• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia barwiona jesienią

Jarosław Kus
14 września 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat "Tu mówi stacja wolnościowa Gdańsk"
Gmach przy skrzyżowaniu ulic 10 lutego i 3 maja w Gdyni, w którym po wojnie znajdowała się siedziba Polskich Linii Oceanicznych. Gmach przy skrzyżowaniu ulic 10 lutego i 3 maja w Gdyni, w którym po wojnie znajdowała się siedziba Polskich Linii Oceanicznych.

Podczas dzisiejszej podróży w przeszłość cofamy się do września roku 1935. Pomimo zakończenia sezonu wakacyjnego na polskie Wybrzeże wciąż ściągały tłumy turystów. Podczas lektury dowiemy się, co pierwotnie mieściło się w jednym z najbardziej charakterystycznych gmachów Gdyni. Przekonamy się również, że zuchwałe oszustwa nie są jedynie domeną czasów współczesnych...



Gdy przyjemne obrazy ze skąpanej w sierpniowym słońcu Jastarni stają się zaledwie nostalgicznym wspomnieniem minionych wakacji, zaś cyrk niejakiego Buscha zwija swe namioty i odlatuje z Gdańska niczym klucz żurawi na wrześniowym niebie, nikt nie ma żadnych wątpliwości, że oto na Wybrzeże nadciąga jesień.


Ale jesienna perspektywa wcale nie zniechęca gości, licznie zdążających nad Bałtyk, choć - za sprawą krótszych i chłodniejszych dni - zamiast na plaże coraz częściej kierujących się do Gdyni, cieszącej się niesłabnącą popularnością niezależnie od pory roku. Do miasta docierają wycieczki zarówno z dalekiej Czechosłowacji, jak i z zupełnie nieodległych Piecewa i Brentowa.

Wciąż żywa jest jeszcze pamięć "dzieci kolejowców", które w sierpniu, w ramach "pięknej podróży krajoznawczej", przybyły nad morze z Lwowa i Katowic (w tym czasie "młodzież pomorska" zażywała wywczasu "w Krakowie i na Sowińcu"). Jednak niektórzy goście przybywają do Gdyni w sposób zupełnie przypadkowy


I choć we wrześniu roku 1935 jest z pewnością co w Gdyni oglądać, to na atrakcję w postaci zwiedzenia "gmachu", który "już niezadługo" stanie się "największą ozdobą Gdyni", przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Choć dobrze, że niezbyt długo, bowiem "zapoczątkowana z wiosną budowa wspaniałego gmachu przy ul. 10 Lutego obok Banku Polskiego rośnie z zadziwiającą szybkością" i już wkrótce będzie można podziwiać jej efekty*.


Już teraz jednak można oglądać "Piłsudskiego", który w drogę do Gdyni wyruszył z włoskiego Triestu dwa tygodnie temu, wioząc do kraju, prócz licznych i znakomitych pasażerów, "31.450 kg. oleju smarowego POLMIN PARMOL BW". Uroczyste powitanie nowego polskiego liniowca w dniu 12 września - zapewne nie mniej serdeczne, niż to "Zawiszy Czarnego" w Tallinie - staje się też doskonałą okazją do jego zwiedzenia.

Jednak zainteresowanie publiczności "uruchomieniem przez Polskę wielkiego statku transoceanicznego" jest tak duże (nawet kolej oferuje specjalne "ulgi w jeździe do Gdyni" - wystarczy w lokalnym oddziale Ligi Morskiej i Kolonialnej wykupić odpowiednią kartę), że już wiadomo, iż nie wszystkim chętnym uda dostać się na "Piłsudskiego".

Na szczęście zapowiedziano, że "każdorazowo po przybyciu do Gdyni m. s. "Piłsudski" będzie udostępniony dla zwiedzania i społeczeństwo gdyńskie będzie miało możność obejrzenia statku". Niecierpliwym pozostaje wirtualna wycieczka na łamach jednego z tygodników ilustrowanych.


Jednak nie wszyscy goście są zainteresowani "wielkim wydarzeniem w dziejach naszej marynarki handlowej i pracy na morzu", zmierzając do Gdyni jedynie w poszukiwaniu "ziemi obiecanej". A choć "panom z ministerstwa" się to nie udaje (ich podróż niespodziewanie kończy się w Chojnicach), nadal wielu "zarówno młodych smarkaczy, jak i starych durniów, których długie życie jakoś niczego jeszcze nie potrafiło nauczyć", nie zamierza rezygnować z tej drogi. Nawet, jeśli ceną takiego pożegnania lata ma być tylko więzienna krata...


* czyli w roku 1936. Tytułem uzupełnienia dodajmy tylko, że nadal jeden z najbardziej charakterystycznych gdyńskich gmachów, biurowiec ZUS w Gdyni, potocznie nazywany budynkiem PLO (jako że od 1952 gospodarzem budynku były Polskie Linie Oceaniczne), został zaprojektowany w roku 1934 przez Romana Piotrowskiego z biura projektów Stowarzyszenia Budowlano-Mieszkaniowego ZUS w Warszawie dla Zakładu Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych w Poznaniu i że obecnie znajduje się w rejestrze zabytków.

Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 207 z 13 września 1935 r., "Dziennik Bydgoski" nr 211 z 13 września 1935 r., "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 254 z 13 września 1935 r. oraz "Ilustracja Polska" nr 37 z 15 września 1935 r. i nr 38 z 22 września 1935 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (25)

  • na zdjęciu jest nawet ta betonowa latarnia z zakładu przetwórstwa ryb (2)

    • 16 0

    • No!

      Extra :-*

      • 5 0

    • że co?

      • 0 2

  • Piękne czasy to były... (2)

    Teraz wciskamy przycisk i oglądamy wirtualną rzeczywistość, nawet z drugiej półkuli... To jednak nie to samo...

    • 8 1

    • nie ma byc to samo, ma byc lepiej...utyskujesz a dzieki temu mozesz komentowac, nawet z drugiej polkuli (1)

      • 5 3

      • Lepiej?

        Bez zapachów kuchni okrętowej, szumu i gwaru, bez tej atmosfery uczestnictwa...

        • 2 0

  • ZUS (3)

    Już przed wojną było bogato w ZUS'e.

    • 12 2

    • jak we wszystkich instytucjach (2)

      ubezpieczeniowych.
      To były znamiona luksusu, świadczące o stabilności i dobrym gospodarowaniu, mające wytworzyć poczucie zaufania i bezpieczeństwa.

      • 4 0

      • (1)

        czyli oczarowac, otumanic

        • 1 0

        • Teraz nawet na to sie nie sila

          I "bankujesz" w dekoracjach z papieru albo na wlasnym ekranie.

          • 0 0

  • (1)

    Przybyli panowie z ministerstwa ...Niebywała zuchwałość oszustów z Warszawy ...jakie to ponadczasowe

    • 14 2

    • To takie tyPOwo POlskie.

      • 1 1

  • (5)

    Gdyby nie II woja światowa i 40 lat komuny pomyślcie tylko gdzie Polska by dziś była.

    • 20 2

    • myślę, że w podobnym miejscu (3)

      biorąc pod uwagę, że slumsy w centrum Gdyni zniknęły w latach 70 a na prawdę, ich ślady widoczne są do dzisiaj na każdym kroku. Te poza centrum istnieją do dzisiaj. Remontowane i modernizowane siłami mieszkańców ale te zawsze są one ograniczone.

      W gdyńskich historiach pokazywane są stale te same osiągnięcia, które mogły tu powstać jedynie dzięki temu, że miasto budowano od zera. Chaotycznie i spontanicznie, kto miał kasę, ten stawiał co mógł. Parę perełek nie zmienia zasady.

      Urbanistycznie, Nowa Huta jest ciekawszym przedsięwzięciem.

      II Wojna była ogromnym dramatem ale bez niej raczej nie byłoby powojennych reform i całkowitego przebudowania struktur społecznych, które przybliżyło nas do Europy.

      • 6 4

      • Te kilka partykularnych problemów nie miałoby większego znaczenia (2)

        Trudno z twoimi argumentami polemizować w jakikolwiek sposób, bo niby o czymś mówisz, ale tak naprawdę puste słowa.
        Urbanistycznie Nowa Huta bazuje na większości tych samych założeń, które zostały zrealizowane w innych czasach, w innym miejscu i w innej sytuacji geopolitycznej.

        • 2 4

        • To dopiero "uczone" pustosłowie...

          "Inne czasy, inne miejsca, inna sytuacja geopolityczna". To znaczy - kiedy? Gdzie? W jakich okolicznościach? Jeśli nie chce Ci się porządnie odpowiadać, to nie pisz komentarzy... I te "partykularne problemy"... Skąd ty to wziąłeś?

          • 4 1

        • "partykularnych"?

          W slumsach Gdyni żyło z 70% populacji tego polskiego "Dzikiego Zachodu", jeśli nie więcej. Heroiczne wysiłki władz miasta rozbijały się o brak środków i zainteresowania problemem miasta, które w ciągu 10 lat istnienia urosło 10x (do 100tys a po wojnie, drugie tyle). Gdynia miała ogromne problemy z wybuchającymi ogniskami chorób zakaźnych, wynikających z powszechnego braku kanalizacji i sieci wodociągowej. Dodatkowego ryzyka epidemiologicznego dostarczał port. Miasto radziło sobie budując sieć studni z ręcznymi pompami, które dostarczały wody pitnej.
          Jedna z ostatnich, na Skwerze Kościuszki, zniknęła chyba w latach 70.
          Biorąc pod uwagę przedwojenne plany państwa polskiego, raczej można było spodziewać się rozbudowy przemysłu ciężkiego. Choć socjalny eksperyment Grabówka mógł być jaskółką zmian, raczej nie można było się spodziewać robotniczego budownictwa na miarę "familoków". W swoim czasie było one dużym krokiem do przodu "krwawych kapitalistów", jednak naszym rodzimym daleko do nich było. Więc obecnie byłyby to zgliszcza jak na Śląsku albo i większe. Słynny przewał z budową Poczty Głównej wskazywał, że skłonności i zdolności nie były jedynie atrybuty okresu "komuny". Ten dla Gdyni był raczej łaskawy i epoka Gierka to bardzo szybki rozwój miasta i jego infrastruktury. Niezwykły na tle reszty kraju przekrój społeczny również wpływał na odmienność tego miejsca.
          Ale to przeszłość...

          • 3 1

    • po kolejnym rozbiorze

      • 2 1

  • PLO (5)

    Czyli Polskie Linie Oceaniczne?Znaczy się,za komuny Polska miała flotę czyli statki które w dużej ilości pływały daleko.Gdzie one teraz są,te statki?Mnie uczą,że za komuny był w sklepach tylko ocet a Naród jęczał pod butem okupanta ze wschodu.O co chodzi w tym wszystkim?

    • 6 2

    • Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

      • 1 1

    • Od tzw,,komentatorów,, (1)

      niczego się nie dowiesz.Świetny artykuł,wskazuje kierunek.Pogrzeb w goglach,dowiesz się jak wyglądała rzeczywistość PRL-u.

      • 1 1

      • w goglach znalezc mozna wiele "rzeczywistosci", zupelnie do siebie nie przystajacych w zaleznosci od tego kto i w jakim celu o niej pisze

        • 1 0

    • Wlasnie dlatego

      Własnie dlatego że pelno bylo różnych nierentownych przedsiebiorst ,ktore trzeba bylo dotowac ze wspolnej kasy to na inne ,podstawowe produkty nie wystarczało

      • 0 3

    • Był tylko ocet...

      I kartki na żywność (cukier, mięso, wędliny, masło, cukierki) i np, - buty. Wpisz sobie w wyszukiwarkę i poczytaj. A ten "rozwój" z czasów Gierka - dłuuugo spłacany.

      • 1 1

  • Budynek PLO na ul. 10 Lutego 24 wspominają załogi prawie 200 statków !!!!!

    Pracowało na statkach i administracji , zaopatrzeniu prawie 12 000 osób.
    Ile te załogi przywiozły do Polski deficytowych towarów nikt nie jest w stanie policzyć.
    Kto " wykończył " , zniszczył ten wielki majątek ???? Zaczęło się od strajków w stoczni a potem bandyckie działania Balcerowicza , Lewandowskiego i kolesi doprowadziły do rozboju i zniszczenia.
    Czy doczekamy się kiedy odpowiedzą za te wrogie działania przeciw narodowi ?

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Syn jakiego króla urodził się w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane