- 1 To niesamowite znalezisko ma... 600 lat (16 opinii)
- 2 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (97 opinii)
- 3 Ambona i wieża ciśnień liczą na dotacje (87 opinii)
- 4 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (11 opinii)
- 5 Konie i samoloty. Wyspa widziała wszystko (44 opinie)
- 6 Ten gmach znany jest tylko od strony wody (66 opinii)
Historia wrzeszczańskich targowisk
Na przestrzeni lat motorem rozwoju Wrzeszcza były przede wszystkim handel i kupiectwo. Towarzyszyły dzielnicy praktycznie od początku jej istnienia, kiedy jeszcze była wsią na trakcie kupieckim, łączącym miasto Gdańsk z Oliwą
Handel i kupiectwo stanowią o tożsamości Wrzeszcza także współcześnie - w latach PRL-u aleja Grunwaldzka była główną ulicą sklepową Trójmiasta, a dziś w dzielnicy działają m.in. aż trzy galerie handlowe. A jak na przestrzeni lat wyglądał tu handel "pod chmurką"?
Rynek na rozstaju dróg
Prostokątny plac, powstały z rozszerzenia bitej drogi biegnącej przez środek wsi Wrzeszcz - pradawnego traktu, którymi kupcy wędrowali z południa przez Oliwę nad Zatokę Gdańską (to po jej śladzie biegnie dziś al. Grunwaldzka) - powstał najpóźniej na początku XVIII wieku.
To na tym placu zbiegały się drogi prowadzące do okolicznych wsi i majątków: Piecek, Jaśkowej Doliny, Srebrzyska, Kuźniczek i Nowych Szkotów, i to tu właśnie wykształcił się wiejski rynek. W dzień targowy ściągali nań mieszkańcy bliższych i dalszych okolic, by handlować między sobą oraz z przejeżdżającymi tędy kupcami.
Tak było do końca XIX wieku, kiedy to Wrzeszcz (wówczas Langfuhr) - już w granicach miasta - zaczął przeobrażać się w wielkomiejską dzielnicę.
Wiejską zabudowę przy Rynku (Markt) wypierać zaczęły cztero- i pięciokondygnacyjne eklektyczne kamienice, a dawny rynek w 1909 r. z rozjeżdżonego placu zamieniono w reprezentacyjny miejski skwerek (dziś jest to fragment al. Grunwaldzkiej na wysokości Centrum Handlowego Manhattan).
Handel uliczny przy Dworcowej
Nie jest jasne, gdzie ulokował się handel "pod chmurką" w kolejnych latach. Wiadomo za to, że od 1917 r. odbywał się przy Bahnhofstrasse (Dworcowa, dziś ul. Romana Dmowskiego). Jedynie między wrześniem 1926 a styczniem 1927 r., podczas trwającej modernizacji Haupstrasse (al. Grunwaldzka) targ przeniesiono najpierw na Ferberweg, na jego niezagospodarowane przedłużenie za nasypem kolejowym (dzisiejsza ul. Stanisława Wyspiańskiego), zaś od końca października - na Schwarzerweg i Kleinhammerweg (ulice ks. Józefa Zator-Przytockiego i Jana Kilińskiego), na ich odcinku przy przejściu dla pieszych pod nasypem kolejowym.
Lokalizacja targowiska przy ruchliwej ulicy Dworcowej nie do końca była wygodna dla ruchu samochodowego, jednak cenili ją mieszkańcy. Nic dziwnego zatem, że pomysł stałego przeniesienia targowiska na Ferberweg spotkał się z ich sprzeciwem. Podobnie nic nie wyszło z postulowanego przez kilka lat urządzenia hali targowej w jednej z hal pozostałych po pierwszym gdańskim lotnisku (okolice dzisiejszej ul. Jana Kilińskiego). Tak samo nie urządzono miejskiego rynku przy zagospodarowanym mniej więcej w tym samym czasie Neuer Markt (dziś pl. Józefa Wybickiego) - mimo że to właśnie obiecywała jego nazwa (dosłownie: Nowy Rynek).
Ostatecznie 4 stycznia 1927 r. targowisko wróciło na Bahnhofstrasse i najprawdopodobniej zostało już tam do końca II wojny światowej.
Od prowizorki do porządnego targowiska
Po zdobyciu Gdańska przez Armię Czerwoną w końcu marca 1945 r. i zniszczeniu znacznej części centrum Wrzeszcza pozostali w niej niemieccy mieszkańcy samorzutnie zaimprowizowali targ właśnie przy oszczędzonym Neuer Markt, wkrótce przemianowanym na plac Józefa Wybickiego. Z konieczności sprzedawali tam najróżniejsze przedmioty - w ten sposób uzyskiwali środki na jedzenie.
Wkrótce na niedalekiej Marienstrasse (ul. Wajdeloty) powstało podobne targowisko.
Po pełnym przejęciu miasta i uporządkowaniu powojennego chaosu polskie władze - najpóźniej jesienią 1946 r. - ustanowiły miejskie targowisko na niezabudowanym placu w sąsiedztwie browaru, między ulicami Jana Pestalozziego oraz Jana Kilińskiego, czyli na ul. Gołębiej.
Jednak położone na uboczu, z dala od serca dzielnicy, tymczasowe targowisko wkrótce przestało wystarczać.
W 1949 r. postanowiono więc urządzić targowisko miejskie z prawdziwego zdarzenia. Do jego budowy przystąpiono najpóźniej na początku 1950 r. Wybór padł na niezabudowany plac przy ul. Wyspiańskiego, róg ul. Białej, tuż przy nasypie kolejowym (a więc w miejscu, na które czasowo przeniesiono kupców w 1926 r.).
Plac ogrodzono, wybrukowano i przeniesiono na niego część stoisk z ul. Gołębiej. Oddano je do użytku pod koniec kwietnia tego samego roku.
Kilka miesięcy po otwarciu okazało się, że nowe targowisko "załapie się" na plan sześcioletni - miało zostać rozbudowane do 180 stoisk (w tym 30 rybnych) i 190 straganów warzywnych. Zostało także skanalizowane i wyposażone w urządzenia sanitarne. Od tamtego czasu nieprzerwanie pełni swą funkcję, co kilka dekad przechodząc znaczącą metamorfozę.
Echa dawnego rynku i dwa "Manhattany"
Zniszczony w 1945 r. roku dawny wrzeszczański rynek - od końca lat 40. nazywany placem Świerczewskiego - w wizjach powojennych planistów miał zamienić się w jeden z reprezentacyjnych ośrodków przebudowanej dzielnicy.
W następnych dekadach kolejne śmiałe plany odkładano jednak do szuflady - jedyne, co zrealizowano, to tzw. akcent wysokościowy - wieżowiec zwany Dolarowcem.
W połowie lat 70. historia zatoczyła koło i miejsce to powróciło niejako do korzeni - na przestronnym placu na tyłach resztek przedwojennych kamienic zorganizowano letnie Targi "Społem".
Pod koniec kolejnej dekady, wraz z częściowym urynkowieniem i liberalizacją gospodarki, plac ten zaczęli wykorzystywać prywatni handlarze i importerzy, improwizując uliczne targowisko.
Z uwagi na sąsiedztwo wieżowca zwanego Dolarowcem rynek ten nazwano żartobliwie Manhattanem. Obok zarejestrowanych przedsiębiorców handel z łóżek polowych i bagażników samochodów prowadzili tu samozwańczy "importerzy" m.in. z Berlina Zachodniego. Kwitła tu także drobna przestępczość.
Burzliwa historia wrzeszczańskiego "Sezamu"
W 1990 r. władze miasta podjęły decyzję o likwidacji dzikiego targowiska i utworzeniu bardziej cywilizowanego miejsca do legalnego handlu. Teren w tymczasową dzierżawę otrzymało Zrzeszenie Prywatnego Handlu i Usług.
W zaledwie trzy miesiące plac został odpowiednio utwardzony, pokryty płytami chodnikowymi i uzbrojony (kanalizacja, zimna i ciepła woda). Następnie postawiono na nim 56 pawilonów z pustaków, o powierzchni 25 m kw. każdy, a w sąsiedztwie zamontowano 18 straganów dla łącznie 108 handlujących.
Obok utworzono także parking strzeżony dla ok. 80 samochodów.
Oficjalne otwarcie wrzeszczańskiego centrum handlowego "Manhattan" nastąpiło 12 października 1990 r.
Pierwsza galeria handlowa Wrzeszcza
Po roku okazało się, że kolejny pomysł na to miejsce - utworzenie węzła komunikacyjnego - jest za drogi w realizacji, toteż pomyślane prowizorycznie rozwiązanie siłą bezwładu stało się niejako permanentne.
Dzierżawiony dotąd plac - złożony z czterech działek o łącznej powierzchni ponad 22 tys. m kw. - w grudniu 1997 r. utworzona przez handlujących tu kupców spółka Gdańskie Centrum Handlowe "Manhattan" nabyła od miasta za 10 mln zł.
Po kilkuletnim poślizgu do budowy nowoczesnego centrum handlowego przystąpiono latem 2001 r.
Zaprojektowany przez pracownię architektoniczną Fort obiekt otwarto 5 marca 2004 r. Poza powierzchniami handlowymi i usługowymi otrzymał także dwupoziomowy parking podziemny oraz przestrzenie biurowe na najwyższych piętrach. Jego powierzchnia przekroczyła 66 tys. m kw., a kubatura - 230 tys. m sześc. Przy okazji przebudowano sąsiadujący z obiektem układ drogowy.
Pokiereszowane wojną i powojenną prowizorką centrum Wrzeszcza w końcu doczekało się więc porządnego, wielkomiejskiego budynku. Nowy obiekt skalą i charakterem dobrze wkomponował się w otoczenie, umacniając kupiecki charakter Wrzeszcza, tym razem w nowocześniejszym wydaniu.
Widoki z Dolarowca - Olimpu we Wrzeszczu. Materiał z 2011 r.
O autorze
Jarosław Wasielewski
badacz i popularyzator historii Gdańska, autor bloga poświęconego w całości przeszłości i teraźniejszości Wrzeszcza.
Opinie wybrane
-
2022-05-14 12:40
za mało ich
lubie je chociaż tam targowanie idzie słabo bo raczej z ceny nie chcą spuszczać chociaż są wyjątki Nachodzę sie zawsze coś kupię i nie czuję zmeczenia tak jak np.robiąc zakupy w galeriach handlowych
- 35 6
-
2022-05-14 22:03
(7)
Lata 90 te. Na tzw. targowisku Manhattan ,z samochodu kupiłam szampon do włosów.Po przeczytaniu etykietki w domu okazał się dla psów, hitem była wątróbka wieprzowa zapakowana w Trybunę Ludu.Nie było torebek foliowych, reklamówkę można było dostać w Pewexie wraz z zakupami za dolary albo bony.
- 40 5
-
2022-05-15 20:06
Że co proszę?? Zachodnie reklamówki w Polsce były już w 1983 - masowo przywożone z Niemiec
Kierowcy TIR-ów przywozili. Tam były darmo. Tylko tak się starali, aby do przywiezienia mieć pewnie ze 100 sztuk. Jak je pozyskiwali, nie wiem. W 1983 na basen paradowałem z reklamówką Adidasa (na kocyk, a po rozebraniu się - na ciuchy), śliczna, piękna kolorowa fotka tych butów na niej była. Od ponad 20-tu lat takich już nie ma. A już można było
Kierowcy TIR-ów przywozili. Tam były darmo. Tylko tak się starali, aby do przywiezienia mieć pewnie ze 100 sztuk. Jak je pozyskiwali, nie wiem. W 1983 na basen paradowałem z reklamówką Adidasa (na kocyk, a po rozebraniu się - na ciuchy), śliczna, piękna kolorowa fotka tych butów na niej była. Od ponad 20-tu lat takich już nie ma. A już można było na jakiejś ładnej dziewczynie wrażenie robić przy wspólnej wyprawie na basen. A, do tego import reklamówek ze Szwecji, prywatny. Kolega tam je w Sztokholmie roznosił, przed 1985. Ile on tego nawiózł. A z 15 kg !! Rozdawał jako prezent, w tym i mi. Mniej kolorowe, ale jakie odporne były, na ponad pół roku starczała. No i na szarej ulicy w PRL czy w sklepie od razu widać było, że się ma torbę plastykową "z Zachodu".
- 2 0
-
2022-05-15 11:17
Szampon Samson xd (1)
- 4 1
-
2022-05-15 12:52
Regeneracyjny do włosów
- 2 2
-
2022-05-14 23:14
Reklamówki sprzdawały przekupki koło hali targowej na Starym Mieście. (3)
W Pewexie w 1976 roku kupiłem swoje pierwsze dzinsy marki Levi,s . Zapłaciłem 15 dolarów. Ale reklamówki nie dostałem.
- 11 3
-
2022-05-15 00:05
(2)
W Gdyni na Hali też takie babcie reklamówki zachodnie sprzedawały, zawsze w tym samym miejscu stały. Ciekawe skąd one te reklamówki miały w tych czasach
- 9 4
-
2022-05-15 20:13
Kierowcy TIR-ów je przywozili, marynarze. Lata 80-te czy do 1995.
W Niemczech, Szwecji były darmo. Musieli szukać kontaktów z niezamożnymi Polakami tam rezydującymi, albo też niezamożnymi Niemcami. Aby to kombinowali w sklepach i za jakąś opłatą przynosili. Gdzie taki kierowca czy marynarz miałby czas ileś godzin po sklepach biegać za tym. Był to może nieduży zarobek - ale pewny. W dużym mieście typu Gdańsk,
W Niemczech, Szwecji były darmo. Musieli szukać kontaktów z niezamożnymi Polakami tam rezydującymi, albo też niezamożnymi Niemcami. Aby to kombinowali w sklepach i za jakąś opłatą przynosili. Gdzie taki kierowca czy marynarz miałby czas ileś godzin po sklepach biegać za tym. Był to może nieduży zarobek - ale pewny. W dużym mieście typu Gdańsk, Warszawa jeśli ktoś młody chciał, to wiedział, gdzie kupić zachodnie reklamówki. Może w jakimś Lublinie czy Białymstoku tak nie było. Choć kto wie. TIR-y i tam jeździły.
- 0 0
-
2022-05-15 08:19
Z drukarni tampondrukowej, proste.
Jest popyt, jest podaż.
- 4 4
-
2022-05-14 14:04
Strasznie malo zieleni na tych zdjeciach (2)
Najwyraźniej już wtedy patodeweloperka zabudowywala każdy wolny skrawek. Jak tak można było żyć?
- 21 15
-
2022-05-14 14:09
Wyprowadź się do lasu. (1)
- 5 5
-
2022-05-14 14:47
Manhattan to własność Świadków Jehowy
- 1 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.