czasach, nie wiedzieli, jak pomóc choremu. Faszerowali go różnymi lekami, m.in. pigułkami ze sproszkowanych ludzkich czaszek.

Nagrobek Aleksandra Sobieskiego w Rzymie. Nagrobek Aleksandra Sobieskiego w Rzymie.
Mimo złego stanu zdrowia królewicz nie zrezygnował z hulanek, romansów i nadużywania trunków. Aleksander Sobieski zmarł 19 listopada 1714 r.. Pogrzeb polskiego królewicza zorganizowano pod nadzorem papieża Klemensa XI. Został pochowany w rzymskim kościele kapucynów, gdzie znajduje się jego pomnik autorstwa Camilla Rusconiego.

Opinie (9) 4 zablokowane

  • fajny artykuł. więcej takich!

    • 49 0

  • Minionek?! (1)

    To dlaczego nie jest żółty i gdzie ma gogle i ogrodniczki?!!

    • 15 13

    • Na pewno przy urodzeniu był żółty, ogrodniczki zajmowały się ogrodem, a gogle.. no cóż, wtedy nei było.

      • 11 0

  • Ten artykul taki na czasie tematyczny , islam , jak sie bronic , sa przykłady od Wielkiego Króla co trzeba robic i nie trzeba miec przewagi liczebnej tylko olej w głowie hehe

    • 9 1

  • sliczny! (3)

    tez chce krolewicza! Czekam juz dlugo na niego!

    • 2 3

    • szkoda,ze tyle polskich elit i arystokratow wymordowano,bo teraz (1)

      zostala sama chołota znad Buga

      • 2 2

      • Ale dzieki Bogu ty jestes.

        • 1 0

    • Księżniczko

      Gdzie Cię spotkać :)

      • 0 1

  • tytuł

    Brawo za chwytliwy tytuł :)

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Promocja i dyskusja nad książką o historii 318. Dywizjonu Myśliwsko - Rozpoznawczego "Gdańskiego"

spotkanie

Sprawdź się

Sprawdź się

Ilu mieszkańców zamieszkiwało Wolne Miasto Gdańsk w 1920 r.?

 

Najczęściej czytane