• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Fińskie domki, czyli górnicze osiedle nad morzem

Jarosław Wasielewski
17 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Osiedle fińskich domków we Wrzeszczu (na pierwszym planie). Po lewej al. gen. Józefa Hallera z widocznym torowiskiem tramwajowym. Osiedle fińskich domków we Wrzeszczu (na pierwszym planie). Po lewej al. gen. Józefa Hallera z widocznym torowiskiem tramwajowym.

Koniec maja 1947 roku. Do gdyńskiego portu wpływa fiński statek, wiozący pierwszy transport drewnianych domków dla zniszczonego wojną kraju. Nad wyładunkiem czuwa przedstawiciel producenta - firmy "Puutalo" (dosł. Drewniany dom) z Helsinek. Prefabrykaty ładowane są do wagonów i ruszają w dalszą podróż przez Polskę, by dotrzeć na Górny Śląsk.



W ten sposób Finowie wywiązują się ze swojej części umowy zawartej dwa miesiące wcześniej z polskim rządem, która zakłada udział w odbudowie naszej gospodarki w zamian za dostawy węgla. Kontrakt obejmuje m.in. dostarczenie 4 tys. domków drewnianych, z przeznaczeniem dla robotników przemysłu węglowego.

Domki za węgiel



Zawarta umowa barterowa ma na celu złagodzenie głodu mieszkaniowego w pierwszych powojennych latach. Z inicjatywą wyszło Ministerstwo Górnictwa i Energetyki, a Finowie podchwycili pomysł z entuzjazmem. Strona polska zobowiązała się dostarczyć między kwietniem 1947 a czerwcem 1950 roku 1 mln ton węgla za równowartość ok. 12 mln ówczesnych dolarów. Finowie rewanżują się m.in. właśnie składanymi domkami, które stanowią aż 2/3 wartości transakcji.

Uroczystość oddania do użytku osiedla fińskich domków we Wrzeszczu, 9 maja 1948 roku. Uroczystość oddania do użytku osiedla fińskich domków we Wrzeszczu, 9 maja 1948 roku.
Osiedla domków fińskich powstają przede wszystkim na Górnym Śląsku i lokowane są na peryferiach, na terenie nieuzbrojonym, a więc bez kanalizacji. Sprowadza się jedynie szkielety konstrukcyjne budynków, od parteru po dach, wraz ze stolarką. Mury fundamentowe, piwniczne, kominowe, pokrycia dachów, okna, piece czy instalacje elektryczne powstają już w kraju.

Gdański wyjątek



Główny beneficjent dostaw, Centrala Zbytu Produktów Przemysłu Węglowego (od wielu lat w jej dawnej siedzibie przy Wałach Piastowskich działa Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność"), szuka terenu dla osiedla, w którym zakwateruje pracowników Działu Przeładunków Morskich, funkcjonującego w Nowym Porcie.

Wybór pada na niezabudowany teren na północno-wschodnich obrzeżach Wrzeszcza, między ul. Bolesława Chrobrego a aleją gen. Józefa Hallera (wówczas aleją Roosevelta), na północ od ulicy Lwowskiej zobacz na mapie Gdańska.

Informacja o oddaniu do użytku osiedla fińskich domków we Wrzeszczu w Dzienniku Bałtyckim z 10 maja 1948 roku. Informacja o oddaniu do użytku osiedla fińskich domków we Wrzeszczu w Dzienniku Bałtyckim z 10 maja 1948 roku.
Budowa rusza w sierpniu 1947 roku i postępuje sprawnie. Osiedle 85 drewnianych domków jest gotowe po dziewięciu miesiącach. Oddane do użytku zostaje w słoneczną niedzielę 9 maja 1948 roku, w trzecią rocznicę zakończenia II wojny światowej. Datę wybrano nieprzypadkowo, podkreślając w ten sposób kolejne z wielu zwycięstw nowego porządku gospodarczo-politycznego. W uroczystości biorą udział m.in. przedstawiciele władz wojewódzkich.

Wrzeszczańskie osiedle będzie jedynym tego typu na Pomorzu.

Z dwoma piecami, ale bez kanalizacji



Pokryte dwuspadowym dachem jedno- i dwurodzinne domki są dwupoziomowe; na parterze mieszczą się dwa pokoje, kuchnia oraz dodatkowe pomieszczenie, na piętrze zaś - dalsze dwa pokoje. Powierzchnia całkowita nie przekracza 70 m kw., ale lokatorzy wiedzą, że są szczęściarzami. Niejedna gdańska rodzina do początku lat 70. mieszkać będzie w poobozowym baraku...

Katalog jednego z domków drewnianych produkowanych przez fińską firmę "Puutalo" w latach 50. ubiegłego wieku. Co ciekawe, zanim zawarto opisaną w artykule umowę z Finami, domki tego typu przekazał zniszczonej Warszawie Związek Radziecki, który pozyskał je od Finlandii w ramach reparacji wojennych. Katalog jednego z domków drewnianych produkowanych przez fińską firmę "Puutalo" w latach 50. ubiegłego wieku. Co ciekawe, zanim zawarto opisaną w artykule umowę z Finami, domki tego typu przekazał zniszczonej Warszawie Związek Radziecki, który pozyskał je od Finlandii w ramach reparacji wojennych.
Pomieszczenia ogrzewane są dwoma piecami kaflowymi, po jednym na każdym poziomie. Domki wyposażone są w kuchenki i sprzęt domowy. Każdemu domkowi towarzyszy ogródek. Na kanalizację trzeba będzie jednak poczekać do 1960 roku.

Nieśmiertelny rębacz dołowy



Co ciekawe, przez pierwsze dwa lata uliczki robotniczej kolonii pozostają bezimienne. Dopiero w marcu 1950 roku otrzymują nazwy związane z przemysłem węglowym (Górnicza, Koksowa, Kopalniana) lub z pracą portu (Dźwigowa).

Osiedle fińskich domków we Wrzeszczu, 1958 rok. Osiedle fińskich domków we Wrzeszczu, 1958 rok.
Jedna z ulic upamiętnia rębacza z zabrzańskiej kopalni "Jadwiga", Wincentego Pstrowskiego (1904-1948), który zmarł niecały miesiąc przed oddaniem wrzeszczańskiej kolonii do użytku. Komunistyczna propaganda kreuje go na pierwszego polskiego przodownika pracy, więc na patrona uliczki na robotniczym osiedlu nadaje się doskonale.

Urzędnicy dekomunizujący w 1990 roku nazwy ulic Gdańska oszczędzą Wincentego Pstrowskiego, z mapy miasta próbował go usunąć dopiero wojewoda pomorski, działającego na podstawie ustawy o IPN w 2018 r. Naczelny Sąd Administracyjny uznał jednak, że ul. Pstrowskiego nie musi zmieniać patrona.

Trwała prowizorka



W 1947 roku przedstawiciel fińskiego producenta zapewniał, że "domek taki przy starannej konserwacji może służyć właścicielowi przez kilkadziesiąt lat". I rzeczywiście, siedem dekad po budowie wrzeszczańskie osiedle wciąż stoi i ma się całkiem dobrze. Największa w tym zasługa samych mieszkańców - niejednokrotnie już trzeciego pokolenia - którzy dokonywali remontów, modernizacji i rozbudów, przedłużając przy tym żywotność drewnianej architektury. Przy okazji wiele domków zyskało indywidualny charakter - niektóre otynkowano, gdzieniegdzie pojawiły się werandy, przybudówki, garaże...

Niestety, działania te zatarły ich fiński rodowód.

O autorze

autor

Jarosław Wasielewski

badacz i popularyzator historii Gdańska, autor bloga poświęconego w całości przeszłości i teraźniejszości Wrzeszcza.

Opinie (108) 4 zablokowane

  • Pewnie są trwalsze od tych osiedli z kartonu gipsu w Baninach :-) (3)

    • 87 6

    • (2)

      mam dom w Baninie i ani jednej ściany z karton gipsu... za to w luksusowych apartamentach w Gdańsku o powierzchni 50m za absurdalną cenę można usłyszec co sąsiad robi w sypialni albo łazience

      • 12 3

      • Starym przysłowiem odpowiem. Gdzieś coś dzwoni, ale nie wiesz gdzie. Można by też : w ..... byłeś g widziałeś. Ściany działowe pomiędzy lokalami NIGDY nie są wykonywane w technologi lekkiej. Najczęściej to po prostu żelbet, bo przecież coś musi przenosić obciążenia na fundament. GK stosuje się w ramach wydzielenia pomieszczeń w lokalu. Każda z technologi ma swoje zalety i wady. Każdą z nich można wykonać niedbale.

        • 4 0

      • są i apratamenty po 30 metrów nad Motławą :)

        • 9 0

  • Fajnie.. dostali domy za nasz węgiel (14)

    A teraz pewnie wystawiają na sprzedaż po 1 mln złotych

    • 45 96

    • Autor nie napisał kto dostal (11)

      Utrwalacze władzy ludowej ...

      • 13 17

      • (9)

        Wypraszam sobie. Moi obaj dziadkowie byli zwykłymi fizycznymi pracownikami portu, byli młodzi, zakładali rodziny. Nigdy nie należeli do partii.

        • 32 3

        • (8)

          Ale dostali i masz teraz za darmo.

          • 8 20

          • W Polsce Ludowej nic nie było za darmo. (6)

            Dajcie już spokój z tymi mieszkaniami za darmo za władzy ludowej. Można było otrzymać przydział na lokal i w nim mieszkać płacąc czynsz, ale na własność trzeba było wykupić.

            • 23 1

            • wykupić za 1 zł ? (5)

              Dziadek szuflą w porcie pomachał i dostał dom.
              Dziś możesz tak 20 lat machać i może na wkład własny starczy..

              • 7 23

              • Nie chrzań jak potłuczony, proszę... (2)

                Moi rodzice już w 1972 roku złożyli wniosek o przydział większego mieszkania. Czekali na nie 16 lat. Przejmując nowe (64mkw) na tzw. Morenie zdali stare za darmo. Następnie podpisali umowę, że przez 30 lat będą spłacać kredyt budowlany. W dniu przejęcia mieszkania mieli zapłacić 384 tysiące złotych tzw. wkładu spółdzielczego. W roku 1988 mój ojciec zarabiał 18 tysięcy złotych. Tak więc wkład spółdzielczy (mieszkanie NIE stawało się własnością!!!) wyniósł TYLKO 22 pensje (na dzisiejsze jakieś 60 tysi za nic). Potem przez 30 lat spłacali kredyt budowlany (łącznie jakieś 100 tysięcy) i mieszkanie nadal NIE jest własnością moich rodziców. Tak więc nie chrzań głupot.

                • 22 2

              • Zapomniałeś o hiperinflacji z początku lat 90, gdzie taki wkład spłacało się dwoma pensjami.

                • 3 0

              • Nie tlumacz

                On i tak tego nie zrozumie i nie dziw mu się ... Tacy też niestety istnieją ...

                • 10 0

              • No i?

                • 0 1

              • jestes d**il

                • 10 3

          • Dostali za darmo?

            Ale najpierw, w wyniku wojny, stracili wszystko.
            Tak dosłownie wszystko - dom po rodzicach, szafę po babci, kurtkę i sweter, pudełko z lekami i to z igłą i niciami, okulary, zabawki, buty na zimę ulicę, wodociąg, szkołę dla dzieci i przychodnię. Potrafisz sobie to wyobrazić?

            • 23 2

      • Chyba jednak napisał

        że pracownicy działu przeładunków morskich.

        • 34 2

    • No cóż... nie rozumiesz tych czasów, gdy one powstały.

      Rzuć na to szerszym okiem. Rok 1948 - Gdańsk i Polska odbudowują się po wojnie. Port i stocznia w Gdańsku poważnie zniszczone, jak większość zabudowy. Potrzebni ludzie do odbudowy miasta, przyjeżdżają oni z całej Polski i Kresów, ale oni muszą gdzieś mieszkać. I tak właśnie powstały te domki, potem pracownicy w nich zamieszkali i tak to trwa.
      Nie wiem jak tu, ale w innych przypadkach, często zamieszkiwali w nowych mieszkaniach ci, którzy uczestniczyli przy ich odbudowie.

      • 9 0

    • Za ten "rarytas" moi rodzice zapł;acili w ratach (na tamte czasy bardzo duże pieniądze).

      • 14 0

  • A po drugiej stronie ulicy ....

    ... "Polskie domki" pseudo "działkowców" czyli jak tanio budować bez Finów :-)

    • 4 0

  • Szanowny Panie Redaktorze (6)

    Szanowny Panie Redaktorze.
    Z tego co wiem , nie są to jedyne na Pomorzu fińskie domki.
    Przy trasie 91 z Tczewa do Gdańska w miejscowości Pszczółki wzdłuż drogi też takie stoją i jest ich kilkanaście. Ale nie wiem z jakiego są one okresu , czy powojennego czy Wolnego Miasta?
    Pozdrawiam
    A.B.

    • 9 0

    • w Gdyni też (2)

      stoją na Demptowie lub Pustkach Cisowskich

      • 3 0

      • (1)

        Pustki,ale to domy niemieckie

        • 0 0

        • Tak jest, mieszkali tam pracownicy lotniska.

          Podobne domy i również postawione w latach 40- tych stoją przy ulicy Chociszewskiego na Przymorzu.

          • 0 0

    • Sa .. (1)

      Potwierdzam sa takie domki w Pszczolkach(od Gdanska przed wiatrakiem)

      • 1 0

      • Fińskie z Finlandii z lat powojennych, czy po prostu jakieś drewniane w typie fińskich z innego okresu? Bo to dwie różne sprawy.

        • 3 0

    • późne rokokoko raczej

      • 2 2

  • Klasyka (1)

    Ciekawe, że lokalne małe Jasie polskiej architektury do dzisiaj nie opanowali tej wyjątkowej sztuki projektowania tak klarownych, prostych i funkcjonalnych rzutów jak te już niemal sprzed wieku projekty fińskie. W obecnych rynkowych propozycjach ze świeczką szukać czegoś równie dobrego.

    • 27 0

    • Mylisz się.

      Zapoznaj się historią tzw. Poniatówek budowanych po I WS. Do dziś jest ich sporo na Kaszubach i Pomorzu. Jeden z domów,
      odrestaurowany stoi na dziedzińcu Muzeum Wisły w Tczewie.

      • 2 0

  • Pytanie (4)

    Co się dzieje w domku przy słupie energetycznym - róg Kopalnianej i Dźwigowej?

    • 0 0

    • pamiętam (3)

      miaszkała tam taka babacia samotna, mocno zgarbiona. Dom w niezmienionej postaci do dzisiaj się rozlatuje. Pewnie sprawy spadkowe się toczą w nieskończoność.

      • 6 0

      • Baba Jaga (2)

        Tak Ją nazwaliśmy. Dobre jabłka rosły na drzewie zaraz przy furtkę. Ganiała nas i machała laską nad głową.

        • 2 0

        • też (1)

          doskonale ją pamiętam mieszkałam na Górniczej 2

          • 2 0

          • a jeszce

            była taka babcia setką ją nazywali też dzieciaki miały radochę

            • 0 0

  • To teraz madrale (5)

    Do jakiej organizacji trzeba bylo nalezec zeby zamirszkac w takim domku..

    • 6 11

    • do żadnej (2)

      moi dziadkowie tam mieszkali a nie należeli do żadnej organizacji.....

      • 4 0

      • moja mama była zwykłym pracownikiem biurowym i dostała pokój i nigdzie nie należała więc się nie czepiaj

        • 2 1

      • Czyzby?

        • 1 4

    • Wiem (1)

      Taki pis tylko 70 lat wcześniej

      • 1 11

      • Dziekuj ze ich nie ma, i kazdy moze wyrazac swoje poglady

        • 4 1

  • te domki mialy kolor brazowy. takie same domki w Szwecji, Norwegii byly

    malowane na kolor czerwony a okna na bialo. dluzej byly odporne na mrozy, deszcz itd. "Czerwony barwnik początkowo był produktem ubocznym wytwarzanym przez kopalnię. Podgrzany i zmieszany z wodą, tworzył wytrzymałą farbę, która od końca XVIII wieku stała się częścią romantycznego wizerunki szwedzkiego stylu. Czerwona farba pomaga chronić drewno przed grzybami i trudnymi warunkami pogodowymi. Dodatkowo czerwony barwnik pochłania duże ilości promieniowania UV, "co pozwala farbie dłużej zachować swój wygląd-nawet przez setki lat.

    • 5 0

  • mieszkaniec

    witam swietne artykoly i komentarze proponuje artykol o uilcach chopena moniuszki al wojska do kina znicz kino tranwajarz szkola 66 i 44 mysle ze jest tez interesujace spedzilem tam dzieiciswo i mlodosc przepraszam za pisownie pozdrawjam bylych terazniejszych mieszkancow i milosnikow wrzeszcza

    • 3 1

  • Pobudka (4)

    Mieszkańcy tego osiedla mieli codziennie rano nie typową pobudkę. Ulicą Chrobrego, dalej Kościuszki, wczesnym ranem pędzono gęsi gdzieś na całodzienny wypas , a wieczorem znów gęsi wracały. Było ich mnóstwo, a gęganie głośniejsze od sygnału erki. My dzieci zbieraliśmy potem pióra do zabawy.

    • 25 0

    • A ktoś pamięta ? (3)

      Wydaje mi się że na Chrobrego były tory tramwajowe.

      • 2 0

      • Tak, przez Chrobrego prowadziła linia tramwajowa, po której kursował nr 5 z Brzeźna do Wrzeszcza. (1)

        • 3 0

        • tramwaj linii 5

          tramwaj w lach 60-tych miał mijankę przy WOCU i jeździł do zajezdni w Nowym
          Porcie, jeździłam nim do pracy.Było fajnie /

          • 1 0

      • Oczywista oczywistość

        Była linia tramwajowa. Od ul.Waryńskiego do Brzeźna,jeździł tramwaj nr 5. Waryńskiego,Chrobrego,Gdańska,Park Haffnera.

        • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Na jakim placu znajduje się Pomnik Poległych Stoczniowców 1970?

 

Najczęściej czytane