• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia zapomnianego hydrografa

Michał Lipka
14 listopada 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Pierwszy polski okręt hydrograficzny, ORP "Pomorzanin". Pierwszy polski okręt hydrograficzny, ORP "Pomorzanin".

Za bezpieczeństwo żeglugi po polskich wodach odpowiada m.in. Biuro Hydrograficzne Marynarki Wojennej. To w jego gestii znajduje się opracowywanie map morskich i publikacji nautycznych, utrzymywanie krajowego obiegu informacji ostrzeżeń nawigacyjnych, a nade wszystko wykonywanie pomiarów hydrograficznych na polskich obszarach morskich. Z biurem i samą hydrografią związany był przez szereg lat nasz dzisiejszy bohater - komandor dyplomowany Jerzy Kłossowski.



Jerzy Kłossowski przyszedł na świat 19 kwietnia 1893 roku w Kielcach. Po zdaniu matury zdecydował się podjąć dalszą naukę w Morskim Korpusie Kadetów w Petersburgu. Nie zagrzał tam jednak długo miejsca, gdyż już po miesiącu nauki zdecydował się przenieść na wydział mechaniczny Politechniki Petersburskiej. Tu także długo nie przebywał, gdyż postanowił zostać słuchaczem Samodzielnych Klas Gardemaryńskich, czyli nowej wojskowej szkoły morskiej.

Komandor ppor. Jerzy Kłossowski. Komandor ppor. Jerzy Kłossowski.
Tę uczelnię już udało mu się ukończyć i w 1916 roku otrzymał swój pierwszy stopień oficerski - miczmana - i skierowanie do służby na Bałtyku. Pierwszą jednostką, na którą trafił była kanonierka "Gilak", następnie objął dowództwo nad dwoma transportowcami pływającymi we Flotylli Transportowej Specjalnego Przeznaczenia.

Kłossowskiego, podobnie jak opisywanego już w naszym portalu komandora Eugeniusza Pławskiego z czasem zaczęło jednak pociągać lotnictwo morskie. Przez blisko pół roku był słuchaczem Szkoły Lotnictwa Morskiego w Baku, ale jego dalsza lotnicza kariera została przerwana przez wypadek.

Gdy Polska odzyskała niepodległość, Kłossowski postanowił do niej powrócić. Udało mu się to w 1919 roku, gdzie po załatwieniu niezbędnych formalności zweryfikowano go do stopnia kapitana marynarki i skierowano do Modlina, gdzie objął dowództwo nad Oddziałem Zapasowym Marynarzy.

Swoją przygodę z hydrografią zaczął nieco później, bo w kwietniu 1920 roku, kiedy to przeniesiony do Pucka, pełnił funkcję ordynansa szefa Urzędu Hydrograficznego - kapitana Józefa Unruga.

Mniej więcej w tym samym czasie, w ówczesnym dowództwie naszej floty, kształtów zaczęły nabierać plany wysyłania młodych oficerów na zagraniczne kursy specjalistyczne.

Do Francji, na roczne szkolenie Cours Supérieur d'Hydrographie, obok komandora podporucznika Eugeniusza Solskiego udał się również Jerzy Kłossowski. Uzyskał on zapewnienie od wiceadmirała Kazimierza Porębskiego, iż jeśli skończy kurs z dobrymi wynikami, obejmie dowództwo nad Biurem Hydrograficznym MW.

Admirał Porębski najwyraźniej potrafił przekonywać ludzi, gdyż Kłossowski otrzymał same oceny celujące. Porębskiemu nie pozostawało nic innego, jak spełnić swą obietnicę i tak 1 grudnia 1922 roku kapitan Jerzy Kłossowski został szefem Biura Hydrograficznego Marynarki Wojennej.

Największą jednostką, jaką dowodził Jerzy Kłossowski, był krążownik ORP "Bałtyk". Największą jednostką, jaką dowodził Jerzy Kłossowski, był krążownik ORP "Bałtyk".
Choć Porębski obiecał dużą pomoc w organizacji i rozwoju Biura, jego początki (jak zresztą wszystkiego wtedy) były bardzo trudne - map i specjalistycznych sprzętów było jak na lekarstwo. Nowy szef wziął się do pracy. Szybko ustalił statut Biura Hydrograficznego Marynarki Wojennej, a także uzyskał zgodę przełożonych na poprowadzenie kursu dla mierników morskich (była to niejako podspecjalność dla specjalności pokładowej lub dla sterników - sygnalistów).

Kłossowski był niezwykle zapracowany, gdyż nie tylko kierował Biurem, ale był również dowódcą ORP "Pomorzanin", czyli jednostki hydrograficznej Marynarki Wojennej.

Przyszedł jednak czas na zmiany.

1 lipca 1925 roku Kłossowski mianowany został kierownikiem wydziału organizacyjno-mobilizacyjnego sztabu Kierownictwa Marynarki Wojennej. Niebawem otrzymał kolejną szansę podniesienia swych kwalifikacji - wyjechał do Paryża, gdzie uczęszczał do Ecole de Guerre Navale, czyli Szkoły Wojny Morskiej. Podobnie jak za pierwszym razem, także i teraz Kłossowski zbierał najwyższe lokaty i został oficerem dyplomowanym.

Po powrocie do kraju objął dowództwo nad kanonierką ORP "Generał Haller", ale na tym okres zmian się nie skończył.

Kanonierka ORP "Generał Haller" podczas wejścia do portu w Gdyni. Jerzy Kłossowski dowodził nią od kwietnia 1927 do czerwca 1928 r. Kanonierka ORP "Generał Haller" podczas wejścia do portu w Gdyni. Jerzy Kłossowski dowodził nią od kwietnia 1927 do czerwca 1928 r.
1 lipca 1928 roku został mianowany dyrektorem naukowym w Szkole Podchorążych Marynarki Wojennej w Toruniu. Z tą uczelnią był związany już wcześniej. W roku 1924 opracował koncepcję zajęć z hydrografii i pomiarów topograficznych na brzegu, a potem sam prowadził te zajęcia.

Kłossowski miał wtedy raptem 35 lat i wciąż rozpierała go energia. Wraz z komendantem szkoły kmdr. Stefanem Frankowskim zrealizowali pomysł utworzenia pisma Marynarki Wojennej "Przegląd Morski", które - co warte odnotowania - wydawane jest do dziś.

W wieku 37 lat Jerzy Kłossowski został komandorem podporucznikiem i dowódcą torpedowca ORP "Kujawiak". Kolejną jednostką, którą dowodził był jeden z największych okrętów naszej ówczesnej floty - ORP "Bałtyk".

Z nieznanych nam przyczyn, w lipcu 1934 roku, Kłossowski został przeniesiony do rezerwy. Rozpoczął pracę na kolei, został naczelnikiem Biura Personalnego okręgowej dyrekcji PKP. O morzu jednak nie zapomniał: aktywnie działał bowiem w Lidze Morskiej i kolonialnej, propagując wśród społeczeństwa istotne sprawy morskie.

Wojnę przeczekał na wsi. Podobno był poszukiwany przez Niemców, ale skrył się przed nimi pracując jako buchalter rolny.

Po zakończeniu II wojny światowej Kłossowski powrócił do Marynarki Wojennej. Początkowo został specjalistą do spraw morskich w Naczelnym Dowództwie Wojska Polskiego. Jednym z jego ówczesnych zadań, które dziś kładą się cieniem na jego historii, było weryfikowanie i dalsze opiniowanie oficerów powracających z niewoli. Na mocy jego opinii ostateczną decyzję w sprawie danego oficera podejmowała Komisja Weryfikacyjna Wojska Polskiego.

Od sierpnia do października 1945 roku Kłossowski przebywał w Szwecji jako szef misji mającej sprowadzić do kraju internowane polskie jednostki i ich załogi.

O ile z okrętami poszło łatwo (do kraju powróciły trzy okręty podwodne OORP "Ryś", "Żbik" i "Sęp", a także motorówka SG "Batory" i żaglowiec "Dar Pomorza") to z powrotem oficerów i marynarzy było gorzej. Wielu ułożyło już sobie życie w Szwecji zakładając rodziny, inni nie chcieli wracać do kraju rządzonego przez komunistów. Z 16 oficerów wrócił tylko jeden (kmdr Salamon, dowódca "Sępa") a ze 149 marynarzy na powrót zdecydowało się 51.

Jeszcze gorzej poszło Kłossowskiemu w Londynie. Wyjechał tam jako attaché morski z identycznym zadaniem jak w Szwecji. Tym razem spotkał się z jawną wrogością i ostracyzmem - dawni koledzy nie chcieli nawet podać mu ręki, często oskarżając go o zdradę. Kłossowski sam poprosił o zdjęcie go z tej funkcji. Wyznaczono mu zatem zadanie w Harbinie w Chinach, gdzie miał organizować repatriację przebywających tam Polaków.

Po ostatecznym odejściu do rezerwy, Jerzy Kłossowski współpracował z Towarzystwem Nautologicznym i publikował swoje wspomnienia z czasów służby w granatowym mundurze.

Zmarł 12 sierpnia 1978 r., pochowano go na Powązkach.

Opinie (10)

  • (3)

    "Bałtyk" nie był krążownikiem tylko hulkiem...

    • 2 8

    • Zależy kiedy!!

      Kolego kiedy wchodził do służby był-jak w mordkę strzelił-Krążownikiem, ale kiedy przyholowano go do nas krążownikiem był ino z nazwy (a faktycznie Hulkiem)
      Formalnie jakby nie spojrzeć krążownikiem jednak był!!
      Pzd

      • 10 0

    • Zależy kiedy!!

      • 5 1

    • Hulkiem stają się po wycofaniu ze służby. A wiesz co znaczy to słowo?

      • 3 0

  • przeczytać wspomnienia

    • 2 0

  • Ciekawe czym podpadł przed II WŚ

    że go na kolej przeniesiono

    • 3 0

  • Tybet powinien dogadać się z azjatyckimi państwami byłego ZSRR, Kaukazu, Mongolią, Syberią i Kurdami i stworzyć takie azjatyckie Miedzymorze antykomunistyczne!!!

    • 0 3

  • Tylu...

    znakomitych ludzi morza a na GAIT zabory.

    • 2 0

  • Ręki też bym mu nie podał (1)

    Opiniowanie oficerów hańba!!! musiał więdzieć źe to czyta informacja wojskowa i ub.Jego kolegą był Kiszczak-sam o tej weryfikacji dla bezpieki pisał! Poza tym gdzie on był jak bezpieka mordowała i torturowała jego przedwojennych przełożonych?

    • 1 2

    • Miał złożony życiorys,musiały komuchy coś na niego mieć, a że nie chcieli mu podać ręki nie dziwię się,to przejście z marynarki na kolej też dziwne..

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Do którego z miast Trójmiasta przyjeżdżali w XVI wieku uchodźcy religijni?

 

Najczęściej czytane