• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdynia wrosła w bursztynowy brzeg

Jarosław Kus
3 listopada 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Podróż koleją z Gdyni do Szwecji przez Bałtyk

W ostatni dzień października roku 1938 gdynianie nie mogli narzekać na nudę: kolejny Dzień Oszczędności, nowy "sezon eksportu polskiej cebuli do Finlandii", wystawa o Szwajcarii Kaszubskiej (a zatem polskiej, bo przecież wszystko "co kaszubskie, to polskie...") oraz - niestety - "trup kobiety bez głowy"...



A także już osiem wieków Polski jako "państwa morskiego": w dalekim Płocku odbywały się bowiem "uroczystości ku uczczeniu 800-ej rocznicy śmierci Bolesława Krzywoustego, którego prochy spoczywają w katedrze płockiej". Za panowania tego właśnie księcia (a nie króla, jak chciałby dziennikarz) "szczególnie silnie związała się Polska ze Śląskiem i Pomorzem". Krzywousty niewątpliwie uświadamiał sobie "wybornie znaczenie Bałtyku dla umocnienia niepodległości państwa Piastów" - to właśnie "po [jego] zwycięstwie (...) pod Szczecinem nad księciem pomorskim Warcisławem - Pomorze wraz z Gdańskiem zostało włączone do Polski", dzięki czemu zyskała miano "państwa morskiego".

Jednak, jak możemy przeczytać w krakowskim "Ilustrowanym Kurierze Codziennym", gdynianie mogli szczycić się znacznie dłuższą, niż płockie osiem wieków, morską tradycją: Gdynię obwołano bowiem spadkobiercą i sukcesorem słowiańskiej "Wenedy" (obecna pisownia: Winiety). Położona - według legendarnej tradycji - u ujścia Odry, miała być Weneda "ongiś największym miastem Europy", w którym kwitła "kultura i sztuka w najwyższym stylu". Kwitł też i "handel morski", "znaną była żegluga morska", a "wśród ludu panowała wysoka moralność". Jednym słowem, "była to kultura nie importowana z Zachodu, ale nasza, prawdziwa, prasłowiańska". Niestety, według legendy, bogatą Wenedę pochłonęły fale Bałtyku, co miało być karą dla jej mieszkańców za ich grzechy: "zasnęła [więc] zadumana na dnie błękitnego morza, z którego powstała nowa Weneda Bałtyku - Gdynia". "Kto wie" - pisał z entuzjazmem "Kurier" - "może Gdynia jest tak samo biała, jak białe były potężne świątynie Wenedy" i "może kolumny jej zamczysk tak wspaniałe, jak dumne są wieżyce maszyn portowych Gdyni...". Wszak "Weneda wie, że Gdynia wrosła w brzeg bursztynowy trwalej i potężniej, i że nigdy jej białych kolumn nie owiną na sen głębin morskich wodorosty" - kończył ów niezwykły wywód dziennikarz "Kuriera".

W październiku roku 1938 - wbrew pewnym, niepokojącym sygnałom - wszystko raczej wskazywało na to, że "najcenniejszy klejnot Rzeczypospolitej" jeszcze długo nie straci swego niezwykłego blasku i - w odróżnieniu od słowiańskiej poprzedniczki - zatopić w Bałtyku się nie da. Wręcz przeciwnie, wszelkie znaki na niebie i ziemi (oraz słynne towarzystwo ubezpieczeniowe Lloyda) wieściły miastu i portowi "świetlaną przyszłość". W gdyńskim porcie prowadzono "bez przerwy prace inwestycyjne na wszystkich odcinkach tego olbrzymiego aparatu" i - co więcej - nie zamierzano ich przerywać "również zimą"; zamieszczone na łamach "Gazety Gdańskiej" zestawienie aktualnie wykonywanych robót wyglądało rzeczywiście imponująco.

Inwestowano jednak nie tylko w infrastrukturę - równie ważnym było bowiem pomnażanie kapitału ludzkiego. Oto np. w związku z niedawnym otwarciem Domu Bawełny, rozpoczęto szkolenie "kiperów bawełny": oprócz szeroko pojętej znajomości wszelkich zagadnień związanych z bawełną, od przyszłych specjalistów wymagano nawet umiejętności... kaligrafii!

Gdynia przodowała również na polu budownictwa mieszkaniowego: mowa tu oczywiście nie o - demaskowanych przez policję - "greckich domach", lecz o budynkach takich, jak ów "komfortowy gmach z centralnym chłodzeniem i garażami podziemnymi", czyli popularny "Bankowiec" u zbiegu ulic 3 Maja i 10 Lutego. Budowa tego "gmachu czynszowego, finansowanego przez Fundusz Emerytalny Pracowników B. G. K. [Banku Gospodarstwa Krajowego]", była trzecim z kolei etapem planu, zakładającego budowę kompleksu trzech budowli. "Dwa inne najpiękniejsze w Gdyni "drapacze chmur"" już stały - budowę pierwszego, według modernistycznego projektu inż. architekta Stanisława Ziołowskiego, rozpoczęło Przedsiębiorstwo Budowlane "Pion" Władysława Downarowicza z Gdyni w roku 1936. Trzy budynki mieszkalne o niezależnej konstrukcji wizualnie tworzyły jeden apartamentowiec: w ten sposób powstał największy kubaturowo i najbardziej luksusowy budynek mieszkalny międzywojennej Gdyni. To "szczyt nowoczesnego komfortu i techniki" - zachwycała się prasa - "o urządzeniach jakich nie posiadał żaden z dotychczasowych gmachów nie tylko w Gdyni, lecz może nawet i w całej Polsce". Budynek wyposażono w centralne ogrzewanie, szafki (które miały wyeliminować konieczność posiadania mebli!), "gaz, światło, wodę bieżącą zimną i gorącą oraz łazienki". Zupełną nowością miały być też "centralne instalacje chłodnicze w każdej kuchni": "urządzenia takie zostały wynalezione przez dwóch polskich inżynierów stołecznych z napędem elektrycznym" [oczywiście napęd elektryczny miały rzeczone urządzenia, nie inżynierowie]. Były one "niesłychanie ekonomiczne" i posiadały "taką instalację", która "pozwalała na samoczynne regulowanie temperatury bez użycia rąk".

Pod gmachem usytuowano, "biegnące pod całym dziedzińcem" (mieszczącym m.in. "ogródek dla dzieci"), podziemne "betonowe, wyposażone w automaty wentylacyjne, garaże dla 18 samochodów", które "na wypadek potrzeby mogły być zamienione na schrony przeciwgazowe". Półokrągła wieżyczka-nadbudówka (od strony ul. 3 Maja) nadała budowli cech, tak charakterystycznego dla gdyńskiej architektury, "stylu okrętowego". "Ukończenie budowli i oddanie jej do użytku" zaplanowano na dzień 1 września roku 1939... ,

P.S. A jako postscriptum dzisiejszej opowieści taka oto, mała zagadka: "dlaczego wywędrowali polscy górale spod Babiej Góry [i z Tatr] na Pomorze?"

Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 249 z 31 października - 1 listopada 1938 r. oraz "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 292 z 22 października 1938 r., nr 293 z 23 października, nr 294 z 24 października 1938 r., nr 296 z 26 października 1938 r., nr 299 z 29 października 1938 r., Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej i Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (16) 1 zablokowana

  • Brawo Bolesław Krzywousty... Książę Krzywousty... :) (2)

    • 0 0

    • Czy "greckie domy"

      to obecne "salony masażu" :)

      • 8 0

    • Weneda = Sodoma?

      Hmmm...

      • 0 1

  • Witomino frontem do ‘biznesu’ od lat 30tych!

    • 4 0

  • Super

    Najlepsza seria na trojmieście

    • 9 0

  • Jakub Józef Kowalski z Witomina :)

    A dzisiaj byle alfons byłby Józef K. nie wiadomo skąd :(

    • 9 0

  • A na długo przed Piastami... (6)

    W początkach naszej ery kolejna grupa ludności skandynawskiej (Goci i Gepidzi) opuściła swą ojczyznę i wylądowała u ujść Wisły i Odry, dając początek Germanom Wschodnim.

    Kultura oksywska (od około drugiego wieku przed naszą erą do pierwszego wieku naszej ery) została wyróżniona na podstawie występujących w jej obrębie charakterystycznych przedmiotów metalowych oraz form ceramiki. Jej nazwa pochodzi od Oksywia - dzielnicy miasta powiatowego Gdyni (woj. pomorskie), gdzie odkryto jedno z pierwszych stanowisk (cmentarzysko) tej kultury.

    Do tego kultura wielbarska (gocko-gepidzka) wykształcona z kultury oksywskiej rozwijająca się między pierwszym, a piątym wiekiem m.in. na Pomorzu Gdańskim/Pojezierzu Kaszubskim.

    Pierwsze ślady Słowian na terenie obecnej Polski datowane są na przełom IV i V wieku.

    A tu pamiątka po Gotach i Gepidach.
    https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C4%99siory_(cmentarzysko)

    19 września 1939 roku Hitler wizytował Gdynię, wtedy też wydał rozkaz zmiany jej nazwy na Gotenhafen. Podkreślać to miało rzekome związki młodego miasta ze wschodniogermańskim plemieniem (które żyło na Pomorzu w starożytności)

    • 8 0

    • tego uczy historia, (5)

      że każdy widzi to co chce.
      Obecność Gotów na terenach Europy wschodniej nie ulega wątpliwości jak również ich znaczenie dla historii. Bo któż jak nie oni, w ciągłym pochodzie, szarpali od wschodu i północy bałkańskie tereny Imperium Rzymskiego i na stepach. Rosjanie wręcz oficjalnie zaczynają się przyznawać do swych wikińskich korzeni. Ciekawe jest, że historia zatoczyła krąg i Wielbark jest koło Malborka.
      Jednak trudno się spodziewać aby byli oni jedynymi ludźmi, którzy te tereny zamieszkiwali. Chociażby najbardziej oklepany ślad kultury łużyckiej. Jest równiez dużo wcześniejsza niż "książkowi" Piastowie. Choć z tego samego terenu. Jest to jednak raczej wiedza historyczno archeologiczna a nie etniczna, bo nic nie wiemy o np. o języku.
      Albo piastowski mit (tysiącletni ; ) taka moda? ) wystarczył "możnym" i nie było za co badań robić... ;)
      Myślę, że nasza historia to continuum trwania ludzkości na tych terenach i każda z "kultur" coś po sobie zostawiła. I każda przeminęła...

      • 1 0

      • Ciekawe, jak skończy się i jaki ślad odciśnie obecna "wędrówka ludów" (4)

        - na terenie Azji, Europy, Afryki... Od poprzednich różni się - w zasadzie - środkami transportu.

        • 1 0

        • myślę, że "skończy" sie tak jak poprzednie (3)

          Napływowe "plemiona" przejmą obyczaje, kulturę i majątki tubylców a następnie rozpuszczą się w przejętym dobrobycie. Przeciez do tego dążą. Te wędrówki nie maja podłoża ideologicznego.
          Ideologia moze przyjść z Państwa Środka.

          • 1 0

          • Państwo Środka (2)

            też stawia na dobrobyt, a zwłaszcza jego obywatele. Ideologia bowiem wygrywa głównie wtedy, gdy w brzuchu burczy. Głód jest głównym inicjatorem wszelkich wędrówek do lepszego świata.

            • 0 0

            • to zależy (1)

              na górze czy na dole... ;)
              Mieszanka komunizmu, cesarskiej imperialności i amerykańskiego konsumpcjonizmu daje nieoczekiwane owoce. Z taka ilościa środków są w stanie wdrożyć każdą... myśl.
              I to robią.

              • 1 0

              • Może są w stanie wdrażać myśl każdą,

                jednakże - jak pokazuje historia - nawet myśli zmieniają się. Prawdą jest też, że niektóre myśli można zaliczyć do uporczywych :)

                • 1 0

  • Bardzo fajny artykul

    • 8 0

  • Historia się powtarza . Zawsze się jakiś łotr , sprzedawczyk dla Niemców się znajdzie. (1)

    Kiedyś był to nawet brat Krzywoustego a teraz tych sprzedawczyków cała plaga. Jeden już nawet tam buty czyści , aby dostać PO parcie przeciw Polsce. Ma tez w genach po dziadku co z Wermachtem Polskę niszczył .

    • 1 2

    • Szaleju najadłeś się?

      Jedz rzodkiewkę!

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Promocja i dyskusja nad książką o historii 318. Dywizjonu Myśliwsko - Rozpoznawczego "Gdańskiego"

spotkanie

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku otwarto Operę Leśną w Sopocie?

 

Najczęściej czytane