• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Herbata albo hakata - wybór należy do ciebie

Jarosław Kus
5 października 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat "Tu mówi stacja wolnościowa Gdańsk"
Na czym polegało polskie zwycięstwo w Gdańsku? O szczegółach przeczytasz w artykule poniżej. Na czym polegało polskie zwycięstwo w Gdańsku? O szczegółach przeczytasz w artykule poniżej.

Dziś w szalonym pędzie wjeżdżamy w październik roku 1925, przed czym nie powstrzymuje nas nawet spowijająca bałtyckie Wybrzeże mgła - ta sama, której ofiarą pada włoski parowiec "Valsalice".



(oddychamy z ulgą, że to nie nasz "Lwów"...)

Mgła nie powstrzymuje "szalonej jazdy niemieckiego samochodu".

Podobnie jak i biegu wypadków na ulicach Wolnego Miasta Gdańska, ogarniętego kolejną falą robotniczych strajków.

Napięcie zdaje się sięgać zenitu w chwili, gdy "delegacja niemieckich robotników gdańskich" prosi o pracę... rząd polski, wzbudzając "zrozumiałe oburzenie robotników polskich na Niemców, którzy chwycili się tu podstępu pominięcia robotnika polskiego".

Oburzenie jest przecież o tyle uzasadnione, że przykład "kolejarzy niemieckich na usługach państwa niemieckiego" pokazuje, że z lojalnością robotnika niemieckiego wobec polskich władz bywa różnie...

Tym bardziej że przecież niechętny stosunek Gdańska i gdańszczan narodowości niemieckiej do Polski i wszystkiego co polskie nie jest żadną tajemnicą: "napastowanie Polaków" jest tu na porządku dziennym, podobnie jak różne problemy z "eksportem spirytusu polskiego" i innych, ważnych dla polskiej gospodarki towarów.

Podobnie jak tajemnicą poliszynela jest w tym czasie kwitnąca w Gdańsku przyjaźń z Sowietami, co jednak nie dziwi, bo już w roku 1922 doszło do zbliżenia niemiecko-sowieckiego, którego jednym z celów była likwidacja "pokracznego bękarta traktatu wersalskiego"*.

O ile jednak utrudniania w handlu uderzają "tylko" w interes gospodarczy Rzeczpospolitej, o tyle już problemy z transportem amunicji i materiałów wojskowych mogą mieć dla Polski skutki prawdziwie katastrofalne, czego dowiodły wypadki roku 1920.**

Polskiej dyplomacji udaje się więc w roku 1924 przekonać Radę Ligi Narodów do przekazania Polsce półwyspu Westerplatte w celu utworzenia tam bazy przeładunku broni i amunicji.

Gdańsk się jednak nie poddaje i walczy o uchylenie tej decyzji, jednak bez powodzenia.

Trudno się więc dziwić niezadowoleniu gdańskich nacjonalistów (nie tak zresztą licznych, jak podawały źródła niemieckie), obawiających się teraz polskiej interwencji wojskowej na terenie Wolnego Miasta.

Ale w Polsce mało kto się tym chyba przejmuje: wszak w Gdańsku nacjonaliści co chwilę na coś narzekają: a to skrzynki pocztowe, a to za mało policji...

Mimo tych sukcesów Polacy też narzekają: okazuje się bowiem, że w przypadku bólu głowy, zamiast porady lekarskiej są skazani na... picie herbaty!

No, bo przecież jaki szanujący się Polak pójdzie do lekarza hakatysty?


* - uwieńczoną powodzeniem we wrześniu roku 1939, o czym sowiecki minister Mołotow z dumą informował na forum Rady Najwyższej ZSRR 31 października roku 1939. Wcześniej, bo w roku 1922 Niemcy i Związek Sowiecki zawarły w Rapallo umowę o współpracy, którą Józef Piłsudski trafnie ocenił jako "sprzysiężenie (...) skierowane przeciwko Polsce".

** - gdy w lipcu roku 1920 Polska toczyła nierówny bój z najazdem bolszewickim, okazało się, że do połowy sierpnia Wojsku Polskiemu skończy się amunicja. Rządy państw sąsiednich (Niemiec, Austrii i przede wszystkim Czechosłowacji) nie były zainteresowane pomocą Polsce, licząc na jej szybki upadek, dlatego nie pozwoliły nawet na tranzyt broni i amunicji przez swe terytorium. Niechlubne miejsce zajmuje w tej historii również i Gdańsk, gdzie - podburzeni przez bolszewików - dokerzy odmówili rozładunku transportów kierowanych do Polski drogą morską. W tej sytuacji ratunkiem okazał się węgierski pociąg, który dostarczył polskiej armii 22 mln pocisków, docierając do Polski przez Rumunię.

Źródło: "Dziennik Bydgoski" nr 223 z 27 września 1925 r. i nr 224 z 29 września 1925 r., "Gazeta Bydgoska" nr 220 z 24 września 1925 r. i nr 223 z 27 września 1925 r., "Słowo Pomorskie" nr 221 z 24 września 1925 r, nr 224 z 27 września 1925 r. i nr 225 z 29 września 1925 r. oraz "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 265 z 27 września 1925 r. i nr 266 z 28 września 1925 r. Skany pochodzą z Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (13) 5 zablokowanych

  • Uwaga nieco obok tematu (9)

    " gdy w lipcu roku 1920 Polska toczyła nierówny bój z najazdem bolszewickim, okazało się, że do połowy sierpnia Wojsku Polskiemu skończy się amunicja. Rządy państw sąsiednich (Niemiec, Austrii i przede wszystkim Czechosłowacji) nie były zainteresowane pomocą Polsce "
    Otóż ówczesna Czechsołowacja nie tylko odmówiła tranzytu broni dla walczącej z Sowietami Polski. W początkowej fazie Wojny polsko-bolszewickiej zbrojnie zajęła sporne tereny Zaolzia (prawdopodobne są czeskie zbrodnie wojenne podczas potyczek).
    Nie pozostaliśmy dłużni i tuż po porozumieniu w Monachium (niejako wspólnie z Adolfem) natychmiast rzuciliśmy się na truchło Czechosłowacji i wyszarpaliśmy wcześniej zabrane Zaolnie...
    Fakt naszego chwilowego współdziałania z Hitlerem jest ogólnie znany, bardzo się za to kajamy (i słusznie!) i jesteśmy zawstydzani. Natomiast Czechom wizerunkowo jakoś się upiekło, gdy wykorzystując nasze zaangażowanie w walce z Sowietami, najechali sporne terytorium.
    Dlatego pojawia się u mnie refleksja: zawsze mieliśmy złą prasę :)

    • 25 2

    • aktualnie ją mamy na własne życzenie...

      • 6 2

    • w 1920r. Zaolzie zostało najechane przez Czechów

      wbrew ustaleniom Ligi Narodów - co do obowiązującego mającego się odbyć Referendum!

      • 4 2

    • po 2Wojnie Światowej doszło pomiedzy Czechosłowacją a Polską do regularnej wojny granicznej

      poszło o południowy dolny Śląsk - tereny należące przed wojną do Rzeszy...
      Walczących rozdzieliły dopiero Sowietskie dywizje i interwencja Kremla.

      • 0 1

    • (1)

      W odniesieniu do Zaolzia zapomina się, że Czechosłowacja zgodziła się na tranzyt broni i amunicji właśnie za zaakceptowanie przez Polskę zagrabienia Zaolzia. Nie dotrzymała słowa. Odnośnie współdziałania Polski z Hitlerem - to nadużycie. Nie było współdziała wojskowego (istniały nawet pewne obawy co do starć oddziałów polskich i niemieckich), nie było żadnej umowy czy układu polsko - niemieckiego dotyczącego Czechosłowacji. Takie argumenty o "niemiecko - polskim rozbiorze Czechosłowacji" są często przytaczane przez Rosję jako dowód na naszą współpracę z III Rzeszą i uzasadnienie 17. września. Dlatego trzeba z tym walczyć.

      • 12 1

      • Pisząc o "współpracy" nie miałem na myśli sformalizowanej kooperacji polsko-hitlerowskiej. Do takiej oczywiście nie doszło nigdy w historii. Chodziło mi raczej o możliwość postrzegania naszych owczesnych działań. Wyraziłem się nieprecyzyjnie, mea culpa.
        Co do amunicji dla obecnej rosyjskiej propagandy... tu nie wiem co powiedzieć. Jeśli potrafią np. przedstawiać pakt Ribbentrop-Mołotov jako rozpaczliwą próbę ratowania pokoju, wówczas sami się pogrążają. Moje pokolenie tego nie kupi, jednak może jacyś durni, niedouczeni zachodni studenci mogą w to uwierzyć.

        • 5 0

    • Te czeskie zbrodnie nie są prawdopodobne tylko jak najbardziej prawdziwe.
      Czesi mordowali polskich jeńców i polską ludność cywilną. Jakby nie patrzeć
      to niewiele się różnią od ukraińców. Taki mały wredny zakompleksiony narodek.

      • 5 5

    • Najbardziej upiekło się Słowakom... (2)

      Bo to oni wraz z Niemcami zaatakowali Polskę 1 IX 1939, zajęli niewielkie obszary i zorganizowali defiladę zwycięstwa w Zakopanem... kto o tym dzisiaj wie?

      • 8 0

      • Wiedzą ...Czesi. (1)

        Tak jest, nie oszalalem.
        Z lubością wytykaja to Słowakom na łamach Mlada fronta dnes czy Lidove noviny. Zresztą zawsze traktowali Słowaków jako młodszych, mniej rozgarnietych kuzynów, już od I Czechosłowacji.
        Tymczasem swojej winy związanej z aneksją Zaolzia w 1919 absolutnie nie widzą. Dostrzegają chętnie polska agresję w 1938.
        Trąci to ciut moralnością Kalego :)

        • 10 0

        • Prawda. Swego czasu firma, w której wtedy pracowałem wysłała mnie na jakiś czas do czeskiego oddziału

          Dużo czasu wtedy spędzałem w pracy i czasem też po pracy z dwoma Czechami - Jaroslavem i Lukasem. Od nich się wogóle o tym dowiedziałem.

          • 0 1

  • Teksty niczym wyjęte z dzisiejszej prasy ormiańskiej lub azerskiej

    Każdy region świata pewnie musi przez to przejść...

    • 3 5

  • Ciekawe... czyli już wtedy Polacy kradli samochody w Niemczech ;)

    • 8 1

  • To takie smutne

    Gdyby Wolne Miasto nie stawało Polsce okoniem to pewnie nie zbudowalibyśmy Gdyni i nie musieli patrzeć jak marnie gra Arka,

    • 14 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Do jakiego zakonu nigdy nie należała Gdynia?

 

Najczęściej czytane