• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdańsko-warszawskie historie kolejowe

Marek Gotard
5 października 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

Ostatnie lata to prawdziwa pomorska rewolucja na szynach, porównywalna do uruchomienia w latach 1951-52 Szybkiej Kolei Miejskiej, czy z dotarciem do Gdańska 19 lipca 1852 Pruskiej Kolei Wschodniej. Dołożymy do nich dwa małe gdańsko - warszawskie wydarzenia, związane z koleją żelazną.



Późną jesienią 1840 roku do Gdańska wpłynął statek ze znajdującymi się na jego pokładzie czterema lokomotywami belgijskiej firmy John Cockerill, wzorowanymi na rewolucyjnej lokomotywie George'a Stephensona.

Taki parowóz, wyprodukowany przez firmę John Cockerille, został przywieziony na pokładzie statku do Gdańska w 1840 r. Co ciekawe, pierwszy pociąg przyjechał do miasta na szynach dopiero 12 lat później. Taki parowóz, wyprodukowany przez firmę John Cockerille, został przywieziony na pokładzie statku do Gdańska w 1840 r. Co ciekawe, pierwszy pociąg przyjechał do miasta na szynach dopiero 12 lat później.
Opalane drewnem pojazdy zamówiło, mimo braku zgody rosyjskich władz, działające od 1835 roku w stolicy Królestwa Polskiego, Towarzystwo Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Rosjanie nie chcieli się zgodzić na kupno lokomotyw parowych, bo pierwsza kolej na ziemiach Królestwa Polskiego miała mieć początkowo napęd konny.

Czytaj także: Tęsknota za Luxtorpedą, czyli jak się kiedyś jeździło koleją po Polsce

14 czerwca 1845 roku, namiestnik carski książę Iwan Paskiewicz, wraz z otaczającą go świtą i oficjelami, ruszył w podróż, otwierającą Drogę Żelazną Warszawsko-Wiedeńską. Wagony ciągnęły jednak inne lokomotywy, bardziej wydajne niż te, które pięć lat wcześniej przypłynęły do Gdańska.

Kolej Warszawsko-Wiedeńska używała w XIX w. lokomotyw różnych producentów - Cockerilla, Sharp Brothers, elbląskiego Schichaua, Henschla a także Borsiga.

Parowóz firmy Borsig, który ciągnął pociągi na trasie z Warszawy do Wiednia. Parowóz firmy Borsig, który ciągnął pociągi na trasie z Warszawy do Wiednia.
Henschel i Borsig cieszyli się wówczas opinią najbardziej renomowanych producentów parowozów w Rzeszy. Nic zatem dziwnego, że to właśnie Borsig dostarczył, mniej więcej w tym samym czasie w którym produkował maszyny dla Warszawy, serię lokomotyw dla Pruskiej Kolei Wschodniej, łączącej Berlin, Gdańsk, Malbork i Królewiec. Nazwano je "Tczew", "Terespol", "Kotomierz", "Laskowice Pomorskie", "Warlubie", "Czerwinek", "Pelplin" i "Pszczółki".

Pomorskie lokomotywy rozwijały prędkość 105,5 km/h i pracowały do lat 80. XIX wieku.

Czytaj także: latem 1852 r. do Gdańska wjechał pierwszy pociąg.

Kursowały bez większych problemów, przynajmniej do czasu, aż lokomotywa "Warlubie" uległa wypadkowi w listopadzie 1852 roku pod Pelplinem.

To nie jedyna katastrofa kolejowa, do której doszło w ramach warszawsko-gdańskiego epizodu kolejowego. Do kolejnego doszło jednak ponad 80 lat później.

Rankiem 18 maja 1939 roku w samym centrum Gdańska, wykoleił się ekspresowy kurier relacji Warszawa-Gdynia.

Zdjęcie katastrofy kolejowej, do której doszło w Gdansku w 1939 r., jest autorstwa Alexa Geelena, studenta ówczesnej Technische Hochschule w latach 1936-39. Fotograf stał na dawnym wiadukcie Błędnik, w tle widać tzw. Żółty Wiadukt. Zdjęcie katastrofy kolejowej, do której doszło w Gdansku w 1939 r., jest autorstwa Alexa Geelena, studenta ówczesnej Technische Hochschule w latach 1936-39. Fotograf stał na dawnym wiadukcie Błędnik, w tle widać tzw. Żółty Wiadukt.
Parowóz z ośmioma wagonami pasażerskimi przejechał przez śródmieście Gdańska między godziną 6:30 a 7:00. Minął stację Gdańsk Główny (ówcześnie Danzig Hauptbahnhof) i 300 metrów za nią wypadł z torów. Parowóz obróciło o 180 stopni. Wagony powypadały z torów i przechyliły się. Tory z sosnowym podkładem zostały zniszczone, a ich szyny powyginane. Jeden z wagonów pasażerskich uderzył w semafor.

Ciężko ranni zostali maszynista oraz palacz. Dzień po katastrofie polskie gazety donosiły o śmierci obu mężczyzn w szpitalu. Nic się nie stało 150-200 pasażerom podróżującym feralnym składem. Jedynie kilkanaście osób odniosło drobne kontuzje.

Więcej na temat tego wydarzenia: Katastrofa kolejowa, która wstrząsnęła Gdańskiem

Opinie (8)

  • ale fajowa ciuchcia ...

    Waouw, extra - piekne zdjatko. Gdzie mozna nabyc makiete tego cudenka ?...

    • 6 1

  • xxx

    Super temat

    • 7 0

  • Poprawnie powinno... (2)

    Być napisane -opalane drewnem a nie drzewem.Drzewo rośnie i jest nim do pierwszego cięcia(rzazu) wzdłużnego lub poprzecznego po ścięciu.Potem jest już drewnem.

    Odpowiedź redakcji:

    Dziękujemy za sugestię. Treść została poprawiona.

    • 17 0

    • Och jaki znawca się znalazł. Masz rację.

      • 1 1

    • A jak juz leży zcięte, ale jeszcze nie przeciete, to jest to DRZEWNO

      ;-)

      • 2 1

  • przewrocona lokomotywa

    Z widokiem na "zolty most" ;)
    Niewiele sie zmienilo w GD, Blednik dobudoeali i teraz wiadukt na MM...

    • 1 2

  • zawód kat film - a propos maszynistów

    • 0 2

  • strach miał wielkie oczy

    Jadący pociągiem oficerowie polscy w mundurach poszli wówczas piechotą do Langfuhr, czyli Wrzeszcza, co niektórych co bardziej zajadłych nazistów gdańskich przyprawiło ze strachu o czkawkę.

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Jedyny poseł, który w 1982 roku głosował przeciw ustawie, która zatwierdzała dekret o stanie wojennym to mieszkaniec Gdańska. O kim mowa?

 

Najczęściej czytane